Temat: Czy chuda oznacza szczęsliwa?

Jak w temacie. Tylko nie piszcie "po to tu jesteśmy, żeby schudnąć". Myślicie, że zmieni się na lepsze Wasze życie jak schudniecie?
Psychicznie.
Moja samoocena na pewno się poprawi.
W moim przypadku na pewno chudsza oznacza pewniejsza siebie
W moim przypadku tak. Zawsze byłam po prostu gruba. To strasznie działało na moją psychikę. Te wszystkie uśmieszki i podteksty, ale plotki, jaka ona taka i nie taka.  Teraz kiedy chudnę czuje się znacznie lepiej. Otwarta, bardziej pewna siebie, zaczynam wychodzić do ludzi. Jestem szczęśliwa, że nie słyszę już tak jak kiedyś tych wszystkich nie miłych słów. Tak po prostu czuje się świetnie.
lepsze jest samopoczucie;p
Schudłam 10  i myślałam, że będę happy i wszyscy wokół będą mówić, jak super wyglądam. Efekt? Wszyscy mówili, że przesadziłam, ja oddaliłam się od ludzi, wolałam siedzieć w domu i czekać na następny posiłek. Teraz ważę w normie i uważam, że to najlepszy jak dotychczas okres mojego życia :P
a ja jestem milion razy szczęśliwaszaaaaaa!! :)))
Chuda = nieszczęśliwa. Był czas kiedy ważyłam 52 kg przy 171 cm. Liczyłam każdą kalorię i nie byłam szczęśliwa. Teraz ważę więcej, ale dużo ćwiczę i czuję się z tym dużo lepiej, na pewno dobrze wyglądam.
Pasek wagi
Po przeczytaniu plusy widzę takie:
+poprawia się samopoczucie
+poprawa samooceny.
+uczucie atrakcyjności
+imprezy
+noszenie ubrań, które się chce, a nie w które się zmieszczę/w których nie wyglądam grubo
+miny znajomych/rodziny
+brak wstydu
+odwaga na zrobienie czegoś, czego otyłość nam nie 'pozwala'
+czuję się silna
+o jeden problem mniej
+uczucie kobiecości, delikatności
+łatwiej nam w życiu
+wakację nie będą udręką
+na imprezie będę się czuła 'luzno'
+brak wstydu w sklepie z ubraniami
+nie będziemy 'sapac" po przejsciu większego dystansu = więcej czasu

Hmmm... ja nie należę do osób szczupłych, ale moja waga nie sprawia, że nie jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa. Mam kochającego mnie mężczyzne, który pokochał mnie jak byłam BARDZO,BARDZO chuda! Jak się w nim zakochałam-przytyłam. Nie liczyło się liczenie kalorii, martwienie się o wagę. Mój K. jest chudziutki, totalne chucherko. Ale kocha mnie za to jaka jestem, kocha mimo wszystko. A nie za to, że będę szczupła.
Ja chcę schudnąć dla siebie, a nie dla innych. Jedyny plus dla mnie jaki w tym widzę- pokaże SOBIE, że mam silną wolę. Bo z tym u mnie kiepsko. A że połącze przyjemne z pożytecznym to już będzie mój osobisty sukces.

moja psychika napewno się poprawi i samoocena wzrosnie
oczywiście. każdy zrzucony kilogram dodaje mi pewności siebie i ochoty do życia. lżej wstaje się z łóżka, wkracza się w dzień z ogromną porcją optymizmu i zaangażowania. jak widzisz, że masz płaski brzuch, że ubrania dobrze leżą, że super wyglądasz to od razu się uśmiechasz:) moi znajomi mi często mówią, że "o, ty to masz jakiś dobry dzień dzisiaj", a to dlatego, że się zważę i widzę spadek.

chętniej robisz spontaniczne rzeczy, nie uciekasz od zdjęć, pozwalasz się dotknąć (objąć, podnieść, połaskotać) bez obawy, że ktoś wyczuje twoje wałki tłuszczu. nie boisz się schylić, bo się sadło wyleje. to na prawdę są mega motywujące sprawy, które poprawiają humor. stajesz się szczęśliwsza, lubisz ludzi i przyciągasz ich do siebie, przyciągasz też TĘ osobę i jesteś szczęśliwsza jeszcze mocniej :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.