Temat: Im więcej zarabiam tym...bardziej mi odbija???

hej!

Wzięło mnie na przemyslenia:) czy czesto macie do czynienia z osobami, ktorym sodówka uderzyla do glowy???

Z męzem mamy ok. 4 tys. na miesiac i dobrze nam sie zyje, a moj szwagier oznajmil ostatnio ze 6 tys. ( tylko jego zarobki ) wystarczyloby mu na zaspokojenie podstawowych potrzeb;) Teraz zarabia jakies 4 tys. i jego żona 2 tys...

Poza tym gada caly czas o swojej pracy, awansach itp.

Drażni mnie to .... A moze ja jestem minimalistką???:)

nie lubię takich ludzi

Spotkałam sie kiedys z opinią pewnego dośc zamożnego chłopaka, że on kupuje produkty w "porzadnych marketach" (wg. niego Real) i nie rozumie jak ludzie moga chodzić do syfiastej Biedronki.. Ja w tamtym okresie zarabiałam ok 1600pln/msc na rękę. Mieszkałam z mamą i opłacałam jedynie wszystkie telefony z domu, internet oraz czesne za studia. Miałam wtedy ok 20 lat. Do czego zmierzam.. ja od dawna kupowałam w Biedronie, ale i w innych marketach ale nigdy nie przyszło mi do głowy by oceniać kogoś miarą "ty kupujesz tu czy tam to jestes gorszy" albo "mam jeansy za 1000pln a reszta to chłam". Poza tym każdy sklep ma w swojej ofercie cos lepszego i gorszego jakościowo niezaleznie czy sponsoryje go niemiecki koncern czy polska latajaca biedronka ;) Zauważyłam na tym konkretnym przypadku, że ludziom odbija kasa bardzo czesto. I czesto im wiecej mają tym bardziej twierdza, że mają mało i muszą dusic kazdy grosz. Niestety ale wiekszosc zamożnych ludzi uwaza sie za jakiś lepszy podgatunek ludzi, którym reszta nigdy nie dorówna. No tylko, że pieniądz nie jest wyznacznikiem ani szczescia ani lepszej miłosci. Ci ludzie wcale nie sa szczesliwi, a pogoń za wielkim pieniadzem jest raczej uwidocznieniem sie kompleksów, które z racji braku kasy miał przed laty.

Ja bym miała go gdzieś. Człowiek bez wzgledu na kase powinien zostać sobą, a nie niewolnikiem mamony. Strasznie nie lubie ludzi, których zycie kreci sie tylko wokół ich pieniedzy i pracy, którą w dobie obecnego rynku raz się ma a raz nie...a póxniej jak nie daj Boże podwinie sie nóżka to przychodzi taki ananas jak zbity pies i znów udaje Twojego biedniejszego przyjaciela (bo jak bogaty to już zazwyczaj zaznacza dystans złotówkowy między nim samym a innymi ludźmi-chore).

Pasek wagi
Ja z mężem wspólnie obecnie mamy na miesiąc 5.5 tys i jest to powód do tego że połowa naszej rodziny widać że jest o to zazdrosna a to wkurza póki ja nie odeszłam na urlop bo jestem w ciąży mieliśmy tysiąc zł więcej i mówię obraza majestatu bo oni tyle zarabiają ale niedługo się skończy zostanie nam tylko pensja męża 3.5 tys na wychowanie dziecka i utrzymanie rodziny może wtedy przestaną być zazdrośni.
Ale to tak jest chyba zawsze że jak ktoś zarabia trochę wiecej to zaraz odbija nam całe szczęście nie odbiło ale rodzinie tak niestety ....
> że niby 6 tys. miesięcznie to dużo? i od tego

> sodówka?błagam!

Wybacz, ale dla osób których miesiączny budżet nie przekracza 3 tys to bardzo dużo, widać o skromnym życiu to Ty mało wiesz ...

satoko  : A to hasło, że pieniądze szczęścia nie dają, jeśli uważasz, że wymyślił je ktoś biedny to przykro mi ale sama pokazujesz jaka pusta jesteś ...

zależy kto ma jakie wydatki, my z mężem też mamy jakieś 6000 miesięcznie ale żebyśmy żyli ekskluzywnie to już nie bardzo... Zależy jakie masz wydatki podstawowe, my mamy dużo zwierząt, na nie idzie spora część kasy, musimy dużo jeżdzic samochodem ktory duzo pali wiec tez kasa idzie z dymem, jak raz w miesiacu kupimy cos za 1000 zł lub troche wiecej to do nastepnej wyplaty wrecz bidujemy. Gdybysmy nie mieli zwierzat, konia, to faktycznie cala kasa szla by na nas, wtedy to jest całkiem niemało...
No cóż.. przyznaję że nie prześledziłam wątku, ale w tym temacie mogłabym pisać i pisać..

Najlepszym przykładem sodówki jest mój mąż (prawie były). Wychował się w biednej rodzinie, więc jak zaczął więcej zarabiać to Mu woda sodowa uderzyła do główki. 
Najpierw zaczął kupować droższe jedzenie. Po przekroczeniu 3000/mc zaczął kupować droższe ciuchy. Po przekroczeniu 4000/mc stwierdził, że wstyd jeździć matizem. Po przekroczeniu 5000/mc od teraz pije tylko whisky. Po przekroczeniu 6000/zł musiał bywać w odpowiednich klubach. Po przekroczeniu 7000/mc żona jest mu niepotrzebna bo teraz ma kasę więc odchodzi..

Kasa zmieniła go nie do poznania. Po 14 latach bycia razem / 7 latach małżeństwa Facet po kolejnym awansie się wyprowadził. Bywa, że ludziom odbija. Niestety. 
hahaha sodówka po 6 tysiakach no spoko:):D żałosny
mojemu bratu uderzyła sodówka do głowy...jest w nottingamie:/ żałosny niemam już oczym pisac znim na skype bo czuje sie jak bidoczka jakaś!
> > że niby 6 tys. miesięcznie to dużo? i od tego>
> sodówka?błagam!Wybacz, ale dla osób których
> miesiączny budżet nie przekracza 3 tys to bardzo
> dużo, widać o skromnym życiu to Ty mało wiesz ...A
> to hasło, że pieniądze szczęścia nie dają, jeśli
> uważasz, że wymyślił je ktoś biedny to przykro mi
> ale sama pokazujesz jaka pusta jesteś ...

KofeInka wiesz chociaż do kogo piszesz?

po pierwsze mylisz dwie różne osoby...
pierwsza część wypowiedzi należy do mnie - tak uważam, że 6 tys. miesięcznie to żaden majątek, a o skromnym życiu wiem bardzo dużo...

natomiast o tym, że pieniądze szczęścia nie dają pisał ktoś inny... niemniej jednak będę tej osoby bronić, bo niecierpię jak ktoś obraża innych epitetami typu "pusta jesteś" tylko dlatego, że ma inne zdanie!

to hipokryzja; mozna bez zenady mowic ze nie starcza do pierwszego, ale nie mozna o tym ze sie duzo zarabia? Mozna mowic ze wkaacje na dzialce to szczyt marzen, ale juz na Melediwach to przesada i 'woda sodowa"?

Poza tym owo stwierdzenie, ze pieniadze szczescia nie daja? To ciekawe..osobiscie wolalabym byc nieszczesliwa z pieniedzmi, niz nieszczesliwa bez nich.
Na szczescie nie musze dokonywac takich wyborow.
W kwestii czy 6 tysiecy to kwota od ktorej woda sodowa uderza do glowy i czy za 4 tys. zyje sie szczesliwie. Tak, w obu przypadkach tak moze byc. Ale to zalezy od punktu widzenia (a ow od punktu siedzenia); dla kogos kto zarabia 30tys miesiecznie, 4 to bardzo malo. Dla kogos kto zarabia 1200pln, owe cztery to majatek.
Tak samo jest z szescioma tysiacami.
Jedno jest niepokojace, dlaczego jesli ktos jest zamozny (i nie mam na mysli wspomnianych 6 tysiecy miesiecznie, bo to nie jest 'zamoznosc' ) doklaja mu sie latke osoby - najdelikatniej mowiac- niefajnej. Zarozumialej, z sodowka itd. Dlaczego w Polsce sukces drugiej osoby tak bardzo kuje w oczy? Jesli sasiad kupi gorszy samochod niz nasz, to sie Mu gratuluje...ale jesli kupi lepszy to juz gul strzela i jestesmy przekonani ze to z lapowki, albo nieuczciwych interesow. To przyklad, ale dosc czesto spotykany. Rownaj w dol.
Nie interesuje mnie gdzie kto robi zakupy i ile zarabia, nie oceniam nikogo po wartosci zegarka..ale byloby dobrze, gdyby ludzie, ktorym sie gorzej wiedzie nie uwazali, ze tylko z miminalnym stanem konta zyje sie PRAWDZIWIE.
Moge byc najskromniejsza osoba pod sloncem (co nie znaczy, ze chce), ale czemu mam jezdzic starym samochodem i nosic ciuchy z wyprzedazy? Po to, zeby ktos inny nie mial zepsutego nastroju na widok dobrego auta i torby Chanel? To retoryczne pytanie, wiec nie oczekuje na elaborat.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.