Temat: dlaczego zdrowe jedzenie jest takie drogie ???

Każdy z nas chce się zdrowo odżywiać ,nie jestem wyjątkiem:) Wybrałam się na zakupy i wybrałam same zdrowe produkty np. kalafior , rzodkiewkę , kawałek łososia , bakłażana , jogurt naturalny , fasolkę szparagowa itp. Przy kasie okazało się że zapłaciłam dwa razy więcej niż jakbym kupowała produkty zwyczajne ( ziemniaki , udka , gotową surówkę itd. )
To jest niesprawiedliwe że produkty dietetyczne są w cenach jak jakieś rarytasy . Czyli jak się nie ma kasy to trzeba jeść chleb z mortadelą i ziemniaki ze skwarkami ? Wiem że nic się nie da z tym z robić , ale czy to nie jest bez sensu ? A ceny warzyw to jakaś paranoja , dziś kobieta w warzywniaku krzyknęła mi 7 zł za kalafior . I jak tu jeść zdrowo i oszczędnie ???
Jak łososia kupujesz to co się dziwisz. Ja dziś zapłaciłam za niego prawie 10zł, a nie był głównym produktem mojego posiłku :) Mrożonki na pewno są tańsze, ale nie licz, że za 4 zł uszykujesz zdrowy obiad, bo trochę trudno.

biedronka1985 napisał(a):

Tu nie chodzi o ceny... ale o gospodarność.

Koleżanka ma rację, choć przyznaję, że plan oszczędnościowy łatwy do zrealizowania nie jest. Przynajmniej dla mnie.

Elviska napisał(a):

zauważyłam wczoraj pewną rzecz.Jeśli ktoś łazi po mieście z wielki hamburgerem ociekającym serem i sosami jest ok.A jak ktoś stoi czekając na autobus i je sałatkę to patrzą się na człowieka jak na debila ;/ Czułam się jak bym była chora psychicznie, takie spojrzenia były posyłane w moją stronę. Jak bym jadła jakiegoś fast fooda to nikt by nie zwrócił uwagi. 

No to faktycznie ogromny problem, ja nie wiem jak dałaś sobie z tym radę. Ta presja społeczna to jednak taki ciężar... Ale wiesz, że to, że czułaś się jak osoba chora psychicznie to tylko wynik działania Twojej wyobraźni, prawda?

acherontia.styx napisał(a):

Szkoda tylko, że te mrożonki też nie są takie zdrowe.

No jasne, ale tym tropem idąc świeże warzywa i owoce też nie są zdrowe, bo przecież wszystko pryskane. No chyba, że z własnego ogródka :) Zostaje szczaw i minerałka.
ja w lidlu za 2 porcje lososia dawalam max 11 zl, byly tanm dwie porcje po 125 g,  a ostatnio z ciekawosci zajrzalam i byl po 18
w almie tez ogladalam lososie i najtansze to byly kostki - takie same jak kiedys kupilam w tesco. sprobowalam raz. ich bylo kilka sztuk, wygladaly jak te panierowane kostki.  doslownie mielonki, nie dalo sie zjesc, w smaku i w wygladzie daleko od lososia lidlowskiego

na ryneczku tez ceny nie lepsze. jak cos bylo po 25 czy 45 zl na kilo wedzone czy swieze, szczegolnie losos, kupisz kawalek zaplacisz 20 zl za rybe, pochlastac sie idzie


z tymi zapasami to musze zrobic, leczo, sos slodko kwasny, sos pomidorowy np
w suszarce ususzyc owoce min na kompoty


100 g łososia dorwałam ostatnio w Tesco za 4zł, ale oczywiście w kawałkach takich sałatkowych, ale przynajmniej taniej :) Warzywa są jeszcze drogie, bo to jeszcze nie sezon na nasze. Ja mam na szczęście u siebie warzywniaczki gdzie mają taniej, ale najtaniej jest na bazarze, ale na taki nie mam jak pojechać, bo jest w sąsiednim miasteczku i to w tygodniu rano, czyli jak jadę do pracy :( Niestety też jak zaczęłam się odchudzać odczuwam na kieszenie, że zdrowe rzeczy są droższe. :(
Kolejny przykład: mąka pełnoziarnista, brązowy cukier, słodziki? Produkty w sklepach ze zdrową żywnością? Racja, takie rzeczy są drogie. Można znaleźć sobie tani sklep itp ale i tak ceny są wyższe niż śmieciowe żarcie. Ku wielkiej chwale w moim mieście jest tani warzywniak, kupuję w nim pomarańcze za 1.99, kalafior za 2.5, brokuły za 1,50, mogłabym tak wymieniać dalej. Całe miasto się tam zaopatruje hehe :)
Myślę też, że odczuwamy pustki w kieszeniach dlatego, że gdy się odchudzamy musimy dla siebie kupować dodatkowo jedzenie to zdrowsze, przynajmniej u mnie tak jest, mój by nie posmakował w odtłuszczonych serkach wiejskich , odtłuszczonym mleku, chlebie graham itd itd, więc jakby nie było zakupy robimy każdy dla siebie osobno ... a z przyzwyczajenia nie kupuje się mniej tylko tyle co zawsze jak na 2 os i przy kasie jest kosmos hehe

Elviska napisał(a):

Zgadzam się z autorką a poza tym zauważyłam wczoraj pewną rzecz.Jeśli ktoś łazi po mieście z wielki hamburgerem ociekającym serem i sosami jest ok.A jak ktoś stoi czekając na autobus i je sałatkę to patrzą się na człowieka jak na debila ;/ Czułam się jak bym była chora psychicznie, takie spojrzenia były posyłane w moją stronę. Jak bym jadła jakiegoś fast fooda to nikt by nie zwrócił uwagi. 

zgadzam się, jak zdarzy mi się jeść wiejski na uczelni to przyciągam uwagę hahaha 
To Wam współczuję uczelni, bo u mnie jakoś się nie gapią na mnie dziwnie jak zajadam sałatkę czy jogurcik :) może tamu, że u mnie normalnie sprzedają w sklepikach i na stołówce :P

A jeśli chodzi o zakupy, to ja np. kupuję (jak dużo osób tutaj) w biedronce, bo przekonałam się, że to bardzo tani sklep jeśli chodzi o Kraków :) tutaj rzadko mogę dorwać coś taniego (pisząc to, mam na myśli porównanie cenowe z mojego rodzinnego miasta :P ), a w biedronce jest po prostu super asortyment i jest naprawdę tanio :) to samo lidl.

Króliczek90, przekonaj swojego mężczyznę, żeby jadł zdrowo :) ja już mojemu zapowiedziałam, że jak razem zamieszkamy, to będzie się zdrowo odżywiał, bo ja podwójnych obiadów gotować nie będę :D
a ja nie przepłacam na warzywach i owocach.
1) regularnie sprawdzam gazetki supermarketów i sprawdzam ceny, np. w tym tyg. była promocja na brokuły, ananasy (sztuka 2,9 chyba) i ogórki w tesco, więc pojechałam i kupiłam. dodam, że warzywa na prawdę normalne, świeże i smaczne.
2) nie kupuję w groszkach, żabkach, lokalnych sklepikach itp.
3) dużo warzyw przywożę z domu, bo np. w zimie mamy je z giełdy, więc za worek marchewki zapłacisz 5 zł
4) najprostszy, acz długookresowy sposób- zasadź sama :) ja już zapowiedziałam, że w tym roku ma być poletko cukinii :)
5) na zakupach nie zawsze biorę wszystko z mojej listy. kupuję mnóstwo owoców, ale jak widzę melona po 7-8 zł, to daje se siana, bo przeżyję bez niego.
6) jak kupujesz łososia, to nie dziw się, że dużo płacisz :PPP
7) oszczędnie gospodaruj jedzeniem, by starczyło na dłużej.

Elviska napisał(a):

Zgadzam się z autorką a poza tym zauważyłam wczoraj pewną rzecz.Jeśli ktoś łazi po mieście z wielki hamburgerem ociekającym serem i sosami jest ok.A jak ktoś stoi czekając na autobus i je sałatkę to patrzą się na człowieka jak na debila ;/ Czułam się jak bym była chora psychicznie, takie spojrzenia były posyłane w moją stronę. Jak bym jadła jakiegoś fast fooda to nikt by nie zwrócił uwagi. 

Właśnie!!! Ja sobie na uczelnię biorę często obiadek - na zimno niestety, np. kawałek piersi z kurczaka z kaszą i warzywami i ludzie patrzą na mnie jak na co najmniej dziwną i od razu zaczynają się pytania o odchudzanie itd... A ja po prostu nie chcę się zapychać cały dzień bułami, nie mówiąc o fast foodach-_-'

7  zl za kalafior? to jakaś masakra. pracuję w warzywnym sklepie i najdroższy to 4 50 zł...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.