- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 sierpnia 2011, 00:54
Edytowany przez courage21 8 sierpnia 2011, 11:38
11 lutego 2015, 22:58
1. Czoko, zazdroszczę. Na naszej fbkowej grupie Cię znalazłam, bo byłam ciekawa czym się zajmujesz i jeśli to jest to, o czym myślę, że jest, to naprawdę wygląda cudownie :)
2. Ja też jestem mega tolerancyjna, już w wielu specyficznych towarzystwach się obracałam i dużo widziałam, ale faktycznie ta sytuacja to za dużo nawet dla mnie. Akceptuję to na teraz, chyba.
3. Od jutra dieta start.
Nie mogę znaleźć naszej grupy :<
Edit: Ahh ta nowa Vitka. Mam :)
Edytowany przez .gypsy 11 lutego 2015, 23:01
12 lutego 2015, 12:09
1. Gypsy jeśli marzy Ci się rodzinna sielanka, na Twoim miejscu bym to zakończyła. tak duża różnica wieku...pomyśl jak szybko zostałabyś sama, wydziedziczenie? gruba sprawa...na Twoim miejscy stawiałabym swoją rodzinę na 1 miejscu, zastanów się czy gra jest warta świeczki.
2. Wiem, że M. mi się oświadczy, ale ja chcę już. teraz, zaraz. nie za kilka miesięcy. gdy byliśmy w wiedniu byłam pewna, że oświadczy mi się na starym mieście w zimowy wieczór, pięknie padał śnieg, świąteczne ozdoby, światełka, w tle piękna architektura...i dupa. przeliczyłam się. :/
3. Choco teraz to Ci zazdroszczę! jak ja marze o naszym własnym kącie z M. i nie mieszkanie w bloku tylko nasz własny mały domek. ehhh marzenie ściętej głowy. No i ja dla porównania NIENAWIDZĘ SWOJEJ PRACY. rzygam za każdym razem gdy mam tam iść. za godzinę mam tam iść i już mam mdłości. :/
12 lutego 2015, 18:01
1. gypsy, a czym się zajmuje wg Ciebie :)? ciekawam, czy dobrze myślisz :)
2. an - uwielbiam nasz domek, naprawdę <3 to nic, że będziemy go spłacali następne kilkanaście lat :D
3. a ja nie chciałam oświadczyn, serio. a uparł się i się oświadczył ;)
13 lutego 2015, 01:29
1. Wy mi tu o swoich faldkach nie piszcie, bo jak ktos jest tu upasiony, to wlasnie ja <3 I mowie tu o prawdziwym upasieniu, 75+
2. Jesli chodzi o hormony i dzieci to juz mam taka faze, ze zaraz zapisze sie do ojca przyjaciolki na leczenie (psychiatra i seksuolog w jednym, moze po znajomosci dostane znizke na wizyty). Najlepsze jest to ze CO DZIEN mi sie sni przyjaciolka z podstawowki, ktora zawsze byla w tyle... zawsze, a potem nagle wyjechala do UK, wziela slub i ma dzidzie. I ja w tych snach pragne z nia porozmawiac, ale ona nie ma dla mnie czasu, bo poukladala sobie zycie. A ja co? A ja nico. Boje sie, ze moja obecna psiapsiola najlepsza tez zajdzie w ciaze... chyba by mi serce sie porwalo na strzepy, jak bym miala sluchac o jej ciazy (a tak by sie to przeciez skonczylo). I bym chyba umarla. Z zazdrosci.
3. S. jest wybitnie nieromantycznym osobnikiem, piersionek dostalam, ot tak. Bo dostalam. Jak kazda inna rzecz. Troche to boli... ale sobie mysle, ze z drugiej strony nikt nigdy nie opsypywal mnie miliardami calusow, tak jak on. Wiec moze przymkne oko na pewne wady.
No ale i tak przez to ze jestem tchorzem, to nigdy z nim rodziny nie zaloze.
15 lutego 2015, 14:14
1. Ja też mam 75+ wagowo także piąteczka :)
2. Jestem z chłopakiem już długo. W kwietniu będzie 6 lat jak jesteśmy razem... ja mam (dopiero?) 22 lata, a on 25. I jakoś nie czuję tego parcia na ślub. Moja siostra kiedy była w moim wieku to już brała ślub i też po 6 latach związku, a druga z kolei była po 30, a ze swoim już mężem była 10 lat. Jak widać jesteśmy "długodystansowe" :p I teraz zostałam tylko ja... Na szczęście nasze rodziny też nie mają tego parcia, ale za to jedna koleżanka była dosłownie zdegustowana, że jestem tyle ze swoim chłopakiem, a nadal nawet nie jesteśmy narzeczeństwem ;/ Ale kurcze no mieszkamy ze sobą od ponad roku, on zdobył niedawno dobrą prace, kończy studia, ja jestem w połowie drugiego roku licencjatu i co mamy planować ślub kiedy nawet nie możemy się dołożyć bo nie mamy z czego. Bez sensu. Chcemy sami zapłacić chociaż połowe kosztów ślubu. Na razie to odkładamy na auto :P Mój chłopak nigdy nie dostawał kasy od rodziców, nawet na studia, żył na stypendium także to nie jest takie łatwe...
3. Z kolei praktycznie każda z moich koleżanek jest sama albo dopiero co się rozstała. Nie mogę nawet im nic powiedzieć o moim związku bo jest zaraz gadanie, że one są biedne bo są same itd... A jedna to jeszcze udaję feministke, niezależną kobiete itd. której facet nie jest potrzebny, ale za każdym się ogląda i ślini... I kiedyś mi powiedziała, że facet to ogranicza i przy nim nie możesz się rozwijać ani realizować i ogólnie to koniec... A ja tak sobie myślę - dzięki, miło mi, jako jedyna z kims jestem i takie teksty mi pociska... Rozumiem, że musi sama sobie wmawiać, że bez faceta jej dobrze, ale po co się wypowiada kiedy (z tego co wiem) to nigdy nie była w poważnym związku i nie wie jak to jest. Mój chłopak nigdy nie mnie ograniczał, wręcz przeciwnie to dzięki niemu odważyłam się na wiele rzeczy.
18 lutego 2015, 17:09
1. Ol - co się stało? Strasznie mi przykro... To ten P. z którym byłaś kilka ładnych lat, tak?
2. Wciąż kłócę się z k. - nie potrafimy się dogadać, albo jesteśmy takimi kłotliwymi potworami...
3. żeby nie było - po pół godziny się godzimy...
Edytowany przez Choco.Cherry 18 lutego 2015, 17:13
18 lutego 2015, 23:26
1. Ol, współczuję :( I teraz chyba bardziej do mnie dociera, czemu macierz zawsze mi powtarza, by nie bawić się w takie fochy i nieodzywanie z ludźmi, na których nam zależy... Trzymaj się jakoś :(
2. Po raz pierwszy od chyba 3 lat dziś biegłam. Wyszłam na spacer i było tak rześko, przyjemnie.. że przypomniało mi się, jak to robiłam na studiach jeszcze wieczorami, odreagowując zerwanie z D., z którym było toksycznie i długo. Potruchtałam kawałek (może z 350 m) bardzo wolno i spokojnie, a potem poczułam po prostu rzut radości i szczęścia. Chyba muszę wrócić do biegania. Ale tymczasem jutro mam w planach pierwsze zajęcia zumby...
3. Kumpela z pracy miała rzut SM i przynajmniej przez miesiąc będzie na zwolnieniu. To rodzi trochę komplikacji w naszym grafiku (pa, pa wolne dni, ale może jakieś ekstra pieniądze za zastępstwa się uda dostać... jeśli te zastępstwa zostaną wyznaczone, bo w sumie aż tak konieczne nie są, a ja i tak mam pełen etat), ale przede wszystkim mi smutno bez niej.