Temat: Pokłóciłam się z chłopakiem.

Hej. 

Sprawa wygląda tak, że mój tata jak skończyłam technikum i poszłam do pracy nie kupuje mi nic wow. Ostatnio się zwolniłam. Nie mam kasy na laptopa a potrzebuje na studia i dalej jest zdania, że muszę sobie na to zapracować. Kasy mają dużo ale mają takie zasady że mam sobie zapracować na laptopa a swojego mi dają do studiów. Wiec pożyczają. 

Mój chłopak uważa, że jak dziecko po 18 roku życia potrzebuje na prawo jazdy czy cokolwiek to rodzic ma mu dać bo to znaczy że go kocha. Jakieś takie zasady mu wmówił własny ojciec że rodzinie się pomaga a nie daje pożyczki jak coś potrzebują. 

No i ona stwierdził, że moi mnie traktują jak obca osobę a jestem ich dzieckiem. Zabolało mnie to. Dodał że kim ja jestem w takim razie w ich oczach, że dla niego dziecku się pomaga a że finansowo bo takie czasy to jedno bo to objaw miłości. Zasugerował że moi mnie nie kochają. 

co o tym uważacie?

nie "ma dać" a może. Jednak bliżej mi do podejścia Twojego chłopaka i jego rodziców niż Twoich. Rozumiem podejście Twojego taty ale ja mając fundusze z chęcią bym pomagała swoim dzieciom a nie odcinała to gdy stanie się "dorosle"

Wasi rodzice mają różne zasady i nie ma to z miłością nic wspólnego. Może ojciec chce Cię nauczyć samodzielności po prostu? Dla mnie to trochę dziwne, że pracując nie byłaś w stanie nic odłożyć, żeby sobie kupić laptopa. Rozumiem że mieszkasz z rodzicami? Dokładałaś im się do jedzenia, rachunków itp plus sama musiałaś sobie wszystko kupować do ubrania, że nie byłaś w stanie nic odłożyć? Cięzko mi się ustosunkowac trochę bo póki mieszkałam z moimi rodzicami, to nie kazali mi wręcz nic dorzucać do domowych sprawunków. Oczywiście coś tam kupowałam bo chciałam, ale powiedzmy że całą zarobioną kasę miałam dla siebie. Tak na prawdę za swoje zaczęłam żyć jak zamieszkałam ze swoim obecnym mężem (wtedy jeszcze chłopakiem). Wychodząc z domu miałam zaoszczędzone 40k (po około 2ch latach pracy), bo moje potrzeby nie związane z jedzeniem i koniecznością opłacania rachunków, do których nie musiałam się dokładać, od zawsze były nieduże. W sensie nie wydawałam kasy na pierdoły, nowe ciuchy co chwilę, kosmetyczki czy fryzjerów po 300 zł na miesiąc, więc udało się odłożyć co się udało. Jeśli powiedzmy na nic w domu się nie dorzucałaś, to trochę słabo nie mieć nic odłożone. Chyba, że kazali Ci np dorzucać lwią częśc wypłaty do rachunków i jedzenia i faktycznie mało co zostawało a trzeba było jeszcze kupić różne rzeczy sobie, to też dziwne jakbyś miała jakieś większe kwoty. Trochę za mało danych. Ale tak czy siak, nie uważam żeby to była oznaka braku miłości ze strony rodziców. Myślę, że ojciec chce, żebyś nauczyła się gospodarować pieniędzmi i nie wyszła z domu z jedną reklamówką a także umiała w razie czego sama o siebie zadbać w przyszłości nie patrząc, że w razie czego zawsze ktoś ci da. Ale to tylko gdybanie. Tylko ojciec wie o co mu na prawdę chodzi. Oba Wasze podejścia są dosyć skrajne. Coś po środku było by chyba rozsądne. Jesli komputer jest niezbędny do nauki a nie że go po prostu chcesz mieć, to jako rodzic bym Ci najzwyczajniej w świecie kupiła, wiedząc, że sama nie masz za co. Jeśli studiujesz dziennie i nie masz możliwości pójść do pracy, to jako rodzic bym Cię utrzymywała i kupowała wszystko dopóki nie skończysz studiów i nie pójdziesz do pracy. Jeśli studiujesz zaocznie, to bym cię goniła do szukania pracy, bo to się da pogodzić. Jeśli studiujesz zaocznie i masz całe dni robocze wolne i liczysz na utrzymanie rodziców, to trochę słabo.

Pasek wagi

Ale utrzymujesz się z czego? Za co kupujesz jedzenie, kosmetyki, czynsz, bilety, nie wiem, papier toaletowy? Rozumiem, że raczej to rodzice opłacają?

No to jeśli opłacają, to nawet zgodnie z myśleniem Twojego chłopaka, rodzice Cię kochają, a mogli wystawić walizkę za drzwi,jeśli nie studiujesz dziennie.

Nie, nie ma takiego obowiązku, żeby "dawali" na cokolwiek tam potrzebne, albo wymagane, to nie ma nic wspólnego z miłością. I w ogóle nie jest to w żaden sposób skorelowane z miłością, czy jej brakiem, a na pewno nie jest to powód do kłótni z chłopakiem.

krolowamargot napisał(a):

Ale utrzymujesz się z czego? Za co kupujesz jedzenie, kosmetyki, czynsz, bilety, nie wiem, papier toaletowy? Rozumiem, że raczej to rodzice opłacają?

No to jeśli opłacają, to nawet zgodnie z myśleniem Twojego chłopaka, rodzice Cię kochają, a mogli wystawić walizkę za drzwi,jeśli nie studiujesz dziennie.

Nie, nie ma takiego obowiązku, żeby "dawali" na cokolwiek tam potrzebne, albo wymagane, to nie ma nic wspólnego z miłością. I w ogóle nie jest to w żaden sposób skorelowane z miłością, czy jej brakiem, a na pewno nie jest to powód do kłótni z chłopakiem.

Miałam pracę. Zwolniłam się. Szukam nowej i studiuje zaocznie.

Tak opłacają, jedzenie kupują. Nie muszę się dokładać, ale laptopa mi nie kupią bo uważają że skoro półtora roku zarabiałam to mogłam sobie odłożyć.

Karo02 napisał(a):

Hej. 

Sprawa wygląda tak, że mój tata jak skończyłam technikum i poszłam do pracy nie kupuje mi nic wow. Ostatnio się zwolniłam. Nie mam kasy na laptopa a potrzebuje na studia i dalej jest zdania, że muszę sobie na to zapracować. Kasy mają dużo ale mają takie zasady że mam sobie zapracować na laptopa a swojego mi dają do studiów. Wiec pożyczają. 

Mój chłopak uważa, że jak dziecko po 18 roku życia potrzebuje na prawo jazdy czy cokolwiek to rodzic ma mu dać bo to znaczy że go kocha. Jakieś takie zasady mu wmówił własny ojciec że rodzinie się pomaga a nie daje pożyczki jak coś potrzebują. 

No i ona stwierdził, że moi mnie traktują jak obca osobę a jestem ich dzieckiem. Zabolało mnie to. Dodał że kim ja jestem w takim razie w ich oczach, że dla niego dziecku się pomaga a że finansowo bo takie czasy to jedno bo to objaw miłości. Zasugerował że moi mnie nie kochają. 

co o tym uważacie?

tak właśnie zasugerował, choć jest to niezwykle spaczone widzenie miłości 🤦🏻‍♀️

moim zdaniem, twoi rodzice robią ci ogromną przysługę, dzięki temu nie jesteś roszczeniowa i wiesz na czym stoisz, potrafisz sama o siebie zadbać, jednocześnie wiedząc, że rodzice nie wywalą cię z domu lub nie pomogą ci, mnie się to bardzo podoba, że 'pozyczaja' ci laptop

ja sama byłam raczej wychowana podobnie jak twój chłopak, dostawałam rzeczy na własność i szczerze mówiąc uważałam że mi się to należy...

i wiesz, w gruncie rzeczy, ja na przykład, pragnęłam żeby oni mi zaufali i zostawili mi wolną rękę, nie ratowali co chwilę jakąś kwotą na wakacje,na rachunek, na naprawę auta...ale dopiero gdy wyprowadziłam się z Polski i nie mogłam zadzwonić 'a bo mi nie starczyło na paliwo ' to nauczyłam się żyć, rozporządzać swoimi pieniędzmi, pilnować swoich spraw

nie, nie wierz swojemu chłopakowi, twoi rodzice kochają cię tak samo jak wszyscy rodzice

sa bardzo mądrzy

( gdy mojego męża córka mieszkała z nim , zanim został moim mężem, wiem, że dokładnie takie same zasady finansowe wprowadził i dziewczyna nigdy nie marudziła, jest zaradna, wie że ojciec ją kocha - uwierz, że kocha ją. To nie znaczyło, że nie postawił jej kina, że nie poszli razem na obiad czy nie dostała drobnych upominków od niego np na urodziny, ale cała reszta, wraz z 'pozyczaniem' laptopa, była na takiej zasadzie jaka twoi rodzice wprowadzili)

Karo02 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Ale utrzymujesz się z czego? Za co kupujesz jedzenie, kosmetyki, czynsz, bilety, nie wiem, papier toaletowy? Rozumiem, że raczej to rodzice opłacają?

No to jeśli opłacają, to nawet zgodnie z myśleniem Twojego chłopaka, rodzice Cię kochają, a mogli wystawić walizkę za drzwi,jeśli nie studiujesz dziennie.

Nie, nie ma takiego obowiązku, żeby "dawali" na cokolwiek tam potrzebne, albo wymagane, to nie ma nic wspólnego z miłością. I w ogóle nie jest to w żaden sposób skorelowane z miłością, czy jej brakiem, a na pewno nie jest to powód do kłótni z chłopakiem.

Miałam pracę. Zwolniłam się. Szukam nowej i studiuje zaocznie.

Tak opłacają, jedzenie kupują. Nie muszę się dokładać, ale laptopa mi nie kupią bo uważają że skoro półtora roku zarabiałam to mogłam sobie odłożyć.

I maja racje. Co to w ogole za bzdura, ze milosc rodzicow objawia sie finansowaniem zachcianek dziecka? 

To juz moja siedmiolatka nawet wie, ze jak chce cos drozszego, musi sobie na to odlozyc ew. dac mi inne swoje zabawki do sprzedania, zeby uzbierac na kolejna.

cancri napisał(a):

Karo02 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Ale utrzymujesz się z czego? Za co kupujesz jedzenie, kosmetyki, czynsz, bilety, nie wiem, papier toaletowy? Rozumiem, że raczej to rodzice opłacają?

No to jeśli opłacają, to nawet zgodnie z myśleniem Twojego chłopaka, rodzice Cię kochają, a mogli wystawić walizkę za drzwi,jeśli nie studiujesz dziennie.

Nie, nie ma takiego obowiązku, żeby "dawali" na cokolwiek tam potrzebne, albo wymagane, to nie ma nic wspólnego z miłością. I w ogóle nie jest to w żaden sposób skorelowane z miłością, czy jej brakiem, a na pewno nie jest to powód do kłótni z chłopakiem.

Miałam pracę. Zwolniłam się. Szukam nowej i studiuje zaocznie.

Tak opłacają, jedzenie kupują. Nie muszę się dokładać, ale laptopa mi nie kupią bo uważają że skoro półtora roku zarabiałam to mogłam sobie odłożyć.

I maja racje. Co to w ogole za bzdura, ze milosc rodzicow objawia sie finansowaniem zachcianek dziecka? 

To juz moja siedmiolatka nawet wie, ze jak chce cos drozszego, musi sobie na to odlozyc ew. dac mi inne swoje zabawki do sprzedania, zeby uzbierac na kolejna.

Mój chłopak to tlumaczy tym, że nie chodzi o zachcianki, ale jak dziecko potrzebuje pomocy finansowej to z miłości rodzic powinien jej udzielić. Np dać na prawo jazdy, kupić laptopa na studia jak dziecko potrzebuje a nie ma pieniędzy na to. Nawet jak dziecko ma powyżej 20 lat.

Neverthinktwice napisał(a):

Karo02 napisał(a):

Hej. 

Sprawa wygląda tak, że mój tata jak skończyłam technikum i poszłam do pracy nie kupuje mi nic wow. Ostatnio się zwolniłam. Nie mam kasy na laptopa a potrzebuje na studia i dalej jest zdania, że muszę sobie na to zapracować. Kasy mają dużo ale mają takie zasady że mam sobie zapracować na laptopa a swojego mi dają do studiów. Wiec pożyczają. 

Mój chłopak uważa, że jak dziecko po 18 roku życia potrzebuje na prawo jazdy czy cokolwiek to rodzic ma mu dać bo to znaczy że go kocha. Jakieś takie zasady mu wmówił własny ojciec że rodzinie się pomaga a nie daje pożyczki jak coś potrzebują. 

No i ona stwierdził, że moi mnie traktują jak obca osobę a jestem ich dzieckiem. Zabolało mnie to. Dodał że kim ja jestem w takim razie w ich oczach, że dla niego dziecku się pomaga a że finansowo bo takie czasy to jedno bo to objaw miłości. Zasugerował że moi mnie nie kochają. 

co o tym uważacie?

tak właśnie zasugerował, choć jest to niezwykle spaczone widzenie miłości ?????

moim zdaniem, twoi rodzice robią ci ogromną przysługę, dzięki temu nie jesteś roszczeniowa i wiesz na czym stoisz, potrafisz sama o siebie zadbać, jednocześnie wiedząc, że rodzice nie wywalą cię z domu lub nie pomogą ci, mnie się to bardzo podoba, że 'pozyczaja' ci laptop

ja sama byłam raczej wychowana podobnie jak twój chłopak, dostawałam rzeczy na własność i szczerze mówiąc uważałam że mi się to należy...

i wiesz, w gruncie rzeczy, ja na przykład, pragnęłam żeby oni mi zaufali i zostawili mi wolną rękę, nie ratowali co chwilę jakąś kwotą na wakacje,na rachunek, na naprawę auta...ale dopiero gdy wyprowadziłam się z Polski i nie mogłam zadzwonić 'a bo mi nie starczyło na paliwo ' to nauczyłam się żyć, rozporządzać swoimi pieniędzmi, pilnować swoich spraw

nie, nie wierz swojemu chłopakowi, twoi rodzice kochają cię tak samo jak wszyscy rodzice

sa bardzo mądrzy

( gdy mojego męża córka mieszkała z nim , zanim został moim mężem, wiem, że dokładnie takie same zasady finansowe wprowadził i dziewczyna nigdy nie marudziła, jest zaradna, wie że ojciec ją kocha - uwierz, że kocha ją. To nie znaczyło, że nie postawił jej kina, że nie poszli razem na obiad czy nie dostała drobnych upominków od niego np na urodziny, ale cała reszta, wraz z 'pozyczaniem' laptopa, była na takiej zasadzie jaka twoi rodzice wprowadzili)

Moim błędem było to, że jak miałam pracę to mało oszczędzałam i m wypominają, że tyle zarabiałaś. Nie musiałaś się dokładać a nie masz na laptopa i dlatego uważają, że mi nie dadzą, bo mogłam sobie zapracować.

Teraz np wiem i już będę się starać oszczędzać. W wieku 19 lat zaczęłam zarabiać to tak jakoś o tym nie myślałam, wydawałam na byle co. Teraz żałuję.

ps. Mój chłopak studiuje dziennie więc tata mu daje na paliwo, na książki. Nie musi pracować bo liczy na to że skończy studia i będzie mu potem dobrze i woli zrobić tak niż aby zawalił studia przez pracę. Takie mają podejście. A mój chłopak ma dużo oszczędności dzięki temu że pracował w wakacje miedzy studiami i oszczędzał i ciągle gdzieś wychodzimy, jedziemy. Więc na książki by miał ale tata powiedział że nie musi że mu da. Jedzenie też mu kupuje zawsze. A jak jedziemy na jakąś podróż dłuższą to zawsze mu razem z dziadkiem przelewają po 500 zł na paliwo, na atrakcje. Ja byłam szczerze w szoku. Moi nic mi nie odpalają. A co rok na wakacje jeździliśmy jak byłam mała nawet w tamtym roku mi fundneli, ale na moje wyjazdy z chłopakiem mi nic nie odpalają. I się zdziwił. Tak samo się zdziwił że mi na prawo jazdy tata nie może dać a przecież dużo zarabia i jest na emeryturze. A mój tata zarabiałaś więc mogłaś nazbierać. Zupełnie różne podejścia.

Karo02 napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

Karo02 napisał(a):

Hej. 

Sprawa wygląda tak, że mój tata jak skończyłam technikum i poszłam do pracy nie kupuje mi nic wow. Ostatnio się zwolniłam. Nie mam kasy na laptopa a potrzebuje na studia i dalej jest zdania, że muszę sobie na to zapracować. Kasy mają dużo ale mają takie zasady że mam sobie zapracować na laptopa a swojego mi dają do studiów. Wiec pożyczają. 

Mój chłopak uważa, że jak dziecko po 18 roku życia potrzebuje na prawo jazdy czy cokolwiek to rodzic ma mu dać bo to znaczy że go kocha. Jakieś takie zasady mu wmówił własny ojciec że rodzinie się pomaga a nie daje pożyczki jak coś potrzebują. 

No i ona stwierdził, że moi mnie traktują jak obca osobę a jestem ich dzieckiem. Zabolało mnie to. Dodał że kim ja jestem w takim razie w ich oczach, że dla niego dziecku się pomaga a że finansowo bo takie czasy to jedno bo to objaw miłości. Zasugerował że moi mnie nie kochają. 

co o tym uważacie?

tak właśnie zasugerował, choć jest to niezwykle spaczone widzenie miłości ?????

moim zdaniem, twoi rodzice robią ci ogromną przysługę, dzięki temu nie jesteś roszczeniowa i wiesz na czym stoisz, potrafisz sama o siebie zadbać, jednocześnie wiedząc, że rodzice nie wywalą cię z domu lub nie pomogą ci, mnie się to bardzo podoba, że 'pozyczaja' ci laptop

ja sama byłam raczej wychowana podobnie jak twój chłopak, dostawałam rzeczy na własność i szczerze mówiąc uważałam że mi się to należy...

i wiesz, w gruncie rzeczy, ja na przykład, pragnęłam żeby oni mi zaufali i zostawili mi wolną rękę, nie ratowali co chwilę jakąś kwotą na wakacje,na rachunek, na naprawę auta...ale dopiero gdy wyprowadziłam się z Polski i nie mogłam zadzwonić 'a bo mi nie starczyło na paliwo ' to nauczyłam się żyć, rozporządzać swoimi pieniędzmi, pilnować swoich spraw

nie, nie wierz swojemu chłopakowi, twoi rodzice kochają cię tak samo jak wszyscy rodzice

sa bardzo mądrzy

( gdy mojego męża córka mieszkała z nim , zanim został moim mężem, wiem, że dokładnie takie same zasady finansowe wprowadził i dziewczyna nigdy nie marudziła, jest zaradna, wie że ojciec ją kocha - uwierz, że kocha ją. To nie znaczyło, że nie postawił jej kina, że nie poszli razem na obiad czy nie dostała drobnych upominków od niego np na urodziny, ale cała reszta, wraz z 'pozyczaniem' laptopa, była na takiej zasadzie jaka twoi rodzice wprowadzili)

Moim błędem było to, że jak miałam pracę to mało oszczędzałam i m wypominają, że tyle zarabiałaś. Nie musiałaś się dokładać a nie masz na laptopa i dlatego uważają, że mi nie dadzą, bo mogłam sobie zapracować.

Teraz np wiem i już będę się starać oszczędzać. W wieku 19 lat zaczęłam zarabiać to tak jakoś o tym nie myślałam, wydawałam na byle co. Teraz żałuję.

ps. Mój chłopak studiuje dziennie więc tata mu daje na paliwo, na książki. Nie musi pracować bo liczy na to że skończy studia i będzie mu potem dobrze i woli zrobić tak niż aby zawalił studia przez pracę. Takie mają podejście. A mój chłopak ma dużo oszczędności dzięki temu że pracował w wakacje miedzy studiami i oszczędzał i ciągle gdzieś wychodzimy, jedziemy. Więc na książki by miał ale tata powiedział że nie musi że mu da. Jedzenie też mu kupuje zawsze. A jak jedziemy na jakąś podróż dłuższą to zawsze mu razem z dziadkiem przelewają po 500 zł na paliwo, na atrakcje. Ja byłam szczerze w szoku. Moi nic mi nie odpalają. A co rok na wakacje jeździliśmy jak byłam mała nawet w tamtym roku mi fundneli, ale na moje wyjazdy z chłopakiem mi nic nie odpalają. I się zdziwił. Tak samo się zdziwił że mi na prawo jazdy tata nie może dać a przecież dużo zarabia i jest na emeryturze. A mój tata zarabiałaś więc mogłaś nazbierać. Zupełnie różne podejścia.

tak, ale nie znaczy że tata cię nie kocha 😊

byc może gdy pracowałaś, starał się uświadomić ci, że wydajesz pieniądze na pierdy, a ty nie słuchałaś, teraz tato upewnia się, że dotarło do ciebie 🤷

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.