Temat: lepiej być żoną czy narzeczoną ? ;)

Witam Was

chciałabym poznac opinie, zwazywszy na to ze na Vitalii mamy zroóznicowane towarzystwo mezatek jak i kobiet niezamężnych ale pozostających w związkach.
Jakie macie zdanie w tej kwestii? Wolicie byc dziewczynami, wieloletnimi narzeczonymi,zyc w wolnych zwiazkach czy przeciwnie-pragniecie stabilizacji,prawdziwej tradycyjnej rodziny?
I pytanie do mezatek- czy po slubie zmieniło sie u Was na lepsze?czy wolałyscie czas narzeczenski/mniej formalny czy stan po slubie?
Czy rodzina, znajomi zaczeli Was traktowac nieco inaczej, tak ,,powazniej" bo jestescie juz zonami,?.


*Pytam gdyz jestem ciekawa opinie wielu osób, ja jestem przed slubem i mam na tym punkcie niezłego bzika,czasem zastanawiam sie czy nie zbyt wielkiego.;)
Mam slub dopiero za rok, ale doskiwiera mi juz stan bycia tylko ,,dziewczyna".Czy wy tez tak macie???

narzeczona27- no masz racje,przeczytałam drugi raz i faktycznie zle zrozumiałam;P

Sorki z góry;))
Moze jestem troche staroswiecka bo mam dopiero 23 lata ale wczesniej tez wydawało mi sie ze zabawa na 1. miejscu, wolnosc i takie tam poki nie spotkałam prawdziwego faceta, ktorego kocham i on kocha mnie.I od tej pory stałam sie domatorką;))A oswiadczynami mnie tak zaskoczył ze az mi mowe odjeło.Od tamtej pory zaczełam myslec o małzenstwtwie i sprawach z tym zwiaanych

I zgadzam sie z YoungLady ze pierscionek potwierdza słowa; faceci mogą gadac ze przeciez to ocywiste ze chcą z nami byc i kiedys sie pobierzemy ale takie gadanie i nie idące za tym czyny , tez pachną mi fałszem.


Ja od zawsze byłam domatorką, a jak już gdzieś wychodziłam, to zdecydowanie wolałam wyjechać na łono natury, a nie szlajać się po śmierdzących fajami klubach. :p

Zresztą w związku (tudzież w małżeństwie) również można się świetnie bawić i mieć swoją sferę wolności. A czasami spotykam się z opiniami, które wskazywałyby na to, że małżeństwo jest równoznaczne ze zgonem towarzyskim i totalnym podporządkowaniem się domowym sprawom. 

Jak to mówi mój przed rokiem poślubiony - żona to wspaniała instytucja :D My po prostu przeszliśmy ze związkiem na tzw. kolejny etap, dla nas naturalny i oczywisty. Nie dla każdego musi taki być. Będąc dziewczyną zastanawialam się, jak to będzie być narzeczoną, ale nie dążyłam do tego na siłę. Podobnie ze ślubem - złożyło się na tę decyzję parę spraw :)

Małżonkowi załączyło się levelowanie i coraz częściej wspomina o dziecku (next lvl :D), ale na razie zbieramy fundusze i siły na tak dużą zmianę. Chwilowo - jak powiedział Jezus na pustyni, kiedy Szatan podpuszczał go, by zamienił kamienie w chleb - "not enough mana" :D

Tak, wyszłam za umiarkowanego maniaka gier :)

Bycie żoną jest fajne, tak jak całkiem przyjemne było życie narzeczonej. Zrobiło się bardziej oficjalnie (zmiana nazwiska, wymiana dokumentów, "akt wzajemnej własności" w teczce), ale nie zmieniło to ani naszych charakterów, ani podejścia do życia. Jedynie moją tolerancję na bałagan. Jest większa, bo i mieszkanko mamy trochę większe :) no i chłopu się mniej chce sprzątać. Syndrom wypalenia po pięciu latach pozorowanego przykładania się do obowiązków domowych :)

Pasek wagi
Chiki, masz racje o tym levelowaniu;)
My jeszcze przed rokiem mieszkalismy osobno i nic nie zapowiadało rychłej zmiany, teraz mamy duze nowourzadzone mieszkanko i mieszkamy w nim razem, wspolne remonty juz za nami.
Narzeczony spłaca kredyt za auto, za miesiac bedzie juz ,,wolny" od kredytów i wtedy zaczynamy wspolne przygotowania i rezerwacje sali, orkiestry,dekoracji itp.
Ja mam troche odłozone, bo przez wakacje pracuje w butiku wiec mały budzet juz na wesele mamy.
Wkroczylismy na kolejny level.
Teraz zaczyanam zachwycac sie dziecmi i myslec o nich choc do niedawna dzieci działay mi na nerwy-ten płacz i wrzask, brr
Ale mysle ze to plany na niedaleką przyszłosc jak bardziej staniemy na nogi a ja skoncze studia



>Zresztą w związku (tudzież w małżeństwie) również można się świetnie bawić i mieć swoją sferę wolności. A czasami spotykam się z opiniami, które wskazywałyby na to, że małżeństwo jest równoznaczne ze zgonem towarzyskim i totalnym podporządkowaniem się domowym sprawom

Tez spotykam sie z takim mysleniem jakoby małzenstwo wiazalo sie z totalnym nudziarstwem i ciepłymi kapciami.
Ale kazdy musi sam dojrzec do tych decyzji

Byłam dziewczyną przez ponad 4 lata.

Narzeczoną jestem od prawie 10 miesięcy.

 

Stanowczo wolę stan aktualny ;-) to już jednak jakieś głębsze zobowiązanie wobec kobiety ;-P

 

Stanowczo bardziej wolę zwrot " Moja narzeczona" niż "Moja dziewczyna" :D.

 

Żoną będę. Ale jeszcze nie teraz :)

 

Chociaż słyszałam od kilku zamężnych koleżanek,że miały ciśnienie na ślub....a później? Jedne słowa - Nie śpiesz się....

 

Pasek wagi

.

 

Pasek wagi

.

Pasek wagi
u mnie wystarcza slowa " chce zebys byla moja zona, bardzo cie pragne itp itd"

kwiatki oczywiscie sa obowiazkowe ale pierscionek jest dla mnie bez znaczenia. a na pewno nie bede chlopa przymuszac. zamiast pierscionka za 700 zl wole weekend i powiedzenie w ustronnym romantycznym miejscu (nawet w lozku z szampanem i ze sniadaniem/kolacja) chce zebys byla moja zona

pierscionek moge zgubic a wycieczke zapamietam

dostalam deklaracje ze jak nie bedzie za rok konca swiata to moze pomyslimy o zareczynach (czyli 2013-2014) 




>I zgadzam sie z YoungLady ze pierscionek potwierdza słowa; faceci mogą gadac ze przeciez to ocywiste ze chcą z nami byc i kiedys sie pobierzemy ale takie gadanie i nie idące za tym czyny , tez pachną mi fałszem.

a co to dla niego kupic zloty pierscionek - najtanszy za 200-300 zl i powiedziec tobie "wyjdz za mnie" a bedzie zwlekal 5 lat ze slubem

licza sie czyny a nie dodatki 
a kto ,,chłopa przymusza"?!

dla wiekszosci z nas, powiedziałabym nawet dla wszystkich kobiet, zareczyny stanowia element zaskoczenia.
Slyszałam o tym ze zdarza sie wspolnie kupowac pierscionek i umawiac na zareczyny ale dla ,mnie to niepojete.
Sama bylam zaskoczona własnymi oswiadczynami, w zyciu bym sie ich nie spodziewała, ze tak szybko
I nie jest regułą ze sie zareczamy a potem przez 5 lat cisza.
Mojsie chciał hajtac od razu, to ja zwlekałam

>a co to dla niego kupic zloty pierscionek - najtanszy za 200-300 zl i powiedziec tobie "wyjdz za mnie" a bedzie zwlekal 5 lat ze slubem

A taka ze jedni jednak kupuja ten piersionek za 200zł(swoja drogą nie wiem gdzie ty widziałas pierscionek ze złota za 200.
Byc moze na bazarze, ale ciezko mi stwierdzic, nie bywam )
.
( tak btw
Ja dostałam za 700zł, bo w domu był paragon z certyfikatem brylantowym na wypadek tego zeby potem móc zmniejszyc i opakowanie alenie zrobiłoby mi roznicy jakby mi dał utkanego z polnej koniczyny- chodzi o SAM FAKT;)))
Mówisz ze liczą sie czyny- to własnie jest czyn a nie czcze ,puste gadanie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.