Temat: Czy znacie kogoś takiego?

Kto żyje według własnych zasad i marzeń, a nie ślepo podąża za tym co dyktuje społeczeństwo? 

Pewnie większość ludzi myśli, że ich życie jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, ale prawda jest taka, że właśnie większość żyje tak samo. Kredyt, dzieci i byle jaka praca, aby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę dostatnie życie. Możemy mieć swoje pasje, hobby, ale to tylko dodatek i jakaś odskocznia od wiecznie powielanych schematów. 

Czy znacie kogoś kto jest szczęśliwy mimo tego, że się "nie ustatkował"? 

Cyrica napisał(a):

Ves, ale ja o tym mówię przez pryzmat zadanego w wątku głownym pytania o życie wg swoich zasad i marzeń a nie wg zasad społecznych. Mówię o tym, że dla wielu ludzi w kwestii marzeń leży spokojny stabilny dom i osiągnięcie tego wymaga duzego wysiłku a nie płyniecia z prądem jak to załozyła autorka. Używając argumentu po bandzie, dzieciak któremu zadarzało sie nocować na ławce w parku pod domem nie będzie widział przygody życia w nocowaniu na ławce w parku tylko że w Nowym Yorku. 

No, to akurat prawda. Niby taki schemat życia w społeczeństwie jest uznawany za "typowy" (czyli w moim rozumieniu: powszechny, bardzo łatwy do osiągnięcia) a tak naprawdę, to nie lada sztuka, aby znaleźć odpowiedniego (czyt. kochającego, empatycznego i odpowiedzialnego) partnera, założyć z nim rodzinę, wychować dzieci na wartościowych ludzi i znaleźć swoje miejsce na ziemi.

Zawsze po drodze "do szczęścia", trafimy na wyboje: a to w postaci choroby, nieszczęśliwego wypadku, uzależnień, utraty pracy, problemu bezpłodności czy złego ulokowania uczuć. Nierzadko po prostu nie zdajemy sobie sprawy z upływającego czasu i kiedy wreszcie dotrze do nas ten przykry fakt, bywa już za późno na jakiekolwiek zmiany.

Stworzenie szczęśliwego, kochającego i stabilnego domu, wcale nie jest łatwe 👍🏻

Pasek wagi

Ja tak żyje. Wbrew temu co piszecie dla mnie życie na kredycie jest ryzykiem i balansowaniem na cienkiej lini. Mam kilka takich przykładów w swoim środowisku. Kombinowanie żeby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę normalne życie, wiecznie szukanie jakiejś dodatkowej roboty by to wszystko ze sobą pogodzić. Patrzę na to i zachodzę w głowę, że Ci ludzie tak na własne życzenie się męczą. 
Ja nie mam kredytu, bo mi się w życiu poszczęściło i dostałam mieszkanie w spadku. Mam pracę na etacie tylko na papierze, bo realnie pracuje kiedy chcę, ile chcę i skąd chcę. Jak mnie głowa boli, albo mam zły humor to sobie cały dzień leżę w łóżku. Takiego życia zawsze chciałam. Żeby nikt mi nie mówił co mam robić i kiedy. Dlatego też nie mam dzieci. Mam partnera, który ma takie samo podejście do życia jak ja. Nie raz zdarzyło nam się cały weekend siedzieć w domu i grać na PlayStation. 
Dla mnie życie stereotypowego Polaka z kredytem i dziećmi to jak więzienie, jak założenie sobie łańcuchów na szyję. Nie wyobrażam sobie tak żyć.




Znam Wiele takich osób, naprawdę. Spędzających życie na morzu, w podróżach, zarabiające na życie tym, co kochają. Wybierające do życia miejsca odległe o tysiące kilometrów od miejsca urodzenia, żyjące w związku albo zupełnie nie. 
ja już dziecko wychowałam, nie mam kredytu i pieniądze nie spędzają mi snu z powiek. Ale ja zawsze lubiłam podróże i zmiany.

Pasek wagi

A dlaczego uważasz, że chęć posiadania rodziny i stabilnej pracy to życie pod dyktando społeczeństwa? Jeśli wynika to z tego czego ja chcę, to właśnie takie życie jest "na moich zasadach". Co innego gdyby moim marzeniem życiowym było podróżowanie a pod naciskiem rodziny/otoczenia wiodłabym ustabilizowane życie. Ale ja osobiście jestem szczęśliwa mając rodzinę, stabilną pracę, poczucie bezpieczeństwa i w ogóle nie postrzegam tego jako coś do czego zostałam zmuszona przez społeczeństwo. Trochę dziwnie sformułowane pytanie moim zdaniem, bo co do zasady szufladkuje ludzi na tych co mając rodzinę żyją pod dyktando a rzucając pracę i wiodąc koczowniczy tryb życia (czy cokolwiek innego) są jakoś mocno wewnętrznie spełnieni i bardziej szczęśliwi. Każdy jest spełniony wtedy kiedy robi to co mu dyktuje serce. Dla jednego to rodzina dla innego to życie samotne w podróżowaniu a dla jeszcze innego posiadanie partnera ale nie posiadanie dzieci. Ile ludzi tyle opinii.

Pasek wagi

W tej chwili jest akurat moda na nieposiadanie dzieci, więc ja nie mając ich nie czuje się jakbym szła pod prąd. Tak samo ze ślubem, to już nie jest wymóg, wręcz się czuję cool żyjąc na kocią łapę, to takie nowoczesne. Zresztą tak samo z pracą, chyba dużo osób marzy o tym żeby mieć wolny zawód, pracować w swoim hobby i móc z tego wyżyć, tylko,że to jest dla wielu nieosiągalne, nie jest to kwestia wyboru. Nie znam nikogo kogo bym mogła uznać za żyjącego wbrew społeczeństwu, każdy na swoją grupę na Facebooku.


.Daga. napisał(a):

Ja tak żyje. Wbrew temu co piszecie dla mnie życie na kredycie jest ryzykiem i balansowaniem na cienkiej lini. Mam kilka takich przykładów w swoim środowisku. Kombinowanie żeby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę normalne życie, wiecznie szukanie jakiejś dodatkowej roboty by to wszystko ze sobą pogodzić. Patrzę na to i zachodzę w głowę, że Ci ludzie tak na własne życzenie się męczą. Ja nie mam kredytu, bo mi się w życiu poszczęściło i dostałam mieszkanie w spadku. Mam pracę na etacie tylko na papierze, bo realnie pracuje kiedy chcę, ile chcę i skąd chcę. Jak mnie głowa boli, albo mam zły humor to sobie cały dzień leżę w łóżku. Takiego życia zawsze chciałam. Żeby nikt mi nie mówił co mam robić i kiedy. Dlatego też nie mam dzieci. Mam partnera, który ma takie samo podejście do życia jak ja. Nie raz zdarzyło nam się cały weekend siedzieć w domu i grać na PlayStation. Dla mnie życie stereotypowego Polaka z kredytem i dziećmi to jak więzienie, jak założenie sobie łańcuchów na szyję. Nie wyobrażam sobie tak żyć.

Na wlasne zyczenie sie mecza? xd Jakby nie kazdemu jak to sie okreslilas w zyciu sie "poszczescilo" chociaz no nie wiem czy to ze mama mi zmarla nazwalabym ze mi sie w zyciu poszczesclio ale to juz inna kwestia a ludzie gdzies mieszkac musza lol 

Policja007 napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Ja tak żyje. Wbrew temu co piszecie dla mnie życie na kredycie jest ryzykiem i balansowaniem na cienkiej lini. Mam kilka takich przykładów w swoim środowisku. Kombinowanie żeby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę normalne życie, wiecznie szukanie jakiejś dodatkowej roboty by to wszystko ze sobą pogodzić. Patrzę na to i zachodzę w głowę, że Ci ludzie tak na własne życzenie się męczą. Ja nie mam kredytu, bo mi się w życiu poszczęściło i dostałam mieszkanie w spadku. Mam pracę na etacie tylko na papierze, bo realnie pracuje kiedy chcę, ile chcę i skąd chcę. Jak mnie głowa boli, albo mam zły humor to sobie cały dzień leżę w łóżku. Takiego życia zawsze chciałam. Żeby nikt mi nie mówił co mam robić i kiedy. Dlatego też nie mam dzieci. Mam partnera, który ma takie samo podejście do życia jak ja. Nie raz zdarzyło nam się cały weekend siedzieć w domu i grać na PlayStation. Dla mnie życie stereotypowego Polaka z kredytem i dziećmi to jak więzienie, jak założenie sobie łańcuchów na szyję. Nie wyobrażam sobie tak żyć.

Na wlasne zyczenie sie mecza? xd Jakby nie kazdemu jak to sie okreslilas w zyciu sie "poszczescilo" chociaz no nie wiem czy to ze mama mi zmarla nazwalabym ze mi sie w zyciu poszczesclio ale to juz inna kwestia a ludzie gdzies mieszkac musza lol 

No z tym "poszczęściło się" to tak przekornie napisałam. Wiadomo jak jest.

.Daga. napisał(a):

Ja tak żyje. Wbrew temu co piszecie dla mnie życie na kredycie jest ryzykiem i balansowaniem na cienkiej lini. Mam kilka takich przykładów w swoim środowisku. Kombinowanie żeby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę normalne życie, wiecznie szukanie jakiejś dodatkowej roboty by to wszystko ze sobą pogodzić. Patrzę na to i zachodzę w głowę, że Ci ludzie tak na własne życzenie się męczą. Ja nie mam kredytu, bo mi się w życiu poszczęściło i dostałam mieszkanie w spadku. Mam pracę na etacie tylko na papierze, bo realnie pracuje kiedy chcę, ile chcę i skąd chcę. Jak mnie głowa boli, albo mam zły humor to sobie cały dzień leżę w łóżku. Takiego życia zawsze chciałam. Żeby nikt mi nie mówił co mam robić i kiedy. Dlatego też nie mam dzieci. Mam partnera, który ma takie samo podejście do życia jak ja. Nie raz zdarzyło nam się cały weekend siedzieć w domu i grać na PlayStation. Dla mnie życie stereotypowego Polaka z kredytem i dziećmi to jak więzienie, jak założenie sobie łańcuchów na szyję. Nie wyobrażam sobie tak żyć.

Ja z kolei oszalałabym spędzając cały dzień w łóżku, z powodu innego, niż ciężka choroba. Dla mnie to żadna wolność, tylko raczej więzienie własnego lenistwa. Dla mnie życie jest za drzwiamy mieszkania czy domu i możliwość spędzenia weekendu z PS mnie otrząsa. Ale, każdemu jego marzenia.

Co do kredytu "pod korek" i kombinowania, żeby starczyło na ratę - zgadzam się, niezależność finansowa bardzo, bardzo poprawia komfort życia.

Ale, jak to ktoś już napisał - gdzieś ludzie muszą mieszkać- stąd podejmują takie, a nie inne decyzje finansowe. 

Kijankaaa napisał(a):

Kto żyje według własnych zasad i marzeń, a nie ślepo podąża za tym co dyktuje społeczeństwo? 

Pewnie większość ludzi myśli, że ich życie jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, ale prawda jest taka, że właśnie większość żyje tak samo. Kredyt, dzieci i byle jaka praca, aby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę dostatnie życie. Możemy mieć swoje pasje, hobby, ale to tylko dodatek i jakaś odskocznia od wiecznie powielanych schematów. 

Czy znacie kogoś kto jest szczęśliwy mimo tego, że się "nie ustatkował"? 

Znam, ale nie sa to szczesliwe osoby. Owszem, wylamali sie z systemu, podazali za marzeniami, nie zalozyli rodzin, ale kasy nie zrobili (rozne powody, czasami zle decyzje, czasami brak szczescia)

Tacy troche wieczni marzyciele, niespelni artysci, zmieniajacy miejsce/kraj zamieszkania, ale w sumie to bez stalej pracy, bez oszczednosci. 

I z czasem dochodza uzywki az do nalogu, a pozniej wychodzenie z nalogu i zimny prysznic, ze lata miaja i o ile sa to osoby, ktore nie chca dzieci-kredytu-pracy w korpo(bo korpo to zło), to jednak brak kasy, zycie z miesiaca na miesiac, zaczyna frustrowac. 

Ktos napisal, ze wszystko fajnie jak jestes mlody i zdrowy. Czesciowo sie zgazam, ALE jednak stwierdzilabym, ze wszystko fajnie jak masz kase na codzienne zycie + mala poduszka finansowa+ dochod pasywny(np. mieszkanie na wynajem). Inaczej przegrales swoje zycie.


Sorry, ale cos do gara trzeba wlozyc, trzeba za cos zyc, a jeszcze czasami zdarzy sie nieprzeiwdziany wypadek/czarna godzina/choroba i co wtedy, do mamusi na garnuszek?  

nuta napisał(a):

Kijankaaa napisał(a):

Kto żyje według własnych zasad i marzeń, a nie ślepo podąża za tym co dyktuje społeczeństwo? 

Pewnie większość ludzi myśli, że ich życie jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, ale prawda jest taka, że właśnie większość żyje tak samo. Kredyt, dzieci i byle jaka praca, aby tylko starczyło na ratę kredytu i w miarę dostatnie życie. Możemy mieć swoje pasje, hobby, ale to tylko dodatek i jakaś odskocznia od wiecznie powielanych schematów. 

Czy znacie kogoś kto jest szczęśliwy mimo tego, że się "nie ustatkował"? 

Znam, ale nie sa to szczesliwe osoby. Owszem, wylamali sie z systemu, podazali za marzeniami, nie zalozyli rodzin, ale kasy nie zrobili (rozne powody, czasami zle decyzje, czasami brak szczescia)

Tacy troche wieczni marzyciele, niespelni artysci, zmieniajacy miejsce/kraj zamieszkania, ale w sumie to bez stalej pracy, bez oszczednosci. 

I z czasem dochodza uzywki az do nalogu, a pozniej wychodzenie z nalogu i zimny prysznic, ze lata miaja i o ile sa to osoby, ktore nie chca dzieci-kredytu-pracy w korpo(bo korpo to zło), to jednak brak kasy, zycie z miesiaca na miesiac, zaczyna frustrowac. 

Ktos napisal, ze wszystko fajnie jak jestes mlody i zdrowy. Czesciowo sie zgazam, ALE jednak stwierdzilabym, ze wszystko fajnie jak masz kase na codzienne zycie + mala poduszka finansowa+ dochod pasywny(np. mieszkanie na wynajem). Inaczej przegrales swoje zycie.

Sorry, ale cos do gara trzeba wlozyc, trzeba za cos zyc, a jeszcze czasami zdarzy sie nieprzeiwdziany wypadek/czarna godzina/choroba i co wtedy, do mamusi na garnuszek?  

Hahaha xd serio czasem mnie zastanawia skad ludzie z takimi pogladami spadaja? xd ze jak nie masz dochodu pasywnego to jestes przegrywem? w jakim swiecie ty zyjesz dziewczyno xd

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.