Temat: Świeckie wychowanie dzieci

Mam roczną córkę, chcemy ją wychowywać bez żadnej religii (chyba, że pozniej zdecyduje inaczej to pozwolimy jej wybrać swoją religię). Ale oboje z mężem nie znamy innego wychowania jak w katolickim domu, z codzienną modlitwą, chodzeniem do kościoła, wiarą w raj i piekło i to, że nawet jeśli mama umrze to i tak spotkamy się w niebie.

No i tak się zastanawiam, jak ją wychowywać, żeby czuła się pewna siebie, nie bała się, miała jakiś "punkt zaczepienia" w trudnych chwilach. Chodzi mi o okres dzieciecy, kiedy trudno o racjonalne myslenie. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem i czegoś się bałam albo byłam smutna to modliłam się i to mi pomagało. Wierzyłam w Anioła Stróża, że ciągle jest ze mną, nic mi nie grozi itp.

Wychowujecie swoje dzieci świecko? Macie jakieś rady, spostrzeżenia w tym temacie?

Pasek wagi

Tonya napisał(a):

Dzieki dziewczyny za dyskusję, jak widac to trudny temat. Moj maz jest od ok 15 lat ateistą, ja, podobnie jak Wilena - ciezko mi sie okreslic, na pewno nie jestem katoliczką, deizm jest mi bliższy ale tez nie do końca.

Część z Was mowi, zeby wychowac dziecko bez poruszania tematu religii. Wg mnie to nie jest dobre podejście- przecież żeby zrozumieć historię, wojny, geopolitykę, terroryzm i w ogóle całą cywilizację trzeba znać podstawy i ogólne reguły chrześcijaństwa, judaizmu, islamu i innych większych religii. Tak jak pisze jedna z Was (Cyrica?) chrześcijaństwo jest nierozerwalnie zwiazane z historią Polski i Europy. Ale zamierzamy je przedstawiac córce bez tlumaczenia, ze jakas religia jest gorsza a jakas lepsza, tylko ze niektorzy wierzą w to inni w tamto a niektorzy w ogole. Troche tak jak sie uczy w szkole o mitologii greckiej czy starozytnego Egiptu.

Zgadzam się z Cyricą, że osobie wychowywanej w jakiejś religii (czyli zdecydowanej większości z nas) trudno jest pojąć "niewierzenie". Może rzeczywiście wychowywanie dziecka od początku bez wyznaczania konkretnego kultu jest dla niego czymś naturalnym i łatwiejszym do zrozumienia.

Porownanie wyboru przedszkola Montessori do narzucania religii absurdalne. Nie slyszalam, zeby ktos chodzil na terapię z powodu zlego doboru grupy przedszkolnej, za to za szkody wyrządzone przez KK wielokrotnie.

W ogóle to o czym piszesz Cancri jest jedną z rzeczy, która mnie odpycha od KK. Ludzie świadomie grzeszą, ale liczą na to, że wymodlą zbawienie. Biorą ślub, rozwodzą się, wchodzą w kolejny zwiazek świadomi grzechu, grzeszą dalej cudzołożą i pomimo, że nie planują poprawy dalej tłumaczą się że człowiek jest tylko grzesznikiem. A na dodatek wychowuje swoje dzieci w tej wierze, dając im antyprzyklad. Obłudne i przeczy jakiejkolwiek logice. Żeby było jasność, nie ma nic złego w  rodzeniu dzieci niemając ślubu. Zła jest natomiast zatwardziałość kościoła, niepasujące do dzisiejszego świata reguły, a jednocześnie ciche przyzwolenie na "grzech" I zamiatanie problemów pod dywan.

ja nie wykladalam dzieciom religioznawstwa od urodzenia i uważam że to zbędne. Dziecko jak się zainteresuje tematem to można z nim rozmawiać . Ale niekoniecznie musi tak być. Moja córka ma 9 lat i niewiele porusza te tematy . Cos tam zapytała odpowiedz przyjęła do wiadomości i zajęła się ciekawszymi jej zdaniem sprawami. Za to syn dużo myśli analizuje zadaje trudne pytania. Sama musiałam nieraz poczytać i się czegoś dowiedzieć np. czego muzułmanie nie jedzą świni ( znalazłam praktyczne podstawy ).

nie ma prostej recepty. Zależy z kim się dziecko w życiu spotka czy rodzina znajomi inne dzieci też są religijne czy nie.

na pewno nic na siłę . Wyjdzie w praniu 

Pasek wagi

Ja byłam wychowana bardzo katolicko. Bardzo. Buntowałam się od nastoletnich czasów, bo tak wiele mi się nie spinało. Jako dorosła osoba nie chciałam być w kk , ale tak jak piszecie - trudno mi było pojąć, że można nie przynależeć. Myślałam o konwersji do któregoś z odłamów protestanckich, dziecko ochrzciłam i komunia, bo mój ojciec. Aż któregoś dnia zrozumiałam, że nie chodzi mi o ułomności kk. Protestantyzm nic nie zmieni, bo ja zwyczajnie nie wierzę w boga. Potrzebowałam 40 lat, żeby to zrozumieć. I myślę, że tu jest problem. Trudno pojąć, że jest życie poza religijnością. A jest i nie wyklucza duchowości. 

Użytkownik4250924 napisał(a):

Ja byłam wychowana bardzo katolicko. Bardzo. Buntowałam się od nastoletnich czasów, bo tak wiele mi się nie spinało. Jako dorosła osoba nie chciałam być w kk , ale tak jak piszecie - trudno mi było pojąć, że można nie przynależeć. Myślałam o konwersji do któregoś z odłamów protestanckich, dziecko ochrzciłam i komunia, bo mój ojciec. Aż któregoś dnia zrozumiałam, że nie chodzi mi o ułomności kk. Protestantyzm nic nie zmieni, bo ja zwyczajnie nie wierzę w boga. Potrzebowałam 40 lat, żeby to zrozumieć. I myślę, że tu jest problem. Trudno pojąć, że jest życie poza religijnością. A jest i nie wyklucza duchowości. 

ja się szybciej odcięłam . Właściwie jak już wyjechałam na studia. Byłam pewna że w to nie wierzę. 

apropo duchowości to ja znalazłam swoją drogę w wieku 30 paru lat. Nie będę pisać co to dokładnie jest. Ale nie żadna religia 

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

dziewczyny, możecie mieć poglady jakie chcecie i podpierać sie źródłami jakimi chcecie, ale...

ja rozumiem, że tak dumny naród jak nasz chciałby mieć chwalebna historię, ale nie ma. Nie ma historii Polski bez kościoła. Nie ma polskiej państwowosci bez kościoła. Jesteśmy narodem wieśniaków, którzy żyli wg cyklu życia Ziemi, nie mamy żadnego wartościowego dziedzictwa kulturalnego ani żadnych zasług dla światowej nauki. Ba, przez całe setki lat jedynymi Polakami o jakich warto wspominać to ludzie stanu duchownego i potomkowie migrantów, nawet na długo po przegraniu sporu papiestwa z cesarstwem i nastaniu nowej ery, gdzie historię napisali zwyciezcy. 

Można mieć w XXI wieku komfort niewiary i otwartej krytyki kościoła, ale bądźmy w tym uczciwi. Polska ma tradycje głęboko zwiazane z kościołem katolickim, wiec pozwólmy ludziom bezpiecznie te tradycje wyznawać, jesli maja na to ochotę.

przeciez mówię tu o życiu obrzędach i tradycjach właśnie takich przeciętnych " wieśniaków " jak to nazwałas. A nie o wielkich czynach i podbojach . 

tak państwo polskie powstalo w momencie chrztu ( swoją drogą narzuconego ). Ale ludzie sie tam nagle nie zmaterializowali jako bogobojni chrześcijanie . 

i większość tradycji to przeinaczone święta pogańskie tylko większość ludzi o tym nie wie albo nie przyjmuje do wiadomości.

jus nawet spożywanie ciała i krwi pochodzi ze staroegipskich tradycji gdzie wierzono że spożycie ciała zmarłego pozwala przejść jego moc . 

i nie chodzi o to żeby nagle wszyscy stali się rodzimowierstwo. Ale rozczenie sobie praw do monopolu na zagarnięte tradycje to gruba przesada. Jakaś pamięć i minimalna wiedzą w temacie by się wszystkim przydała . Z szacunku do przodków. Tego właśnie brakuje w programie nauczania . 



Pasek wagi

tylko to znów nie do końca tak wygląda, bo kościół miał dzień upamiętnienia swoich meczenników już we wczesnych wiekach średnich, a data listopadowa zamiast wiosennej jak wcześniej została określona po to, by chrzescijanie w cesarstwie obchodzili swoje świeto w tym samym czasie co anglosasi, germanie i kultury pogańskie, gdyż jak przypominam, Rzym słynął w niebywałej tolerancji religijnej. I tak naprawdę to właśnie jest powodem, że podobne świeta w podobnym czasie obchodzi się w Europie niezaleznie od wyznania. Nikt niczego nie zawłaszczył. 

jesli chodzi o obrzędowośc słowiańską, to była ona stosunkowo uboga, a wiekszośc tego co znamy to jest niestety fikcja literacka. Zasadniczo mamy ubrane w twarze zjawiska naturalne i składanie im darów z plonów. Lepiej rozwiniete kultury miały tez lepiej rozwinieta obrzędowość, co jest chyba naturalne, a i ta nasza nie jest wolna od wpływów przybyłych. 

tylko nas w ogóle pasą na co dzień niezbyt rzetelna wiedzą, historii i wierzeń greckich uczymy sie nie od historyków i Greków, a od polskiego literata. Pokazują nam wyglad obozów jenieckich, by potem wmówić, że coś co tak samo wygląda, nie ma głownej siedziby, nie ma dostepu do rzeki, jest z dala od szlaków komunikacyjnych ale za to obwarowane jest pierwszą polska osadą ;). Tego jest naprawde wiele, mamy własną historie powszechną, pełną bohaterów i świetych ludzi, tylko ciągle nam ktoś krzywdę robi, jak nie Szawedzi, to Niemcy, to w końcu i sam Kościół, który nam de facto to państwo stworzył. 

cancri napisał(a):

Tonya napisał(a):

Dzieki dziewczyny za dyskusję, jak widac to trudny temat. Moj maz jest od ok 15 lat ateistą, ja, podobnie jak Wilena - ciezko mi sie okreslic, na pewno nie jestem katoliczką, deizm jest mi bliższy ale tez nie do końca.

Część z Was mowi, zeby wychowac dziecko bez poruszania tematu religii. Wg mnie to nie jest dobre podejście- przecież żeby zrozumieć historię, wojny, geopolitykę, terroryzm i w ogóle całą cywilizację trzeba znać podstawy i ogólne reguły chrześcijaństwa, judaizmu, islamu i innych większych religii. Tak jak pisze jedna z Was (Cyrica?) chrześcijaństwo jest nierozerwalnie zwiazane z historią Polski i Europy. Ale zamierzamy je przedstawiac córce bez tlumaczenia, ze jakas religia jest gorsza a jakas lepsza, tylko ze niektorzy wierzą w to inni w tamto a niektorzy w ogole. Troche tak jak sie uczy w szkole o mitologii greckiej czy starozytnego Egiptu.

Zgadzam się z Cyricą, że osobie wychowywanej w jakiejś religii (czyli zdecydowanej większości z nas) trudno jest pojąć "niewierzenie". Może rzeczywiście wychowywanie dziecka od początku bez wyznaczania konkretnego kultu jest dla niego czymś naturalnym i łatwiejszym do zrozumienia.

Porownanie wyboru przedszkola Montessori do narzucania religii absurdalne. Nie slyszalam, zeby ktos chodzil na terapię z powodu zlego doboru grupy przedszkolnej, za to za szkody wyrządzone przez KK wielokrotnie.

W ogóle to o czym piszesz Cancri jest jedną z rzeczy, która mnie odpycha od KK. Ludzie świadomie grzeszą, ale liczą na to, że wymodlą zbawienie. Biorą ślub, rozwodzą się, wchodzą w kolejny zwiazek świadomi grzechu, grzeszą dalej cudzołożą i pomimo, że nie planują poprawy dalej tłumaczą się że człowiek jest tylko grzesznikiem. A na dodatek wychowuje swoje dzieci w tej wierze, dając im antyprzyklad. Obłudne i przeczy jakiejkolwiek logice. Żeby było jasność, nie ma nic złego w  rodzeniu dzieci niemając ślubu. Zła jest natomiast zatwardziałość kościoła, niepasujące do dzisiejszego świata reguły, a jednocześnie ciche przyzwolenie na "grzech" I zamiatanie problemów pod dywan.

Moim zdaniem dobrze jest wlasnie tak, jak jest. Hipokryzja jest oczekiwanie od ludzi swietosci w 100% i zakladanie, ze tylko ci, ktorzy nigdy nie zgrzeszyli moga przynalezec do kosciola. Bo takich ludzi nie ma, nawet papieze sie spowiadaja. I tak, nawet grzesznicy moga byc zbawieni wedlug kk. 

Przedszkole, to byl przyklad. Tak samo wybierasz dziecku przedszkole, jak szkole podstawowa - wydawalo mi sie logicznym, ze przyklad przedszkola to jeden z wielu etapow, w ktorych rodzice decyduja za dziecko i nie musze wymieniac kazdego, by bylo wiadomo o co chodzi.

Wybierajac przedszkole okreslonego typu, czy szkole, dokonujesz wyboru tego, jak te dziecko bedzie zylo przez kolejne lata. Czego bedzie uczone, w jaki sposob. Tak samo jest z kosciolem. Decydujesz, czy chcesz, by bylo uczone danego "programu", obrzedow, czy nie chcesz. Proste jak budowa cepa, nie wiem, gdzie tu wystepuje nietrafne porownanie. Traumy ludzie maja tak samo po chodzeniu do szkoly, wiec bym juz tak na kosciol nie zrzucala, bo brzmi to, jakby dla wszystkich przynaleznosc do kosciola byla jedynie trauma wymagajaca terapii -  jednak chyba nie ma takich statystyk i jednak miliony ludzi jest zadowolonych i znajduje w wierze ukojenie. Wiec nie mozesz uogolniac. W kazdej grupie spolecznej i na kazdym etapie znajdziesz kogos, kto przezyl jakas traume czy mial przykre doswiadczenia, ktore nie mialy prawa sie zdarzyc - ale sie zdarzaja, wszedzie.

To nie kk dał zbawienie grzesznikom a Jezus na krzyżu.

Pasek wagi

Roozaliaaa napisał(a):

W tradycji kościoła nie pochwala się grzechów i trzeba starać się grzechów nie popełniać. Szczególnie tak ciężkich. To nie jest tak że wszyscy będą zbawieni. 

To co teraz się dzieje z kościołem, błogosławienie par homoseksualnych to odejście od katolicyzmu. 

A skąd wiesz że nie wszyscy będą zbawieni ?

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Roozaliaaa napisał(a):

W tradycji kościoła nie pochwala się grzechów i trzeba starać się grzechów nie popełniać. Szczególnie tak ciężkich. To nie jest tak że wszyscy będą zbawieni. 

To co teraz się dzieje z kościołem, błogosławienie par homoseksualnych to odejście od katolicyzmu. 

A skąd wiesz że nie wszyscy będą zbawieni ?

Nie raz jest o tym w Ewangelii. 


Jezus ustanowił też nierozerwalność małżeństwa. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. 


Mojżesz pozwalał na odejście od żony, dlatego w judaizmie są dozwolone rozwody, ale tylko mąż może odejść. 

Od Nowego Przymierza wymaga się od ludzi więcej. I jak ktoś podał przykład kurskiego to on oczywiście nie mógł sobie anulować małżeństwa nawet jak biskup mu to zaklepał. 


Protestantyzm to oczywiście odejście od kościoła katolickiego. 

Po prostu jak ktoś twierdzi, że jest katolikiem to niech się tego trzyma. Można nie brać już ślubu ponownie jeśli trzeba się było rozstać z jakichś trudnych względów. 

mamazabki napisał(a):

Tonya napisał(a):

Dzieki dziewczyny za dyskusję, jak widac to trudny temat. Moj maz jest od ok 15 lat ateistą, ja, podobnie jak Wilena - ciezko mi sie okreslic, na pewno nie jestem katoliczką, deizm jest mi bliższy ale tez nie do końca.

Część z Was mowi, zeby wychowac dziecko bez poruszania tematu religii. Wg mnie to nie jest dobre podejście- przecież żeby zrozumieć historię, wojny, geopolitykę, terroryzm i w ogóle całą cywilizację trzeba znać podstawy i ogólne reguły chrześcijaństwa, judaizmu, islamu i innych większych religii. Tak jak pisze jedna z Was (Cyrica?) chrześcijaństwo jest nierozerwalnie zwiazane z historią Polski i Europy. Ale zamierzamy je przedstawiac córce bez tlumaczenia, ze jakas religia jest gorsza a jakas lepsza, tylko ze niektorzy wierzą w to inni w tamto a niektorzy w ogole. Troche tak jak sie uczy w szkole o mitologii greckiej czy starozytnego Egiptu.

Zgadzam się z Cyricą, że osobie wychowywanej w jakiejś religii (czyli zdecydowanej większości z nas) trudno jest pojąć "niewierzenie". Może rzeczywiście wychowywanie dziecka od początku bez wyznaczania konkretnego kultu jest dla niego czymś naturalnym i łatwiejszym do zrozumienia.

Porownanie wyboru przedszkola Montessori do narzucania religii absurdalne. Nie slyszalam, zeby ktos chodzil na terapię z powodu zlego doboru grupy przedszkolnej, za to za szkody wyrządzone przez KK wielokrotnie.

W ogóle to o czym piszesz Cancri jest jedną z rzeczy, która mnie odpycha od KK. Ludzie świadomie grzeszą, ale liczą na to, że wymodlą zbawienie. Biorą ślub, rozwodzą się, wchodzą w kolejny zwiazek świadomi grzechu, grzeszą dalej cudzołożą i pomimo, że nie planują poprawy dalej tłumaczą się że człowiek jest tylko grzesznikiem. A na dodatek wychowuje swoje dzieci w tej wierze, dając im antyprzyklad. Obłudne i przeczy jakiejkolwiek logice. Żeby było jasność, nie ma nic złego w  rodzeniu dzieci niemając ślubu. Zła jest natomiast zatwardziałość kościoła, niepasujące do dzisiejszego świata reguły, a jednocześnie ciche przyzwolenie na "grzech" I zamiatanie problemów pod dywan.

Obłudę mam w najbliższym rodzinnym otoczeniu. Para bierze ślub. Ona wychowana po katolicku choć zbuntowana bierze ślub kościelny za namową rodziców. On ochrzczony choć nie wierzący. Sztuczna uroczystość w jednej z katedr. On nie potrafi zrobić znaku krzyża. Pojawia się pierwsze dziecko. Musi być koniecznie ochrzczone bo co ludzie powiedzą. Z drugim tak samo. Spóźniają się do kościoła na chrzest z dzieckiem. Mówią że płacą za to to mają prawo. Kilka lat ciszy. Wyśmiewania moich dzieci i nas że uczestniczymy w mszy niedzielnej. Parę lat później pyk komunia. Trzeba przyjąć. Tradycja. Tłuczenie dzieciom że nic nie muszą wierzyć i do kościoła chodzić trzeba przyjąć.. Tradycja. Pierwsze dziecko u komunii... Rodzice na mszy lekcję czytają.. Wnoszą oczy ma obraz Jezusa. Łzy im lecą. Na tym się kończy. Potem komunia dziecka nr 2. Te same śpiewki do dziecka. Nic nie musisz. Ważne że w komunii będziesz. Uroczystość piękna. Rodzice dziecka w separacji od 2 lat. Na uroczystość założyli obrączki. Oboje biegli do komunii. W restauracji czar uroczystości prysł i zaczęli sobie skakać do gardeł. Amen.. 

sporo ludzi tak robi..kompletnie nie rozumiem po co ? Już pomijając kwestie religijne to kupa stresu i wydatków. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.