Temat: Wasze najgorsze/ najśmieszniejsze wpadki ?

Pochwalicie się ? Swoimi gafami ? Dawajcie. Pośmiejemy się. ;P

Ja np. Wygłupiając się z kolegą (uciekałam akurat tyłem) wpadłam do śmietnika. Chyba nie muszę mówić, że widziała to masa ludzi. Ryczeli ze mnie, z 15 minut. xD

Kiedyś też pojechałam pod namioty ze znajomymi, i zapomniałam korka do materaca. Koleżanka która niosła ten materac 1,5 km (tyle trzeba było do pola namiotowego przejść) stwierdziła ' już trzeba było korek wziąć, a materac zostawić. Lżej by było' tak teraz się z tego śmiejemy, a wtedy 4 noce na twardym ;P Masakra.

Teraz Wy . Ja jak sobie coś przypomnę, to też jeszcze dopiszę. Bo jestem pewna że coś mam ;d

Pasek wagi
O, przypomniało mi się, jak mój małż miał dzwonek sms-a jak wystrzał z karabinu. I raz siedziałam przy kompie, przeglądałam stronki, a jego telefon leżał przy monitorze. Nie wiedząc nic o tym dzwonku, jak usłyszałam te strzały to z wrażenia podskoczyłam na krześle i podniosłam ręce do góry. Jeszcze długo po tym małż ze mnie brechtał i opowiadał naszym znajomym o tej sytuacji :)
Pasek wagi

Ze szkoły przypomina mi się wiele śmiesznych historii, np. dostałam piłką od koszykówki prosto w twarz, albo wstając z ławki na korytarzu zawadziłam o swój własny plecak i poległam. Była przerwa, ludzi strasznie dużo, bo budowa gmachu gimnazjum w trakcie i gnietliśmy się z podstawówką. Wszyscy ludzie w śmiech a ja się pozbierałam, usiadłam na tyłku na tym korytarzu i też się śmiałam :)

W zeszłym roku na nartach (mój pierwszy raz) tak szybko zjeżdżałam z góry, że ludzie się za mną oglądali. Nie potrafiłam wyhamować, w końcu się wygrzmociłam, zrobiłam kilka koziołków, spadły mi narty i widać było tylko tłuman kurzu (znaczy śniegu). Wszyscto nagrywała moja koleżanka, bo niby miałam tak ładnie zjechać :) Mój chłopak podjechał najszybciej jak to było możliwe - cały w strachu czy nic mi się nie stało. A ja obolała śmiałam się jak głupia. A potem było mi wstyd. Dobrze, że na nikogo nie wpadłam...

Do podstawówki uparcie dojeżdżałam rowerem (4 km). nawet zimą. Inni uczniowie autobusem. No i kiedyś jechałam tym rowerem po oblodzonej drodze, mijały mnie różne auta. Raz chciałam się upewnić czy nic nie jedzie i akurat mijał mnie ww szkolny autobus. Oglądając się, oczywiście się pośliżgnęłam i przewróciłam. Wszystko na oczak osób, znajdujących się w autobusie - moich rówieśników. Było mi wstyd, szybko pozbierałam siebie i rower ;) A tak w ogóle to ten autobus musiał za mną wyhamować, na oblodzonej drodze. Ogólnie moje wpadki raczej groźne były.

A i raz, będac jeszcze nastolatką, darzyłam sympatią kolegę mojego starszego brata. Przychodził do nas, potem do mnie, w końcu został moim chłopakiem, ale rodzice jakoś nigdy oficjalnie o tym nie wiedzieli, wstydziłam się. Kiedyś siedzimy w pokoju, właściwie leżymy i ja odwrócona tyłem do drzwi głaszczę go po głowie, bawię się włosami. Nagle słyszę za sobą: "E., co ty robisz?". To moja mama... Zrobiłam się czerwona jak nigdy. Tak, tak - kiedyś siedemnastolatki wstydziły się ogłaszać wszem i wobec, że mają chłopaków, a tym bardziej się z nimi obściskiwać.

Mi sie jeszcze jedna gafa przypomniala, kiedys zmienilam numer komorki, a moj wczesniejszy "dalam" tacie, tak sie kiedys robilo ;P Oczywiscie poinformowalam o tym wszytskich znajomych, ale moj obecny chlopak zapomnial sie i wyslal do mojego taty smsa "kocham Cie i tesknie, kiedy sie w koncu spotkamy?", dodajmy ze moj tata niezbyt go lubil, wiec caly dzien mial ubaw czy aby moj "kolega" nie jest "innej orientacji" i czy na pewno mu sie numery pomylily :P
Pasek wagi
Kiedyś na jakimś spotkaniu rodzinnym siedziałam na przeciwko wujka i piłam herbatę,a wujek w tym czasie opowiadał dowcip, chyba nie muszę mowić że wujek miał niezły prysznic :P

Pamiętam tę wpadziochę jak dziś. Gdy byłam w 1 kl szkoły sredniej...akcja: zima, napadało mnóstwo śniegu, połowa autobusów nie przyjechała. w końcu doturlał się jako jeden z niewielu taki prywaciarz, który jechał prosto pod szkołe. Pamietam miałam swoje pierwsze kozaki na szpilce, jakas spódnice-bo generalnie miała byc tego dnia wigilia klasowa czy coś . W każdym razie stałam na koncu autobusu i jak nigdy otworzył tylne drzwi wiec ja rozradowana rozpedziłam sie do wyjscia z tej puchy (bo ludzi wtedy wsiadło mnóstwo) no i traf chciał, że poślizgnęłam się na schodach autobusu i taka piekna i wypindrzona na tę klasową wigilię wypadłam centralnie w zaspę, która była na wysokości tych nieszczęsnych drzwi od autobusu. To by było nic gdyby nie to, że wpadłam w tą zaspę cała, tak na "misia" xD nie muszę dodawać, że przez tą zawieruchę przed 8 rano stała kupa ludzi na tym przystanku, a ja słyszałam jedną wielką brechtę za sobą. Pamiętam, że do przejscia do szkoły był kawałek od tego przystanku i do samego przejścia jeszcze słyszałam jak ludzie falują z tego mojego "wejścia smoka" :P
Pasek wagi
Teraz to się z tego śmieję, ale wtedy nie było mi do śmiechu :D

Raz w tramwaju wstając z miejsca jakiś chłopak stał mi stopą na spodniach i jak chciałam dać krok to się wywaliłam jak długa lądując twarzą na tych schodkach przy drzwiach. A to było przy mojej koleżance, a chłopak był z mojej szkoły :P Wtedy wszyscy się pytali, czy nic mi się nie stało, ale było mi tak strasznie głupio!

Kiedyś, w podstawówce zadzwoniłam do kolegi, żeby poopowiadać mu o niusach związanych z dziewczyną, z którą kręcił (wtedy była chyba moją przyjaciółką z tego co pamiętam), biadoliłam tak z 5 minut, po czym odezwała się jego mama "Leszka nie ma" w takim nieciekawym tonie :DD Chociaż teraz to się zastanawiam, czy przypadkiem nie oddał jej słuchawki, bo miał mnie dosyć 

Jak miałam z 7-8 lat, żeby poczuć się doroślej, gdy byłam wściekła chodziłam w jakieś puste miejsce w mieszkaniu, gdzie nikt mnie miał nie słyszeć i puszczałam jakąś wiązankę. Kiedyś jak byli w domu goście wkurzyłam się czymś i poszłam do łazienki i powiedziałam parę ładnych słów do lustra, ale chyba trochę za głośno... Chyba nie muszę wspominać o minie ludzi, jak wróciłam do pokoju 

Na lekcji polskiego w gimnazjum pan poprosił, żebym odpowiedziała na jakieś tam pytanie, a ja inteligentnie zaczęłam wypowiedź w ten sposób "że ten", ale zabrzmiało to jak "że tę" i pan z takim zalotnym uśmiechem "że tę?" :DD

Wczoraj jak wchodziłam do klatki wpisałam kod do domofonu, żeby otworzyły się drzwi. Zawsze wtedy gra taki charakterystyczny dzwonek, który jest dość głośny. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam, że u szczytu schodów stoi babka z wózkiem, myślałam, że wychodzi, więc uprzejmie zaczęłam otwierać drzwi, a ona zaczęła się wycofywać, pomyślałam, że pewnie też chce być uprzejma i że poczeka, żebym mogła sobie wejść, dzwonek nadal grał, więc nie słyszałam co mówiła toteż zachęcam ją "ale niech pani sobie zejdzie", ona nadal nic, ja "no ale proszę proszę", w tym momencie dzwonek przestał dzwonić, a ja usłyszałam, co mówiła "ale ja wchodzę, nie wychodzę" :DD Może nieśmieszne, ale było jakoś głupio bardzo. :D

Jak sobie coś przypomnę to napiszę:D
będąc w podstawówce, wracaliśmy z kumplem ze szkoły i puszczaliśmy bąki :D
nagle mój poszedł z kleksem i miałam całe obsrane majtki i spodnie ;(
ja kiedyś z czerwonym tyłkiem musiałam przemaszerować pół miasta, bo mnie okres zaskoczył, a w szkole zostawiłam po sobie czerwone krzesło... życie :)
Pasek wagi
haha ja kiedyś na muzyce w gimnazjum na chwile udałam sie do wc i gdy wrocilam siadam sobie normalnie w ławce a tu trach ! spadam prosto na du** bo mi krzesło zabrali spod tyłka ;D haha to musial byc komiczny widok ;D innym razem przejechałam się na brzuchu po całym holu szkolnym przy wszystkich najlepszych chłopakach bo sie wywalilam w biegu ;D kiedys też miałam zwyczaj ściagania majtek razem z rajstopami gdy sie przebierałam do spania i na drugi dzien załozylam te same rajstopy i na srodku holu w szkole na przerwie z nogawki spodni wypadły mi gacie w kwiaty takie babcine -.-

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.