- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 stycznia 2025, 15:47
Czy ktoś z Was pracuje w sklepie i jest w stanie mi powiedzieć ile się tam zarabia na rękę?
Chciałabym porównać to do swoich zarobków, bo wydaje mi się, że jestem ultra frajerem. Mam 7 lat doświadczenia, uprawnienia budowlane, pracuje na podwórku w ciężkich warunkach, dużo stresu i obowiązków. Zarabiam 5600 zł. Zastanawiam się czy w takim sklepie nie byłoby łatwiej, biorąc pod uwagę jak bardzo wyniszcza mnie stres i odpowiedzialność.
22 stycznia 2025, 21:34
a nie możesz w branży poszukać?
Mogę, ale szczerze mówiąc nie chodzi tylko o pieniądze, a bardziej o same warunki pracy.
1. Duża odpowiedzialność - czy materiał jest zamówiony na czas (żeby brygady nie stały), czy rewizja projektu wyszła na czas, czy pracownicy mają dobrą rewizję projektu, czy prace zostały zrobione zgodnie z projektem, czy termin jest zachowany (a często niestety harmonogram jest nierealny), czy koszty nie są przekroczone, czy geodeta jest na czas, czy geolog odebrał nośność gruntu, czy bednarki są itd. itd. Są miliony rzeczy, które trzeba skoordynować i o których pamiętać. I to wszystko przy brygadach ludzi z łapanki np. z Nepalu czy Gruzji, którzy nawet projektu nie potrafią przeczytać i musisz patrzeć im na ręce, bo popełniają miliony błędów. Już 3 razy byłam świadkiem w sądzie z powodu wypadków na budowie.
2. Częste niepłatne nadgodziny (bo np. betonowanie się przedłużyło albo coś pilnie trzeba naprawić/załatwić). Są do odbioru, ale np. gdy mam dyżur to za cały tydzień pracy po 10-12 godzin odbieram 1 dzień wolny. To tak naprawdę nie rekompensuje mi tego, że mam cały tydzień rozwalony i nigdy nie mogę nic zaplanować.
3. Wszechobecne chamstwo - i pracowników fizycznych, i kadry, inspektorów itd. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że budowa robi z ludzi po prostu chamów, ja żeby dopasować się do nich, też mam wrażenie, że robię się coraz gorsza.
4. Słabe warunki sanitarne - przy minus pięciu w zimie trzeba iść w bluzie do toi-toi. W baraku 2,4x6m muszą się zmieścić 3 osoby, nasze rzeczy robocze, drukarka, lodówka, mikrofala, regał na dokumenty, niwelator. Jak chce się przebrać (dwóch kolegów po prostu zdejmuje ubrania na środku baraku), to muszę iść do magazynu ze sprzętem i tam się zamknąć od środka.
Nie jest to moja pierwsza, czy druga firma. W innych wcale nie było lepiej. Ogólnie branża budowlana to patologia i mało się zmieniło przez 7 lat mojej pracy. Należę do grup na facebooku zrzeszających inżynierów - są osoby, które zarabiają dużo lepiej, ale warunki wszędzie są podobne, lepsze oferty to odosobnione przypadki. Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to miałam dużo lepsze oferty, tylko były to roboty specjalistyczne ciężkie (np. pracę hydrotechniczne przy budowie falochronów gdzie pracuje się 10-12h dziennie w woderach, cały czas w wodzie i przy sporym wietrze).
Miło wspominam czasy szkoły gdzie dorabiałam sobie przy np. wykładaniu towaru - nikt nic ode mnie nie chciał, pracowałam 8h, zrobiłam swoje i szłam do domu, nie myśląc o pracy. A obecnie ciągle myślę o pracy, ze stresu nie mogę spać, boli mnie głowa, szyja i barki od ciągłego napięcia mięśni, czasami przy gorszych dniach mam wrażenie takiej ciężkości w klatce piersiowej, ciężko mi się po prostu oddycha. Nie mogę się zrelaksować, nie mogę odpocząć, mam wrażenie, że mój organizm w ogóle się nie regeneruje. Jeżeli za 1000 zł mniej miałabym mieć spokojną głowę, to wolę już chyba pracować w sklepie, przynajmniej do czasu aż nie wymyślę jak się mogę przebranżowić. Na razie przeglądam oferty pracy w urzędach związanych z budownictwem/architekturą i czekam czy tam się coś nie zwolni. Nawet rozważam przeprowadzkę jeżeli w jakimś sensownym mieście udałoby mi się dostać etat w urzędzie.
Heh. Od razu przypomniało mi się jak sama pracowałam na budowie :P Wypisz wymaluj. Wtedy zarabiałam całkiem dobre pieniądze jak na tamte czasy. A nawet uprawień nie miałam. Teraz z tego co mówią koledzy, to już tak kolorowo nie jest. Te pensje gdzieś tam stanęły i trzymają poziom wcale moim zdaniem nie odpowiadający wykształceniu i kwalifikacjom. Wtedy zarabiałam lekko 2x tyle co większość moich znajomych w innych branżach po różnych szkołach. Teraz to się rozmyło i moim zdaniem jak na poziom stresu, odpowiedzialności, koordynowania wszystkiego w większości niezależnego od Ciebie (pogoda, nie przychodzenie do pracy pracowników bez zgłaszania że ich nie będzie, pijaństwo, psucie się maszyn - nawet nie wymieniam wszystkiego bo tego jest tyle, że braknie mi tu miejsca), konieczność pracowania w każdych warunkach czy jest -5 czy +40 w słońcu, jest to już po prostu za tą kasę nieopłacalne. Jak urodziłam dzieci to się zasiedziałam w domu i po powrocie na rynek pracy z pełną świadomością nie wróciłam już na budowę i nie zamierzam. Pracuję w biurze, ale żeby całkiem nie zaprzepaścić nauki i smykałki technicznej itp. to jest to częściowo budowlane i techniczne. Ale nie jestem osobą decyzyjną, pracuję od poniedziałku do piątku po 8 h, gaszę kompa i nic mnie nie interesuje. Zarabiam tyle co Ty na umowie na okres próbny. Kolejna umowa ma być z podwyżką. Porównując pracę Twoją (która pokrywa się z moją 15 lat temu), to tak, uważam, że zarabiasz za mało. Dlatego zmieniłam. Rozejrzyj się czy nie da się zmienić na coś innego - być może pokrewnego, ale nie stricte na budowie.
Edytowany przez Karolka_83 22 stycznia 2025, 21:37
22 stycznia 2025, 22:58
Prosze Cie nie wierz, ze w archi jest lepiej ;)
Moja najlepsza praca to tez byl basen...spokoj, fajni, wyczillowani ludzie, odpowiedzialnosc 0 na porannych zmianach.
Ja zmienilam prace rok temu i jest niebo a ziemia. A ludzie i tak narzekaja haha to mnie bawi.
Ja przeszlam przez wielkie gowno w starej robocie i za psie pieniadze, w sensie no nie tak malo, ale umowmy sie... biuro zarabialo duzo, duzo wiecej... jak mieli umowy opiewajace na miliony € wynagrodzenia, a my z bolem tylka dostawalismy 100€ premii raz w roku 😂 Laska panska! Dno i 10 metrow mulu, a mi sie wydawalo, ze prestizowe projekty tu cokolwiek rekompensuja. Nigdy wiecej nie pojde do takiej roboty.
23 stycznia 2025, 00:15
to jest mało jak na taką pracę
mam współpracowników w Polsce w korpo, zarabiają netto więcej, a praca kompletnie lajtowa w porównaniu z tym co piszesz
sa problemy i dramaty, ale nie takiego kalibru
szukaj pracy w całej Polsce, zawsze możesz wyjechać
ja sie kilka razy przeprowadzałam za pracą i zawsze się udało i to w branży, gdzie dwa razy zaczynałam od zera bez wiary, że to ma sens, że dam radę
jak znasz angielski, to poszukaj coś na techniczny projekt manager w korpo - kasa i warunki dużo lepsze
wiele rzeczy w korpo można się nauczyć i nie potrzeba dyplomu z danego kierunku, to nie medycyna
23 stycznia 2025, 07:57
Co do niepłatnych nadgodzin to nie rozumiem dlaczego się na to godzisz? Jeżeli pracujesz na UoP to nadgodziny są płatne 150%. Skoro firma za nadgodziny nie płaci, to wychodzisz punktualnie po 8h pracy i tyle.
23 stycznia 2025, 08:54
A nie chciałabyś spróbować w biurze projektowym? Mam porównanie w wykonawstwie i w projektowaniu i mimo wszystko (choć stres też jest ) projektowanie jest nieco spokojniejsze. Jeżeli masz uprawnienia do projektowania to kasa też będzie niezła, a jeśli nie masz to chwila moment i je sobie ogarniesz.
23 stycznia 2025, 17:53
mam kolegę kierownika budowy. Faktycznie jest gościem w domu. I wymaga od asystentek też siedzienia po x godzin i zawsze narzeka że się zwijają po 8 godzinach do domu. Ale on lubi to co robi. Ale dokładnie ma to samo o czym piszesz. Dodam tylko, że on zarabia kupę kasy.
A cos zwiazane z branza. Masz porzadne wyksztalcenie techniczne. Szkoda by było.
Edytowany przez agazur57 piątek, 14:20
23 stycznia 2025, 18:57
Nigdy nie pomyślałabym że tak mało może zarabiać inżynier na budowie:( to co opisujesz jest straszne jeslu się chodzi o warunki pracy, a jeszcze zestawiajac je z płacą...
Nie znam się na tym, ale nie rozważałas zmiany pracy na taką w biurze projektowym? Mam dwóch znajomych po budownictwie i obaj pracują w takich miejscach, jeden w sumie chyba wręcz w jakimś korpo, większość czasu z domu... I na pewno nie zarabiają 6k na rękę (chociaż obaj są na b2b akurat)
piątek, 10:46
W bierdonce moja znajoma zarabia ok 3700/3800/3900
nigdy nie przekroczyla 4000
Pracuje nocki / pelny etat
duzo zalezy tez od premi
ona pracuje w sklepie gdzie ciezko o premie
piątek, 14:19
Mam znajomą, którą prawie zajechali w Delikatesach Centrum. Jak przeszła do Biedronki to była zachwycona zmianą na lepsze... Nie mniej nadal ciężko pracuje, ale mieszka w takim miejscu, że trudno o lepszą robotę.
Edytowany przez syrenkowa piątek, 17:46
piątek, 17:19
Co do niepłatnych nadgodzin to nie rozumiem dlaczego się na to godzisz? Jeżeli pracujesz na UoP to nadgodziny są płatne 150%. Skoro firma za nadgodziny nie płaci, to wychodzisz punktualnie po 8h pracy i tyle.
Powiem Ci że jak poszłam do pracy po studiach to mimo niby 40 godzinnego tygodnia pracy, pracowałam od 7-17 czyli 10 godzin w tygodniu plus 6 w sobotę. Nie było to traktowane jako nadgodziny bo takie były godziny oficjalne pracy. Wtedy byłam trochę frajer i cieszyłam się że szybko znalazłam pracę po studiach. Tak się pracuje na budowach - nie była to tylko domena moich Januszexsów. Czasem wpadało więcej sporadycznie jak trzeba było coś zrobić na wczoraj. Aczkolwiek teraz już bym się upomniała, że przecież pełen etat to oficjalnie 40 godzin tygodniowo. Na szczęście już nie zamierzam wracać do tego pierd0lnika, tylko znalazłam coś w biurze 8h dziennie pn-pt.
Edytowany przez Karolka_83 piątek, 17:19