- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 czerwca 2024, 22:35
Bardzo brakuje mi w dorosłym życiu takich przyjaciół/znajomych, którzy mieszkali niedaleko i z którymi można było się spotkać o każdej porze. Dzwonisz do takiej koleżanki i spotykacie się po 10 minutach w umówionym miejscu, albo ty wpadasz do niej lub ona ona ciebie.
Mam jednak wrażenie, że znalezienie kogoś takiego w dorosłym życiu graniczy z cudem. Mam koleżanki, które mieszkają w tym samym mieście, ale z nimi jest się ciężko umówić nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Cały czas tylko praca, dzieci, obowiązki domowe lub mąż nie chce współpracować i zająć się przez 2h dziećmi. Czy to po prostu wymówka, jak każda inna i dla chcącego te trudności byłyby do pokonania? Sama nie wiem co o tym myśleć.
Postanowiłam się zapisać na warsztaty dla kobiet (różna tematyka, trochę ezoteryki, ćwiczeń, zajęć z fizjoterapeutą, uwalnianie emocji, poszerzanie kreatywności). Pomyślałam, że może uda mi się na takich zajęciach poznać kogoś z kim mogłaby się zaprzyjaźnić.
Sądzicie, że w dorosłym życiu jest szansa na poznanie takiej przyjaciółki?
2 czerwca 2024, 12:34
Szukanie przyjaciólki nie różni się specjalnie od szukania kandydata na męża :D Musisz wiedzieć konkretnie czego potrzebujesz, jakie cechy są dla Ciebie absolutnie niezbędne. Jeśli będziesz próbowała nawiązywać relacje z randomowymi ludzmi to prawdopodobieństwo "zaiskrzenia" jest niewielkie - i z tego powstają takie koleżeńskie relacje gdzie można się raz na dwa miesiące spotkać i jest po prostu miło ale bez fajerwerków. Może to okrutne co powiem, ale jeśli ktoś nie ma możliwości spotykać się inaczej niż wyprzedzeniem kilkutygodniowym to znajomość z Tobą traktuje z priorytetem i zaangażowaniem podobnym do umówionej wizyty u dentysty - no co jakiś czas trzeba dla utrzymania ogólnie dobrej kondycji życiowej, nic ponadto.
Ja mam 34 lata, a mam 2 przyjaciólki poznane jakoś niedługo przed 30-stką z którymi czasem zgadujemy się o 7 rano, że urywamy się dziś z roboty, bierzemy koc, wino i jedziemy nad wisłę, czasami o 21 dostaję wiadomość, że coś się dzieje i musimy się spotkać - lecę od razu. Ale ta zażyłość wynika z mocnego flow między nami, doładowywania się wzajemnym kontaktem. Potrafisz określić, z jakimi kobietami Ty masz takie poczucie połączenia? U mnie to np. podobny styl życia (bezdzietność), rodzaj specyficznego odklejenia od rzeczywistości z powodu zainteresowania tematyką rozwoju duchowego, bardzo wysoki intelekt, pasja do ciągłego poszerzania wiedzy, empatia, introwertyzm - serio mogę z prawdopodobieństwem na 80% że z babką o takich cechach wzajemne zainteresowanie będzie bardzo wysokie.
Zrób sobie check listę kluczowych dla Ciebie cech, które powodują, że relacja jest dla Ciebie wybitnie inspirująca, wrzuć ogłoszenie do internetów, spotykaj się, poznawaj
2 czerwca 2024, 12:41
Przez to, ze wszyscy jestesmy w social mediach, to wiemy, co sie dzieje u ludzi dookola. Nie trzeba wychodzic z nimi na miasto, by sie o tym dowiedziec.
Ja mam znajomych, ale czasu nie mam. Wystarczaja mi spotkania raz na kwartal, serio. Mam tal napiety plan, ze wyjscie na pol dnia w ciagu tygodnia jest dla mnie po prostu strata czasu. A na weekend tez jezdzimy do rodziny, corka robi polska szkole, ogarniamy chalupe, dzialke 🤷♀️
Ja tez do studiow tyle razy zmienialam miejsce zamieszkania, ze grono moich znajomych jest po prostu wszedzie. Po studiach sporo osob stad wyjechalo, wiec tez kontakty sie pozrywaly. I szczerze - jak poznaje kogos nowego, to nie licze na przyjazn do konca zycia.
Mam dwie grupki super babek z Vitalii, z ktorymi piszemy teraz na whatsappie, jak sie uda, to w realu. W dalszym ciagu mam przyjaciolki z liceum, z ktorymi utrzymujemy kontakt. Jedna mieszka jakies 130 km ode mnie i czesto sie odwiedzamy czy jezdzimy gdzies z dzieciakami.
W miescie moich rodzicow mam dwie, z ktorymi sie widuje, jak przyjezdzam.
Natomiast Daga jestem w stanie Cie zrozumiec, bo jednak staly partner i dziecko duzo zmieniaja. Ty nie pamietam, czy z kims jestes czy nie, no ale przy dziecku tez te priorytety sa inne i tez po prostu to nie ten etap na przyjaciolki, a jesli juz, no to te relacje sa po prostu zupelnie inne.
2 czerwca 2024, 13:13
Daga, ty masz specyficzną sytuację. Pisałaś, że pracujesz z domu, po kilka godzin dziennie. Nie masz dzieci. Jak funkcjonujesz w tradycyjnym układzie, to wstajesz wcześnie, dzieciak do szkoły, dojazd do robo, 8 godzin ciągiem, potem powrót, odbieranie dzieciaka, jazda do sklepu czy na pocztę, wrócić do domu, ugotować obiad, zjeść, lekcje odrobić i de facto jest 19. A jeszcze człowiek chciałby z mężem posiedzieć, poćwiczyć, czy coś tam porobić dla siebie. Tak, serio ciężko o czas na regularne, improwizowane spotkania.
Miałam przyjaciółki we Wrocławiu - wyprowadziłam się i po latach nic z tego nie zostało. Miałam znajomych w Paryżu, czy z pracy, czy przez dziecko lub męża - wyprowadziliśmy się i jesteśmy oboje na zero, kompletnie sami kilka godzin jazdy od wszystkich. I szczerze mówiąc ja niespecjalnie widzę opcję na poznawanie teraz nowych ludzi. Dziecko niedługo już nie będzie potrzebowało nadzoru, samo się będzie socjalizować. Mąż teraz w pracy już nie ma opcji wchodzenia w bliższe relacje, ja pracuję zdalnie. Na siłce kurde nie będę koleżanek wyrywać. Zostaje mi pisanie online z przyjaciółką Paryską i pseudo relacje internetowe.
2 czerwca 2024, 14:13
Daga, ja takie kontakty to miałam w szkole podstawowej/średniej, jak mieszkałam bardzo blisko koleżanek. Na studiach w Warszawie to nigdy nie było dzwonisz i 10 min później się spotykasz, bo i nie ta odległość i każdy już miał inny plan dnia. W dorosłym życiu to już w ogóle. Ale tak naprawdę to taki typ znajomości kojarzy mi się najbardziej z moją babcią, która miała grono zaprzyjaźnionych sąsiadek i nie tylko, wszystkie na rencie/emeryturze i ciągle ktoś wpadał na kawkę albo po drodze, jak wracał z zakupów. Ale to też było malutkie miasto, lata 90. i wczesne 2000, wolne tempo życia, każdy miał czas, żeby bez zapowiadania się wstąpić do kogoś, bo akurat przechodził obok. Nie uważam, że umawianie się na miesiąc do przodu jest super, ale spotykanie się za każdym razem "na żądanie" tylko by mnie irytowało, nawet z najbliższymi.
2 czerwca 2024, 15:35
Cóż. Z moją przyjaciółką ze szkolnych lat niestety drogi rozchodzą się coraz bardziej, już dawno dzieliło nas 400 km ale kontakt był bardzo dobry i częsty. Rozluźnienie trochę nastąpiło jak urodziłyśmy dzieci, ale kontakt nadal był dość częsty, w końcu dzieci miałyśmy z podobnego czasu wiec wciąż było dużych wspólnych tematów i problemów. Ale odkąd ona urodziła drugie no to już jest trudniej.
Co do zawierania przyjaźni w dorosłym życiu - jakiś czas temu przeprowadziliśmy się na nowe osiedle. Jego specyfika była taka, że wszyscy wprowadzali się w ciągu pół roku, wszyscy w podobnym wieku i na podobnym etapie życiowym. I widzę, że wiele osób złapało ze sobą bliski kontakt - czy to są przyjaźnie to nie wiem ale na pewno spędzają ze sobą dużo czasu. Ja trochę żałuję no ale my w pierwszym roku, gdy te znajomości się zawiązywały nie mieliśmy możliwości w tym uczestniczyć.
Gdzie jeszcze można spotkać przyjaciół? Warsztaty o których piszesz to myślę że dobry kierunek. Ja chodziłam przez jakiś czas na spotkania osób z podobnymi "problemami" i tam też wiele znajomości się pozawierało, wiem, że część z nich bardzo bliskie i trwałe.
Reasumując ja twierdzę, że szansa jest ale proste to nie jest, trzeba trafić na kogoś równie chętnego na taką znajomość plus naprawdę nadawać z nim na podobnych falach.
2 czerwca 2024, 16:57
mam ten sam problem
2 czerwca 2024, 18:40
moją przyjaciółkę poznałam 25 lat temu. Nic się nie zapowiadało że się zaprzyjaźnimy a jednak. Mieszkamy od siebie w odległości 8 km. Ze względu na jej charakter pracy i ogólnie życie rodzinne nas obydwu spotykamy się 4 razy do roku ale wtedy to porządna impreza. Za to przez telefon rozmawiamy co 2 dzień. Pomagamy sobie wzajemnie jeżeli trzeba coś załatwić. Możemy na siebie liczyć o każdej porze dnia i nocy. Myślę że na emeryturze nadrobimy zaległości w spotkaniach
2 czerwca 2024, 19:09
Określenia "przyjaźń" chyba nadużywasz w swoich oczekiwaniach (nie tylko ty zresztą, to powszechne zjawisko... ;). A co to sedna problemu - dziewczyny wyżej wypunktowały najważniejsze aspekty znajomości i relacji towarzyskich w dorosłym życiu - począwszy od twojego, Daga, stylu życia, który odbiega od średniej krajowej po istotny czynnik spajający, jakim jest Wspólna Sprawa: padła w którymś poście żartobliwa rada o strzeleniu sobie bombelka - żarty żartami, ale coś w tym jest. Uważam, że znajomość, która potencjalnie ma szanse przerodzić się w trwałą relację koleżeńską możesz zawrzeć z osobą tobie podobną - z którą połączy się wspólne hobby, ten nieszczęsny bombelek czy - czego nikomu nie życzę - trudna sytuacja typu ciężka choroba czy inne poważniejsze życiowe okoliczności. Piszesz o wymówkach swoich koleżanek, które przedkładają towarzystwo rodziny nad twoje - ano przedkładają. Bo partner/dziecko jest dla nich ważniejsze niż plotki przy kawie.
I jeszcze jedno - zastanawiałaś się, co TY możesz wnieść do tej póki co teoretycznej relacji? Jeśli plotki przy kawie, to... hmmm, niezbyt wiele. Dlatego myślę, że powinnaś odpuścić sobie szukanie przyjaciółki (bo do przyjaźni daleka droga, która wymaga zaangażowania emocjonalnego z obu stron), a skupić się na poznaniu człowieka. I pomysł z warsztatami jest bardzo fajny :)
I ostatnie primo: słusznie zauważono wyżej, że przyjaźnie/znajomości zostały zamordowane przez fejsbuki i inne sm. I tu też jest ryzyko: założę się, że poznane na warsztatach osoby zaraz staną się twoimi znajomymi na FB, zaraz zostaniesz członkiem jakiejś grupy... ;)
2 czerwca 2024, 19:33
Myślę, że dla chcącego nic trudnego. To znaczy zgadać się, nawet mając dwoje dzieci, i spotkać z koleżanką za kwadrans. Jednocześnie uważam, że w "dorosłym życiu" szanse na spotkanie takiej koleżanki drastycznie maleją. Mnie nie pomogły ani bombelki ani studia. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ludzie z założenia są mega dziwni i znaleźć takiego żeby się dogadać graniczy z cudem.
2 czerwca 2024, 20:02
No wlasnie, takie znajomosci w doroslym zyciu musza tez cos do niego wnosic... przykre, ale prawdziwe. Bo wczesniej znajomych sie po prostu mialo. I tez ich nie szukalas, oni zostali odgornie Ci narzuceni - przyjaciolki w klasie to narzucone znajomosci, bo przez szkole musialyscie ze soba spedzac cale dnie codziennie przez x lat. W doroslym zyciu masz wybor.
Ja tez bylam typem, ktory uwazal, ze trzeba miec glebokie wiezi z kazdym i to moje grono przyjaciol bylo... przeogromne. Tylko kiedys mialam na to czas. I checi. A teraz nie mam. I jak ktos mi proponuje wyjscie na kawe...ktorej nie pije haha, zeby sie spotkac i pogadac...to fajnie, ale jak man potem caly tydzien sie denerwowac, bo moglam w te popoludnie wywiezc rzeczy na sortownie z dzialki... to mi sie nie chce isc na te kawe. Popisac bzdury na Vitalii czy przez whatsapp, czy nawet zadzwonic na 15 min, to okej.