Temat: Kupno mieszkania

dzieki Za odpowiedzi :)


To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

Pasek wagi

Sandra202020 napisał(a):

Mój partner kupuje mieszkanie w kredycie . Myśleliśmy żeby wziąć kredyt razem i wszystko spłacać na pol . On ogólnie daje większość wkładu własnego wiec cześć wtedy mieszkania byłaby może 1/5 moja.

zastanawiam się czy brać z nim ten kredyt i spłacać wszystko na pol czy żeby on wziął sam. Ja bym płaciła wtedy czynsz a on spłacał kredyt. Jedynie martwi mnie to ze przy ewentualnym rozstaniu zostaje bez niczego a jakbym jednak była w jakimś ułamku właścicielem to inaczej.

Tylko nie wiem czy pakować się w taki kredyt .. no nie wiem co robić 

Nie, nie brałabym juz kredytu z człowiekiem, z którym nie wiążą mnie więzi pokrewieństwa. Wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle.

Gdybyś jednak zdecydowała sie wziąć kredyt z nim na spółkę, to jeśli on byłby właścicielem w 4/5 a ty tylko w 1/5, to kredyt również spłacałabym jedynie proporcjonalnie do wkładu. Koszty zaś bieżących opłat, czynszu, mediów  itp dzielić na pół. 

cos się zmieniło od maja ? 

"Powiedział ze możemy wziąć na pol . Także sprawa załatwiona :P dużo sprzętów będzie odemnie , mnóstwo dam kasy na remont także nie wyobrażam sobie nie mieć w tym żadnych udziałów. A niestety nie stać mnie na jedno mieszkanie i jeszcze zbieranie na drugie"

Od maja ten temat walkujecie? A ten wasz ślub to niby kiedy? 

Karolka_83 napisał(a):

To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

jak bierzesz kredyt to za sam kredyt odpowiedzialność jest solidarna, nie ma znaczenia udział w nieruchomości.

Pasek wagi

nuta napisał(a):

Sandra202020 napisał(a):

nuta napisał(a):

Sandra202020 napisał(a):

Udzicha napisał(a):

Mam mieszane uczucia co do całej sytuacji bo brakuje mi tu czegoś, niby planujecie przyszłość razem, a jednak osobno, co w momencie kiedy stracisz prace i nie będziesz mieć kasy na te umówione rachunki? No i z takim typem faceta 0 dzieci, to nie jest człowiek z którym zakłada się rodzine, można z nim być w luźnym związku, w razie rozstania masz gdzie iść z dzieckiem?

to przecież on będzie płacił jeżeli bym straciła prace :D czemu uważasz ,ze razem a jednak osobno ? Trochę nie rozumiem ? Ja sama wyszłam z inicjatywa płacenia za czynsz a rachunki na pół gdyby to on miał opłacać cały kredyt i brać na siebie. Czynsz jest na tyle niski ze nie widziałabym w tym większego problemu . W razie rozstania mam oczywiście gdzie iść 

ale planujemy żeby to było wspólne mieszkanie . Może tez być moje w jakieś części tylko musiałabym razem z nim wziąć kredyt i płacić go na pol. Trochę to tez uszczupli mój budżet zwłaszcza ze muszę dac jeszcze na wkład własny dlatego zastanawiam się co robić 

ja też mam mieszane uczucia co do tego układu

macie w ogóle datę ślubu?

w przypadku kredytu, akurat ślub ma wpływ na oprocentowanie, no chyba że są wątpliwości co do związku 

spłacając drogi kredyt jakoś nie wierzę w wywalanie kasy na bajeczne wesele 

Powinnaś zadbać o swoje interesy, a nie jak tu dorzucić się do kredytu za 1/5mieszkania i wyskoczyć z kasy. 

czyli co polecasz zrobić ?

Ogólnie tak to prawie wyglada , ile dam wkładu własnego taki mam % udział w mieszkaniu . Niestety nie mam tylu pieniędzy żeby było 50/50

wklad własny - 1/5

kredyt - 1/2

po spłacie kredytu, dalej masz tylko 1/5 mieszkania

domyslam się, że partner lepiej zarabia, wiec płacenie raty bardziej Ciebie obciąży - czy na pewno Ciebie stać na taki interes? Do tego notariusz, podatek od zakupu nieruchomości, opłaty bankowe(ja miałam dodatkowo  rzeczoznawcę od wyceny), ubezpieczenie, zawsze jakiś mniejszy/większy remont lub umeblowanie. 

jak to się ma kalkulować?

za mało danych i konkretnych wyliczeń, ale to i tak wróżenie z fusów

za mało danych, ale napisała że facet ma wkład własny 400 tys. Jeśli mieszkanie kosztowałoby np. 660 tys to on dał na to mieszkanie na start 60%, pozostałe 40% wartości mieszkania to w takim razie jak rozumiem kredyt który jest splacany na pół, czyli każde ma udział 20%. Facet 60+20, autorka 20%. Nie widzę w tym niesprawiedliwosci żadnej, zamiast płacić komuś za wynajem spłaca jednak swoją część mieszkania i jest w odpowiednim procencie właścicielka.

Karolka_83 napisał(a):

To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

ja się nie zgodzę z tym kompletnie, bo jak facet wykłada 400 tys zł więc jak wnioskuję daje te 60% na mieszkanie to oni biorą kredyt tylko na 40% mieszkania- więc płacąc po połowie każde z nich tym kredytem właśnie spłaca swoja 1/5 mieszkania.

chyba że źle rozumiem ten deal - to już autorka musi wyjaśnić:)

a jeśli chodzi o sam fakt wejścia w ten układ to dużo zależy od tego, czy chcesz mieć ten procent własności. Gdybyście się rozstali to jedno z Was musi spłacić drugie, więc odzyskasz swoje pieniądze, może z nawiązką bo ceny nieruchomości jednak bardzo rosną.

sacria napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

ja się nie zgodzę z tym kompletnie, bo jak facet wykłada 400 tys zł więc jak wnioskuję daje te 60% na mieszkanie to oni biorą kredyt tylko na 40% mieszkania- więc płacąc po połowie każde z nich tym kredytem właśnie spłaca swoja 1/5 mieszkania.

chyba że źle rozumiem ten deal - to już autorka musi wyjaśnić:)

a jeśli chodzi o sam fakt wejścia w ten układ to dużo zależy od tego, czy chcesz mieć ten procent własności. Gdybyście się rozstali to jedno z Was musi spłacić drugie, więc odzyskasz swoje pieniądze, może z nawiązką bo ceny nieruchomości jednak bardzo rosną.

W sumie za mało danych znamy żeby to dobrze policzyć. W tym układzie który opisałaś, to faktycznie na końcu wyszło by jego 60+połowa z 40 i jej połowa z 40, czyli on ma 4/5 a ona 1/5. Jest jeszcze kwestia wkładu własnego z jej strony bo jeśli da przykładowo 100 czy 200 tysięcy, to już też ciut inaczej. Musielibyśmy w sumie wiedzieć kto ile dokładnie daje, ile biorą kredytu itp. Dla mnie jako mnie za dużo kombinacji. Pewnie w tym układzie nie zdecydowałabym się na wspólny kredyt i dzielenie się jakimiś udziałami rzędu 1/5. Choć rozumiem rozkminy, bo podejrzewam że nie chodzi o tyle mieszkanie co koszty późniejsze (np urządzania). Jej pewnie chodzi o to że przy wspólnym kredycie w razie rozstania będzie miała chociaż tą 1/5 zwrotu. Natomiast jeśli on weźmie kredyt na siebie i będzie miał całość a ona dołoży swoje 3 grosze do wykańczania, to potem w razie rozejścia się obawia się, że nie odzyska tej kasy i o ile meble mogłaby zabrać ze sobą, o tyle płytki czy panele nie szczególnie a też przy rozstawaniu się w gniewie, to pewnie on nie będzie skory do wypłacania się sam z siebie a wedle aktu notarialnego mieszkanie będzie jego. A taka wykończeniówka w zależności od standardu może pochłonąć spokojnie trzycyfrowe kwoty, zważywszy jak wszystko poszło do góry łącznie z cenami samych usług. Ale to też można ogarnąć - brać faktury na siebie czy to materiałów czy czegokolwiek. I wprawdzie nie znam się na tym jakoś mocno, ale pewnie jakaś umowa też by nie zaszkodziła - nawet notarialna dla pewności. Może byłoby to łatwiejsze do ogarnięcia jeśli rozpatrujemy potencjalne rozstanie kiedyś tam? Oczywiście można dzielić włos na czworo i rozpatrywać w kategoriach że jej wkład 100 tyś teraz w wykończenie przyniesie kiedyś jemu ewentualny większy zysk przy sprzedaży tego mieszkania, ale to w tym układzie ciężko będzie do dojść do jakiegokolwiek porozumienia.

Pasek wagi

Udzicha napisał(a):

Tak jak wyżej zostało to napisane ten interes nie jest dla ciebie opłacalny i jestem zaskoczona, że osoba która ma być ci najbliższa i chcesz mieć z nią dzieci próbuje cię w to wpakować, najlepiej w twojej sytuacji kupić samej kawalerkę chociaż i ja wynająć i z wynajmu płacić sobie ratę, a z kasy bieżącej dokładać się do czynszu narzeczonego i opłat to jest najrozsądniejsza z opcji dla ciebie. Jeżeli chodzi o dzieci z takim typem faceta to bym się mocno zastanowiła bo w razie rozstania zostaniesz z niczym, no tylko z dzieckiem i może da ci 500 zł alimentów. A co ze ślubem?


hahha czemu ?:D

Nie rozumiem skąd takie wyliczenia.

Jakby nie on to o tym mieszkaniu nie mogłabym nawet pomarzyć . A decyzje o kredycie daje mi. Daje aż 400 tys wkładu własnego wiec kredyt byłby tylko na pozostała cześć 


sacria napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

ja się nie zgodzę z tym kompletnie, bo jak facet wykłada 400 tys zł więc jak wnioskuję daje te 60% na mieszkanie to oni biorą kredyt tylko na 40% mieszkania- więc płacąc po połowie każde z nich tym kredytem właśnie spłaca swoja 1/5 mieszkania.

chyba że źle rozumiem ten deal - to już autorka musi wyjaśnić:)

a jeśli chodzi o sam fakt wejścia w ten układ to dużo zależy od tego, czy chcesz mieć ten procent własności. Gdybyście się rozstali to jedno z Was musi spłacić drugie, więc odzyskasz swoje pieniądze, może z nawiązką bo ceny nieruchomości jednak bardzo rosną.

dobrze rozumiesz , dlatego dziwią mnie trochę te wcześniejsze komentarze 

Karolka_83 napisał(a):

sacria napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

To daj 1/5 wkładu własnego, płać 1/5 raty miesięcznej i mieszkanie jest w 1/5 Twoje. A rachunki płaćcie na pół, bo to już nie ma związku z kredytem i tak samo byście płacili na wynajmie powiedzmy.

ja się nie zgodzę z tym kompletnie, bo jak facet wykłada 400 tys zł więc jak wnioskuję daje te 60% na mieszkanie to oni biorą kredyt tylko na 40% mieszkania- więc płacąc po połowie każde z nich tym kredytem właśnie spłaca swoja 1/5 mieszkania.

chyba że źle rozumiem ten deal - to już autorka musi wyjaśnić:)

a jeśli chodzi o sam fakt wejścia w ten układ to dużo zależy od tego, czy chcesz mieć ten procent własności. Gdybyście się rozstali to jedno z Was musi spłacić drugie, więc odzyskasz swoje pieniądze, może z nawiązką bo ceny nieruchomości jednak bardzo rosną.

W sumie za mało danych znamy żeby to dobrze policzyć. W tym układzie który opisałaś, to faktycznie na końcu wyszło by jego 60+połowa z 40 i jej połowa z 40, czyli on ma 4/5 a ona 1/5. Jest jeszcze kwestia wkładu własnego z jej strony bo jeśli da przykładowo 100 czy 200 tysięcy, to już też ciut inaczej. Musielibyśmy w sumie wiedzieć kto ile dokładnie daje, ile biorą kredytu itp. Dla mnie jako mnie za dużo kombinacji. Pewnie w tym układzie nie zdecydowałabym się na wspólny kredyt i dzielenie się jakimiś udziałami rzędu 1/5. Choć rozumiem rozkminy, bo podejrzewam że nie chodzi o tyle mieszkanie co koszty późniejsze (np urządzania). Jej pewnie chodzi o to że przy wspólnym kredycie w razie rozstania będzie miała chociaż tą 1/5 zwrotu. Natomiast jeśli on weźmie kredyt na siebie i będzie miał całość a ona dołoży swoje 3 grosze do wykańczania, to potem w razie rozejścia się obawia się, że nie odzyska tej kasy i o ile meble mogłaby zabrać ze sobą, o tyle płytki czy panele nie szczególnie a też przy rozstawaniu się w gniewie, to pewnie on nie będzie skory do wypłacania się sam z siebie a wedle aktu notarialnego mieszkanie będzie jego. A taka wykończeniówka w zależności od standardu może pochłonąć spokojnie trzycyfrowe kwoty, zważywszy jak wszystko poszło do góry łącznie z cenami samych usług. Ale to też można ogarnąć - brać faktury na siebie czy to materiałów czy czegokolwiek. I wprawdzie nie znam się na tym jakoś mocno, ale pewnie jakaś umowa też by nie zaszkodziła - nawet notarialna dla pewności. Może byłoby to łatwiejsze do ogarnięcia jeśli rozpatrujemy potencjalne rozstanie kiedyś tam? Oczywiście można dzielić włos na czworo i rozpatrywać w kategoriach że jej wkład 100 tyś teraz w wykończenie przyniesie kiedyś jemu ewentualny większy zysk przy sprzedaży tego mieszkania, ale to w tym układzie ciężko będzie do dojść do jakiegokolwiek porozumienia.

tak! Dokładnie tak jest i o to mi chodzi 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.