Temat: Czy jest szansa by nawiązać taką przyjaźń?

Bardzo brakuje mi w dorosłym życiu takich przyjaciół/znajomych, którzy mieszkali niedaleko i z którymi można było się spotkać o każdej porze. Dzwonisz do takiej koleżanki i spotykacie się po 10 minutach w umówionym miejscu, albo ty wpadasz do niej lub ona ona ciebie.

Mam jednak wrażenie, że znalezienie kogoś takiego w dorosłym życiu graniczy z cudem. Mam koleżanki, które mieszkają w tym samym mieście, ale z nimi jest się ciężko umówić nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Cały czas tylko praca, dzieci, obowiązki domowe lub mąż nie chce współpracować i zająć się przez 2h dziećmi. Czy to po prostu wymówka, jak każda inna i dla chcącego te trudności byłyby do pokonania? Sama nie wiem co o tym myśleć.

Postanowiłam się zapisać na warsztaty dla kobiet (różna tematyka, trochę ezoteryki, ćwiczeń, zajęć z fizjoterapeutą, uwalnianie emocji, poszerzanie kreatywności). Pomyślałam, że może uda mi się na takich zajęciach poznać kogoś z kim mogłaby się zaprzyjaźnić.
Sądzicie, że w dorosłym życiu jest szansa na poznanie takiej przyjaciółki?

Nie mam takich znajomości i ich nie potrzebuję. Spotykam się ze znajomymi 1-3 razy w miesiącu (z wcześniejszym zaplanowaniem) i tak jest ok :)

Na Twoim miejscu celowałabym w jakąś bezdzietną sąsiadkę, mieszkankę tej samej części miasta itd.

Chciałam jeszcze dodać, że ja tu widzę dwie kwestie, które Daga chyba trochę miesza. Jedna to znalezienie bliskiej znajomej czy nawet przyjaciółki w dorosłym życiu, a drugie to spotykanie się z nową znajomą co chwilę, spontanicznie i spędzanie ze sobą dużo czasu. Te dwie rzeczy mogą dotyczyć jednej osoby, ale nie muszą. Bo da się znaleźć nowych dobrych znajomych, nawet jak zaczynasz od zera w obcym kraju (piszę z własnego doświadczenia). Ale niekoniecznie to znaczy, że będziecie non stop razem.

Raczej marne szanse. Wiele juz napisano dlaczego marne. Ludzie w pewnym wieku po prostu nie moga sobie pozwolic, ale tez nie chca takich ukladow. One sa fajne jak sie ma 15-20 lat, po 30 i z obciazeniem praca, obowiazkami domowymi itd to juz nie te klimaty. Jak sie ma wolny czas to czlowiek woli zrobic cos dla siebie, a to niekoniecznie jest bycie pod telefonem i rzucanie wszystkiego, bo ktos chce pogadac o niczym. 


mam 24 lata i mam przyjaciółki/znajomych, ale również mi brakuje takiej osoby, z którą mogłabym "konie kraść", w sensie takiej, do której napisze, hej, znalazłam tanie bilety lotnicze na jednodniowa wycieczkę, jedziesz? I będzie gotowa za 5 min XD ale niestety nie mam takich osób wokół, a szkoda:(

a ja mam pytanie gdzie poza FB i innymi social mediami można nawiązać znajomości? Mam znajomych, bliskie koleżanki są daleko. W porównaniu z czasami studenckimi liczba spotkań zmniejszyła się drastycznie. Czy ktoś jeszcze tutaj po trzydziestce nawiązał bliską znajomość i w jakich to było okolicznościach? Szukam inspiracji :)

Małe szanse. Może na jakichś grupach FB i prędzej w takim trybie to znajoma bez dzieci, bo z dziećmi chyba nikt w 10 minut sprawy nie ogarnie. Ja w zasadzie większość koleżanek mam z dziećmi i wiem, że zawsze coś wypada a spokojne wyjście graniczy z cudem. Większość moich wyjść z nimi to spacerniak na plac zabaw (jedną mam tylko taką do wyskoczenia na drinka bo mąż nie ma problemu z posiedzeniem ze swoim dzieckiem po pracy, wykąpaniem, poczytaniem bajki i położeniem spać).  Generalnie to co piszesz w dorosłym życiu graniczy z cudem ale nie jest niemożliwe.

Pasek wagi

AnabelLee napisał(a):

a ja mam pytanie gdzie poza FB i innymi social mediami można nawiązać znajomości? Mam znajomych, bliskie koleżanki są daleko. W porównaniu z czasami studenckimi liczba spotkań zmniejszyła się drastycznie. Czy ktoś jeszcze tutaj po trzydziestce nawiązał bliską znajomość i w jakich to było okolicznościach? Szukam inspiracji :)

Chodziłam na kurs językowy z innymi obcokrajowcami, mimo różnego wieku mieliśmy jednak dużo wspólnego. I odnowiłam starą znajomość, chociaż wcześniej praktycznie nic nas nie łączyło. I okazało się, że to był strzał w 10.

Ja mam jedną taką przyjaciółkę, z którą mogę się umówić na kawę "za pół godziny", bo zwyczajnie mieszkamy po sąsiedzku i faktycznie czasami się tak widujemy. Ale to też nie znaczy, że któraś z nas regularnie wychodzi z taką propozycją, bo mimo wszystko - obie mamy swoje życie, swoje zobowiązania i priorytety, pracujemy też często w różnych godzinach. Takie znajomości, o których mówisz, to dla mnie bardziej wspomnienia ze studiów, teraz to ani mi ani koleżankom nie chce się rzucać wszystkiego i spontanicznie iść razem na kawę. Dlatego na Twoim miejscu zamiast przyjaciółki poszukałabym po prostu znajomych w kręgu Twoich zainteresowań :)

Pasek wagi

Nie wiem, coraz częściej mi się wydaje, że nie... Chyba, że mowa o dwóch bezdzietnych singielkach. Moje wszystkie przyjaźnie jakoś się rozjechały. Wcześniej właśnie kawka, częste rozmowy, baaardzo dużo wiadomości w ciągu dnia, a potem ten kontakt był coraz rzadszy i rzadszy. Coraz mniej rozmów o takich prywatnych sprawach, coraz więcej powierzchownych, ogólnych. Obecnie mamy kontakt, ale taki raz na kilka miesięcy i nie nazwałabym już tego przyjaźnią. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.