26 listopada 2011, 14:29
Ja tego nie praktykuję jak coś. ;) Pytam, bo moja koleżanka ze szkoły wycięła sobie raz na ręce serce takie jak w sali samobójców. Wiedziałam też chłopaka z bandażem na nadgarstku. Myślicie, że to żałosne?
Ja twierdzę, że to karanie samego siebie.
26 listopada 2011, 15:08
Weronika, też tak kombinowałam, że gdyby ktoś zobaczył, to że niby kot...
Ja po miesiącu czy 2-óch się ogarnęłam, a może po prostu znalazłam inny sposób na wyładowanie negatywnych emocji... nie korzystałam z pomocy psychologa... nie wiem co poradzić, musisz to sama ze sobą "przegadać" i zastanowić się co byłoby dla ciebie najlepszym wyjściem...
- Dołączył: 2011-04-17
- Miasto: London
- Liczba postów: 14745
26 listopada 2011, 15:08
Weronika54"Ja się przyznam, że chciałam ostatnio sobie pociąć twarz... mam ku temu pewne powody.
Może pora odwiedzić psychologa szkolnego??
Dopiszę od razu, że nie ma to nic wspólnego z typem "nikt mnie nie rozumie", "chcę by zobaczyli jak cierpię".
Co chciałaś zrobić?! - Dołączył: 2011-10-17
- Miasto: Pieszyce
- Liczba postów: 13334
26 listopada 2011, 15:13
W szkole moja koleżanka cięła się po rozstaniu z chłopakiem. Za to inny chłopak z którym była powiedział jej, że jest egoistką. Wycięła sobie słowo egoistka na dłoni. W ten sposób próbowała zagłuszyć ból psychiczny zastępując go fizycznym. To problem nie radzenia sobie z emocjami.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
26 listopada 2011, 15:21
Nic dziwnego. Media ogłupiają ludzi jak się da, wystarczy popatrzeć na współczesnych dorosłych, a co dopiero na najbardziej podatne na brejnłasz dzieci.
- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto: Rovaniemi
- Liczba postów: 2028
26 listopada 2011, 15:25
Że tylko garstka z nich ma prawdziwe problemy, a reszta to rozpuszczone gówniary, którym się nudzi i chcą być 'fajne'. Żałosne, idiotyczne, żenada...
- Dołączył: 2010-02-26
- Miasto: Arabia Saudyjska
- Liczba postów: 2148
26 listopada 2011, 15:49
Sa dwa wyjscia albo maja cos z glowa(glupota)albo maja problemy ze soba.W dwoch przypadkach potrzebna pomoc psychologa/psychiatry.
- Dołączył: 2011-07-31
- Miasto: Wyspy Kokosowe
- Liczba postów: 99
26 listopada 2011, 15:50
Sama mam pocięte całe ciało, jest w zrostach a nie bliznach w stylu "kot mnie podrapał". I co z tego? Jakoś ludzie mnie lubią, mam wsparcie w nich, żeby nie robić tego znowu, mam chłopaka, któremu się podobam taka jaka jestem. Tylko, że ja nie cięłam się nigdy dla popisu a miałam/mam bardzo poważne problemy w życiu, z którymi jako "dzieciak" nie potrafiłam sobie poradzić, a potem wciągnęłam się w te błędne koło.
Jak już autorka pocięła się te dwa razy to niech skończy, bo potem będzie coraz gorzej. A najgorsze są tak naprawdę blizny. Przecież nigdy o tym nie zapomnisz i na zawsze będziesz miała na skórze te ślady. Co więcej mimo ogromnej ilości blizn pamiętam, która dlaczego i jak została zrobiona. Dlatego cięcie się nie ułatwia sprawy - nie dość, że mam blizny to jeszcze i tak pamiętam o tych wszystkich złych wydarzeniach.
Co do nastolatków, którzy próbują się popisywać cięciem się (bo są i tacy...) to... pozostawię to bez komentarza.
- Dołączył: 2009-02-26
- Miasto: Antarktyda
- Liczba postów: 2666
26 listopada 2011, 16:08
Myślę, że nie można jednakowo oceniać wszystkich, którzy to robią, nie
zawsze jest to tylko popisywanie się i chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Chociaż takie wycinanie serc czy np.imion chłopaka, jakichś napisów tak
mi się właśnie kojarzy.
Ja sama miałam z tym problem, już dawno, 7-8 lat temu. Chorowałam na
depresję przez 4 lata i w pewnym momencie, przypadkowo(wtedy jeszcze nie
było tej mody na "cięcie się") odkryłam, że okaleczanie siebie daje
pewną ulgę, znika to napięcie, złość, agresja do siebie, później jest
taki moment spokoju, pustki, powiedziałabym nawet, że odrealnienia,
niestety na krótko, a blizny zostają na całe życie. Ale wtedy to nie
miało znaczenia, trudno było sobie wyobrazić nawet następny dzień, a co
dopiero życie za parę lat.
Minęło sporo czasu, wiele się u mnie w życiu pozmieniało i tamten etap
jest tylko wspomnieniem, zapomniałam o bliznach, są, ale jakbym ich nie
zauważała, normalnie chodzę w krótkim rękawie itp., całe życie się nie
będę ukrywać, ale czasem ktoś zapyta i wtedy jest mi głupio, nie każdy
to zrozumie, dla niektórych pewnie to jak etykietka; "z tą dziewczyną
nie wszystko jest w porządku, to jakaś wariatka".
Ale wg mnie to nie samo okaleczanie siebie, blizny, krew, są w tym
wszystkim najgorsze, tylko to, co się dzieje w głowie takiej osoby, że w
ogóle jest w stanie coś takiego zrobić. Kiedy uda się rozwiązać
prawdziwy problem, potrzeba okaleczania się, też zniknie.
- Dołączył: 2010-08-11
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 3826
26 listopada 2011, 16:24
nie jest nienormalne. tylko my nie umiemy pojąć, jak wielkie moga mieć oni problemy skoro dopuścili si do samookaleczeń.
Edytowany przez MirellaSara 26 listopada 2011, 17:00