Temat: wpadki....ojej ojej

dziewczyny!! miałyście kiedyś jakąś wpadkę bo ja tak a mianowicie:
idę sobie ulicą i nagle wpadło mi coś do oka, znalazłam pierwszy lepszy samochód i ogladam sie w lusterku coś tam wydłubuje i nagle patrze...pryszcz!!!! zaczęłam się pastwić nad nim i nagle.......
szyba w dół a tam facet...." uważaj żebyś mi tylko lusterka nie pobrudziła"

myslałam że upadnę....zrobiłam się czerwona jak burak i wyrwałam do domu...teraz się z tego smieję ale wtedy nie było mi do śmiechu

jak miałyście podobne wpadki to opowiadajcie

Po prostu super ten wątek. Nie mogę sie powstrzymać od śmiechu i od czytania:) Jestem dopiero na 4 stronie ale musiałam sobie zrobić przerwę bo jestem w pracy a śmieję się jak szalona i pewnie też tak wyglądam :)

Pasek wagi
mnie on też sie bardzo podoba....a najlepsze jest to ze nie wypisalam wszystkich wpadek bo moje wpadki sa bardzo podobne do innych vitalijek
Ja nie miałam aż takich cyrków ale za to moja mama...

Kiedyś idąc z ojcem jedną z Poznańskich ulic moja matka do ojca...
* Ej patrz co tam może być ( i tak wskazuję ręką w dane miejsce )
Jak wyrznęła głową w betonowy słup ha ha ha to aż się odbiła haha
I mówi do ojca...
* Trzymaj mnie Iruś bo tak mi się oświeciło....

Następna wpadka...
Moja mama zjeżdżała z górki na rowerze z zakupami i tak jakoś jej koło się ślizgnęło czy coś i się wyrąbała w krzaki a dokładnie w bez..a rower ją przygniótł haha zakupy się powywalały a ona całą umorusana była.... ja z tego lałam....

Kolejna wpadka tym razem ojciec ją kiedyś opowiadał...
Historia miała miejsce tak z kilka dobrych lat temu jak jeszcze maszyniści jeździli w dwójkę....

Mój ojciec miał akurat służbę ze swoim kolegą...
Pogoda byłą wstrętna wiało jak cholera i było tak zimno...
I tak jadą tym jamnikiem...i w pewnym momencie jego kolega mówi do mojego ojca... 
* Jak mnie brzuch boli... zatrzym się na moment... 
Ten się zatrzymał a jego kolega skoczył w krzaki żeby zrobić " coś więcej "
Załatwił się i wszedł do kabiny... i jadą dalej...
W pewnym momencie mój ojciec do swojego kolegi... :
* Janek co tak śmierdzi?
- Łe pier*** nic nie śmierdzi...
Mój ojciec zapalił światło w kabinie... a jego kolega.....
- Kur** mać!
Mój ojciec to lał ze śmiechu... bo co się okazało jego kolega do połowy kolan maił okichane spodnie!!!!!! ha ha ha
I mówi do niego... :
* Jak Ty srasz! Pod  wiatr!! ha ha ha


haha sral pod wiatr :D:D:D dobre! :D
Pasek wagi
Parę wpadek mi się przypomniałam....
To było jakieś 8 lat temu...
Jest ciemno...wiara z bloku na podwórku... gadamy sobie aż w pewnym momencie mój młodszy brat zaczoł uciekać... bo myślał że ktoś zaczyna go gonić... rozpędzony wpadł na słupek od prania i tak się odbił...normalnie jak piłeczka... ja to pakałam ze śmiechu... A biedaczek wyłamał sobie zęba...
A i jeszcze coś....
To było jakieś 14 lat temu...
Mój wuja wiózł gumolit na rowerze.... Jechał dość  szybko a że trochę nie dowidział to starał się uważać... Niestety... rozpędzony wjechał w słup hahaha
Moja baka mi opowiadała jak to mój ojciec opijał moje narodziny...
Tak się spił że ledwo co na nogach się utrzymywał...
Moja babcia pojechała po niego żeby wrócił do domu...
A ten dużo nie myślący wziął sąsiada rower i pruje do tego domu...a babka za nim :D I w pewnym momencie zakręt mu nie wydał i wjechał rowerem w głęboki rów i laczki pogubił hahah
Na drugi dzień pojechał ich szukać ale nie znalazł... Dopiero moja babka mu je odnalazła

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.