Temat: Co Wam odebrało bycie grubszym?

Hej! Miałam taką rozkmine, co otyłość odebrała mi w życiu. Najczęściej rezygnowałam z wyjazdów, planów, marzeń na czas "gdy schudnę" i przez to nie nie zrobiłam wielu rzeczy typowych dla wieku nastoletniego. Zwłaszcza takich szkolnych jak występy, szkolne walentynki i długo by wymieniać. 
Ominęły mnie również imprezy, pierwsze randki, wyjazdy pod namiot i nad jezioro i tak dalej. 
Pamiętam, że w paczce koleżanek zawsze byłam tą na dostawkę. Prywatnie to każdy najbardziej lubił moje towarzystwo i rozmowy, jednak w szkole lub gdy coś się działo publicznie, to koleżanki dobierały się razem i ja zawsze byłam tą na dostawkę. Jak schudłam, to stałam się najpopularniejsza w klasie i jak przytyłam to znowu byłam na doczepkę. 
Dużą część życia chodziłam pozasłaniana, najczęściej w czarnych ubraniach, zakrywałam ciało jak mogłam. 

Jednak największą rzeczą była moja rezygnacja z występów. Chłopcy ze szkoły często mi dokuczali i wyzywali mnie. Dlatego bardzo bałam się "pokazać" i rezygnowałam z każdej nominacji do konkursów i jakiś turniejów. Nawet jak coś wygrałam to bałam się jechać po nagrodę, bo za pierwszym razem jakaś grupka innych uczniów krzyknęła "Ty patrz jaka gruba" i to na całą salę. Okropna sytuacja. 🤢🤮
Teraz dałabym im popalić, ale wtedy byłam bardzo nie pewna siebie i jeszcze bardziej się zamknęłam.


Zmądrzałam dopiero w wieku 23 lat i do tej pory staram się nadrabiać. 😁 A Wy co straciłyście przejmując się swoją wagą?

gordita2021 napisał(a):

100kgOklaski napisał(a):

Od kilku lat nie mogę jeździć na desce i biegać. Ostatnie 5 lat chodzę pozakrywana w lato, zamiast założyć sukienkę albo spodenki, to noszę obszerne ubrania. Ogólnie otyłość sprawiła, że nie mogę ubierać się tak jak chcę, tylko tak żeby nie wyglądać "gorsząco". 

jak Ci idzie odchudzanie ?

Od 2,5 miesiąca nie nazywam tego odchudzaniem, tylko procesem redukcji wagi 😁🤓 idzie powoli ale przynajmniej w końcu widzę minimalne efekty. No, ale zaczęłam 1000000 raz. Przełomem jest to, że obecnie trwam z tym dalej i się nie poddałam po 2-3 tygodniach.

Pasek wagi

krolowamargot1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Nic kompletnie. Nigdy nie byłam szczupła, moja najniższa waga to 70 kg przy wzroście blisko 180 cm i wynikała ze stresów, nie z odchudzania.

Miałam swoją paczkę przyjaciół, adoratorów, szkołę, pracę, studia, dwa małżeństwa, dzieci, podróże, ciuchy i zainteresowania. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w życiu zrezygnowała z czegokolwiek, bo nie mam idealnej figury. 

najnizsza 70 przy wzroscie 180 to super figura, napiszesz tez jak byla ta najwyzsza?

99 kg. Najniższa wagę miałam w klasie maturalnej, żaden wyczyn. 

mysle ze podobnie jak u mnie kluczowym jest czas dziecinstwa i mlodosci z normalna figura, dodatkowe kilogramy gdy samoocena, swiadomosc juz jest uksztaltowana nie obciazaja tak psychiki jak w opisanym w temacie przykladzie i nie obciazaja wszystkich sfer zycia. Ja wrecz bardzo dlugo " nie zauwazalam" problemu, nie ciazyl mi az tak bardzo.

Berchen napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Berchen napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Nic kompletnie. Nigdy nie byłam szczupła, moja najniższa waga to 70 kg przy wzroście blisko 180 cm i wynikała ze stresów, nie z odchudzania.

Miałam swoją paczkę przyjaciół, adoratorów, szkołę, pracę, studia, dwa małżeństwa, dzieci, podróże, ciuchy i zainteresowania. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w życiu zrezygnowała z czegokolwiek, bo nie mam idealnej figury. 

najnizsza 70 przy wzroscie 180 to super figura, napiszesz tez jak byla ta najwyzsza?

99 kg. Najniższa wagę miałam w klasie maturalnej, żaden wyczyn. 

mysle ze podobnie jak u mnie kluczowym jest czas dziecinstwa i mlodosci z normalna figura, dodatkowe kilogramy gdy samoocena, swiadomosc juz jest uksztaltowana nie obciazaja tak psychiki jak w opisanym w temacie przykladzie i nie obciazaja wszystkich sfer zycia. Ja wrecz bardzo dlugo " nie zauwazalam" problemu, nie ciazyl mi az tak bardzo.

No nie, jako dziecko byłam pulpetem, wysokim ale, w liceum nieco wyrosłam, czego kulminacją była ta najniższa waga w maturalnej klasie i potem już bujałam się z wagą pomiędzy 75 a 90. Wychodząc zamąż po raz drugi nosiłam rozmiar 42/44 i byłam z siebie mega dumna. Nigdy w życiu nie nosiłam rozmiaru mniejszego, niż 42.

Pasek wagi

Cały czas byłam patykiem. Utyłam po pierwszej ciąży tak skutecznie że tkwię w miejscu. Nadwaga nic mi nie odebrała. Wiadomo jeśli chodzi o ubiór to trzeba sie lekko nagimnastykować ale warząc mało nie nosiłam jakichś fikuśnych strojów, których teraz żałuję. Żyję jak dotychczas. 

Pasek wagi

Otyłość nie odebrała mi w życiu niczego istotnego. Wręcz przeciwnie, teraz kiedy jestem najgrubsza, czuję się ze sobą najlepiej i najlepiej się ze sobą obchodzę. 

Bardzo dużo, trochę inaczej ale w podobnej skali co u Jellybeanbingbang zabrało mi myślenie, że będę miała prawo do życia, kiedy osiagnę rozmiar 0. Najśmieszniejsze jest to, że gdyby nie ten przymus bycia szczupłym pewnie nigdy nawet nie otarłabym się o otyłość a może nawet nie o nadwagę. Dlatego jestem goracą zwolenniczką ruchu body positive. 

Chyba tylko możliwość noszenia ulubionych ubrań. Ale mam za to inne, też fajne.

ubrania które się zrobiły za wąskie 

Pasek wagi

dobre samopoczucie i kondycje

bardzo dużo. Ale nie wracam do tego co było. Ciesze się, ze schudłam i trzymam wagę bez wyrzeczeń ponad 10 lat. Fizycznie i psychicznie czuje się lepiej we własnym ciele niż jak byłam gruba i miałam 15 lat. 

Jazde na łyżwach (wydaje mi się nierozsądnym zaczynanie z tym przy tej wadze) i jazdę konna(przy córce czasem byłaby okazja , no ale waga)

No i ciuchy i take poczucie że wyglądam jakbym chciała w nich. Ale jakoś nie spędza mi to snu z powiek(to i motywacji większej brak).

Jak byłam młodsza bardziej mi to przeszkadzało ale nauczyłam się budować poczucie wartości na innych wartościach i dobrze mi z tym (to coś co mi nadwaga dała myślę). Może też większą świadomość i wiedzę o jedzeniu- gdybym była "po prostu" szczupła pewnie nie czytałam etykiet, nie uważała z cukrem, dieta dziecka (tak bardzo). Mam obsesję że trzeba jeść warzywa (optymalnie do każdego wytrawnego posiłku) - jak patrzę u znajomych to wcale nie jest oczywiste. O i ruch- gdybym była chuda w życiu bym się nie zmusiła do aktywnego trybu życia, musiałam przekroczyć 80 kg by odkryć że sport jest ok... Z moich przyjaciółek jestem najgrubsza ale i w najlepszej formie:)

W lo/czasach studenckich przeszkadzalo mi że nie jestem tak atrakcyjna w oczach płci przeciwnej ... Teraz myślę że częścią problemu był mój styl bycia. Ale i w sumie to bylo dobre sito na facetow- zafiksowani na wyglądzie, powierzchowni nawet nie startowali. Strachliwi też nie;)


Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.