Temat: Urodziny klasowe

Ciekawa jestem Waszego zdania. Moja córka chodzi do 2 klasy podstawówki. W 1szej jakoś nie było specjalnie dużo imprez urodzinowych, bo dzieciaki dopiero się poznawały, rodzice nie wychylali, generalnie coś się organizowało, ale nie każdy wszędzie był zaproszony - i ogólnie bliżej końca roku jak już się zawiązały przyjaźnie. Normalka. Aż tu nagle w tym roku szkolnym coś się porobiło i nagle zaczęło się zapraszanie całej klasy na imprezy urodzinowe. W tym miesiącu obstukamy 3 imprezy na które zapraszali wszystkie dzieci w klasie. No i teraz pytanie - czy też według Was jest to dziwne? W sensie zapraszanie całej klasy - czy się kogoś lubi czy nie? Bo dla mnie to trochę dziwne. Ja przyznam że pod koniec 1szej klasy jak córka miała urodziny, to z klasy zaprosiła 3 koleżanki, z którymi się przyjaźni +  osiedlowe koleżanki. W sumie z 5-6 dzieci było, ale takich które na prawdę lubi a impra w domu. Imprezy które się teraz dzieją, z racji dużej frekwencji odbywają się na różnych salach zabaw. Koszt dla kilkunastu dzieciaków, to jest taki lekko licząc tysiak w górę (czasem dzieci jest więcej, bo oprócz klasy są znajomi i rodzina, więc koszt jeszcze większy). Kurde, biedna nie jestem, ale serio szkoda by mi było wywalić 1000-1500 zł na imprezę urodzinową 8 latki (bo to nawet nie są jakieś okrągłe urodziny). Czuję się jakbym odstawała myśleniem od reszty, choć logika mi podpowiada, że myślę rozsądnie 🤪 Co myślicie? U Was też tak jest? U syna w klasie zaprasza się tylko swoich ziomków - czyli klasyk według mnie. Ja w każdym razie nie mam zamiaru dołączać do tej dziwnej nowomody, ale ciekawi mnie czy tak się wszędzie dzieje czy to u mnie coś odwalają :P

Pasek wagi

🤣🤣🤣🤣🍾🥂🥳, nic tylko puknac sie w glowe, dla mnie nie do pomyslenia🙈

No to zalezy. Moja corka w przedszkolu tylko raz miala sposobnosc zaprosic dzieci, w dodatku to byl jej ostatni msc w przedszkolu, wiec tam chyba 15 dzieci bylo zaproszonych - a jej grupa liczyla mniej 😁 

Teraz jest w drugiej klasie, w pierwszej nie byla na zadnych urodzinach, a ona sama zaprosila 4 dziewczynki z 2. klasy. Teraz ma w polowie nowa klase, wiec poki co, znowu brak zaproszenia dla niej.

35 osob, to bym nie zaprosila. Ale ja wiem, czy tak duzo mniej zaplacilam za impreze pomiedzy 15 dzieci, a 5...obydwie imprezy byly w tym samym miejscu organizowane. W dodatku na te 1. urodziny tylko jeden chlopiec nie mogl przyjsc, tak to przyszly wszystkie zaproszone osoby.

Dodam tylko, ze przy wiekszej ilosci dzieci, to tworza sie jednak mniejsze grupki, a jak jest ich kilkoro, to w miare bawia sie wszyscy razem.

Klasyk :) U nas w otoczeniu od wielu lat tak robią. Co więcej: dzieciaków jest sporo w klasie i te dzieci co chwilę chodzą na te urodziny, myślą o nich, nie mogą skupić się na niczym, a z prezentów często się nie cieszą, bo dostają tego masę. Szalenstwo. Też nie rozumiem i nie popieram .

Takie imprezy teraz stały się normą już w przedszkolu, choć w przedszkolu zwykle grupy są trochę mniejsze niż w szkole.. sami nie mieliśmy w planach takiej formy świętowania urodzin dziecka, jednak córka jest zapraszana przez inne dzieci, więc w tej sytuacji raczej będzie trzeba coś zorganizować. 

Myślę, że tu kluczowe jest to (pomijając kwestię kosztów), jak świętować chce dziecko - jeśli woli zaprosić 4-6 najbliższych koleżanek i kolegów, to taka duża impreza nie ma sensu.

Przerabiałam to, urodziny na 20-25 osób. Normalka.

Pasek wagi

nas to omineło, ale u kolezanki syna w szkole od pierwszej klasy to było standardem. Zresztą tam ogólnie poszło daleko z integracją, było dużo wycieczek, wyjść wspólnych po szkole, impreza za imprezą praktycznie co weekend, taki mieli styl. U nas tego nie było, kontakt ograniczał się do szkoły.

Zupełnie na marginesie powiem, że po skończeniu podstawówki ani w jednym, ani w drugim przypadku więzi koleżeńskie sie nie utrzymały, wiec nie ma co wyciągac wniosków. 

Natomiast ja ze swojej strony powiem, że ja i moje dziecko ogólnie cierpimy na przebodźcowanie, wiec te godziny w ciszy popołudniami i w weekend były na wagę złota. Ja młodemu pozwoliłam podejmowac decyzje juz od przedszkola, i kiedy tylko nie chciał (a nie chciał praktycznie nigdy) nie uczestniczył w wycieczkach i imprezach szkolnych, z akademiami i jasełkami włacznie. Był introwertykiem, zanim to się stało modne ;). Zartuję, a tak na serio masowośc imprez uwzględnia tylko potrzeby ludzi, którzy to lubią. 

Karolka, to jest dopiero druga klasa - dziwnie to dopiero bedzie ;)

Ale tak - takie imprezy w salach zabaw zdarzaja sie pare razy w roku, starszaki maja np w halach trampolin, kinach, gokartach. Mi sie to nie podoba bo to takie troche zastaw sie a postaw sie czasami jest. 

Jak moje szkodniki byly mlodsze to chodzily pare razy na takie imprezy, ale sami nigdy nie robilismy takiej dla calej klasy - po prostu oni uwazali ze nie lubia Kasi, Piotrusia i kogos jeszcze i nie beda robic imprezy dla wszystkich. Robilismy impreze na 10-12 osob w domu, z ogniskiem, kielbaskami i pieczeniem pianek. Mialam wrazenie ze bylo to wieksza atrakcja niz te oklepane sale zabaw.

Pasek wagi

Ja zawsze pytam kogo chcą zaprosic i sami mówią. W sumie ani razu żadne nie powiedziało że chce imprezę dla całej klasy wiec również nie widzę powodu żeby tak organizować. Zazwyczaj jest to 5-6 osob. Ja nawet nie wiem co te niektóre dzieci lubią i co im kupować bo córka z niektórymi w ogóle nie trzyma kontaktów i robi się to dziwne jak dla mnie. W szkole się nie bawią ale zapraszać na urodziny. Zapewne idzie to owczym pędem -ktos tak zaprosił i reszta rodziców czuje się zobligowana też tak zrobić (no bo wypada też zaprosić skoro ich dziecko było gdzieś tam) i się robi błędne koło, choć podejrzewam że nie każdy ma na to ochotę tak na prawdę. 

Sale zabaw nie są jakieś złe co do zasady- dzieciakom się zazwyczaj podoba no i wiadomo że jak dużo dzieci to w domu się nie chce robić albo nie ma warunkiw. Ale to już się serio wiąże z kosztami konkretniejszymi. Ja wolę urodziny w domu z garstka najlepszych kolegów. Dzieci się cieszą bo spędza czas z kimś kogo lubią a nie kogo wypada zaprosić bo każdy zapraszał. Z dwójką dzieci to co roku ze 3k by trzeba wydać to co dopiero jakieś 18-stki. Chyba skoki ze spadochronem by trzeba już organizować żeby się wyróżnić😅

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Ciekawa jestem Waszego zdania. Moja córka chodzi do 2 klasy podstawówki. W 1szej jakoś nie było specjalnie dużo imprez urodzinowych, bo dzieciaki dopiero się poznawały, rodzice nie wychylali, generalnie coś się organizowało, ale nie każdy wszędzie był zaproszony - i ogólnie bliżej końca roku jak już się zawiązały przyjaźnie. Normalka. Aż tu nagle w tym roku szkolnym coś się porobiło i nagle zaczęło się zapraszanie całej klasy na imprezy urodzinowe. W tym miesiącu obstukamy 3 imprezy na które zapraszali wszystkie dzieci w klasie. No i teraz pytanie - czy też według Was jest to dziwne? W sensie zapraszanie całej klasy - czy się kogoś lubi czy nie? Bo dla mnie to trochę dziwne. Ja przyznam że pod koniec 1szej klasy jak córka miała urodziny, to z klasy zaprosiła 3 koleżanki, z którymi się przyjaźni +  osiedlowe koleżanki. W sumie z 5-6 dzieci było, ale takich które na prawdę lubi a impra w domu. Imprezy które się teraz dzieją, z racji dużej frekwencji odbywają się na różnych salach zabaw. Koszt dla kilkunastu dzieciaków, to jest taki lekko licząc tysiak w górę (czasem dzieci jest więcej, bo oprócz klasy są znajomi i rodzina, więc koszt jeszcze większy). Kurde, biedna nie jestem, ale serio szkoda by mi było wywalić 1000-1500 zł na imprezę urodzinową 8 latki (bo to nawet nie są jakieś okrągłe urodziny). Czuję się jakbym odstawała myśleniem od reszty, choć logika mi podpowiada, że myślę rozsądnie ? Co myślicie? U Was też tak jest? U syna w klasie zaprasza się tylko swoich ziomków - czyli klasyk według mnie. Ja w każdym razie nie mam zamiaru dołączać do tej dziwnej nowomody, ale ciekawi mnie czy tak się wszędzie dzieje czy to u mnie coś odwalają :P

u nas jedne takie urodziny były, gdzie było naprawdę dużo dzieci z klasy ale też nie wszystkie, to było w 1 klasie, na sali zabaw i na tym koniec. Córka ma urodziny 20 października i zaprosiła dwie koleżanki, syn dwóch kolegów. Kupując te prezenty to też można się za głowę złapać, 100 zł nie starczy... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.