Temat: Co Wam odebrało bycie grubszym?

Hej! Miałam taką rozkmine, co otyłość odebrała mi w życiu. Najczęściej rezygnowałam z wyjazdów, planów, marzeń na czas "gdy schudnę" i przez to nie nie zrobiłam wielu rzeczy typowych dla wieku nastoletniego. Zwłaszcza takich szkolnych jak występy, szkolne walentynki i długo by wymieniać. 
Ominęły mnie również imprezy, pierwsze randki, wyjazdy pod namiot i nad jezioro i tak dalej. 
Pamiętam, że w paczce koleżanek zawsze byłam tą na dostawkę. Prywatnie to każdy najbardziej lubił moje towarzystwo i rozmowy, jednak w szkole lub gdy coś się działo publicznie, to koleżanki dobierały się razem i ja zawsze byłam tą na dostawkę. Jak schudłam, to stałam się najpopularniejsza w klasie i jak przytyłam to znowu byłam na doczepkę. 
Dużą część życia chodziłam pozasłaniana, najczęściej w czarnych ubraniach, zakrywałam ciało jak mogłam. 

Jednak największą rzeczą była moja rezygnacja z występów. Chłopcy ze szkoły często mi dokuczali i wyzywali mnie. Dlatego bardzo bałam się "pokazać" i rezygnowałam z każdej nominacji do konkursów i jakiś turniejów. Nawet jak coś wygrałam to bałam się jechać po nagrodę, bo za pierwszym razem jakaś grupka innych uczniów krzyknęła "Ty patrz jaka gruba" i to na całą salę. Okropna sytuacja. 🤢🤮
Teraz dałabym im popalić, ale wtedy byłam bardzo nie pewna siebie i jeszcze bardziej się zamknęłam.


Zmądrzałam dopiero w wieku 23 lat i do tej pory staram się nadrabiać. 😁 A Wy co straciłyście przejmując się swoją wagą?

Pleszkaa napisał(a):

Hej! Miałam taką rozkmine, co otyłość odebrała mi w życiu. Najczęściej rezygnowałam z wyjazdów, planów, marzeń na czas "gdy schudnę" i przez to nie nie zrobiłam wielu rzeczy typowych dla wieku nastoletniego. Zwłaszcza takich szkolnych jak występy, szkolne walentynki i długo by wymieniać. Ominęły mnie również imprezy, pierwsze randki, wyjazdy pod namiot i nad jezioro i tak dalej. Pamiętam, że w paczce koleżanek zawsze byłam tą na dostawkę. Prywatnie to każdy najbardziej lubił moje towarzystwo i rozmowy, jednak w szkole lub gdy coś się działo publicznie, to koleżanki dobierały się razem i ja zawsze byłam tą na dostawkę. Jak schudłam, to stałam się najpopularniejsza w klasie i jak przytyłam to znowu byłam na doczepkę. Dużą część życia chodziłam pozasłaniana, najczęściej w czarnych ubraniach, zakrywałam ciało jak mogłam. Jednak największą rzeczą była moja rezygnacja z występów. Chłopcy ze szkoły często mi dokuczali i wyzywali mnie. Dlatego bardzo bałam się "pokazać" i rezygnowałam z każdej nominacji do konkursów i jakiś turniejów. Nawet jak coś wygrałam to bałam się jechać po nagrodę, bo za pierwszym razem jakaś grupka innych uczniów krzyknęła "Ty patrz jaka gruba" i to na całą salę. Okropna sytuacja. ??Teraz dałabym im popalić, ale wtedy byłam bardzo nie pewna siebie i jeszcze bardziej się zamknęłam.Zmądrzałam dopiero w wieku 23 lat i do tej pory staram się nadrabiać. ? A Wy co straciłyście przejmując się swoją wagą?

Niczego. Wredne komentarze osób na temat mojego wyglądu już owszem, ale z nimi już się rozprawiłam. 

Chyba tylko śmiałosc do płci przeciwnej w liceum. Dużo za to zabrało mi samo niemądre odchudzanie, polegające na jedzeniu jak najmniej, bez patrzenia na makro czy warzywa, no i na obsesyjnym czytaniu o odchudzaniu, również na Vitalii, kilkanaście lat temu. Chyba u wielu osób odchudzajacych się tak to wtedy wyglądało.

Zabrało mi mianowicie radość życia, bo wiecznie byłam sfrustrowana tym liczeniem kalorii, głodem (bo chciałam jeść jak najmniej, a jednocześnie jadłam bardzo dużo cukru), okazjami do jedzenia, kiedy nie mogłam się powstrzymać od niego, np na spotkaniach towarzyskich, no i poczuciem klęski i winy. Miałam 20-23 lata. Jak przestałam liczyć kalorie, to zaczęłam powoli, acz sukcesywnie tyć, ale przynajmniej odzyskałam coś w rodzaju wewnętrznego spokoju. 

Drugi raz schudłam kilka lat temu, bardzo dużo się ruszając, jedząc dużo warzyw, bez słodyczy i smażonego, ale też bez liczenia kalorii. Czułam się zupełnie inaczej, świetnie. Kg spadały w tempie około 1 kg na miesiąc, ale takie tempo mi wystarczyło. Schudłam 20 kg. 

Pasek wagi

fajne ubrania

krolowamargot napisał(a):

Nic kompletnie. Nigdy nie byłam szczupła, moja najniższa waga to 70 kg przy wzroście blisko 180 cm i wynikała ze stresów, nie z odchudzania.

Miałam swoją paczkę przyjaciół, adoratorów, szkołę, pracę, studia, dwa małżeństwa, dzieci, podróże, ciuchy i zainteresowania. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w życiu zrezygnowała z czegokolwiek, bo nie mam idealnej figury. 

Kurcze to jest na plus:) szacun 🏆

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.