12 grudnia 2011, 10:41
Jak długo uczyliście się do matury?:) Chodzi mi o naprawdę ciężką naukę, rozpoczętą np. w momencie posiadania już jakichś podstaw.
I jak na tym wyszliście? Czy żałujecie, że zbyt mało się uczyliście? Jak udało Wam się zdać?
Ja myślę nad rozpoczęciem intensywnej nauki dopiero po studniówce, jednakże wzięłam sobie j. polski i historię jako przedmioty rozszerzone, więc obawiam się, że wykuć wszystko w 100dni będzie niemożliwością.
Tylko, że ja mam na tyle dobrą sytuację, że uczę się w liceum zaocznym i nic poza nauką mnie na razie nie obowiązuje, więc mogę poświęcić jej tyle czasu, ile zechcę, czyli nawet całe dni. Co Wy na to?:) Pozdrawiam serdecznie.
12 grudnia 2011, 11:00
Carowna, tego samego się obawiam. No, ale możemy wziąć pod uwagę fakt, iż mam ogrom wolnego czasu- każdy dzień wolny. Więc jeśli codziennie będę się uczyła, to chyba nie powinno być aż tak źle? Ok., jest to pamięciówka, ale też nie taka straszna:) Bardziej boję się matematyki.
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
12 grudnia 2011, 11:10
Mysle ze 3 miesiace ci spokojnie starcza. Rety ja nawet nie pameitam co z matury dostalam. chyba 4 albo 5 z biologii. Cale szczescie zdawalam jeszcze stara mature:).
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2022
12 grudnia 2011, 11:11
Ja zaczęlam sie uczyć solidnie w lutym:).
12 grudnia 2011, 11:10
uważam że najlepszym czasem jest zacząć początkiem stycznia/ po studniówce ruszyć z kopyta. jeżeli zalezy Ci an dobrych wynikach, na dobrych studiach, i pracy która zapewni Ci godne życie, to lepiej ogólnie naukę potraktować na serio. ucz się tak aby sie nauczyć, anie sidzieć na nimi godzinami i zapamiętać z tego wszystkiego garstkę
dla mnie bardzo pomocne były repetytoria do każdego z przedmiotów, a do matury ustnej z polskiego na minimum trzeba mieć przeczytane wszystkie lektury jakie masz w prezentacji, do co języka obcego: ćwicz rozmówki non stop, różne różniste i obrazki, najlepiej zkimś kto ten język dobrze zna
powodzenia
12 grudnia 2011, 11:18
BardzoGoKocham napisał(a):
No, ale możemy wziąć pod uwagę fakt, iż mam ogrom wolnego czasu- każdy
dzień wolny. Więc jeśli codziennie będę się uczyła, to chyba nie powinno
być aż tak źle?
Nie bierzesz pod uwagę tego, że (przykładowo) 40 godzin nauki w jednym tygodniu absolutnie nie równa się 40 godzinom nauki rozłożonym na miesiąc. Siedząc po osiem godzin dziennie przez pięć dni nie nauczysz się z historii tyle, co przez dwadzieścia dni, ucząc się po dwie godziny - jest to fizycznie niewykonalne, bo słabnące skupienie, bo pamięć krótkotrwała, bo za krótki czas na utrwalenie, bo trzeba często zmieniać zakres wiedzy (przedmiot w sensie), żeby móc się skoncentrować itp. Może faktycznie przesadzam i dasz radę sporo zrobić przez 3 m-ce, ale lepiej być systematycznym i robić coś godzinę dziennie przez rok, niż po 12 godzin dziennie przez miesiąc, choć czasowo wychodzi niby to samo.
Ludzie tu piszą o biologii, matematyce... Ale to jest zupełnie co innego, historia (na maturze, nie jako przedmiot akademicki) w rozszerzeniu to jest 100% rycia bani datami i faktami, konkretami - nie masz miejsca, by pozwolić sobie wnioskować... Pytają Cię o konkret i chcą konkretu. Ja historię uwielbiam, ale nie w wydaniu szkolnym, które jest złe i wymaga świetnej pamięci.
Edytowany przez carowna 12 grudnia 2011, 11:19
- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto: Włocławek
- Liczba postów: 5531
12 grudnia 2011, 11:37
spokojnie dziewczyno zdąrzysz xD Matura wcale nie jest taka straszna:)
ja sie uczyłam tak solidnie dzień przed maturą z danego przedmiotu (i to tylko z polskiego, matmy i geografii, z angielskiego i wosu nic nie tknęłąm) ;) bardzo mało ale wogóle nie żałuje:)
pl ustny: 95 pisemny 70 (tu zawaliłam bo lektury ŻADNEJ nie czytalam)
matma: 90
ang: pisemny 88 i ustny 75
wos: 40 (no tu mogłam coś zajrzeć ale nie było mi potrzebne)
geo 70
- Dołączył: 2011-10-31
- Miasto:
- Liczba postów: 129
12 grudnia 2011, 11:35
Ja właśnie też zaczęłam się uczyć jakoś od stycznia, ale tak intensywnie... wydaje mi się że na prawde na spokojnie zdążysz... byle bez stresu :) U mnie to wyglądało mniej więcej tak:
- geografia rozszerzona od stycznia, codziennie (książki, repetytoria, zestawy ćwiczeń, stare matury... generalnie wszystko co się da)... jakieś ponad 70 %... dowalili nam zadania z astronomi co oczywiście olałam bo "tego nigdy nie było" :P
- niemiecki rozszerzony od stycznia, codziennie (matury próbne, stare, repetytoria, słówka... miałam terroryzującą nas nauczycielke :P klasa niemieckiego.... sraliśmy ogniem za przeproszeniem ale teraz dziękuję jej za to z całego serca!!! nigdy w życiu nie doszła bym do tego co mam bez niej!)... chyba 90% z pisemnej i 100% z ustnej
- polski podstawa... czytałam wszytskie lektury i miałam bardzo dobrą nauczycielkę która przykładała dużą wagę do opracowania ich więc uczyłam się tylko na tydzień przed maturą... przypomnienie wszytskich epok i tyle.... 91% pisemna i ustna 75% (prezentacja napisana samodzielnie bez najmniejszego sprawdzania przez innych nauczycieli czy takie tam...)
- matma rozszerzona... to jest wogóle polewka :P... dosłownie kilka dni pomiędzy maturami.... wyliczenie kilku arkuszy maturalnych i jakieś 40% było... tak na wszelki wypadek gdybym się nigdzie nie dostała to zawsze można na jakąś polibude iść :P
Generalnie MATURA TO BZDURA na studiach to sie dopiero zaczyna.... wiem wiem łatwo się mówi i ja też strasznie przeżywałam... co ci biedni rodzice ze mną przeżyli :P ale spoko... przyłożysz sie trochę i będzie git! powodzenia ;)
- Dołączył: 2011-12-03
- Miasto:
- Liczba postów: 743
12 grudnia 2011, 11:39
ja zaczęlam się uczyć z miesiąc przed matura, matura zdana bardzo dobrze
to zalezy jaki kto jest, jak szybko wchodzi wiedza do glowy...
- Dołączył: 2011-05-23
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 5170
12 grudnia 2011, 11:52
Edytowany przez anniaa88 26 maja 2014, 12:30
12 grudnia 2011, 11:53
Tak naprawdę sama z siebie uczyłam się bardzo mało. Owszem, chodziłam na lekcje, na fakultety i korki i głównie tam się czegoś uczyłam. W domu miałam zawsze ciekawsze zajęcia niż siedzenie nad książkami i robienie notatek. Trochę bardziej się ogarnęłam na tydzień przed maturą, ale to było już bardziej takie powtórki materiału niż jakieś zakuwanie. I mimo tego, że byłam takim śmierdzącym leniem jeżeli chodzi o naukę, to zdałam maturę bardzo dobrze- przedmioty na podstawie zdałam na 86%, 94% i 77%. A rozszerzenie na równe 70%.