- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 października 2023, 21:48
Nawiązując do tematu o maturze i studiach.Czy ciśnięcie na wyższe wykształcenie swoich dzieci czy raczej na to żeby rozwijały swoje zainteresowania, zdolności. Ja 20 lat temu wiedziałam że będzie brakować fachowców,nasi synowie skończyli szkołę średnią i żyją dziś dzięki fachowi jak paczki w maśle. My z resztą też.
Edytowany przez Noir_Madame 5 października 2023, 21:48
6 października 2023, 21:01
Bedac kilkuletnim dzieckiem chodziłam do ogniska baletowego, uwielbiałam to i byłam bardzo dobra. Do tego stopnia że mój tata powiedział że wyśle mnie do szkoły baletowej w Poznaniu.Rodzice po rozwodzie ale mój tata dużo mi pomagał np. w nauce.Niestety "mamusia" nie pozwoliła mi rozwijać się w tym kierunku a jednocześnie nie dbała o moje wyniki w nauce.
Noir, szczerze, tata ci obiecal i nie dotrzymal, mimo to tylko mama winna. To sa tematy przeszle ale warto przepracowac. Nie chce nikogo bronic,tylko wiem ze dzieci maja czasem pamiec wybiorcza.
Moja matka była i jest osobą przemocowa dlatego odcięłam się od niej. Weź pod uwagę że 40 lat temu matka zawsze miała rację jeśli chodzi o sądownictwo.
Edytowany przez Noir_Madame 6 października 2023, 21:03
6 października 2023, 21:31
A ja cisnę. Bo łatwiej mu będzie zostać budowlańcem po studiach niż np. bankowcem beż studiów. Finalnie co bedzie robić, to się dopiero okaże, bo zawód można zmienić 5 razy. Moje studia do niczego mi się nie przydały, bo robie coś innego, ale też nie wyobrażam sobie, że ich bym nie skończyła, bo wynikały z moich zainteresowań. Kiedys czytałam jak Kanada podchodzi do imigrantów. Jak szukaja hydraulików, to wola wziąć magistrów sztuki, bo jak się skończy popyt na hydraulików, to ich przebranżowią na elektrykow. Bo są w stanie tego się nauczyc. Moje dziecko zawsze daje mi przykład Billa Gates, który rzucił studia. Tylko zapomina, że Gates miał wizję i rzucił Harvard, bo nie miał czasu na studia- miał pomysł na siebie i sukcesywnie dazył do jego realizacji. Akurat jak kto kończy w życiu zależy od wielu czynników i nie ma prostego przełożenia studia równa się sukces. Cociaz statystycznie lepiej się jednak wiedzie osobom z wyższym wykształceniem. Ja wychodzę z założenia, że lepiej mieć więcej, bo jak nadejdzie szansa w życiu, to wtedy może to się przydać.
Edytowany przez agazur57 6 października 2023, 21:38
7 października 2023, 03:07
A to naprawdę się ze sobą kłóci? Studia i bycie fachowcem? I rozwijaniem swoich zainteresowań? Trzeba wybierać - studia, czy bycie fachowcem?
A być architektem ?
ale co ?być architektem?? Dobrzy architekci nie tylko skończyli studia, ale też praktykowali wiele lat.
Ale bez studiów nie da się być architektem.
7 października 2023, 03:27
Syn w lipcu obronił magistra. Dla niego studiowanie było czymś oczywistym, ale np. nie wybierał liceum pod kątem "zdawalności" matur, czy liczby olimpijczyków. Co innego zaczął studiować, a co innego skończył - "odkrył" co jest "jego". Nie naciskaliśmy na niego w kwestii stopni (fatalnie trafił z nauczycielami), ważniejsze było to, co będzie miał w głowie niż oceny. Dostawał od nas wsparcie, zawsze mógł przyjść po pomoc, jak czegoś nie rozumiał, albo chciał wiedzieć więcej, a nie mógł znaleźć informacji. Ma bardzo szerokie zainteresowania, niekoniecznie związane z wykształceniem i to właśnie przesądziło o znalezieniu pracy. Złożył aplikację, zadzwonili jeszcze przed zakończeniem rekrutacji i 2 godz. po rozmowie miał pracę. Jakby wybrał inną drogę, czyli np. zdobycie kwalifikacji stolarza, to o.k. Najważniejsze jest by robić to co sprawia radość i daje pieniądz pozwalające spokojnie żyć.
7 października 2023, 08:18
Trochę w temacie mowa o dwóch różnych rzeczach. O rozwijaniu zainteresowań i robieniu tego co się lubi. Na tym można zarabiać dobrze albo źle, w zależności od tego co się lubi i jakie się ma do tego predyspozycje. Jak ktoś lubi programować i z kursów się nauczy to może zarobić na tym co lubi bez studiów, ktoś może też nie lubić programowania, ale wybrać takie studia bo są dobrze płatne i dobrze potem zarabiać.
7 października 2023, 10:11
Bedac kilkuletnim dzieckiem chodziłam do ogniska baletowego, uwielbiałam to i byłam bardzo dobra. Do tego stopnia że mój tata powiedział że wyśle mnie do szkoły baletowej w Poznaniu.Rodzice po rozwodzie ale mój tata dużo mi pomagał np. w nauce.Niestety "mamusia" nie pozwoliła mi rozwijać się w tym kierunku a jednocześnie nie dbała o moje wyniki w nauce.
Noir, szczerze, tata ci obiecal i nie dotrzymal, mimo to tylko mama winna. To sa tematy przeszle ale warto przepracowac. Nie chce nikogo bronic,tylko wiem ze dzieci maja czasem pamiec wybiorcza.
Nie, mieszkałam z matką a ona za karę za słabe wyniki w nauce wszystkiego mi zabraniała. Nie mogłam jechać np. na szkolną wycieczkę albo właśnie na balet.Co miałby zrobić jak matka powiedziała że nie będę chodzić na zajęcia nawet gdy ojciec powiedział że mam chodzić to matka by mnie zwyczajnie z domu nie wypuściła a może jeszcze dostała bym lanie. No niestety ale ona tylko takie metody wychowawcze znała. Ja nigdy ojcu się nie przyznałam że jestem bita.
7 października 2023, 10:32
Bedac kilkuletnim dzieckiem chodziłam do ogniska baletowego, uwielbiałam to i byłam bardzo dobra. Do tego stopnia że mój tata powiedział że wyśle mnie do szkoły baletowej w Poznaniu.Rodzice po rozwodzie ale mój tata dużo mi pomagał np. w nauce.Niestety "mamusia" nie pozwoliła mi rozwijać się w tym kierunku a jednocześnie nie dbała o moje wyniki w nauce.
Noir, szczerze, tata ci obiecal i nie dotrzymal, mimo to tylko mama winna. To sa tematy przeszle ale warto przepracowac. Nie chce nikogo bronic,tylko wiem ze dzieci maja czasem pamiec wybiorcza.
Nie, mieszkałam z matką a ona za karę za słabe wyniki w nauce wszystkiego mi zabraniała. Nie mogłam jechać np. na szkolną wycieczkę albo właśnie na balet.Co miałby zrobić jak matka powiedziała że nie będę chodzić na zajęcia nawet gdy ojciec powiedział że mam chodzić to matka by mnie zwyczajnie z domu nie wypuściła a może jeszcze dostała bym lanie. No niestety ale ona tylko takie metody wychowawcze znała. Ja nigdy ojcu się nie przyznałam że jestem bita.
Jesli czujesz potrzebe to szukac jakiegos terapeuty, ktory pomoze to przeanalizowac i zamknac. Nie znajac ludzi trudno cokolwiek powiedziec zeby mialo sens. Ja odnioslam sie do krotkiego opisu, ktory pokazal typowa sytuacje ojca, ktory po rozwodzie nie ponosi jakby konsekwencji tego ze ma dziecko. Na ile dawniej nie mogl uczestniczyc w zyciu dziecka nie wiem, bo na szczescie mialam dobre dziecinstwo i nie znam prawnych sytuacji z lat naszego dziecinstwa. Czy mial zakaz kontaktu z dziecmi, czy sam do nich nie dazyl - tego nie wiemy, wiec nie ma tu sensu rozkrecac tematu. Trzeba by wrzucic nowy temat do dyskusji bo to tematy rzeki.
7 października 2023, 15:12
Ale ja w ogóle nie rozumiem tematu- czy to jest sprzeczne? Stwarza się dziecku możliwość żeby rozwijało swoje zainteresowania, a jednocześnie pilnuje /wymaga by miało przyzwoite oceny w szkole. Na poziomie podstawowki to cudów nie ma- wystarczy w miarę systematyczna praca, i uwaga rodziców jak np jest słabszy nauczyciel od matematyki, dziecko cos opuści, nie rozumie i potem się nawarstwia.
Moja rozwija swoje zainteresowania - chodzi na balet bo chciała( bo Peppa w bajce tańczyła:) i na pianino. Robi to w wolnym czasie, wspieramy- finansowo i organizacyjnie. Poza tym wie że ma mieć przyzwoite oceny, trochę tego pilnujemy bo jest mała. Czyli czasem sprawdzamy czy ogarnia co jest w książce od matmy. Szans że będzie baletnica nie ma (nie ta budowa, ale też bym nie chciała, wolę jak to jest zabawa i pasja), pianistka raczej też nie (bo ile uczniów szkoły muzycznej odnosi super sukces i z tego żyje?). Aby przekuć pasje na pracę trzeba ogromnego uporu, determinacji, nie każdemu się udaje. Ma te 9 lat-zainteresowania może zmienić trzy razy, i dobrze bo próbowanie nowych rzeczy rozwija- a solidna wiedzą z matematyki i języki są pewna baza, pozwól jej wybrać zawód jaki będzie chciała.
Ja miałam zaległości w przedmiotach ścisłych jeszcze z podstawówki, i potem byłam już zaszeregowania jako humanistka(sama się tak okreslalam też)- w liceum ciężko było to zmienić, nie miałam też wiary że się da. Ale jak się zaparlam(i miałam mądrego nauczyciela) to że słabej trójki z fizyki w trzy lata doszłam do piątki - ale właśnie bo nauczyciel nie wciskał mi bredni " ach humanisci, to oni niech siada z tyłu i liczą procenty bo nic więcej im nie trzeba-dziewczyny sobie ceny na promocjach policza"(autentyczny cytat z matematyką, który tylko scislowcow cisnął).
Pewnego poziomu w szkole trzeba pilnować- bo dziecko to dziecko i woli się bawić niż tabliczkę mnożenia cisnąć. U nastolatka jest inaczej, powinnien już mieć dobre nawyki, pewna samodyscyplinę...
7 października 2023, 17:38
Zachęcam dzieci do 3 rzeczy: studiów, prawa jazdy i niezależności finansowej. Mówię, że studia dają możliwości, prawo jazdy mobilność, a niezależność finansowa daje poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Rozwijam też ich zainteresowania, bez tego ich życie nie byłoby pełne ( gra na instrumentach i pasję do tworzenia makijażu ). Co zrobią dorosłe już wtedy ( po maturze)dzieci, nie wiem. Mam nadzieję że rozmowy dadzą efekty i wiarę we własne możliwości . Nie cisnę by ich nie zniechęcać na starcie. Pokazuję możliwości i różne opcje, np lubisz robić makijaż-może studia 3 letnie- kosmetologia- ,,pokażesz tam ile potrafisz i nauczysz czegoś nowego, nie trwają długo" oraz mówię, że w nie wierzę.
Edytowany przez Laura2014 7 października 2023, 17:40