- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 października 2023, 15:48
Takie zwykłe pytanie. Czy drożyzna spowodowała u Was zmianę sytuacji finansowej? Czy odczuwacie ją? Jak bardzo? Czy w chwili obecnej pozwalacie sobie na mniej niż kiedyś?
23 października 2023, 23:10
Tylko osoba, która przeszła się w czyichś butach w sensie, że urodziła w tej samej rodzinie, w tej samej kondycji, może powiedzieć, że ktoś jest zaradny, a ktoś inny nie. Czasem chodzi np. wyłącznie o to, czy ktoś miał zaradnego rodzica, czy za kogo się wyszło za mąż i tym podobne, a nie faktyczna zaradność, lub jej brak. Jeśli Izabella ma takie rady dla np. rodzin z dziećmi, to dla swojego obniżenia poziomu życia też powinna znaleźć równie prostą alternatywę. Ja polecam zjeść kota i niekoniecznie Chińczycy, a np. Szwajcarzy znają dobrze odpowiednie przepisy kulinarne.
No radzę sobie jak mogę, nie dostałam nic od odchodzącego na szczęście (nie)rządu, ale też nikogo o nic nie proszę i nie mam bólu .upy, że komuś jednak lepiej się powodzi, bo lepiej gospodarował swoją kasą.
Izabela, sorry, ale to są tak...powierzchowne i wytarte slogany, że serio zastanawiam się jak mając tak uproszczoną percepcję rzeczywistości, można jednocześnie uważać się za kogoś zaradnego i ogarniętego.
ale gdzie Ty widzisz jakiś slogan w mojej wypowiedzi?
wydaje mi się (Menot popraw mnie jeśli się mylę), że Menot chodzi o "komuś jednak lepiej się powodzi, bo lepiej gospodarował swoją kasą" bo niekoniecznie tak jest. Po prostu część ludzi ma ułatwiony start w dorosłe życie przez np spadki, pomoc rodziców, mieszkaniu w prezencie. I to wcale nie oznacza, że osoba, która wynajmuje mieszkanie gorzej gospodaruje pieniędzmi niż ta, która miała dużą sumę na start. To duże uproszczenie (i częsta niesprawiedliwosc) twierdzić, że osoba, która ma np mieszkanie pod wynajem była zaradna a osoba, która wynajmuje już zaradna nie jest
Dobrze, że są ludzie którzy mają ułatwiony start. Mi to nie przeszkadza :)
23 października 2023, 23:16
Tak naprawdę wynajem mieszkania to żaden biznes. Cena mieszkania dwupokojowego w Trójmieście (nie w dzielnicy na końcu świata, ale też nie w centrum) to z wyposażeniem jakieś 600 tys. Wynajem to powiedzmy 2500 zł + czynsz + opłaty. Czyli 30 tys. rocznie minus podatek minus amortyzacja. To jest mniej niż 4% zysku. A ryzyko duże, bo lokatorzy mogą przestać płacić i nie da się ich legalnie wyrzucić. Mogą też zniszczyć mieszkanie, bo prawda jest taka, że o nie swoje ludzie zazwyczaj nie dbają.
Co prawda nie uwzględnia to wzrostu cen nieruchomości. Ale jeżeli chodzi o sam wzrost wartości nieruchomości, to równie dobrze można kupić mieszkanie i zostawić je puste w stanie surowym i później sprzedać, unikając ryzyka lokatorów pasożytów (czynsz w pustym mieszkaniu to nie są jakieś duże kwoty).
Przecież obecnie 4% to ma każdy bank na lokacie. Po co w takim razie użerać się z lokatorami ? Tylko dlatego, że posiadanie nieruchomości jest bezpieczniejsze niż gotówki, która może stracić wartość. Ale sam wynajem to nic nie wiadomo jakiego.
23 października 2023, 23:17
Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.
Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.
Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.
A ktoś to rozpatruje w kategoriach chwalenia się? U mnie w mieście ogólnie ceny za wynajem tak bardzo wzrosły, że to nie są juz niewielkie różnice, tylko miesięcznie kwoty w setkach, albo w tysiącach złotych (wiadomo, zależy jaki metraż, standard i dzielnica, ale ogólnie ceny mocno poszły w górę). To ktoś kto ma mieszkania na wynajem, i traktuje to jako lokatę swojego kapitału, ma wynajmować poniżej cen rynkowych i na tym tracić? Nic nikomu do tego na co się przeznacza zysk z wynajmu - jeden na podróże, drugi spłaca z tego kredyt, trzeci odkłada żeby zabezpieczyć finansowo własną rodzinę. Z resztą, przecież od wynajmu trzeba zapłacić podatek - nie wiem czy skarbówka by się w końcu nie zainteresowała, gdyby ktoś wynajmował znacząco poniżej ceny rynkowej (ja na miejscu takich urzędników bym się zastanowiła, czy ktoś nie bierze reszty do ręki pod stołem, jeżeli by chodziło o wynajem zupełnie obcej osobie). Ciężko oczekiwać, żeby ludzie którzy są w lepszej sytuacji finansowej zaczęli nagle robić za instytucje charytatywne. No nie, jak kogoś nie stać, to są mieszkania socjalne, trzeba się zapisać na listę, tym się zajmuje państwo (w szerokim rozumieniu, w wąskim lokalne władze), nie prywatne osoby. Komuna się skończyła parę ładnych lat temu.
"Dla przykładu weźmy Warszawę, czyli największe miasto w Polsce, w którym jest też zdecydowanie najwięcej mieszkań socjalnych.Kryterium dochodowe do mieszkania socjalnego 2022 w Warszawie to równowartość najniższej emerytury na jedną osobę (czyli 882,56 zł) dla gospodarstwa wieloosobowego. W gospodarstwach domowych, w których mieszka jedna osoba, kryterium dochodowe stanowi 130% najniższej emerytury ? 1147,33 złotych."I to jest alternatywa dla wynajmu komercyjnego? No nie. Alternatywy dla wynajmu komercyjnego nie ma.
Menot, a do czego zmierzasz? Do stwierdzenia, że Ci się polityka socjalno-mieszkaniowa Europy nie podoba? Czy do delikatnej sugestii, że posiadacze mieszkań inwestycyjnych to są krwiożerczy wyzyskiwacze? Czy do ogólnego stwierdzenia, że powinno być inaczej? I jaki jest związek tego, co chcesz przekazać, z tematem postu?
Jakie byłyby ceny mieszkań, gdyby nie było kupowania mieszkań pod wynajem?
a czemu wnioskujesz że byłyby mniejsze?
mniejszy popyt generuje mniejsza podaż. Myślisz że jakby budowali mało to sprzedawaliby za pół darmo? Uważasz że ludzie którzy mają gotówkę chętnie kupują mieszkania za każdą cenę?
Przyznam że nie interesuję się rynkiem nieruchomości w całym kraju, ale w Trójmieście większy problem mamy z inwestorami zagranicznymi którzy kupują duże ilości mieszkań niż Polakami którzy kupują sobie kilka mieszkań inwestycyjnie. Dla obcokrajowców z "zachodu" mieszkania w Polsce są po prostu tanie. Patrząc na ceny innych rzeczy to tak naprawdę nawet dla Polaków mieszkania w Polsce przez ostatnie lata były naprawdę tanie, porównując do zakupu chociażby samochodu.
pół darmo mówisz? "Największy obecnie deweloper na rynku, czyli Dom Development operował w pierwszym kwartale na marży 31,3 proc., a to i tak nieco niżej niż rok wcześniej, tj. 32,2 proc. Jednak już czwarta co do sprzedaży na rynku Develia miała marżę 33,9 proc. " Plus tak, kupują za każdą cenę tak długo, jak tendencja cen mieszkań jest wzrostowa. Wystarczy popatrzeć na inne kraje, gdzie stosunek pensji do m2 jest gorszy niż w PL.Czytałam nawet teorię, że w PL buduje się mało również dlatego, że bardziej opłaca się wybudować mniej, i podbić cenę, niż wybudować dużo i obniżyć. Ba, nie ma nawet sensu się specjalnie spieszyć z budową, bo im dłużej się czeka ze sprzedażą, tym większy zysk. Mieszkania owszem, były całkiem tanie, przy czym też można się zastanawiać, czy to był przejaw zdrowej gospodarki, czy też ratowanie ekonomii po 2008 maksymalnie obniżonym oprocentowaniem kredytów, obniżonych jeszcze bardziej po 2020. Znów - teoretycznie mówimy o samoregulującym się rynku, ale jaki to samoregulujący się rynek, jeśli cenę nieruchomości w pierwszej kolejności determinuje oprocentowanie kredytów, dopłaty do kredytów i ilość pieniądza w obiegu.
Mało? W przeliczeniu na co?
„ W 2022 roku wybudowano w Polsce rekordową ilość mieszkań i domów jednorodzinnych. W sumie oddano ich do użytkowania 238 490, czyli 56% więcej niż 10 lat wcześniej i prawie 4 tys. więcej niż w roku 2021.”
W Polsce buduje się dużo, za to koszty i warunki uzyskania kredytu były poza zasięgiem sporej części populacji. Mieszkania nie były tanie w stosunku do zarobków - stąd wrażenie niedostępności.
23 października 2023, 23:23
Widzę, że ceny wzrosły, ale nie zmienił się mój poziom życia, ani nawyki zakupowe.Ilość podróży chyba nawet wzrosła.
Tak jak koleżanki, musiałam podnieść czynsz najemcom nieruchomości w PL, w NL zrobiliśmy to na początku roku.
Podniosła pani ludziom czynsz na tyle, by liczba podróży mogła wzrosnąć? Przepraszam, to nawet nie jest pytanie. Przerzucanie wzrostu kosztów w zasadzie jedynie na biedniejszych niestety było i jest. Nie ma się czym chwalić.
A ktoś to rozpatruje w kategoriach chwalenia się? U mnie w mieście ogólnie ceny za wynajem tak bardzo wzrosły, że to nie są juz niewielkie różnice, tylko miesięcznie kwoty w setkach, albo w tysiącach złotych (wiadomo, zależy jaki metraż, standard i dzielnica, ale ogólnie ceny mocno poszły w górę). To ktoś kto ma mieszkania na wynajem, i traktuje to jako lokatę swojego kapitału, ma wynajmować poniżej cen rynkowych i na tym tracić? Nic nikomu do tego na co się przeznacza zysk z wynajmu - jeden na podróże, drugi spłaca z tego kredyt, trzeci odkłada żeby zabezpieczyć finansowo własną rodzinę. Z resztą, przecież od wynajmu trzeba zapłacić podatek - nie wiem czy skarbówka by się w końcu nie zainteresowała, gdyby ktoś wynajmował znacząco poniżej ceny rynkowej (ja na miejscu takich urzędników bym się zastanowiła, czy ktoś nie bierze reszty do ręki pod stołem, jeżeli by chodziło o wynajem zupełnie obcej osobie). Ciężko oczekiwać, żeby ludzie którzy są w lepszej sytuacji finansowej zaczęli nagle robić za instytucje charytatywne. No nie, jak kogoś nie stać, to są mieszkania socjalne, trzeba się zapisać na listę, tym się zajmuje państwo (w szerokim rozumieniu, w wąskim lokalne władze), nie prywatne osoby. Komuna się skończyła parę ładnych lat temu.
"Dla przykładu weźmy Warszawę, czyli największe miasto w Polsce, w którym jest też zdecydowanie najwięcej mieszkań socjalnych.Kryterium dochodowe do mieszkania socjalnego 2022 w Warszawie to równowartość najniższej emerytury na jedną osobę (czyli 882,56 zł) dla gospodarstwa wieloosobowego. W gospodarstwach domowych, w których mieszka jedna osoba, kryterium dochodowe stanowi 130% najniższej emerytury ? 1147,33 złotych."I to jest alternatywa dla wynajmu komercyjnego? No nie. Alternatywy dla wynajmu komercyjnego nie ma.
Menot, a do czego zmierzasz? Do stwierdzenia, że Ci się polityka socjalno-mieszkaniowa Europy nie podoba? Czy do delikatnej sugestii, że posiadacze mieszkań inwestycyjnych to są krwiożerczy wyzyskiwacze? Czy do ogólnego stwierdzenia, że powinno być inaczej? I jaki jest związek tego, co chcesz przekazać, z tematem postu?
Jakie byłyby ceny mieszkań, gdyby nie było kupowania mieszkań pod wynajem?
a czemu wnioskujesz że byłyby mniejsze?
mniejszy popyt generuje mniejsza podaż. Myślisz że jakby budowali mało to sprzedawaliby za pół darmo? Uważasz że ludzie którzy mają gotówkę chętnie kupują mieszkania za każdą cenę?
Przyznam że nie interesuję się rynkiem nieruchomości w całym kraju, ale w Trójmieście większy problem mamy z inwestorami zagranicznymi którzy kupują duże ilości mieszkań niż Polakami którzy kupują sobie kilka mieszkań inwestycyjnie. Dla obcokrajowców z "zachodu" mieszkania w Polsce są po prostu tanie. Patrząc na ceny innych rzeczy to tak naprawdę nawet dla Polaków mieszkania w Polsce przez ostatnie lata były naprawdę tanie, porównując do zakupu chociażby samochodu.
pół darmo mówisz? "Największy obecnie deweloper na rynku, czyli Dom Development operował w pierwszym kwartale na marży 31,3 proc., a to i tak nieco niżej niż rok wcześniej, tj. 32,2 proc. Jednak już czwarta co do sprzedaży na rynku Develia miała marżę 33,9 proc. " Plus tak, kupują za każdą cenę tak długo, jak tendencja cen mieszkań jest wzrostowa. Wystarczy popatrzeć na inne kraje, gdzie stosunek pensji do m2 jest gorszy niż w PL.Czytałam nawet teorię, że w PL buduje się mało również dlatego, że bardziej opłaca się wybudować mniej, i podbić cenę, niż wybudować dużo i obniżyć. Ba, nie ma nawet sensu się specjalnie spieszyć z budową, bo im dłużej się czeka ze sprzedażą, tym większy zysk. Mieszkania owszem, były całkiem tanie, przy czym też można się zastanawiać, czy to był przejaw zdrowej gospodarki, czy też ratowanie ekonomii po 2008 maksymalnie obniżonym oprocentowaniem kredytów, obniżonych jeszcze bardziej po 2020. Znów - teoretycznie mówimy o samoregulującym się rynku, ale jaki to samoregulujący się rynek, jeśli cenę nieruchomości w pierwszej kolejności determinuje oprocentowanie kredytów, dopłaty do kredytów i ilość pieniądza w obiegu.
Mało? W przeliczeniu na co?
? W 2022 roku wybudowano w Polsce rekordową ilość mieszkań i domów jednorodzinnych. W sumie oddano ich do użytkowania 238 490, czyli 56% więcej niż 10 lat wcześniej i prawie 4 tys. więcej niż w roku 2021.?
W Polsce buduje się dużo, za to koszty i warunki uzyskania kredytu były poza zasięgiem sporej części populacji. Mieszkania nie były tanie w stosunku do zarobków - stąd wrażenie niedostępności.
Budowa mieszkań oddanych do użytkowania w 2022 roku zaczęła się w 2020-2021 roku (w zależności od wielkości inwestycji). Obecnie buduje się dużo mniej. Jeżeli ogłaszane są przetargi na budowę hali przemysłowych, hoteli czy osiedli, to konkurencja jest tak duża, że wszyscy więksi gracze w okolicy walczą o generalne wykonawstwo na tym samym temacie. Dopiero w następnym roku będzie widać większy spadek statystyk.
Edytowany przez Ichigo000Emmey 23 października 2023, 23:24
23 października 2023, 23:24
Tak naprawdę wynajem mieszkania to żaden biznes. Cena mieszkania dwupokojowego w Trójmieście (nie w dzielnicy na końcu świata, ale też nie w centrum) to z wyposażeniem jakieś 600 tys. Wynajem to powiedzmy 2500 zł + czynsz + opłaty. Czyli 30 tys. rocznie minus podatek minus amortyzacja. To jest mniej niż 4% zysku. A ryzyko duże, bo lokatorzy mogą przestać płacić i nie da się ich legalnie wyrzucić. Mogą też zniszczyć mieszkanie, bo prawda jest taka, że o nie swoje ludzie zazwyczaj nie dbają.
Co prawda nie uwzględnia to wzrostu cen nieruchomości. Ale jeżeli chodzi o sam wzrost wartości nieruchomości, to równie dobrze można kupić mieszkanie i zostawić je puste w stanie surowym i później sprzedać, unikając ryzyka lokatorów pasożytów (czynsz w pustym mieszkaniu to nie są jakieś duże kwoty).
Przecież obecnie 4% to ma każdy bank na lokacie. Po co w takim razie użerać się z lokatorami ? Tylko dlatego, że posiadanie nieruchomości jest bezpieczniejsze niż gotówki, która może stracić wartość. Ale sam wynajem to nic nie wiadomo jakiego.
my wyliczyliśmy rentowność wynajmu na 8-10% i tego się trzymamy. Ale tak, nie jest to z mojego punktu widzenia podstawowa inwestycja.
23 października 2023, 23:25
Tylko osoba, która przeszła się w czyichś butach w sensie, że urodziła w tej samej rodzinie, w tej samej kondycji, może powiedzieć, że ktoś jest zaradny, a ktoś inny nie. Czasem chodzi np. wyłącznie o to, czy ktoś miał zaradnego rodzica, czy za kogo się wyszło za mąż i tym podobne, a nie faktyczna zaradność, lub jej brak. Jeśli Izabella ma takie rady dla np. rodzin z dziećmi, to dla swojego obniżenia poziomu życia też powinna znaleźć równie prostą alternatywę. Ja polecam zjeść kota i niekoniecznie Chińczycy, a np. Szwajcarzy znają dobrze odpowiednie przepisy kulinarne.
No radzę sobie jak mogę, nie dostałam nic od odchodzącego na szczęście (nie)rządu, ale też nikogo o nic nie proszę i nie mam bólu .upy, że komuś jednak lepiej się powodzi, bo lepiej gospodarował swoją kasą.
Izabela, sorry, ale to są tak...powierzchowne i wytarte slogany, że serio zastanawiam się jak mając tak uproszczoną percepcję rzeczywistości, można jednocześnie uważać się za kogoś zaradnego i ogarniętego.
ale gdzie Ty widzisz jakiś slogan w mojej wypowiedzi?
wydaje mi się (Menot popraw mnie jeśli się mylę), że Menot chodzi o "komuś jednak lepiej się powodzi, bo lepiej gospodarował swoją kasą" bo niekoniecznie tak jest. Po prostu część ludzi ma ułatwiony start w dorosłe życie przez np spadki, pomoc rodziców, mieszkaniu w prezencie. I to wcale nie oznacza, że osoba, która wynajmuje mieszkanie gorzej gospodaruje pieniędzmi niż ta, która miała dużą sumę na start. To duże uproszczenie (i częsta niesprawiedliwosc) twierdzić, że osoba, która ma np mieszkanie pod wynajem była zaradna a osoba, która wynajmuje już zaradna nie jest
Dobrze, że są ludzie którzy mają ułatwiony start. Mi to nie przeszkadza :)
Jeszcze nie. Ale jeśli za 20-30 lat okaże się, że bez spadku możesz praktycznie zapomnieć o kupieniu mieszkania w większym mieście (tak jest w Paryżu - m2 mieszkania to zdaje się 4-5 krotność średniej pensji za smętne, stare budownictwo) to być może twoje dzieci czy wnuki będą już mieć z tym problem. Szczególnie, jeśli planujesz żyć długo i nie oszczędzać na emeryturze. Społeczeństwo to są naczynia połączone, i "mi nie przeszkadza, że inni mają lepiej" jest spoko tak długo, jak długo możesz z nimi w ogóle konkurować na rynku. Jak nie możesz, to się to kończy rewolucją Francuską.
Jeszcze nie tak dawno temu 10% populacji posiadało pi razy oko 90% bogactwa danego kraju. 1% miał 50%. W Paryżu nawet 70%. Cała reszta nie posiadała praktycznie nic i nie miała szans nigdy wspiąć się po drabinie społecznej, bo zysk z kapitału bił na głowę wzrost pensji. Wszystko to, co mamy, zawdzięczamy wielkiemu przetasowaniu po drugiej wojnie światowej. Można sprawdzić jak wtedy prezentował się system podatkowy w krajach rozwiniętych, w USA najwyższe widełki opodatkowania to było zdaje się 90%. I to był okres prosperity, ciekawe, nie?. Myk jest taki, że mniej więcej od lat 70-80 te nierówności znowu rosną. I wcale nie jest powiedziane, że nie wrócą do tych ekstremalnych wartości z przed wieku. Bardzo jestem ciekawa jak się sytuacja rozwinie w najbliższych 10-20 latach.
Ja oczywiście rozwiązania tego problemu nie znam, bo też nie jest to tak proste jak dowalić zamożniejszym wyższe podatki, to w zglobalizowanym świecie nie ma większego sensu...ale idziemy w dziwnym kierunku, imho. Może w PL tego tak nie czuć, bo to nadal kraj nadganiający, ale we FR - owszem.
23 października 2023, 23:30
Tak naprawdę wynajem mieszkania to żaden biznes. Cena mieszkania dwupokojowego w Trójmieście (nie w dzielnicy na końcu świata, ale też nie w centrum) to z wyposażeniem jakieś 600 tys. Wynajem to powiedzmy 2500 zł + czynsz + opłaty. Czyli 30 tys. rocznie minus podatek minus amortyzacja. To jest mniej niż 4% zysku. A ryzyko duże, bo lokatorzy mogą przestać płacić i nie da się ich legalnie wyrzucić. Mogą też zniszczyć mieszkanie, bo prawda jest taka, że o nie swoje ludzie zazwyczaj nie dbają.
Co prawda nie uwzględnia to wzrostu cen nieruchomości. Ale jeżeli chodzi o sam wzrost wartości nieruchomości, to równie dobrze można kupić mieszkanie i zostawić je puste w stanie surowym i później sprzedać, unikając ryzyka lokatorów pasożytów (czynsz w pustym mieszkaniu to nie są jakieś duże kwoty).
Przecież obecnie 4% to ma każdy bank na lokacie. Po co w takim razie użerać się z lokatorami ? Tylko dlatego, że posiadanie nieruchomości jest bezpieczniejsze niż gotówki, która może stracić wartość. Ale sam wynajem to nic nie wiadomo jakiego.
my wyliczyliśmy rentowność wynajmu na 8-10% i tego się trzymamy. Ale tak, nie jest to z mojego punktu widzenia podstawowa inwestycja.
No ale pomijasz wzrost wartości nieruchomości, którą za pewne kiedyś sprzedasz, przekażesz dzieciom. Nie podeprę się Polskimi statystykami, bo mnie nigdy nie interesowały, ale na rynku Amerykańskim, masz domy które w parę lat podwoiły swoją wartość rynkową. Kasa z wynajmu to przy tym kieszonkowe. We Fr z tego co widzę w covid domy zdrożały o 30%. To już bijesz spokojnie inflację, nie wchodząc nawet w najem. Jeśli kupiłaś mieszkanie za gotówkę, to w ostatnich latach mogłaś trzymać pustą chatę i czekać.
Już nie mówiąc o takich perełkach jak Kanada. Nic tylko kupić i trzymać.
Edytowany przez menot 23 października 2023, 23:33
23 października 2023, 23:34
Tak naprawdę wynajem mieszkania to żaden biznes. Cena mieszkania dwupokojowego w Trójmieście (nie w dzielnicy na końcu świata, ale też nie w centrum) to z wyposażeniem jakieś 600 tys. Wynajem to powiedzmy 2500 zł + czynsz + opłaty. Czyli 30 tys. rocznie minus podatek minus amortyzacja. To jest mniej niż 4% zysku. A ryzyko duże, bo lokatorzy mogą przestać płacić i nie da się ich legalnie wyrzucić. Mogą też zniszczyć mieszkanie, bo prawda jest taka, że o nie swoje ludzie zazwyczaj nie dbają.
Co prawda nie uwzględnia to wzrostu cen nieruchomości. Ale jeżeli chodzi o sam wzrost wartości nieruchomości, to równie dobrze można kupić mieszkanie i zostawić je puste w stanie surowym i później sprzedać, unikając ryzyka lokatorów pasożytów (czynsz w pustym mieszkaniu to nie są jakieś duże kwoty).
Przecież obecnie 4% to ma każdy bank na lokacie. Po co w takim razie użerać się z lokatorami ? Tylko dlatego, że posiadanie nieruchomości jest bezpieczniejsze niż gotówki, która może stracić wartość. Ale sam wynajem to nic nie wiadomo jakiego.
my wyliczyliśmy rentowność wynajmu na 8-10% i tego się trzymamy. Ale tak, nie jest to z mojego punktu widzenia podstawowa inwestycja.
No ale pomijasz wzrost wartości nieruchomości, którą za pewne kiedyś sprzedasz, przekażesz dzieciom. Nie podeprę się Polskimi statystykami, bo mnie nigdy nie interesowały, ale na rynku Amerykańskim, masz domy które w parę lat podwoiły swoją wartość rynkową. Kasa z wynajmu to przy tym kieszonkowe. We Fr z tego co widzę w covid domy zdrożały o 30%. To już bijesz spokojnie inflację, nie wchodząc nawet w najem. Jeśli kupiłaś mieszkanie za gotówkę, to w ostatnich latach mogłaś trzymać pustą chatę i czekać.
To prawda, pomijam. W NL w ciągu 5 lat wartość nieruchomości właściwie się podwoiła, ale to jest bardzo specyficzny rynek, mocno regulowany i niewiele się buduje.
23 października 2023, 23:51
Tak naprawdę wynajem mieszkania to żaden biznes. Cena mieszkania dwupokojowego w Trójmieście (nie w dzielnicy na końcu świata, ale też nie w centrum) to z wyposażeniem jakieś 600 tys. Wynajem to powiedzmy 2500 zł + czynsz + opłaty. Czyli 30 tys. rocznie minus podatek minus amortyzacja. To jest mniej niż 4% zysku. A ryzyko duże, bo lokatorzy mogą przestać płacić i nie da się ich legalnie wyrzucić. Mogą też zniszczyć mieszkanie, bo prawda jest taka, że o nie swoje ludzie zazwyczaj nie dbają.
Co prawda nie uwzględnia to wzrostu cen nieruchomości. Ale jeżeli chodzi o sam wzrost wartości nieruchomości, to równie dobrze można kupić mieszkanie i zostawić je puste w stanie surowym i później sprzedać, unikając ryzyka lokatorów pasożytów (czynsz w pustym mieszkaniu to nie są jakieś duże kwoty).
Przecież obecnie 4% to ma każdy bank na lokacie. Po co w takim razie użerać się z lokatorami ? Tylko dlatego, że posiadanie nieruchomości jest bezpieczniejsze niż gotówki, która może stracić wartość. Ale sam wynajem to nic nie wiadomo jakiego.
my wyliczyliśmy rentowność wynajmu na 8-10% i tego się trzymamy. Ale tak, nie jest to z mojego punktu widzenia podstawowa inwestycja.
No ale pomijasz wzrost wartości nieruchomości, którą za pewne kiedyś sprzedasz, przekażesz dzieciom. Nie podeprę się Polskimi statystykami, bo mnie nigdy nie interesowały, ale na rynku Amerykańskim, masz domy które w parę lat podwoiły swoją wartość rynkową. Kasa z wynajmu to przy tym kieszonkowe. We Fr z tego co widzę w covid domy zdrożały o 30%. To już bijesz spokojnie inflację, nie wchodząc nawet w najem. Jeśli kupiłaś mieszkanie za gotówkę, to w ostatnich latach mogłaś trzymać pustą chatę i czekać.
To prawda, pomijam. W NL w ciągu 5 lat wartość nieruchomości właściwie się podwoiła, ale to jest bardzo specyficzny rynek, mocno regulowany i niewiele się buduje.
No ale to jest clue, imho, traktowania nieruchomości jako inwestycji, nie? Z moje perspektywy o tym właśnie rozmawiamy, jako o zysku z posiadania nieruchomości w większym mieście, nie o tylko i wyłącznie o pieniądzach z najmu.
Patrząc na to przez pryzmat społeczeństwa - jeśli mieszkanie w 5 lat podwaja swoją wartość, to przecież to jest absolutna kaszana.
Edytowany przez menot 24 października 2023, 00:00