- Dołączył: 2010-06-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3539
6 marca 2012, 23:27
Zastanawia mnie to ile najdłużej starał się o Wasze względy chłopak? Udało Mu się Was przekonać do siebie? W jaki sposób? Co takiego robił? No i koniecznie napiszcie ile macie lat :)
- Dołączył: 2010-06-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3539
6 marca 2012, 23:58
A może jest tu osoba, które nie uległa długiej adoracji?
- Dołączył: 2010-06-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3539
7 marca 2012, 00:01
Gru bardzo dobrze, że nie zwodzisz, podoba mi się Twoje podejście, nie to miałam na myśli zakładając ten temat :)
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1875
7 marca 2012, 00:04
Mój starał się 4 miesiące, poznaliśmy się na urodzinach ja miałam 17 lat on 24 więc różnica niby spora ale dobrze nam się rozmawiało, był fajnym kolegą. Na początku znajomości powiedziałam mu, że nie szukam chłopaka, nie chce związku itd. Nie odpuścił :) w listopadzie nam 2 latka stuknęły :)
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
7 marca 2012, 00:05
Wiem, co miałaś na myśli, zadałaś normalne pytanie, ale znam dużo przypadków, które mogły by się tu wypowiedzieć "och, walczy o mnie już rok", bo zwodzą. Moja osobista opinia jest taka, że jak się gra w otwarte karty, to nie dojdzie do długiego proszenia i "walczenia".
Jestem mile zaskoczona, że większość dziewczyn przyznaje, że nikt specjalnie o nikogo nie walczył, to znaczy, że stawiamy na szczere relacje i nie obwijamy w bawełnę!
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1875
7 marca 2012, 00:10
G.R.u Takie otwarte karty niestety nie zawsze działają. A teraz sprostuję moją wypowiedź bo też możecie uznać, że zwodziłam. Naprawdę nie chciałam związku, a on potem nic nie sugerował spotykaliśmy się w relacjach kolega koleżanka. Po tych 4 miesiącach byłam zaproszona na wesele, a nie miałam z kim iść więc Go zaprosiłam i tak samo wyszło.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
7 marca 2012, 00:16
No, jak takie szczere "nie, nie będziemy więcej niż kolegami NIGDY!" nie pomaga, to już na własną odpowiedzialność facia, który sobie uroił związek z kimś, kto jest na absolutne nie. Miałam takiego kolegę, co mi się wydawało, że mu przeszło, to wysłał mi walentynkę - jak głupi, to niech robi co chce.
Ale mam 2 takie koleżanki, obie w związkach (jedna zdradzająca), jak się z nimi widzę to "biedaczki" skarżą się na swoje nadmierne powodzenie i nie wiedzą, co mają z tym zrobić - a 50% spotkania w kawiarni na przykład potrafią przebawić na telefonie:
- Do kogo tyle piszesz?
- Do Łukasza.
- Znowu mu robisz nadzieje?
- Nie! No ale pyta jak u mnie w związku, więc mu mówię, że Karol mnie zaniedbuje, więc zaprosił mnie na kolację, żeby o tym pogadać. Jak myślisz, w co się ubrać? Widać mi tego pryszcza?!
To taka sytuacja w przybliżeniu. :D
7 marca 2012, 00:28
moj maz .caly tydzien umawial sie ze mna wieczor w wieczor...w nastepnym tygodniu sie wprowadzil do mojej
kawalerki i tak juz zostal....7 lat przed slubem i 5 po slubie...szybko wyszlo ale pomyslnie...
- Dołączył: 2012-02-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1875
7 marca 2012, 00:31
Hehe no bywają i takie ale to już inna kategoria :D
A tacy kolesie to ojj... potrafią nerwy napsuć.
- Dołączył: 2011-07-21
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 3127
7 marca 2012, 02:40
mam 26 lat i o mnie chłopak walczył 6 lat najdłużej (byłam zakochana w kimś innym). w końcu i w nim się zakochałam- mieszkaliśmy razem przez rok. było super i miło wspominam ten czas, niestety nie wyszło - przerosły nas błahe problemy (mieliśmy po 20lat)
inny w liceum walczył o mnie rok, chodziliśmy ze sobą dwa lata, bo nie chciał mnie wypuścić :O chodziłam z nim o te dwa lata za długo... kompletne nieporozumienie.
jak widać: nie wiadomo, kiedy warto :)
- Dołączył: 2011-10-07
- Miasto: Szczawno-Zdrój
- Liczba postów: 15388
7 marca 2012, 06:30
Mój nie musiał mnie przekonywać do siebie, bo bardzo długo do znałam i w końcu, jakoś tak samo z siebie, to wszystko wyszło;)