Temat: Wykształcenie

Nawiązując do tematu o maturze i studiach.Czy ciśnięcie na wyższe wykształcenie swoich dzieci czy raczej na to żeby rozwijały swoje zainteresowania, zdolności. Ja 20 lat temu wiedziałam że będzie brakować fachowców,nasi synowie skończyli szkołę średnią i żyją dziś dzięki fachowi jak paczki w maśle. My z resztą też.

Pasek wagi

My ogólnie jesteśmy średnie wykształcenie time i dobrze nam z tym

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

ladyinredscrubs napisał(a):

Mnie ciśnięto, obiecałam sobie, że cisnąć nie będę. Wylądowałam w Niemczech i mam inny problem. Tutaj podstawówka trwa 4 lata, potem jest zmiana szkoły. I już wtedy kształtuje się perspektywa, czy dziecko jest maturalne, czy nie. Jeżeli szkoła wyda pismo polecające do gimnazjum (kończącego się maturą), to super (aczkolwiek te pisma nie są wiążące, przynajmniej nie w moim landzie), OK. Jeśli nie, można i tak próbować, ale może nie zostać przyjęte. Wtedy idzie do tzw. Realschule, która ma dwie opcje - koniec szkoły po 9 klasie lub po 11. Chcesz po tym robić maturę, musisz się nagimnastykować, żeby Cię przyjęto do gimnazjum, pozostają opcje okrężnej drogi.

Po 9 klasie masz tylko i wyłącznie szanse na zdobycie wykształcenia zawodowej z niższej półki, po którym nie ma raczej opcji na wielkie kariery lub swobodne życie. 11 klasa, okay.

Ale właśnie problem jest taki, że próbuje się tym dzieciom bardzo szybko narzucić pewne schematy, z których potem ciężko się wykaraskać. Bo jest różnica, jeżeli moje 18 letnie dziecko, które miało wszelkie szanse, powie mi, że chce zdobyć wykształcenie pani z banku (każda zawodówka to 3 lata), a jeżeli z uwagi na opinię, którą mu wystawiono w wieku 10 lat, nie dano mu szansy na prostą drogę do matury i studiowania na przykład wymarzonej biologii.

Więc począwszy od mojego drugiego dziecka (przy pierwszym nie zdawałam sobie do końca sprawy, jakie to skomplikowane) cisnę na tyle, żeby jednak dostało się do gimnazjum. Co potem, leży w jego gestii.

Wiem o tym i to jest dla mnie dziwne,jak takiego młodego człowieka można zaszufladkować ?

No właśnie system jest bardzo zły. Bo niedość, ze to jest strasznie skomplikowane lub nawet wykluczone, dostać się po 11 klasie do gimnazjum (pozostają opcje dziwnych hybryd szkolnych), to tym dzieciom daje się informację: „jesteś za słaby na ogólniak”. Wpaja im się w wieku 10 lat, ze ta Realschule, a potem zawodówka to jest szczyt ich możliwości. A ja jednak chcę, żeby to był wybór moich dzieci. Chce zostać kucharzem? Ogrodnikiem? Optykiem? Ratownikiem? Okay, ale to ma być jego wybór. Chce studiować medycynę? Teologię? Sinologię? Ok. Ale tego nikt ma mu nie narzucać.

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

A to naprawdę się ze sobą kłóci? Studia i bycie fachowcem? I rozwijaniem swoich zainteresowań? Trzeba wybierać - studia, czy bycie fachowcem?

A być architektem  ?

ale co „być architektem”? Dobrzy architekci nie tylko skończyli studia, ale też praktykowali wiele lat. 

Pasek wagi

ladyinredscrubs napisał(a):

Mnie ciśnięto, obiecałam sobie, że cisnąć nie będę. Wylądowałam w Niemczech i mam inny problem. Tutaj podstawówka trwa 4 lata, potem jest zmiana szkoły. I już wtedy kształtuje się perspektywa, czy dziecko jest maturalne, czy nie. Jeżeli szkoła wyda pismo polecające do gimnazjum (kończącego się maturą), to super (aczkolwiek te pisma nie są wiążące, przynajmniej nie w moim landzie), OK. Jeśli nie, można i tak próbować, ale może nie zostać przyjęte. Wtedy idzie do tzw. Realschule, która ma dwie opcje - koniec szkoły po 9 klasie lub po 11. Chcesz po tym robić maturę, musisz się nagimnastykować, żeby Cię przyjęto do gimnazjum, pozostają opcje okrężnej drogi.

Po 9 klasie masz tylko i wyłącznie szanse na zdobycie wykształcenia zawodowej z niższej półki, po którym nie ma raczej opcji na wielkie kariery lub swobodne życie. 11 klasa, okay.

Ale właśnie problem jest taki, że próbuje się tym dzieciom bardzo szybko narzucić pewne schematy, z których potem ciężko się wykaraskać. Bo jest różnica, jeżeli moje 18 letnie dziecko, które miało wszelkie szanse, powie mi, że chce zdobyć wykształcenie pani z banku (każda zawodówka to 3 lata), a jeżeli z uwagi na opinię, którą mu wystawiono w wieku 10 lat, nie dano mu szansy na prostą drogę do matury i studiowania na przykład wymarzonej biologii.

Więc począwszy od mojego drugiego dziecka (przy pierwszym nie zdawałam sobie do końca sprawy, jakie to skomplikowane) cisnę na tyle, żeby jednak dostało się do gimnazjum. Co potem, leży w jego gestii.

Ano, to jest okropne. Zwłaszcza dla dzieci imigranckich, które potrzebują czasu, żeby "nadgonić", jeśli dołączyły do systemu później i w dodatku mają nieniemieckojęzycznych rodziców.

Pasek wagi

jak zwykle w takim temacie - odzywaja sie jakies dawne kompleksy. Jedno z drugim mozna zawsze polaczyc i nie widze potrzeby zmuszania sie do jakichs wyborow. Ani ja a ni moje dzieci nie byly cisniete na studiowanie , bo jestem swiadoma tego co chce w zyciu osiagnac i jakie sa moje mozliwosci. Jesli dziecko jest zdolne, lubi sie uczyc i ma chec zdobywania wiedzy w kierunku wymagajacym studiow , jak chociazby medycyna to wiadomo ze odpowiednio bedzie wybieral szkoly. Jesli nie ma takich zainteresowan, woli od poczatku jakies zabawy, zajecia idace w kierunku wykonywania zawodow gdzie studia nie sa warunkiem to idzie w swoja droge, czy to bedzie mechanikiem samochodowym, teraz to chyba bardziej mechatronikiem czy elektrykiem. Ja nie widze tez problemu jesli taki mechanik w trakcie nauki zdecyduje ze chce czegos wiecej niz naprawiania aut, ze zechce w jakims koncernie byc w zarzadzaniu, czy projektowaniu nowych technologii i w miedzy czasie podejmie sie trudnej ale mozliwej drogi do zdobycia tych kwalifikacji, czyli najpierw matury a pozniej odpowiednich studiow.

Teraz sa takie czasy ze mozna ksztalcic sie i zmieniac swoje sciezki zyciowe cale zycie.

Noir jak zwykle probuje sklocac i sugeruje jakas wyzszosc jednych nad drugimi - tam gdzie jej nie ma. Kazdy jest wartosciowym czlowiekiem czy studiowal czy nie, kazdy zawod jest wartosciowy czy to ogrodnik zatrudniony do pielegnacji parku miejskiego czy architekt ogrodow po studiach - nie widze powodu by ciagle ludz roznicowac i wartosciowac.

System szkolnictwa niemiecki jest inny niz nasz, ma plusy i minusy. Moim zdaniem tez ten rozdzial na rodzaje szkol jest zbyt wczesnie , w tym wieku to ani dziecko jeszcze nie wie jaka droga isc ani nie do konca mozliwosci dzieci sa juz rozwiniete. Oni probuje ratowac sytuacje tym ze istnieja szkoly typu Gesamtschule/Gemeinschaftschule, gdzie niby te dzieci ktore nie potrafilyby zdecydowac mialyby w tych szkolach wiecej mozliwosci wyboru drog, jednak to doprowadzilo do zanizenia poziomu i niczego wiecej.

edit.

Oczywiscie to dziala tez w odwrotnym kierunku, sa ludzie , ktorzy studiowali, mieli jakies tam zawody , ktore tego wymagaly i po latach rezygnuja z tej drogi na rzecz albo dzialalnosci samodzielnej, albo kompletnie zmiany kierunku zawodowego i wola np stolarstwo, pracowac z drewnem - mam takiego znajomego. Moj siostrzeniec chcial byc zawodowam wojskowym, studiowal, pozniej mial kontuzje co mu uniemozliwilo pojscie do wojska i pracuje w fabryce opon w Olsztynie, nie narzekal na ta decyzje, dzieki temu ze studiowal ma otwarta sciezke awansu w tej firmie. Nie ma sensu jakies wartosciowanie i porownywanie zawodow, wyborow czy osiagniec.

Wczoraj obejrzalam wywiad z facetem zajmujacym sie fotografia astronomiczna - wychowal sie jako dziecko w Turcji w przecietnej rodzinie, na szczescie nikt nie kladl mu do glowy ze lepiej byc ogrodnikiem niz informatykiem, studiowal, pozniej rozwinal swoje zainetresowania z dziecinstwa - astronomie, wykladal na uniwersytecie, jest uznanym fotografem astronomicznym (instagram - mehmed.erguen) - i zyje tez jak paczek w masle, swoje zdjecia robi na calym swiecie odpowiednio do ustawienia planet w danym czasie.


Noir_Madame napisał(a):

My ogólnie jesteśmy średnie wykształcenie time i dobrze nam z tym

mam wyższe, jestem inżynierem i dobrze mi z tym.

krolowamargot napisał(a):

A to naprawdę się ze sobą kłóci? Studia i bycie fachowcem? I rozwijaniem swoich zainteresowań? Trzeba wybierać - studia, czy bycie fachowcem?

Nie,nie kłóci się ale czytając wątek o klasie maturalnej i stresie jaki towarzyszy autorce to szkoda mi że ludzie przeżywają taki stres. A można dobrze się urządzić z niższym wykształceniem a nawet często lepiej zarabiać.

Pasek wagi

ladyinredscrubs napisał(a):

Mnie ciśnięto, obiecałam sobie, że cisnąć nie będę. Wylądowałam w Niemczech i mam inny problem. Tutaj podstawówka trwa 4 lata, potem jest zmiana szkoły. I już wtedy kształtuje się perspektywa, czy dziecko jest maturalne, czy nie. Jeżeli szkoła wyda pismo polecające do gimnazjum (kończącego się maturą), to super (aczkolwiek te pisma nie są wiążące, przynajmniej nie w moim landzie), OK. Jeśli nie, można i tak próbować, ale może nie zostać przyjęte. Wtedy idzie do tzw. Realschule, która ma dwie opcje - koniec szkoły po 9 klasie lub po 11. Chcesz po tym robić maturę, musisz się nagimnastykować, żeby Cię przyjęto do gimnazjum, pozostają opcje okrężnej drogi.

Po 9 klasie masz tylko i wyłącznie szanse na zdobycie wykształcenia zawodowej z niższej półki, po którym nie ma raczej opcji na wielkie kariery lub swobodne życie. 11 klasa, okay.

Ale właśnie problem jest taki, że próbuje się tym dzieciom bardzo szybko narzucić pewne schematy, z których potem ciężko się wykaraskać. Bo jest różnica, jeżeli moje 18 letnie dziecko, które miało wszelkie szanse, powie mi, że chce zdobyć wykształcenie pani z banku (każda zawodówka to 3 lata), a jeżeli z uwagi na opinię, którą mu wystawiono w wieku 10 lat, nie dano mu szansy na prostą drogę do matury i studiowania na przykład wymarzonej biologii.

Więc począwszy od mojego drugiego dziecka (przy pierwszym nie zdawałam sobie do końca sprawy, jakie to skomplikowane) cisnę na tyle, żeby jednak dostało się do gimnazjum. Co potem, leży w jego gestii.

O tym że w Niemczech już na poziomie 4 klasy słyszałam od przyjaciółki,to straszne jak takie małe dziecko szufladkuje się i zamyka drogę do lepszego wykształcenia.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

A to naprawdę się ze sobą kłóci? Studia i bycie fachowcem? I rozwijaniem swoich zainteresowań? Trzeba wybierać - studia, czy bycie fachowcem?

Nie,nie kłóci się ale czytając wątek o klasie maturalnej i stresie jaki towarzyszy autorce to szkoda mi że ludzie przeżywają taki stres. A można dobrze się urządzić z niższym wykształceniem a nawet często lepiej zarabiać.

Ale autorka przeżywa stres zupełnie z innego powodu. Zdanie matury, dostanie się na studia to obecnie żaden wyczyn nie jest. Co widać nawet na vitalii. 

Skończyłam studia o jakich marzyłam (a wtedy był ten kierunek wyłącznie na studiach podyplomowych). I zawsze uczę się tego co mnie interesuje (ostatnie studia robiłam po pięćdziesiątce). Pracuję w wymarzonym zawodzie i jest mi z tym świetnie, także pod względem finansowym. Ale nie twierdzę, że to jedyna droga.

Noir_Madame napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

A to naprawdę się ze sobą kłóci? Studia i bycie fachowcem? I rozwijaniem swoich zainteresowań? Trzeba wybierać - studia, czy bycie fachowcem?

Nie,nie kłóci się ale czytając wątek o klasie maturalnej i stresie jaki towarzyszy autorce to szkoda mi że ludzie przeżywają taki stres. A można dobrze się urządzić z niższym wykształceniem a nawet często lepiej zarabiać.

Musisz Noir rozróżnić da się i dało się. Świat się ciągle zmienia i oczekiwania rynku też. Wybór ścieżki kariery to próba przewidywania przyszłości na pół wieku na przód. Wyższe wykształcenie, poza papierkiem, najczęściej daje ci też jakieś tam ogólne ogarnięcie gdy idzie np. o system uczenia się czy znajdowania informacji, który można wykorzystywać na różnych ścieżkach kariery. Jest to też jakieś tam potwierdzenie, że te umiejętności posiadasz, nawet, jeśli nie pracujesz w zawodzie. Wybór tzw trades jest spoko i faktycznie można ok zarabiać...o ile ma się końskie zdrowie. Wiek emerytalny jest wydłużany w całej Europie, wizja pracy fizycznej do 70, to jednak trochę kanał. Tak to wygląda teraz. Za 10 lat, kiedy moja młoda będzie wybierać, może się okazać, że AI wygryzie sporo zawodów dla białych kołnierzyków i właśnie prace fizyczne na nowo będą bezpieczną opcją zawodową. Choć szczerze wątpię, biorąc pod uwagę jak te branże są przesiąknięte we Fr przez imigrantów, co siłą rzeczy obniża stawki. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.