13 marca 2012, 22:57
Jestem już po jednej próbie samobójczej..Przedchwilą znów mi jakieś głupie myśli łaziły po głowie ale powiedziałam sobie że tego nei zrobię..Nie wiem co będzie jutro . Wydaję mi się że nikomu na mnie nie zależy ,że nikt mnie nie kocha , każdy ma mnie gdzieś...Ktoś ma podobnie?
14 marca 2012, 01:32
lilac0 napisał(a):
łatwo jest komuś powiedzieć 'nie zabijaj się'.miałam depresje przez jakieś pół roku. dzień w dzień płakałam, uważałam, że jestem gruba, brzydka, nikt mnie tak naprawdę nie rozumie.. mnie to złapało przez bulimię. miałam tak dość życia.. codziennie marzyłam o samobójstwie. jedynie myśl o tym jakby to przeżyli Rodzice mnie powstrzymywała. stwierdziłam, że sama tego nie zrobię, ale przechodząc przez jezdnię z uśmiechem wyobrażałam sobie jak potrąca mnie samochód.I tak pewnego, zwykłego dnia powiedziałam sobie dość! poczułam lekki przypływ sił i postanowiłam ją wykorzystać. przecież tak wiele osób wychodzi z depresji to czemu nie ja?! zaczęłam robić to co naprawdę kocham, to co kiedyś sprawiało mi największą radość, wzięłam się dietę, ćwiczenia, małymi kroczkami na nowo zaczęłam spotykać się ze znajomymi. wróciłam do swojego dawnego, prawdziwego 'JA', do tej wciąż uśmiechniętej dziewczyny. Wiadomo, czasem są dni, że miewam kryzysy, ale jak to mówią: 'jutro też jest dzień'. pamiętaj, że w każdej chwili możesz zupełnie zmienić swoje życie! porzucić to co robisz teraz, zaryzykować! na to nigdy nie jest za późno mimo, że wydaje nam się inaczej. jakby się tak zastanowić to każdy dzień przynosi choć odrobinę radości, a jeśli potrafimy ją złapać to możemy ją zwiększać i zwiększać.Nie poddawaj się! walcz o swoje szczęście i o swoje życie! udowodnij sama sobie jak wiele jesteś warta, jaka jesteś wspaniała! i nie odkładaj szczęścia na później!
Lepiej bym nie ujęła tego co mam w głowie i co chciałabym napisać:-), Lilac cieszę się, że z tego wyszłaś i wykorzystałaś szanse, miałam bardzo podobnie i doszłam do tych samych wniosków
I to nie mrzonki, że jak się zmieni tok myślenia życie staje sie kolorowsze i piękne i szczęśliwe jak sen(z dozą koszmarów;D ale występujących w znacznej miejszości), każdego dnia może nas coś rozczarować, ale mając silne poczucie własnej wartości te rzeczy może zdenerwują na chwile ale nie będą w stanie zburzyć naszego szczęścia, i nie będą zasługiwać nawet na psucie nam humoru.
Pamiętam, że w okresie buntu wszystko naprawdę miało barwy szarości
Depresję mogę porównać do koszmaru z którego nie da się obudzić, chociaż czasem ma się nadzieje..
I jestem gotowa wstawić się za wszystkimi którzy mają depresje, nawet za matkami, które zaniedbują lub oddają swoje dzieci bo nie są w stanie się nimi zając-To stan niesamowitej beznadziejnosci, w którym nie panuje sie nad swoimi myślami, czynami i ciałem.
Ale najlepsze jest to że jedyny sposób aby raz na zawsze skończyć z tym cierpieniem jest praca nad sobą, szczerość i miłość wobec siebie. Leki pomogą na chwile, albo i zaszkodzą. Trzeba zaakceptować siebie-od tego można zacząć piękną przygodę, która nazywa się życie.
14 marca 2012, 06:52
zacznij się leczyć, pomyśl sobie co w sobie lubisz, co możesz zmienić małymi krokami, aby Twoje nastawienie było inne.....życie jest piękne, uwierz mi..
14 marca 2012, 07:27
Trzeba doceniać to co się ma bo może być tylko gorzej ;-( Ja rok temu płakałam jaka to gruba jestem,że nikt mnie nie chce .A dałabym wszystko żeby wyglądać jak rok temu i mieć takie problemy.
Teraz jestem 12 kg grubsza i tyć będę więcej.Nie mam rodziców,mieszkam z babcią w której nie mam wsparcia,i wujkiem który bije nas (sprawa się toczy ),na siostrze też nie mogę poloegać (wyprowadziła się ), nie mam przyjaciół, kolegów i nie mam chłopaka.A mam dziecko z nim...nie chciane dziecko.Brak pracy ,problemy ze szkoła i zdrowiem. Nie mam nikogo.
- Dołączył: 2011-07-03
- Miasto: Malmo
- Liczba postów: 3369
14 marca 2012, 08:29
Doczytałam, że się nie leczysz - bez tego będzie tylko gorzej. Każdy po próbie samobójczej powinien być pod opieką psychiatry i psychologa (ja się leczę, moja mama również).
Najpierw - wizyta u psychiatry. On zdecyduje, czy i jakich potrzebujesz leków i poleci terapię (jeśli nie poleci, koniecznie o to spytaj).
Powodzenia
PS. Mam nadzieję, że poczucie, że nie jesteś z tym sama, chociaż trochę Ci pomoże. Jakbyś miała jakieś pytania, pisz na priv.
14 marca 2012, 09:19
ZizuZuuuax3 napisał(a):
mam tak samo
Chodziło o moj ą sytuację czy sytuację autorki tematu?:)
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
14 marca 2012, 09:52
Rozumiem, że od dzieciństwa masz patologiczną rodzinę, pijących rodziców, byłaś molestowana przez bliską osobę przez pół swojego życia, do tego 5-ciu twoich poprzednich chłopaków nie potrafiło cię zrozumieć i odchodzili jeden po drugim, w międzyczasie zmarła twoja najlepsza przyjaciółka i ukochana babcia która jako kedyna cie rozumiała, a do tego ważysz 100 kg przy wzroście 160 cm i wszyscy sie z ciebie nabijają. Jeśli przykład chociażby takiej historii Ciebie nie dotyczy, to oznacza że twoje problemy są wyimaginowane i radzę się wybrać do psychologa.
- Dołączył: 2011-07-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 185
14 marca 2012, 09:59
A i jeszcze jedno, jak sama nie będziesz chciała sobie pomóc to nikt ci nie pomoże! Kobieto weź sie z zyciem za bary a będziesz miała z tego satysfakcję, poczekaj a zobaczysz. Niedługo słonko Cie oswieci:) Kazdy lubi sobie ponarzekać (nie mówię że narzekasz teraz bo lubisz) ale hmm użalannie się nad sobą nigdy nikomu nie pomogło. Pytanie - jaki masz cel? Użalać się czy odnaleźć swoją drogę w zyciu?
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
14 marca 2012, 10:00
oczywiście komentarz powyżej powinien być odebrany przez osoby myślące w odpowiedni sposób. Dziewczynki drogie, życie to najczęściej nie jest pasmo sukcesów, milionów na koncie - za które kupicie sobie wszystko co będziecie chciały - włączając w to miłość i zgrabną figurę, podziw i zafascynowanie innych (szczególnie płci przeciwnej). Życie najczęściej jest pod górkę i aby cokolwiek osiągnąć - trzeba się nieźle napracować, a nie liczyć na jakieś fora od losu i szczęście. Jeden ma - drugi nie ma. Ale jedno z całą pewnością mamy wspólne - mamy wybór. Możemy albo nic nie robić i mieć co mamy, albo ruszyć dupsko i mieć co chcemy mieć. Ale do tego trzeba czegoś więcej niż biadolenia że "jest beznadziejnie i idę się zabić". Nawet ci najbogatsi nie dostali niczego za darmo (nie mówię o "dziedzicach", którzy i tak wszystko przepuszczą - mówię o ludziach, którzy nierzadko nie mieli nic, a dziś maja wszystko). Nikt nikomu nic za darmo dać nie chce - chyba że po gębie. Tyle w temacie. I po raz kolejny - idz do psychologa. Albo nie idź i tkwij w tym g...nie dalej. Powodzenia.