Temat: Głosowaliście ?

My jak zwykle od ponad 30 lat,tak.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

a to jakieś wybory były ? 

samorządowe. Wczoraj

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

tylko nie oddając głosu nawet na mniejsze zło to można zasilić kapitał kogoś z większego zła. Niestety niska frekwencja jest sprzymierzeńcem jednych a wrogiem drugich albo odwrotnie.

To kogo uznajesz za mniejsze zło w drugiej turze wyborów na prezydenta Krakowa? Ja teraz byłam, ale na drugą turę nie pójdę, bo dla mnie nie ma lepszy, gorszy. Obydwoje kandydaci są równie marni. Jeden teraz startuje z ramienia Platformy, ale poprzednio startował z list żegnającego się z urzędem prezydenta (lokalnie znanym pod pseudonimem betonowego Jacka), którego wszyscy mają całkowicie dość po pięciu kadencjach i tym, co na koniec zwłaszcza, odstawiał. Drugi, jak sam twierdzi, jest bezpartyjny i nieumoczony w żadne układy. W praktyce siostrzeniec Jarosława Gowina, zadłużony na przeszło 200 milionów i w przeddzień wyborów przegrywajacy sprawę w trybie wyborczym. Który lepszy? Który gorszy?

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

"Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) "

I dzięki temu PiS osiem lat temu doszedł do władzy.

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

tylko nie oddając głosu nawet na mniejsze zło to można zasilić kapitał kogoś z większego zła. Niestety niska frekwencja jest sprzymierzeńcem jednych a wrogiem drugich albo odwrotnie.

To kogo uznajesz za mniejsze zło w drugiej turze wyborów na prezydenta Krakowa? Ja teraz byłam, ale na drugą turę nie pójdę, bo dla mnie nie ma lepszy, gorszy. Obydwoje kandydaci są równie marni. Jeden teraz startuje z ramienia Platformy, ale poprzednio startował z list żegnającego się z urzędem prezydenta (lokalnie znanym pod pseudonimem betonowego Jacka), którego wszyscy mają całkowicie dość po pięciu kadencjach i tym, co na koniec zwłaszcza, odstawiał. Drugi, jak sam twierdzi, jest bezpartyjny i nieumoczony w żadne układy. W praktyce siostrzeniec Jarosława Gowina, zadłużony na przeszło 200 milionów i w przeddzień wyborów przegrywajacy sprawę w trybie wyborczym. Który lepszy? Który gorszy?

niestety nie pomogę bo Kraków i jego polityczne sprawy są mi obce.

O Majchrowskim to wiem tyle, że był długo. Ale czy dlatego że dłuższy czas był dobry czy po prostu nie było alternatywy to nie wiem. Nie mam natomiast pojęcia co odstawiał na koniec.

Natomiast ja raczej z każdych dwóch kandydatów, z których działalnością i historią bym się zapoznała byłabym w stanie wybrać mniejsze zło. Oczywiście mniejsze zło DLA MNIE. Bo to subiektywne oceny oczywiście. 

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

"Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) "

I dzięki temu PiS osiem lat temu doszedł do władzy.

Wtedy PIS był mniejszym złem (w odczuciach Polaków) dla PO a po 8 latach rządów, PO (no dobra KO ale jeden grzyb) jest mniejszym złem dla PISu 😅 Jak widać jest to ruchome dosyć.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

"Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) "

I dzięki temu PiS osiem lat temu doszedł do władzy.

A skąd możesz wiedzieć kto/co będzie mniejszym złem? Masz szklaną kulę, która przewiduje przyszłość? 8 lat temu część wyborców PiS nie miała pojęcia co PiS będzie odp.lał. Cześć z nich szybko pożałowała oddania tego głosu na PiS mimo, że im się wydawało, że to będzie mniejsze zło. Naprawdę, politycy odwalają takie rzeczy, że deprecha wjeżdża, zwłaszcza jak się to z bliska obserwuje. Tam nie ma dobrych, porządnych ludzi. Niezależnie od partii. 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

"Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) "

I dzięki temu PiS osiem lat temu doszedł do władzy.

Wtedy PIS był mniejszym złem (w odczuciach Polaków) dla PO a po 8 latach rządów PO (no dobra KO ale jeden grzyb) jest mniejszym złem dla PISu ? Jak widać jest to ruchome dosyć.

Dokładnie

Pasek wagi

Chodze zawsze ale teraz czułam obrzydzenie i dosłownie nie miałam na kogo zagłosować. Widzę jakie kłamstwa i puste frazesy wklejają na swoje ulotki wyborcze. Najwiecej zakłamania o dziwo u bezpartyjnych. Ich opisy to jedna wielka ściema. 

Na druga turę pójdę w ramach wyboru mniejszego zła bo nie chce żeby stary prezydent został. 

ruda.lisiczka napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

magdula_2024 napisał(a):

eszaa napisał(a):

oczywiscie, ze tak. Całą rodzinką, jak zawsze. I nie rozumiem co trzeba miec w głowie, zeby nie spełnic tego obywateskiego obowiązku

Frazesy... Co trzeba mieć w głowie? Brak alternatyw. Do władzy pchają się młodzi bez doświadczenia, za to z kosmicznym mniemaniem o sobie lub seniorzy oderwani już od rzeczywistości i dorabiający łatwą kasę do emerytury. Taaa... Pierwszy raz w życiu odpuściłam. Nie miałam żywcem z kogo wybierać.

Nieobecni nie mają racji. Wolę głosować na młodych.

Frazesy do potęgi :) Wolę w ogóle nie głosować niż głosować głupio i na siłę. Poza tym, głosowanie jest moją decyzją, nie obowiązkiem, jak tu ktoś błędnie zauważył...

Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) w ogólnym rozrachunku pokazuje, że jednak ten ktoś mi odpowiada bo oddałam na niego głos. Zasiliłam jego procenty, choć nie miałam na to najmniejszej ochoty. Oczywiście mogę iść oddać nieważny głos, bo niektórzy twierdzą, ze to pokazuje, że się nie ma na kogo głosować, ale nie głosowanie chyba to samo pokazuje? Z jakiegoś powodu średnio 40% ludzi nie głosuje - jakiś procent ma w dpie bo im wszystko jedno, jakiemuś procentowi się nie chce wyjść z domu, ale cała reszta nie chce oddawać głosu na kogokolwiek po prostu. Myślę, że demokracja w dużej mierze polega na tym, że mam prawo do głosu, ale nie muszę z niego korzystać - mój wybór. Obowiązek, to coś narzucone z góry i jeśli byłoby to obowiązkowe, to osoby, nie przystępujące do głosowania były by z tego w jakiś sposób rozliczane. Czy nie? Ja w pewnym wieku zaczęłam świadomie głosować na konkretne osoby/partie i bardzo cieszę się jak mam na kogo ten głos oddać. Ale iść żeby iść to bym czuła, że pomagam komuś komu nie chcę pomóc a jedynie zaszkodzić komuś innemu. Taki wybór między dżumą a cholerą.

"Zgadzam się. Głosowanie dla samego głosowania jak nie mam ochoty głosować na kompletnie nikogo to bezsens. Wybierając kogoś kogo nie chcę (bo jest mniejszym złem) "

I dzięki temu PiS osiem lat temu doszedł do władzy.

A skąd możesz wiedzieć kto/co będzie mniejszym złem? Masz szklaną kulę, która przewiduje przyszłość? 8 lat temu część wyborców PiS nie miała pojęcia co PiS będzie odp.lał. Cześć z nich szybko pożałowała oddania tego głosu na PiS mimo, że im się wydawało, że to będzie mniejsze zło. Naprawdę, politycy odwalają takie rzeczy, że deprecha wjeżdża, zwłaszcza jak się to z bliska obserwuje. Tam nie ma dobrych, porządnych ludzi. Niezależnie od partii. 

Moge się pomylić co do wyboru,ale wolę to niż pozwolić aby inni decydowali za mnie.

Pasek wagi

Zgadzam się, że brak głosu raczej pomaga tym gorszym zawsze. Niemniej rozumiem ludzi którzy nie widzą sensu w głosowaniu kiedy nie ma na kogo. Tak pobieżnie te samorządowe glosowania śledzę. W moim rodzinnym mieście znowu wygrał Jaśkowiak, bo tak jak za Grobelnego, nie było alternatywy..

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.