Temat: zdarzyło się Wam usłyszeć przykre słowa na temat swojej wagi?

Spotkałam znajomą, bo koleżanką jej nie nazwę, która rok temu, kiedy schudłam stwierdziła"Nareszcie zaczęłas o siebie dbać". Wczoraj przez przypadek po roku spotkałyśmy się na ulicy a ona: Nie poznałam Cię!!!!!!!!!! Znowu się zaniedbujesz!!! Zrób cos ze sobą, bo jak tak dalej pójdzie, to będziesz wygladać jak beka".
Rozwalające jest to, że przez chwilę pracowałysmy razem i nie znamy się na tyle dobrze, żeby mogła pozwolić sobie na takie szczere uwagi. A poza tym to, że ktoś jest grubu, może mieć różne podłoże. Tekst o zaniedbywaniu czy niedbaniu o siebie jest niesprawiedliwy...
Czy spotkało Was coś podobnego?
Pasek wagi
Dziewczyny, skad ja to znam?!

Mile to nie jest. Ja walcze z nadwaga/otyloscia przez cale zycie, a mam juz 40 lat. Od 30 lat pod opieka lekarzy. Wszystkie kobiety w rodzinie sa grube, ba BMI w granicach 40. Zawsze takie byly.

Docinki zaczely sie w szkole podstawowej i trwaja do dzis. Epitety typu: "gruba dynia", "odwaznik kung-fu", " maciora", "krowa", "gora tluszczu" etc. , jesli podac te lagodniejsze byly na porzadku dziennym. Jesli dotego dodamy moje rude wlosy, jasna cere, zielone oczy i piegi, to w ogole szkoda gadac.

Szkola podstawowa to byl koszmar. Od 5 tej klasy WF -istka pozwalala sobie dac mi nawet kopa w d.... Bylysmy tylko 2 grube dziewczyny w klasie w tamtych czasach, ja najgrubsza. w 2 klasie wazylam 50 kg przy 129 cm wzrostu. To byly lata 70-te. Moglam sobie najwyzej w kaciku poplakac. Zycie bylo koszmarem. Lekarze dwoili sie i troili, by wykryc przyczyne. W koncu stanelo na hormonach i genetyce, ale wtedy mialam 16 lat i chodzilam do LO.
 
W liceum to samo, choc lagodniej i juz moglam zaczac odchudzanie. Kiedy schudlam 8 kg rodzina plakala, ze "w anemie albo gruzlice wpadne", ze "brzydka sie zrobilam", etc. Przypominam, ze rodzina to same grubasy. Byl to okres wielkiej samotnosci. Nikt sie ze mna nie przyjaznil, nie zapraszal, w ogole czulam sie do niczego. WF-istka nr 2 koszmar. Kazala grubszym dziewczynom ( bylysmy 3 takie w klasie) czolgac sie pod krzeslem, na ktorym siedziala ze stoperem w reku i odmierzala czas, no i wyzywala od grubych dup, etc.

Brat to osobna historia, on jako facet nie tyl.

Potem skonczylam szkole pomaturalna, pracowalam i byl spokoj, bo sie wyprowadzilam do innego miasta. Wyszlam za maz, to moj pierwszy maz ( juz niezyjacy) i jego rodzina twierdzili, zebym nie przejmowala sie waga. Kiedy walczylam z kilogramami okazywali wsparcie.

Drugi maz za to....juz pisalam o tym na forum. On BMI 40, a dokucza jak moze i dla niego wciaz jestem i pozostane gruba. 

O ile jednak w doroslym wieku nauczylam sie bronic, tak moje dziecinstwo i wczesna mlodosc wspominam jako koszmar.

O sasiadkach szkoda gadac. O! Schudlas!!! O poprawilas sie ( w znaczeniu "przytylas") "jak bylas okraglutka to ladniejsza". One tez z BMI miedzy 30 a 40. Zazdrosc.

Wiosna tego roku mialam spotkanie "klasowe z okazji" 25-lecia od ukonczenia podstawowki, a rok temu z okazji 20 lecia ukonczenia LO. Bylam zlosliwie zadowolona, ze ci, ktorzy najbardziej mi dokuczali w szkole sa obecnie bardzo, ale to baaaaardzooo grubi.  
Leniunio - masz całkowit a rację! Nikt nie ma prawa kogos obrażać!
Pasek wagi
Mi osobiście nikt nigdy nie powiedział nic przykrego.Chociaż ... mój brat ciagle mi docinał jak jeszcze mieszkalismy razem.
Pewnie byłoby mi bardzo przykro :( gdybym to usłyszała.Może obgadywali mnie znajomi za plecami,ale nic do mnie nie doszło nigdy.
Jesli ktoś Wam zwróci uwage co do waszego wyglądu to nie przejmowac się dziewczyny.Lepiej być przy sobie i mieć poczucie humoru niż zadufanym w sobie chudzielcem.
Główka do góry :) Zawsze z podniesioną głową drogie Panie :)
Pasek wagi
To napiszę jeszcze o czymś, co sprawiało mi przykrość, a potem juz tylko denerwowało. Otóż koleżanki w pracy są w 90% bardzo szczupłe, zgrabne. Kilka wręcz z przesadą. I, kiedy 2 lata temu byłam gruba - 160cm 75kg - uwielbiały rozmawiać na temat, jakie to nie jestesmy grube, musimy się odchudzać, jakie mam: nogi, brzuchy, pupy...itp. itd.
Czy to nie nietakt mówic takie rzeczy przy naprawdę grubej osobie? (czyli mnie ;-)) W gruncie rzeczy oczekiwały tylko pochwał i potwierdzenia, że są zgrabne i chude. I chyba chciały się przy mnie dowartościować..... Spotkałyscie się z takim zachowaniem?
Pasek wagi
Tak, wielokrotnie. Nie trawię takiej pozbawionej taktu kokieterii. Powtarzam jeszcze raz! Osoby które urągają innym by dowartościować siebie, robią to tylko dlatego, że maja niskie poczucie własnej wartości. Należy im współczuć, ale na pewno nie dać się obrażać. Trzeba w takiej sytuacji powiedzieć koleżankom wprost, że ich rozmowy na temat odchudzania, oraz fałszywa kokieteria są nie na miejscu, i jedyne z czym mają problem to z pojemnością mózgu. A że tego organu się nie da przeszczepić, no cóż to jakby ich problem.
Ja swego czasu pracowałam w miejscu w którym o ludziach grubych mówiono jako " o grubych, tłustych LENIWYCH d**ach", sami jednak siedzieli i nie robili nic poza obgadywaniem innych i piciem kolejnych kaw, a ten grubas odwalał za nich całą robotę. Gdy zostałam pochwalona przez szefa, zrobiły wszystko by doprowadzić mnie do łez. Nie wytrzymałam, po 5 miesiącach odeszłam stamtąd, ale... wiem jedno... Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy!!!! Kilka razy spotkałam się z tym, że ktoś mi urągał z powodu tuszy, ale tylko dlatego, że wiedział, że mnie to zaboli. Urągał mi bo najnormalniej w świecie nauczyłam się więcej w ciągu tygodnia pracy niż ta osoba w przeciągu 2lat.  Nie pozwólcie by inni was obrażali. Nikt nie ma prawa przyrównywać was do kogokolwiek, bo każdy człowiek jest inny. Nie ma człowieka na świecie który umiałby i wiedział wszystko! Ideałów nie ma! Jeśli ktoś bije w wasze słabe strony, brońcie się!

Bo te szczupłe chcą ciągle słyszec jakie są piękne,jakie są zgrabne (nie wszystkie oczywiście) ale wkurzają mnie takie lalunie,które uważaja się za Bóg wie co a co z tego jak są puste.Chude nie znaczy piekne.Znam osoby,które są przy kości jak to sie mówi i są bardzo symatyczne,maja poczucie humoru,potrafia śmiac się z siebie a te ,,chude,,zadufane w sobie.Mam tez koleżanki,które są przesadnie chude,ale ciągle coś im nie pasuje w swoim wyglądzie,ciągle narzekają,ciągle jakieś nerwowe wiecie dlaczego?
Bo są cholernie głodne :) i by nie przytyć głodzą się i katują.
Widziałam program Cejrowskiego ,w którym mówił że ,,kobieta musi mieć na co usiąść i za co złapać.Kobieta ma wyglądać za kobietą a nie za wieszakiem.,, i to mi sie bardzo spodobało :)

Pasek wagi
taaak...mialam taka kolezanke, kiedys byla osoba ze spooorą nawdagą, ale schudła. i była chuda...zawsze na lekcyjnej przerwie, kiedy stalysmy w grupce sciskala malutka faldke skory (bo nie tłuszczu) na brzuszku i mowila, ze ma duzo sadła, jest gruba, spasła się, że sadło jej sie wylewa, i zebym zobaczyla jaki to ona ma wieeelki brzuch..




W te wakacje bylam u chlopaka, tak sie nieszczesliwie zlozylo, ze codziennie przychodzil do nas rowniez jego dobry kumpel-uwielbia chudziny. no a ja, wiadomo, srednio szczupla, ze tak powiem, wiedzialam, ze uwagi jakies będa. No i oczywiscie,zaczelo sie od niewinnych usmieszkow, zapewne po to zeby "zbadac teren" czyli moja reakcje na jego durne teksty, a ze ja z reguly nie pokazuje, ze cos mi przeszkadza w czyims zachowaniu, to sie usmiechlam, albo nawet cos dopowiadalam, zeby bylo, ze mam dystans... po jakims czasie z pulpeta zrobilam sie slonica, ze slonicy w wieloryba, a potem w potwora, gdzie juz trzeba bylo dzwonic do Green peace, bo gdy stawiam kroki, zagrazam ludziom...oczywiscie byly tez inne "rewelacyjne" żarciki, jak chocby "dołóz sobie jeszcze, tak marnie wygladasz"- kiedy jedlismy..A to wszystko przy moim chłopaku. nie spodizewalam sie, ze ważąc (wtedy) 65 kg przy 172 wzrostu bede jeszcze nazywana wielorybem !
fakt, ze moj chlopak nie reagowal, rowniez troche mnie zaskoczyl..
Gdy ktoś mi mówił, że wyglądam jak "pasztet, świnia, tucznik" itp. Po prostu nauczyłam się równie mało grzecznie odpowiadać (ale nade wszystko zalecam by powiedzieć to ze stoickim spokojem, bo tylko wtedy naprawdę działa), że " Tak, jestem świnią, pasztetem, tucznikiem ect., ale ja mogę schudnąć, za to ciebie nie stać na wielokrotną operację twarzy by jako, tako wyglądać lub być może jestem, ale ja schudnę kiedyś, a tobie niestety mózgu nie przeszczepią"
Naprawdę działa zatykająco! Ale tylko wtedy gdy zachowa się pewien dystans, obojętność do własnych emocji. Bo nic tak nie wyprowadza oprawcy jak właśnie spokój. Bo przcież im na tym zależy, by to nas wyprowadzono z równowagi. Nie pozwólcie na to.
A mam znajomą,która katowała sie dietami może i nie jadła,może się głodziła.W każdym razie owszem schudła sporo,ale co z tego jak odbiło sie na jej zdrowiu i urodzie.Włosy wypadają garściami,cera strasznie się postarzała,ubrania jak na wieszaku,do tego nie zdziwiłabym sie jak miałaby anoreksje,bo wygląda jak chodząca śmierć.Smutne ale prawdziwe.Kiedys była usmiechniętą dziewczyną a teraz taka zmarnowana :( nawet urwał sie między nami kontakt.Zresztą w ogóle unika ludzi.Nie raz chciałam ją zaprosic na kawe,ale nie przychodziła na spotkanie.Zal mi jej,bo chciałabym jej pomóc ale ona odpycha od siebie ludzi :(

Także dziewczyny odchudzajmy sie z głową.Nic na siłe.Niech waga spada powoli,ale zdrowo.Niech ludzie sie smieją,gadają zawsze bądzmy usmiechnięte,pogodne.Odchudzajmy sie przede wszystkim dla siebie nie dla innych.
Pasek wagi
Kolega o którym mówisz zapewne leczył kompleksy mini korniszonka, albo sam nie potrafił utrzymać, przy sobie żadnej dziewczyny, bo która mogłaby wytrzymać z takim facetem???? wybrance tego pana serdecznie współczuję. Zakładam się, że gdy się chajtnie z wieszakiem, po urodzeniu mu gromady bobasów to ona będzie "wielorybem". Daj znać jak moje prorocze słowa się spełnią :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.