- Dołączył: 2011-02-04
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 758
21 lipca 2011, 19:48
Witam Was
chciałabym poznac opinie, zwazywszy na to ze na Vitalii mamy zroóznicowane towarzystwo mezatek jak i kobiet niezamężnych ale pozostających w związkach.
Jakie macie zdanie w tej kwestii? Wolicie byc dziewczynami, wieloletnimi narzeczonymi,zyc w wolnych zwiazkach czy przeciwnie-pragniecie stabilizacji,prawdziwej tradycyjnej rodziny?
I pytanie do mezatek- czy po slubie zmieniło sie u Was na lepsze?czy wolałyscie czas narzeczenski/mniej formalny czy stan po slubie?
Czy rodzina, znajomi zaczeli Was traktowac nieco inaczej, tak ,,powazniej" bo jestescie juz zonami,?.
*Pytam gdyz jestem ciekawa opinie wielu osób, ja jestem przed slubem i mam na tym punkcie niezłego bzika,czasem zastanawiam sie czy nie zbyt wielkiego.;)
Mam slub dopiero za rok, ale doskiwiera mi juz stan bycia tylko ,,dziewczyna".Czy wy tez tak macie???
Edytowany przez SweetDreams22 21 lipca 2011, 19:49
- Dołączył: 2005-11-09
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 367
22 lipca 2011, 09:03
Nigdy nie miałam parcia na małżeństwo, bo dla mnie to jest takie nieodwołalne...tzn nie wyszłabym za mąż nie mając absolutnej pewności, że to ten facet na całe życie...parą byliśmy 10 lat przed ślubem...kupilismy mieszkanie, staliśmy się zupełnie samodzielni i jakoś nie było już sensu wymyślać jakiś argumentów przeciwko małżeństwu (tak to wyglądalo wtedy)...a teraz 4 lat po ślubie? Uważam, że to była bardzo dobra decyzja...Staramy się bardziej o siebie...bo przecież mamy ze sobą wytrzymać całe życie to warto ten czas spędzać z osobą którą się kocha i bardzo przyjemnie spędza czas...I mam wrażenie, że teraz dużo bardziej nam zależy na tym, żeby to życie wspólne było jak najbardziej atrakcyjne...
Ale to zależy od ludzi i ich podejścia...nie doszukiwałabym się w tym jakiejkolwiek zasady...
- Dołączył: 2010-01-05
- Miasto: Domek
- Liczba postów: 1398
22 lipca 2011, 09:18
ja zdecydowanie lepiej sie czuje po slubie
to dopiero 3 tygodnie ale warto bylo ;-)
znalismy sie przed slubem 5 lat ale dopiero teraz poczulam sie w pelnym zwiazkum, dojrzalym, odpowiedzilanym, zyje nam sie lepiej a niby nadal we dwoje jak wczesniej - cos sie jednak zminilo, jestesmy sobie bardziej blizsi
![]()
- Dołączył: 2008-05-29
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 825
22 lipca 2011, 09:19
moje narzeczeństwo nie trwało długo, bo od oświadczyn praktycznie od razu zaczęliśmy przygotowania do ślubu (zaręczyny w grudniu, w lipcu był ślub), ale "chodziliśmy" zo sobą aż 5 lat (byliśmy studentami, on dłużej studiował niż ja i oświadczył się jak miał już pracę), ale wolałam być narzeczoną niż dziewczyną na pewno
![]()
czy coś się zmieniło? ciężko rzec obiektywnie, bo zamieszkaliśmy razem dopiero po ślubie i dopiero wtedy wychodzą różne rzeczy, więc nie mogę tego porównać. z biegiem lat na pewno się zmienia.... ale jesteśmy już 8 lat po ślubie i nadal się kochamy i jestśmy ze sobą szczęśliwi, pomimo burz zdarzających się po drodze... w każdym razie powodzenia i duuużo szczęścia!!!
- Dołączył: 2008-01-27
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 6502
22 lipca 2011, 09:19
ja chcialabym byc narzeczona a nie dziewczyna ewentuyalnie kiedys slub cywilny i wesele mi starczy ale nie spieszy mi sie do slubu
- Dołączył: 2008-05-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 2786
22 lipca 2011, 10:05
hm... mi się wydaje, że wszystko zależy od nas samych czy po ślubie coś się zmienia czy nie...
jestem z moim T. już 6 lat mamy córeczkę i planujemy ślub, zaręczyliśmy się w tym roku, kupiliśmy własne mieszkanie, które obecnie wykańczamy i wydaje mi się, że ślub nam do niczego tak naprawdę nie potrzeby poza sprawami formalnymi. Nie wiem jak to będzie po ślubie, ale nie wydaje mi się, żeby coś się zmieniło mieszkamy razem już tak długo, przeżyliśmy razem wiele i nadal się kochamy. To normalne, że w związku z czasem zachodzą zmiany ale żeby były związane ze ślubem? Nie wydaje mi się, jeśli ktoś się pobiera po 2-3 latach znajomości i na dodatek nie mieszka ze sobą przed ślubem to wiadomo, że niemal wszystko się zmienia, ale to nie dotyczy faktu wzięcia ślubu ale okoliczności które temu towarzyszą...
Moim zdaniem lepiej jest być żoną z czysto formalnych pobudek no i tego wzruszającego i niezapomnianego momentu jakim jest usłyszenie w kościele czy USC TAK CHCĘ ABYŚ BYŁA MOJA NA ZAWSZE.
A co do tych faktów, że po ślubie już im się nie chce starać, nie poodkurza, nie zrobi kawy... cóż nie oszukujcie się gdybyście nadal byli w wolnym związku i tak by im się nie chciało :P
Mojemu T. się chce i po ślubie też się będzie chciało bo co nagle ma się mu odwidzieć po 6 latach no jakoś ni wydaje mi się :)
- Dołączył: 2011-02-04
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 758
22 lipca 2011, 10:24
YoungLady- te malenstwo w avatarze to twoja corcia?Ale słodka;)))
Co do odkurzania i robienia kaw- ja swojego zawsze ,,proszę" np.Kochanie czy mogłbys pozmywac naczynia lub zroic mi kawy.
Nie oczekuje ze sam sie domysli bo najchetniej by sie nie domyslał ze ma posprzatac.
![]()
Aleu nas to jest tak ze ja robie obiad itp a jemu zostaje zmycie garów i takie tam trudniejsze obowiazki domowe.
No ale zawsze jak go poproszę, z usmiechem to uczynia
Nie zgodzę sie równiez z opinią
Pavulona ze jestesmy samolubne i egoistyczne; co w tym dziwnego ze po jakims czasie chcemy zalegalizowania zwiazku?Zyjemy w takim społęczenstwie gdzie jest to przyjete, poza tym jesli w zwiazku maja byc dzieci daje to poczucie bezpieczenstwa.Przeciez nikt z nas nie mówi o zaciaganiu faceta przed ołtarz-zadna z nas nawet by tego nie chciała bo ma to byc decyzja niewymuszona.No ale jak facet przez X lat zwiazku nie przebąkuje o zareczynach czy o slubie to mamy ,,prawo" z nim o tym porozmawiac.Czyż nie??
A czy to nie samolubne, ze facet zyje sobie w wolnym zwiazku, kobieta kolo niego robi, gotuje ,sprzata, prasuje a on sie tak dobrze zadomowił .I nie kiwnie nawet palcem by cos zmienic, ,,nie odczuwa potzreby", nie ma zamiaru oddac jej siebie bo to wiazałoby sie praktycznie juz na całe zycie.Moze własnie to jest samolubne;)
Moim zdaniem zycie ze soba bez slubu czy nawet zareczyn
jesli druga strona tego pragnie jest po prostu jawnym wykorzystywaniem.
Podkreslam;
jesli druga osoba tego chce.Bo jesli oboje maja wspolny swiatopoglad na te sprawy,to nie ma tematu
Edytowany przez SweetDreams22 22 lipca 2011, 10:28
22 lipca 2011, 10:44
lepiej zadbac o relacje z mezczyzna a nie przejmowac sie glupim pierscionkiem.
mnie nie przeszkadza obecny stan. a ja sie nie widze zreszta jako panna mloda'
moj mezczyzna jest nauczony porzadku i sprzata. a ja mu pomagam jesli u niego przebywam. kawe sobie sama potrafie zrobic. co wy krolewny jestescie? macie 2- lewe rece ?
moze co niektorzy to rozpieszczeni smarkacze bo uwazaja ze kobiet ma sprzatac i gotowac a on wyciagnie nogi na podstawke
Edytowany przez agusiamysz 22 lipca 2011, 10:56
- Dołączył: 2011-02-04
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 758
22 lipca 2011, 11:13
tu nie chodzi o nieumiejętnosc samodzielnego zaparzenia kawy lecz o glupi przykład - kawa jako mily gest dla drugiej osoby;)
Edytowany przez SweetDreams22 22 lipca 2011, 11:19
- Dołączył: 2008-05-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 2786
22 lipca 2011, 11:30
SweetDreams22 dziękuję na Avatarze jest rzeczywiście moja córeczka ale w wieku 3 miesięcy teraz ma już 10 :) A zdjęcie było zrobione do kalendarza akurat na lipiec :)
Wracając do spraw zaręczynowo-ślubnych...
W sumie to puki nie dostałam pierścionka to bardziej chciałam ślubu :) Choć w sumie chciałam w końcu, żeby spytał czy zechcę być jego żoną tak oficjalnie, bo gadanie w stylu no pewnie że chcę żebyś była moją żoną i nie idące za tym żadne czyny mnie denerwowały, ale teraz jak już mam piękny pierścionek na palcu to mi się do ślubu nie spieszy bo chcę żeby był taki jaki sobie wymarzyłam żadnych kompromisów! żadnych ustępstw, żadnego robienia po kosztach choć oczywiście nie zamierzam wydawać na ślub kupy kasy i zapraszać tłumu ludzi którzy tak naprawdę nic dla mnie nie znaczą. Poza tym w wieku 25 lat (ja) 28 lat (T.) źle się czułam mówiąc mój chłopak... narzeczony brzmi zdecydowanie dużo lepiej bo nie mamy już po naście lat i smarków pod nosem!
A głupi pierścionek jak napisała agusiamysz jest nieraz bardzo ważny dla naszej psychiki, w relacjach nic nie zmienia, ale moim zdaniem to jest czyn potwierdzający słowa, powiedzieć można wszystko, ale jeśli już facet się decyduje na padnięcie na kolana z pięknym bukietem czerwonych róż i małym atłasowym serduszkiem w ręku to wszystko zmienia i oznacza faktyczne deklaracje a nie tylko puste słowa na odczepnego.
- Dołączył: 2010-11-18
- Miasto: Praga
- Liczba postów: 2621
22 lipca 2011, 12:14
SweetDreams22 temu panu chodziło o co innego; że dziś ludzie są egoistami, bo nie chcą brać ślubów, tylko korzystać z życia, pozostając w wolnych związkach. Nie to co kiedyś: ludzie wiedzieli czym jest poświęcenie dla drugiej osoby - 20lat z jedną dziewczyną to hoho, szlachetny wyczyn;)