Właśnie czytam na wizażu o wielkich miłościach, które zaczęły się rodzić na jazdach haha Ja chociaż już dawno powinnam zrobić prawko, nadal go nie mam, ale wiem, że gdy pójdę w końcu zdawać wybiorę jakiegoś młodego instruktora jazdy
ale zastanawia mnie jak to jest / było u was? zauroczyła się któraś z was w instruktorze jazdy? umówiliście się na randkę? czy jednak opinia, że instruktor podrywa każdą to prawda?
Edytowany przez Djabeuu 26 października 2011, 21:43
DZIEWCZYNY, JA NIE PÓJDĘ NA JAZDY, ŻEBY PRZESPAĆ SIĘ Z INSTRUKTOREM :o ja powiedziałam tylko, że mały flirt nikomu nie szkodzi, i nie chodzi mi tu o seks, zostawianie rodziny, tylko o miło spędzony razem czas, pójście do kina, na dyskotekę...
a czytając wątek o wielkiej miłości po jazdach po prostu założyłam ten oto wątek by zobaczyć, czy to się zdarza i jak często. po prostu fajnie się czyta takie historie.. ot. co
Edytowany przez Djabeuu 26 października 2011, 19:16
> Ty szukasz flirtu a on "d...y" i taka to różnica, > a w domu żona i dwójka dzieci. Miłej zabawy we > flirt. Zawsze jego ego urośnie, a Twoje? Będziesz > miała wspomnienie z kursu nauki jazdy.Kolejna > podfruwajka robiąca maślane oczy do gościa > uczącego jazdy. Nie trudno się domyślić, jakie on > ma zdanie o "takich" flirtujących kursantkach i > poziomie ich ..., a szkoda mówić. Baw się dobrze, > nie ważne czy kosztem jego żony i dzieci, to nie > mydło, to się nie zmydli. W końcu trochę > przyjemności w pracy też się facetowi należy, > zwłaszcza, że się ta przyjemność sama wprasza, bo > ma na to ochotę.
Masz oczywiście bardzo dużo racji w tym co piszesz, ale nie zawsze to tak wygląda. U mnie było trochę inaczej: był romans, ale do sexu nie doszlo... Nie byłam podfruwajką, jak piszesz - mialam wtedy niezly staz w malzenstwie, pracowalam na dosc wysokim stanowisku... To było zauroczenie - obustronne ... Ale nie żałuję, że to przerwałam... Mialam wiele sytuacji w swoim zyciu, kiedy po prostu wiedzialam, że ktos chce mnie przeleciec... Ale nie wtedy...
Edytowany przez Luna25 26 października 2011, 19:18
> DZIEWCZYNY, JA NIE PÓJDĘ NA JAZDY, ŻEBY PRZESPAĆ > SIĘ Z INSTRUKTOREM :oja powiedziałam tylko, że > mały flirt nikomu nie szkodzi, i nie chodzi mi tu > o seks, zostawianie rodziny,tylko o miło spędzony > razem czas, pójście do kina, na dyskotekę...a > czytając wątek o wielkiej miłości po jazdach po > prostu założyłam ten oto wątek by zobaczyć,czy to > się zdarza i jak często. po prostu fajnie się > czyta takie historie.. ot. co
My poczatkowo tez dużo gadalismy, chodzilismy na kawe, na pizze... A ze nasze związki pozostawialy duzo do życzenia - wyszlo jak wyszlo...
> DZIEWCZYNY, JA NIE PÓJDĘ NA JAZDY, ŻEBY PRZESPAĆ > SIĘ Z INSTRUKTOREM :oja powiedziałam tylko, że > mały flirt nikomu nie szkodzi, i nie chodzi mi tu > o seks, zostawianie rodziny,tylko o miło spędzony > razem czas, pójście do kina, na dyskotekę...a > czytając wątek o wielkiej miłości po jazdach po > prostu założyłam ten oto wątek by zobaczyć,czy to > się zdarza i jak często. po prostu fajnie się > czyta takie historie.. ot. co Ty pójdziesz na dyskotekę..., do kina..., a pewnie, idź. Żona mu uprasuje nawet koszulę i da czyste majty, żebyś Ty mogła miło z nim spędzić czas. Pobawcie się, to nie kosztuje Ciebie, Ty po nocy nie będziesz płakać w poduszkę, że mąż poszedł na noc do dyskoteki z jakąś "młodą d...pą", a ona z dziećmi w domu. Baw się dobrze, tylko pamiętaj, że nie buduje się pałaców na lodzie i własnego szczęścia na łzach innych.
Edytowany przez donia43 26 października 2011, 19:24
Ciekawe... dla mnie:instruktor, nauczyciel, szef, pogodynek/ka, prezenter telewizyjny, polityk (nie pamiętam więcej chwilowo) to postacie bez płci i kompletnie aseksualne... ale instruktora mialam fajnego, mlody wysoki brodaty i zonaty. spiewal mi arie pavarottiego dopoki nie powiedzialam mu ze znam wloski:P
> > DZIEWCZYNY, JA NIE PÓJDĘ NA JAZDY, ŻEBY > PRZESPAĆ> SIĘ Z INSTRUKTOREM :oja powiedziałam > tylko, że> mały flirt nikomu nie szkodzi, i nie > chodzi mi tu> o seks, zostawianie rodziny,tylko o > miło spędzony> razem czas, pójście do kina, na > dyskotekę...a> czytając wątek o wielkiej miłości > po jazdach po> prostu założyłam ten oto wątek by > zobaczyć,czy to> się zdarza i jak często. po > prostu fajnie się> czyta takie historie.. ot. > co Ty pójdziesz na dyskotekę..., do kina..., a > pewnie, idź. Żona mu uprasuje nawet koszulę i da > czyste majty, żebyś Ty mogła miło z nim spędzić > czas. Pobawcie się, to nie kosztuje Ciebie, Ty po > nocy nie będziesz płakać w poduszkę, że mąż > poszedł na noc do dyskoteki z jakąś "młodą > d...pą", a ona z dziećmi w domu. Baw się dobrze, > tylko pamiętaj, że nie buduje się pałaców na > lodzie i własnego szczęścia na łzach innych.
A jeżeli pójdzie z instruktorem który jest wolny, to co? Też źle???
Jak się dobrze wczytasz, to znajdziesz odpowiedź. Jak będzie wolny to niech sobie idzie, o ile w domu na nią nie czeka partner życiowy, na balety, kino i gdzie ją oczy poniosą. Podkreślam,ze to co dla nas jest tylko zabawą, może nieść dramat dla osób będących w związku z inna osobą. Nie krytykuję tylko jednej osoby, bo facet jak ma dom i dzieci a idzie na "d...y" jest też nic niewart. Pamiętać jednak trzeba, że jak suka nie da, to pies nie skoczy. Brzydkie, ale prawdziwe powiedzenie.
Edytowany przez donia43 26 października 2011, 19:35
Ja mam instruktora też po 30 raczej, ale nic, a nic nie podrywa;) ... i dobrze, bo zbyt atrakcyjny nie jest;p Przez droge rozmawiamy tylko o jezdzie..;)B. spokojny i b. dobrze uczy. Ale moj chlopak jezdzil z takim ochroniarzem z dyskoteki to mówił, ze miał tyle nrów kursantek,że imion nie pamiętał, tylko od razu zdjęcie kazał przysyłać;) żeby po prostu wiedzieć z którą pisze czy rozmawia...;) Jak się idzie na prawko to raczej zależy na jego późniejszym zdaniu, a że fajny instruktor przy którym można sie skupić sie trafi to też dobrze...:) Powodzenia:)