Temat: Laptopy od rządu..

Mam dziecko w 4 klasie. Dostałam informację że w poniedziałek mam się zgłosić po odbiór laptopa. Mam jednak mieszane uczucia co do tego "prezentu". Czytałam że jak się nie zgodzę wziąć laptopa to szkoła podpisze umowę za mnie i da mojemu dziecku jako narzędzie do nauki. Więc tak czy siak go dostaniemy. Czytam różne fora co do użytkowania tego sprzętu rządowego i trochę jestem zaniepokojona. Czy któraś mama też odbiera laptopa? 

Pasek wagi

ladyinredscrubs napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

U nasz w ogóle nie kupujemy książek, bo szkoła daje dzieciom do samego końca (mam troje dzieci w niemieckiej szkole, od pierwszej klasy do klasy przedmaturalnej) i poza zeszytami ćwiczeń (aczkolwiek te mogę zliczyć na palcach jednej ręki) nigdy nie kupiłam tutaj podręcznika. Dzieci otrzymują egzemplarz używany, który po kilku latach jest wymieniany, gdy się rozpadnie, ale nie są ani popisane, ani pogryzdane. Zanotować można sobie coś na kartce (w szkole ponadpodstawowej dozowolone są tablety, więc te dzieci mają wszystko w jednym miejscu), można sobie zrobić screen, można sobie kupić fiszkę, itd. Wcale nie trzeba mazać po książce. Ja sama malowałam książki, pisałam po nich, itd., bo taka była moda, ale widzę tutaj, że można inaczej i wcale to nie powoduje, że dzieci są na poziomie inteligencji pszennej bułki.

twoje podsumowanie świadczy tylko o tobie

ja potrzebuje mieć możliwość zakreślania i nie ma to nic wspólnego z  podarzaniem za modą , a używanie elektroniki do mnie nie przemawia, tak samo jak nie używam ebooków tylko idę do biblioteki tak samo nie przekonuje mnie nauka z tabletu , bo jest to niewygodne , fiszka nie służy zakreślaniu tylko zaznaczeniu konkretnej strony 

jezeli moja córka będzie potrzebowała zakreślać sobie to czego będzie chciała się nauczyć to jej kupię dodatkowy komplet , więc jak dla mnie laski nie robia, że dają książki które nadają się tylko do schowania w gablocie 

mamazabki napisał(a):

Cancri zluzuj majtki. Teorie spiskowe były są i będą. Rodzice mają prawo pytać jeśli mają odebrać "drogi Prezent" czy nie ma jakiegoś haczyka. Ten rząd na razie niczego nie zrobił dobrze. I nie jest to ich inicjatywa. Laptopy są z funduszu europejskiego. Oni mimo iż Unię Europejską opluwają to chętnie przejęli temat jako swój. Także dobrze przeczytam umowę nim ją podpisze. 

Co do podręczników i ich okładek to też gorący temat. Książka ma być obłożona okładką bez przylepiania. Również nie powinna być obłożona w papier tapetę itp aby było widać przód podręcznika. Standardowe okładki nie pasują na te podręczniki. Także ja zawożę do księgarni i robią mi zgrzewane okładki na wymiar. Jeśli taka okładka się nie zniszczy to służy mi kilka lat. U nas w szkole jest w tym roku zakaz podpisywania podręczników mimo iż w książce jest na to miejsce... 

A czemu nie pasują? Ja zawsze kupuję w papierniczym, z tym że biorę książki i mi pani dobiera bo okładki potrafią się różnić od siebie na wysokość o 2-4 mm (między rozmiarami) więc najlepiej empirycznie dobrać. Raz zamawiałam przez allegro. Trzeba było podać wysokość podręcznika i wszystko co przyszło pasowało jak ulał. Kupuję zawsze takie z regulacją z tyłu, żeby dopasować pod cienką książkę i pod grubą. Do tego używamy ich zawsze po kilka lat aż już wypada wymienić. Zadziwiłaś mnie tym niedopasowaniem trochę :)

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

bylo to norma jakbyś zauważyła pisałam o ogóle uczniów i studentów , tak robiła zdecydowana większość uczniów w szkołach do jakich chodziłam i tak samo było na studiach , wyjątkiem były biedne osoby które po prostu pożyczały z biblioteki i przez to nie mogły nic zakreślać 

oczywiscie taaaak nikt tak nie robił, jasne, tak jak  królowaMargot wielki bulwers a jednak przyznała że tak się robiło 

robilo się i dalej robi, bo na konkursy przychodzą ludzie którzy mają kodeksy pozakreslane , a kodeksy muszą mieć aktualne 

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

Otóż to. Sorry, ale dla mnie bazgranie po książkach (używanie zakreślaczy też się do tego kwalifikuje), to jakieś nieporozumienie i kompletny brak szacunku do słowa pisanego!

Po to są zakładki (które można zrobić samemu albo kupić w pierwszym lepszym empiku), czyste kartki papieru czy karteczki z delikatnym, bezpiecznym klejem, aby nie uszkadzać i nie niszczyć książek. 

Uważam, że wszelkie uwagi dotyczące przerabianego materiału, powinno robić się na kartce a nie w podręcznikach.

PS Od dziecka uczono mnie, że po książkach się nie bazgrze. Pisałam po prostu na kartce ołówkiem i wkładałam do środka książki. Ewentualnie używałam zakładek w postaci samoprzylepnych karteczek.

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

Otóż to. Sorry, ale dla mnie bazgranie po książkach (używanie zakreślaczy też się do tego kwalifikuje), to jakieś nieporozumienie i kompletny brak szacunku do słowa pisanego!

Po to są zakładki (które można zrobić samemu albo kupić w pierwszym lepszym empiku), czyste kartki papieru czy karteczki z delikatnym, bezpiecznym klejem, aby nie uszkadzać i nie niszczyć książek. 

Uważam, że wszelkie uwagi dotyczące przerabianego materiału, powinno robić się na kartce a nie w podręcznikach.

PS Od dziecka uczono mnie, że po książkach się nie bazgrze. Pisałam po prostu na kartce ołówkiem i wkładałam do środka książki. Ewentualnie używałam zakładek w postaci samoprzylepnych karteczek.

szczerze współczuję, mam nadzieję, że w ubraniach też nic innego nie robisz tylko stoisz, ewentualnie wiszą na wieszaku 

ja wychodzę z założenia, że jak coś kupuje to po to aby to użytkować, podręcznik służy do nauki więc może być dowolnie używany jeżeli określone użytkowanie służy do tego, lub ułatwia naukę treści znajdujących się w podręczniku, kupując beletrystykę niczego nie zakreslam , bo taka książka służy zupełnie czemu innemu 

a swoją drogą jest takie coś jak prawo własności i jak ktoś chce to może sobie swój podręcznik nawet spalić, albo zrobić z niego serwetki jeżeli ma taką ochotę 

.nonszalancja. napisał(a):

Ves91 napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

Otóż to. Sorry, ale dla mnie bazgranie po książkach (używanie zakreślaczy też się do tego kwalifikuje), to jakieś nieporozumienie i kompletny brak szacunku do słowa pisanego!

Po to są zakładki (które można zrobić samemu albo kupić w pierwszym lepszym empiku), czyste kartki papieru czy karteczki z delikatnym, bezpiecznym klejem, aby nie uszkadzać i nie niszczyć książek. 

Uważam, że wszelkie uwagi dotyczące przerabianego materiału, powinno robić się na kartce a nie w podręcznikach.

PS Od dziecka uczono mnie, że po książkach się nie bazgrze. Pisałam po prostu na kartce ołówkiem i wkładałam do środka książki. Ewentualnie używałam zakładek w postaci samoprzylepnych karteczek.

szczerze współczuję, mam nadzieję, że w ubraniach też nic innego nie robisz tylko stoisz, ewentualnie wiszą na wieszaku 

ja wychodzę z założenia, że jak coś kupuje to po to aby to użytkować, podręcznik służy do nauki więc może być dowolnie używany jeżeli określone użytkowanie służy do tego, lub ułatwia naukę treści znajdujących się w podręczniku, kupując beletrystykę niczego nie zakreslam , bo taka książka służy zupełnie czemu innemu 

a swoją drogą jest takie coś jak prawo własności i jak ktoś chce to może sobie swój podręcznik nawet spalić, albo zrobić z niego serwetki jeżeli ma taką ochotę 

KUPUJE.

Jeśli masz własny kodeks, słownik, podręcznik do chińskiego, to pisz sobie na marginesach, zaznaczaj, rysuj odnośniki i mindmapy. Jeśli zrobisz to z książką POŻYCZONĄ z biblioteki, od koleżanki, czy ze szkoły (a te darmowe podręczniki mają taki status- są WYPOŻYCZANE, nie dawane na własność), to jesteś zwykłym wandalem i nikt nie powinien Ci pożyczyć nawet starej instrukcji obsługi czajnika.

Ja jestem taki rocznik, który jeszcze załapał się w szkole podstawowej na podręczniki, które się pożyczało przed wakacjami. Rodzice kupowali ćwiczenia i ew dodatkowe zbiory zadań, czy coś takiego. I te książki przekazywane były kolejnym rocznikom, jeśli nie zmieniała się podstawa programowa, czy whatever. W liceum już książki musieliśmy kupić- używane, nowe, komu się jakie udało.

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Ves91 napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

Noma, a ty zapomniałaś już, jak to było z podręcznikami za Twoich szkolnych czasów? Przekazywało się niższemu rocznikowi, póki się nie rozpadły.

Poza tym, PODRĘCZNIK to nie jest coś po czym normalnie się pisze i zakreśla, spokojnie mogą służyć latami, zwłaszcza w starszych klasach, kiedy uczniowie powinni mieć więcej rozsądku. Od pisania to są zeszyty ćwiczeń. A poza wszystkim, to w starszych kasach podręczniki nie są bezpłatne, afaik.

Bzdury totalne, zawsze podręczniki służyły do pisania w celu robienia z boku uwag i notatek oraz do zakreślania mazakami lub ołówkiem  ważniejszych informacji i było to czynione przez większość uczniów zarówno w podstawówce,  liceum jak i na studiach również w tych mega drogich książkach. Znaczna część ludzi ma pamięć wzrokowa stąd ludzie, którzy uczą się z książek piszą po nich i zakreślają. Zresztą jest to ważne kiedy powtarza się materiał przed sprawdzianem itp. nie trzeba wtedy czytac wszystkiego od nowa tylko powtarza się już wybrane informacje. 

A robi się notatki w podręczniku ponieważ nauczyciele czasami dopowiadają więcej niż jest w podręczniku , robi się notatki żeby obok np. w kilku punktach w skrócie zebrac, uściślić najwazniejsze informacje, bo żółte karteczki wiecznie się odklejają , gubią itd. 

Poza tym aktualnie darmowe podręczniki dostaje się we wszystkich klasach szkoły podstawowej. 

Niczego nie przekazywałam młodszym klasom tylko sprzedawałam i sprzedawałam zakreślone za pół ceny, zresztą tak jak prawie każdy. Większość zawsze miałam nowych, ale czasem jak coś odkupiłam to też zakreślone i ani ja ani nikt inny nie miał z tym problemu. Było to zupełnie naturalne. 

W liceum już nie sprzedawałam, ponieważ potrzebne były mi do matury i egzaminów wstępnych na studia. Cześć książek mam do dzisiaj i celowo jest zostawił w domu. 

To, ze Ty pisalas i zaznaczalas po ksiazkach nie oznacza, ze bylo i jest to norma. A patrzac po tym watku, jestes jedyna osoba, ktora tak robila.

Otóż to. Sorry, ale dla mnie bazgranie po książkach (używanie zakreślaczy też się do tego kwalifikuje), to jakieś nieporozumienie i kompletny brak szacunku do słowa pisanego!

Po to są zakładki (które można zrobić samemu albo kupić w pierwszym lepszym empiku), czyste kartki papieru czy karteczki z delikatnym, bezpiecznym klejem, aby nie uszkadzać i nie niszczyć książek. 

Uważam, że wszelkie uwagi dotyczące przerabianego materiału, powinno robić się na kartce a nie w podręcznikach.

PS Od dziecka uczono mnie, że po książkach się nie bazgrze. Pisałam po prostu na kartce ołówkiem i wkładałam do środka książki. Ewentualnie używałam zakładek w postaci samoprzylepnych karteczek.

szczerze współczuję, mam nadzieję, że w ubraniach też nic innego nie robisz tylko stoisz, ewentualnie wiszą na wieszaku 

ja wychodzę z założenia, że jak coś kupuje to po to aby to użytkować, podręcznik służy do nauki więc może być dowolnie używany jeżeli określone użytkowanie służy do tego, lub ułatwia naukę treści znajdujących się w podręczniku, kupując beletrystykę niczego nie zakreslam , bo taka książka służy zupełnie czemu innemu 

a swoją drogą jest takie coś jak prawo własności i jak ktoś chce to może sobie swój podręcznik nawet spalić, albo zrobić z niego serwetki jeżeli ma taką ochotę 

KUPUJE.

Jeśli masz własny kodeks, słownik, podręcznik do chińskiego, to pisz sobie na marginesach, zaznaczaj, rysuj odnośniki i mindmapy. Jeśli zrobisz to z książką POŻYCZONĄ z biblioteki, od koleżanki, czy ze szkoły (a te darmowe podręczniki mają taki status- są WYPOŻYCZANE, nie dawane na własność), to jesteś zwykłym wandalem i nikt nie powinien Ci pożyczyć nawet starej instrukcji obsługi czajnika.

Ja jestem taki rocznik, który jeszcze załapał się w szkole podstawowej na podręczniki, które się pożyczało przed wakacjami. Rodzice kupowali ćwiczenia i ew dodatkowe zbiory zadań, czy coś takiego. I te książki przekazywane były kolejnym rocznikom, jeśli nie zmieniała się podstawa programowa, czy whatever. W liceum już książki musieliśmy kupić- używane, nowe, komu się jakie udało.

nigdzie nie napisałam, że piszę coś lub zakreslam coś w cudzych książkach

Niektóre wpisy wołają o pomstę do nieba, ja odebrałam laptopa dla członków rodzin pracowników byłych PGR, zwykły laptop, rok już działa, na żadne zawołanie nie musiałam nigdzie go pokazywać, jedynie do końca września tego i przyszłego roku napisać oświadczenie że go posiadam w stanie oryginalnym. laptop nie był przeplacony, wartość średnia

.nonszalancja. napisał(a):

Cyrica napisał(a):

z tego co krąży po necie, laptopy mają byc przekazane albo na własność (z pewnymi warunkami), albo w formie użyczenia z przejściem na własność po 5 latach. Czyli mniej wiecej tak samo, jak wygladaja typowe przepisy użytkowania w umowach leasingowych. Wartośc sprzetu została wyceniona na około 70% wartości rynkowej tych samych modeli (sprawdziłam przed chwila ile kosztują), nie sa wiec przepłacone i lepiej ich nie psuć. Znaczy nie upuszczać i nie zalewać kawą, bo usterki sprzetowe realizowane sa na gwarancji - tu też zupełnie normalnie jak w życiu. To, że nie mozna usuwać naklejek licencyjnych, czyli tych z orzełkiem i że laptop finansowany z pieniędzy unii, ma zapobiegać wejściu tych sprzetów do obrotu, co jest oczywiste, dlatego chcą to raz na jakis czas prawdzać. Jak sie komus zetrze że to intel inside to nikt konsekwencji wyciagał nie będzie. Zreszta żadne konsekwencje nie sa przewidziane poza tą, że zgodnie z umową dziecko ma przez 5 lat z tego laptopa korzystać w celu, w jakim go pozyskał. Ma więc go mieć, dlatego sprzet zniszczony w tym okresie trzeba bedzie pewnie nabyc na koszt własny. 

nie ma co siac paniki, raz na jakiś czas wyjdzie ten rząd z naprawde przywoita inicjatywą, to nalezy się cieszyć, ale nie szukać problemów zanim sie w ogóle z programu skorzystało. Przy darmowych podręcznikach tez sie ludzie bali że trzeba będzie odkupowac nowy komplet, nic takiego sie nie działo. 

u nas w szkole były sytuacje, że rodzice musieli odkupić podręcznik, ba nawet niektórzy nauczyciele mają problem z niektórymi okładkami na podręczniki, bo zdaniem nauczycieli mogą uszkodzić wewn. cześć okładki podręcznika 

poza tym te darmowe podręczniki, cóż nie wyobrażam sobie nauki z nich w klasach wyższych, ponieważ nie można w nich nic pisać, ani zakreślać także cóż są bezużyteczne 

a kto normalny pisze lub zakreśla w książkach? Jak już musisz to od tego masz ołówek 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.