- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
poniedziałek, 18:01
Natrafiłam dzisiaj na ig na dziwny filmik. Najpierw myślałam, że to jakieś fake video wygenerowane przez ai, ale okazuje się, że nie.
Ta dziewczyna ma 31 lat i ma wodogłowie. Nie mówi, nie chodzi, nie porozumiewa się. Jest przykuta do łóżka. Matka robi na jej chorobie content. Po obejrzeniu kilku filmików zgodnie z moim chłopakiem stwierdziliśmy, że powinno się ukrócić jej cierpienie. Jakie Wy macie na ten temat zdanie? Czy pozostawianie przy życiu takiego człowieka jest dobre? Wiem, że inna sprawa jest taka, że w Brazylii eutanazja jest zabroniona, ale gdyby była legalna?
wtorek, 10:07
Ogolnie jestem za , czlowiek musi miec wladze nad soba. Problem jest taki ze to glownie forsuje lewica a jak wiadomo lewica rowna sie rozne patologie i wypaczenia. Nie mozna tez miec 100% swiadomej decyzji nigdy, po 100 dniach duzego bolu zadna decyzja nie jest do konca swiadoma :) Wiec mozna poprostu kogos trzymac w bolu np zmniejszajac leki tak by podjal ta decyzje.
„Jak wiadomo“ - no nie wiadomo.
Eutanazja jest etyczną tylko, jeżeli osoba dotknięta cierpieniem sama wyraża taką wolę. A w przypadku tej dziewczyny tak nie jest. Bo jak?
Tutaj pewnie raczej rozmawiamy o dostępności do przerywania ciąży oraz zasadach, na jakich można wstrzymać terapię.
Dlatego powinno się odtabuizować temat śmierci i kalectwa i dążyć do tego, żeby ludzie spisywali oficjalne oświadczenia woli - co zrobić, jeżeli stanie się sytuacja X. Nie wiem, jak to wygląda w Polsce, ale to ma ogromny sens dla pacjenta i również dla jego rodziny.
wtorek, 10:27
Temat jest trudny. O ile człowiek powiedzmy sam jest w stanie decydować o sobie (choć tu też temat jest złożony bo np założę się że że przeciw samobójstwu będzie większość ludzi a jak to rozgraniczyć? Kto kiedy może zdecydować że chce umrzeć a kiedy nie?) o tyle w przypadku takim jak tu, decyzję musi podjąć osoba trzecia. I teraz też pytanie gdzie jest granica że już ta śmierć "się należy" a kiedy jeszcze nie? Jak prawnie wrzucić to do jednego worka skoro każdy przypadek jest indywidualny? Ile było przypadków np ciąży gdzie namawiali rodziców na aborcję bo dziecko będzie chore a później się okazywało że urodziło się zdrowe albo w stanie gdzie mogło normalnie funkcjonować tylko z lekkimi defektami nie przeszkadzającymi jakoś bardzo? To jest zbyt złożony temat i dlatego nikt się nie bierze za to żeby to prawnie poukładać. Ja niby jestem za, ale jak się w to mocno wgłębić, to temat wcale nie jest tak oczywisty. Ludzie potrafią leżeć jak warzywa latami a zdarzają się przypadki jeden na milion gdzie się budzą. Każdy bliski liczy na cud, więc też ciężko podjąć taką decyzję.
Edytowany przez Karolka_83 wtorek, 10:28
wtorek, 12:05
Mimowolnie przypomniał mi się film "Plan 75" 🫣 Myśle, że nikt nie ma prawa decydować o czyjejś śmierci.
wtorek, 12:13
Żyję w kraju, w którym eutanazja jest legalna i dostępna. To nie jest bardzo powszechne zjawisko, w sensie nie każdy chory terminalnie chce umrzeć jak najszybciej, ale tak, istnieje coś takiego. Można zorganizować przyjęcie, pożegnać się ze znajomymi i poddać się zabiegowi we własnym domu.
natomiast w przypadku osób chorych terminalnie ubezwłasnowolnionych lub nieletnich, decyzję może podjąć sąd. Ale ciągle, to jest sprawa chorego i jego rodziny, a nie „powinno się”.
wtorek, 13:15
Temat jest trudny. O ile człowiek powiedzmy sam jest w stanie decydować o sobie (choć tu też temat jest złożony bo np założę się że że przeciw samobójstwu będzie większość ludzi a jak to rozgraniczyć? Kto kiedy może zdecydować że chce umrzeć a kiedy nie?) o tyle w przypadku takim jak tu, decyzję musi podjąć osoba trzecia. I teraz też pytanie gdzie jest granica że już ta śmierć "się należy" a kiedy jeszcze nie? Jak prawnie wrzucić to do jednego worka skoro każdy przypadek jest indywidualny? Ile było przypadków np ciąży gdzie namawiali rodziców na aborcję bo dziecko będzie chore a później się okazywało że urodziło się zdrowe albo w stanie gdzie mogło normalnie funkcjonować tylko z lekkimi defektami nie przeszkadzającymi jakoś bardzo? To jest zbyt złożony temat i dlatego nikt się nie bierze za to żeby to prawnie poukładać. Ja niby jestem za, ale jak się w to mocno wgłębić, to temat wcale nie jest tak oczywisty. Ludzie potrafią leżeć jak warzywa latami a zdarzają się przypadki jeden na milion gdzie się budzą. Każdy bliski liczy na cud, więc też ciężko podjąć taką decyzję.
Mam z osobami, które chciałyby popełnić samobójstwo, do czynienia w pracy. I bywa tak, że ich cierpienie psychiczne jest tak silne, że one naprawdę nie chcą żyć. I my nie potrafimy im pomóc - kim jesteśmy, żeby mówić, ile ktoś musi wytrzymać? Legalna eutanazja w tym przypadku daje tym osobom godność (aczkolwiek nigdy jeszcze nie miałam takiego przypadku) umierania na własnych warunkach.
I statystyki są jasne - to nie jest tak, że tam, gdzie eutanazja czy aborcja są legalne, jest wysyp tych zabiegów. Kto chce umrzeć lub mieć aborcji, umrze lub te aborcje będzie miał. Mówimy o planie ramowym godności, z jaką to się stanie.
wtorek, 13:15
Temat jest trudny. O ile człowiek powiedzmy sam jest w stanie decydować o sobie (choć tu też temat jest złożony bo np założę się że że przeciw samobójstwu będzie większość ludzi a jak to rozgraniczyć? Kto kiedy może zdecydować że chce umrzeć a kiedy nie?) o tyle w przypadku takim jak tu, decyzję musi podjąć osoba trzecia. I teraz też pytanie gdzie jest granica że już ta śmierć "się należy" a kiedy jeszcze nie? Jak prawnie wrzucić to do jednego worka skoro każdy przypadek jest indywidualny? Ile było przypadków np ciąży gdzie namawiali rodziców na aborcję bo dziecko będzie chore a później się okazywało że urodziło się zdrowe albo w stanie gdzie mogło normalnie funkcjonować tylko z lekkimi defektami nie przeszkadzającymi jakoś bardzo? To jest zbyt złożony temat i dlatego nikt się nie bierze za to żeby to prawnie poukładać. Ja niby jestem za, ale jak się w to mocno wgłębić, to temat wcale nie jest tak oczywisty. Ludzie potrafią leżeć jak warzywa latami a zdarzają się przypadki jeden na milion gdzie się budzą. Każdy bliski liczy na cud, więc też ciężko podjąć taką decyzję.
Mam z osobami, które chciałyby popełnić samobójstwo, do czynienia w pracy. I bywa tak, że ich cierpienie psychiczne jest tak silne, że one naprawdę nie chcą żyć. I my nie potrafimy im pomóc - kim jesteśmy, żeby mówić, ile ktoś musi wytrzymać? Legalna eutanazja w tym przypadku daje tym osobom godność (aczkolwiek nigdy jeszcze nie miałam takiego przypadku) umierania na własnych warunkach.
I statystyki są jasne - to nie jest tak, że tam, gdzie eutanazja czy aborcja są legalne, jest wysyp tych zabiegów. Kto chce umrzeć lub mieć aborcji, umrze lub te aborcje będzie miał. Mówimy o planie ramowym godności, z jaką to się stanie.
wtorek, 13:26
Temat jest trudny. O ile człowiek powiedzmy sam jest w stanie decydować o sobie (choć tu też temat jest złożony bo np założę się że że przeciw samobójstwu będzie większość ludzi a jak to rozgraniczyć? Kto kiedy może zdecydować że chce umrzeć a kiedy nie?) o tyle w przypadku takim jak tu, decyzję musi podjąć osoba trzecia. I teraz też pytanie gdzie jest granica że już ta śmierć "się należy" a kiedy jeszcze nie? Jak prawnie wrzucić to do jednego worka skoro każdy przypadek jest indywidualny? Ile było przypadków np ciąży gdzie namawiali rodziców na aborcję bo dziecko będzie chore a później się okazywało że urodziło się zdrowe albo w stanie gdzie mogło normalnie funkcjonować tylko z lekkimi defektami nie przeszkadzającymi jakoś bardzo? To jest zbyt złożony temat i dlatego nikt się nie bierze za to żeby to prawnie poukładać. Ja niby jestem za, ale jak się w to mocno wgłębić, to temat wcale nie jest tak oczywisty. Ludzie potrafią leżeć jak warzywa latami a zdarzają się przypadki jeden na milion gdzie się budzą. Każdy bliski liczy na cud, więc też ciężko podjąć taką decyzję.
Mam z osobami, które chciałyby popełnić samobójstwo, do czynienia w pracy. I bywa tak, że ich cierpienie psychiczne jest tak silne, że one naprawdę nie chcą żyć. I my nie potrafimy im pomóc - kim jesteśmy, żeby mówić, ile ktoś musi wytrzymać? Legalna eutanazja w tym przypadku daje tym osobom godność (aczkolwiek nigdy jeszcze nie miałam takiego przypadku) umierania na własnych warunkach.
I statystyki są jasne - to nie jest tak, że tam, gdzie eutanazja czy aborcja są legalne, jest wysyp tych zabiegów. Kto chce umrzeć lub mieć aborcji, umrze lub te aborcje będzie miał. Mówimy o planie ramowym godności, z jaką to się stanie.
Tak, ale jest też cała rzesza ludzi, którzy wyszli z depresyjnych myśli i żyją normalnie, szczęsliwie i jak minęły te najgorsze czasy, to już nie chcą umierać. Gdyby im się pozwoliło wtedy umrzeć, to by nie miały takiej szansy. Bardzo wiele nastolatków ma myśli samobójcze - u niektórych to bardziej trwały stan faktycznie spowodowany depresją, a u innych spowodowany burzą hormonalną - nie wiem czy to taki dobry pomysł im to ułatwiać. Dlatego jak mówię - temat jest ciężki i nie taki oczywisty.
wtorek, 13:34
Przede wszystkim taki człowiek nie powinien się nie urodzić- po to, żeby nie cierpieć. Ja jestem za eutanazją
wtorek, 14:02
Temat jest trudny. O ile człowiek powiedzmy sam jest w stanie decydować o sobie (choć tu też temat jest złożony bo np założę się że że przeciw samobójstwu będzie większość ludzi a jak to rozgraniczyć? Kto kiedy może zdecydować że chce umrzeć a kiedy nie?) o tyle w przypadku takim jak tu, decyzję musi podjąć osoba trzecia. I teraz też pytanie gdzie jest granica że już ta śmierć "się należy" a kiedy jeszcze nie? Jak prawnie wrzucić to do jednego worka skoro każdy przypadek jest indywidualny? Ile było przypadków np ciąży gdzie namawiali rodziców na aborcję bo dziecko będzie chore a później się okazywało że urodziło się zdrowe albo w stanie gdzie mogło normalnie funkcjonować tylko z lekkimi defektami nie przeszkadzającymi jakoś bardzo? To jest zbyt złożony temat i dlatego nikt się nie bierze za to żeby to prawnie poukładać. Ja niby jestem za, ale jak się w to mocno wgłębić, to temat wcale nie jest tak oczywisty. Ludzie potrafią leżeć jak warzywa latami a zdarzają się przypadki jeden na milion gdzie się budzą. Każdy bliski liczy na cud, więc też ciężko podjąć taką decyzję.
Mam z osobami, które chciałyby popełnić samobójstwo, do czynienia w pracy. I bywa tak, że ich cierpienie psychiczne jest tak silne, że one naprawdę nie chcą żyć. I my nie potrafimy im pomóc - kim jesteśmy, żeby mówić, ile ktoś musi wytrzymać? Legalna eutanazja w tym przypadku daje tym osobom godność (aczkolwiek nigdy jeszcze nie miałam takiego przypadku) umierania na własnych warunkach.
I statystyki są jasne - to nie jest tak, że tam, gdzie eutanazja czy aborcja są legalne, jest wysyp tych zabiegów. Kto chce umrzeć lub mieć aborcji, umrze lub te aborcje będzie miał. Mówimy o planie ramowym godności, z jaką to się stanie.
Tak, ale jest też cała rzesza ludzi, którzy wyszli z depresyjnych myśli i żyją normalnie, szczęsliwie i jak minęły te najgorsze czasy, to już nie chcą umierać. Gdyby im się pozwoliło wtedy umrzeć, to by nie miały takiej szansy. Bardzo wiele nastolatków ma myśli samobójcze - u niektórych to bardziej trwały stan faktycznie spowodowany depresją, a u innych spowodowany burzą hormonalną - nie wiem czy to taki dobry pomysł im to ułatwiać. Dlatego jak mówię - temat jest ciężki i nie taki oczywisty.
Mam takie samo zdanie. Mnie by już na pewno nie było gdybym miała możliwość decydowania jako nastolatka o eutanazji. Dziś jestem szczęśliwą kobietą z jasnym celem na przyszłość i kochającym mężem, wtedy straumatyzowaną osobą po wielu nadużyciach i wyrządzonych krzywdach. To że ktoś pogubił się w życiu, nie czuje chwilowo szczęścia bo są jakieś potknięcia, depresja czy inna choroba, która jest źle leczona (zazwyczaj jak jest dobrze lęki mijają) nie znaczy, że zawsze tak będzie i POWINNO SIĘ tym ludziom dać zabić. Moim zdaniem to nic innego jak brak reakcji na próbę samobójczą. To straszne, że osobę w dołku ktoś mógłby DOBIĆ w ten sposób. Przeczy to sensowi istnienia psychologii czy psychiatrii.