- Dołączył: 2011-06-16
- Miasto: Grudziądz
- Liczba postów: 65
21 czerwca 2011, 21:20
Hej :)
Mam pewien problem. Otóż w październiku rozpoczynam studia w obcym mieście. Pojawiła się kwestia mieszkania. W akademiku nie chcę mieszkać, pozostaje jedynie stancja. Dziś dostałam propozycję mieszkania na stancji z dwoma kolegami z byłej klasy. Oni we dwójkę w jednym pokoju, ja w drugim. Kwestia kosztów. I teraz sedno sprawy - zgodzić się na wspólne mieszkanie z nimi? Obu lubię, z jednym miałam przez całe liceum świetny kontakt, z drugim zaczęłam więcej rozmawiać w klasie maturalnej. W sumie to więcej widzę plusów tej sytuacji niż minusów, ale do całkowitej pewności chciałabym zasięgnąć Waszej opinii. Co Wy o takiej sytuacji sądzicie? Boję się głównie tego, że wspólne mieszkanie i spędzanie ze sobą popołudni sprawi, że zaczniemy się kłócić, ujawnią się jakieś drażniące nas cechy u drugiej osoby, stracę wtedy dwóch kumpli, no i najważniejsze - boję się, że zostanę potraktowana jako pomoc domowa, która na dodatek będzie za siebie płacić. Choć teraz koledzy mówią, że nie chcą za współlokatorkę sprzątaczki i kucharki, to nie wiadomo, co będzie w np. w listopadzie :)
22 czerwca 2011, 10:14
> Ja miałam iść do akademika, ale okazało się, że
> kosztuję 470- tyle samo co współdzielenie pokoju z
> koleżanką z liceum. Wybrałam koleżankę i nie
> żałuję.:) Zawsze lepiej w "swoim" pokoju. Akademik
> to akademik i nic tego nie zmieni:) Moi znajomi
> uciekają po 1 roku z akademików:) Są tacy co sobie
> chwalą, ale jednak większość jest na nie:) Poza
> tym np moja koleżanka trafiła na laskę, która się
> nie myję, więc wiesz:)
No wiadomo, różnie z tym bywa, ale to tak samo jak z obcymi lokatorami na stancji ;) Ja jestem zadowolona. Za akademik (dwójka z osobną łazienką) płacę 405 zł.
22 czerwca 2011, 10:23
Spróbuj, nie można się negatywnie nastawiać. jak się z kimś mieszka to zawsze po pewnym czasie są jakieś drobne spięcia ale to normalne i nie ma się czym przejmować. Znacznie lepiej się mieszka ze znanymi już ludźmi ni tak całkiem obcymi wiem o czym mówię.
22 czerwca 2011, 10:32
ja bym z nimi zamieszkała, ale nie daj się wykorzystywać ustlicie swoje obowiązki dyżury itd i będzie dobrze.
- Dołączył: 2006-05-04
- Miasto: Babska
- Liczba postów: 573
22 czerwca 2011, 10:38
ja mieszkałam z dwoma facetami,jeden z nich przez mieszkanie na stancji po 5 latach stal sie moim mezem:P hehehe....z drugim do tej pory sie przyjaznie:) z facetami fajnie sie mieszka,oby tylko nie byli zbyt imprezowi i nie sprowadzali za duzo nowych panienek,bo i tacy sie zdarzaja:)
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
22 czerwca 2011, 10:44
u mnie na studiach jest takie powiedzonko: chcesz staracić przyjaciółkę - zamieszkaj z nią
ale jestem z atym zebys z nimi zamieszkała, bo zawsze to lepiej z osobami ktore sie lubi niz z kims kogo nie znasz
- Dołączył: 2011-04-17
- Miasto: Pukapuka
- Liczba postów: 139
22 czerwca 2011, 10:45
Ja mieszkam z samymi chłopakami juz 3 lata na studiach i wole to niż mieszkanie z dziewczynami :) Ma to wiecej + niż - moim zdaniem.
- Dołączył: 2011-05-30
- Miasto: Tam Gdzie Spełniają Się Marzenia
- Liczba postów: 383
22 czerwca 2011, 10:54
wiesz, absolutnie nie ma reguły na to że lepiej mieszka się z kimś znajomym niż z obcymi - ja przez 6 lat studiów mieszkałam w wynajętych mieszkaniach i szczerze mówiąc lepiej mieszkało mi się z ludźmi których dopiero w mieszkaniu poznałam, chociaż oczywiście jest to uzależnione od tego jaką ktoś jest osoba i jakie osoby spotka. Z super przyjaciółką rozeszłyśmy się w zeszłym roku aż wióry leciały. Teraz pracuję ale wciąż wynajmuję pokój i mieszkam z dwoma obcymi (teraz już mniej obce ;) dziewczynami i jest ok ;)
jeśli się lubicie myślę że będzie fajnie, tym bardziej że to faceci więc powinno być łatwiej. Ale jak już postanowicie na 100% czy razem zamieszkacie, KONIECZNIE poważnie przedstaw im swoje warunki - sprzątacie na zmianę (najlepiej każdy po sobie + zmiany w sprzątaniu ogólnym np. raz w tygodniu - kuchnia, łazienka, podłogi) i ABSOLUTNIE nie robisz nikomu prania, obiadów itp. jeżeli oni nie odwdzięczą się tym samym.
Powodzenia ;)
- Dołączył: 2009-09-22
- Miasto: Mordor
- Liczba postów: 2145
22 czerwca 2011, 10:56
jesli nie dasz z siebie zrobic sprzataczki badz kucharki, to nia nie bedziesz.
Uwazam, ze zamieszkanie z dobrymi kolegami jest idelanym rozwiazaniem - a napewno lepszym niz mieszkanie z np. dwiema zupelnie obcymi dziewczynami, ktore chetnie pozyczalyby sobie Twoje ciuchy czy kosmetyki, badz stroily fochy z byle powodu. Z facetami nie bedziesz sie klocic, poza tym przeciez fakt mieszkania pod wspolnym dachem nie oznacza, ze kazde popoludnie i weekend bedziesz spaedzac w ich towarzystwie. To sa Twoim potencjalni wspolspacze, a nie bliznieta syjamskie ;)
Ustralcie tylko zasady wspolnego mieszkania (np. sprzatanie, zmywanie - ze kazdy po sobie, bo sluzby nie ma) i tyle.
- Dołączył: 2006-10-15
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 714
22 czerwca 2011, 11:07
Mnie zawsze lepiej mieszkało się z obcymi ludźmi (który po jakimś czasie już nie byli obcy) niż z przyjaciółmi. Z "obcymi" zauważyłam większy poziom poszanowania drugiej strony, natomist przyjaciele "w imię przyjaźni" potrafią włazić na głowę.