3 września 2011, 18:28
No więc zacznę od tego, że w tygodniu się nie widzę z chłopakiem, bo chodzi do różnych szkół oddalonych o 70 km od siebie, dlatego mamy możliwość widywania się tylko w weekendy. Problem jest w tym, że jestem teraz w klasie maturalnej i b.dużo się uczę (rok temu w sumie było tak samo, ale teraz jeszcze bardziej chcę się przyłożyć). I w piątek np. przychodzę ze szkoły, uczę się 2,3 h i spotykamy się od 18-22,23 (częsciej o 22 wychodzi, bo jestem padnięta po szkole). W sobotę uczę się z rana, po czym mam korki od 14-16 z chemii a potem jak wracam to chciałabym się jeszcze pouczyć z bio i też innych przedmiotów, ale musiałabym się spotkać z nim o 20,a on tego nie może zrozumieć ;/:( W niedzielę za to widujemy się godzinę, dwie, bo całą resztę dnia siedzę przed książkami. Ja po prostu nie wiem jak to mam wszystko pogodzić, jak mu mówię, że musimy się spotkać później, to jest zły od razu i w ogóle... Czy rzeczywiście tak mało czasu mu poświęcam? Jakby to zsumować, to nie byłoby tak źle...Nie wiem już kompletnie co robić.
- Dołączył: 2009-10-25
- Miasto: Xxx
- Liczba postów: 1586
3 września 2011, 23:25
Ja tylko piszę, że tak naprawdę da się żyć
![]()
Sama w to nie wierzyłam, ale stres potrafi człowieka zmotywować
![]()
Kala456 - studiowałam finanse i prawo.
Takim maniakiem zdobywania wiedzy byłam przed egzaminami na prawo.
Ale u mnie to była inna bajka - nie miałam chłopaka, na którym mi zależało i wszystko podporządkowałam egzaminom.
Ale już na początku studiów w moim życiu uczuciowym bardzo dużo się działo i naprawdę żałowałabym, gdybym wtedy się nadmiernie edukowała
![]()
Teraz jest czas, gdy musisz się spiąć, ale w granicach rozsądku.
Ucz się dużo, ale nie wariuj.
Studia są ciężkie, a i tak potem musisz się od nowa uczyć do LEP-u.
3 września 2011, 23:44
Według mnie poświęcasz mu wystarczająco czasu. Jak kocha to poczeka do matury, wtedy możecie się częściej spotykać.
3 września 2011, 23:52
no fakt, nauka jest ważna, ale Ty poświęcasz mu naprawdę mało czasu! ja z moim byłym jak miałam dużo nauki to się uczyłam u niego, wystarczyło to że jesteśmy obok siebie :)
4 września 2011, 00:26
Kala, gdybyś poważnie traktowała start na medycynę to wiedziałabyś już teraz że mózg potrzebuje PRZERWY. Lepsza jest krótka nauka a efektywna, a nie siedzenie nad książkami praktycznie cały czas. Pogooglaj sobie o metodach zapamiętywania, jak się szybciej uczyć itp, i daj odetchnąć swojej głowie. Chłopak? Raz jest a raz go nie ma, średnio mnie obchodzi ile czasu z nim spędzasz ale daj sobie czas na ODPOCZYNEK.
Pisała studentka równie trudnego kierunku, która ma zawsze wolny piątek i sobotę od nauki
zawsze tak było, przed maturą tak samo...
Edytowany przez mogewszystko.aga 4 września 2011, 00:28
- Dołączył: 2010-06-22
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 103
4 września 2011, 00:39
> faceta można mieć zawsze, a na nauke trzeba
> wykorzystać każdy czas...
4 września 2011, 00:42
Nienawidze szkoly ale nauka jest najwazniejsza ;) Rob co czujesz, jak kocha to poczeka!
4 września 2011, 01:10
LEpsze wykształcenie niż facet! 10000 % !
4 września 2011, 01:11
LEpsze wykształcenie niż facet! 10000 % !
- Dołączył: 2009-11-09
- Miasto: Ciąglę Krążę
- Liczba postów: 1394
4 września 2011, 08:27
Rok temu przeżywałam podobne rozterki. Tzn już 2 lata temu bo teraz kończę 1 rok medycyny. Miałam chłopaka przed maturą z którym zaplanowane miałam całe życie, był moim pierwszym poważnym facetem byłam z nim ponad rok i nie zamierzałam niczego przerywać. Ale mój chłopak nie był wystarczająco wyrozumiały nie do końca rozumiał moje ambicje i to ile nauki trzeba poświęcić aby się dostać na medycynę... Na początku 3 liceum jeszcze jakoś to szło, nie zalewał mnie tak pretensjami, krótko przed maturą jednak zaczął mieć do mnie tyle żalu że nie wytrzymałam i się rozstaliśmy. Nie muszę chyba pisać że ciężko to zniosłam i 2 miesiące następne zamiast się uczyć to rozpaczałam. Ale z drugiej strony lepiej że jeszcze zdążyłam się skupić przed samą maturą. Dostałam się na medycynę nie tam gdzie planowałam. Miałam mało punktów więc uczelnia na którą planowałam że pójdę z chłopakiem aby być jak najbliżej jego odpadła. Bierzesz taką ewentualność pod uwagę? Widzę że jesteś z Poznania macie tam jeden z najlepszych lekarskich w Polsce ale też najwyższe progi.. Może się zdarzyć sytuacja czego Ci oczywiście nie życzę że powinie Ci się noga i w Poznaniu nie wylądujesz. Co wtedy? Jesteś gotowa go opuścić i spotykać się raz na 2 tygodnie? Na pewno słyszałaś jakie ciężkie są szczególnie pierwsze 2 lata na medycynie. W pierwszym semestrze nie miałam czasu na nic. I gdybym wtedy miała chłopaka i nawet raz na dwa tygodnie się z nim widziała zabiłyby mnie wyrzuty sumienia. W trakcie drugiego semestru poznałam chłopaka z roku teraz jestem w szczęśliwym związku. On rozumie, bo sam ma podobnie. Wie dobrze kiedy możemy się spotykać a kiedy wcale. Nie namawiam Cię do zostawiania swojego faceta broń Boże, ale przemyśl co będzie dalej nawet jak się dostaniesz na medycynę. I w tym wszystkim nie zapominam że to o nią teraz chodzi, nie o chłopaka. Teraz jest Twój czas na realizację siebie. Po medycynie, już nie ma normalnego życia :) Aby pomagać innym trzeba poświęcić cząstkę siebie.
4 września 2011, 08:31
Rozważaliśmy taką opcję, że dostaniemy się w inne miejsca, bo nie czarujmy się- do Poznania jest naprawdę ciężko się dostać. Chcę złożyć też m.in do Bydgoszczy lub Katowic, do Poznania też na farmację. On powiedział, że będzie składał do tych samych miast, co ja, ale wiadomo, że może być tak, że będzie wolał iść do Poznania niż gdzieś indziej... Wtedy może być ciężko, nawet bardzo. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ja się tego boję. Bo wiem, że nigdy nie znajdę drugiego takiego jak on, nie zniosłabym rozstania... Dlatego wierzę, że będzie dobrze, może się uda nam zamieszkać razem na studiach? Chociaż ciągle się zastanawiam, czy jak będę na medycynie, to wspólne mieszkanie ma sens, skoro i tak większość czasu będę przed książkami... Zobaczymy jak to będzie. Jestem dobrej myśli....chyba...