Temat: Domyśl się! Też Was to wkurza?

Od zawsze słyszę ten sam tekst: domyśl się!

Jak byłam dzieckiem to matka w kółko to powtarzała, bo powinnam się domyśleć, żeby np. pomóc jej w gotowaniu czy czymkolwiek innym. 
W poprzedniej pracy to samo. Szef brał mnie „na dywanik” i miał pretensje, że nie domyśliłam się by pomóc koleżanką w pracy. Choć pracowałyśmy na innych stanowiskach i one mi nigdy pomocy nie oferowały.

Oczywiście wszystkie te pretensje miały miejsce już po fakcie. Przez to często miałam przypiętą łatkę osoby egoistycznej, która nie lubi innym pomagać. 
Ja uważam, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy to powinien o nią poprosić. Sama zawsze tak robię.
Czy ludziom tak trudno zakomunikować, że potrzebują pomocy?  Czy na prawdę trzeba się domyślać co inni czują i jakie mają potrzeby? 
Jesteś team „komunikacja to podstawa” czy”domyśl się”? 

Cyrica napisał(a):

i tu się z Tobą zupełnie nie zgadzam, bo to że jedna osoba uważa, iż na obiad potrzeba obrać ziemniaki, to jest JEJ pomysł na obiad, a nie ogólna zasada społeczna, że na obiad maja być ziemniaki. Kto inny może uznać, że równie dobrze jest sobie podejść do lodówki, wyciągnąc kawałek kiełbasy i pomidora, ukroić pajdę chleba i to po prostu zjeść, bez czyichś cholernych gotowanych ziemniaków. I zwracaniem uwagi na innych może być tak samo to, że sie nie zmusza innych milcząco do akceptacji rodzacych się w naszej głowie pomysłow. I po to mamy mowę a nie telepatię jako sposób komunikacji.

wiesz co tu nie ma znaczenia, czy ten obiad gotowała dla siebie, czy dla wszystkich, w tym dla Dagi , która chciała zjeść kiełbasę ,tylko o ogólne zasady zachowania , bo ja bym pomogła matce w obiedzie nie proszona nawet gdyby ten obiad gotowała chociażby tylko dla siebie 

I tak jak pisałam wcześniej, nie chciałabym mieć takiego pracownika, który nie umie pracować w zespole i zawsze trzeba go o wszystko prosić i popychać tak jakby nie wiedział jak się ma zachować

widze, że się nie dogadamy, zresztą ogólnie twój światopogląd do mnie nie trafia, mam wrażenie, że do wielu rzeczy masz stosunek lekceważący 


Nie słyszę tego, ale tego nie cierpię. Sama jestem konkretna, bardzo jasno i wprost mówię czego chcę i tego samego oczekuję. 

Noma, padłam po tekście, że pomagasz innym współpracownikom z ich obowiązkami. Nadgorliwcy są przezemnie chyba jeszcze bardziej nielubiani niż typ "domyśl się". 

SurykatkaPospolita napisał(a):

Nie słyszę tego, ale tego nie cierpię. Sama jestem konkretna, bardzo jasno i wprost mówię czego chcę i tego samego oczekuję. 

Noma, padłam po tekście, że pomagasz innym współpracownikom z ich obowiązkami. Nadgorliwcy są przezemnie chyba jeszcze bardziej nielubiani niż typ "domyśl się". 

a ja nie znoszę ludzi którzy mają wywalone na wiele spraw

Ty byś pomogła, chwalebne, gdyby na tym skończyć. Natomiast jest tego ciąg dalszy, bo relatywnie oczekujesz, że potem ktoś pomoże Tobie. To jeszcze też można uznać za ok, ale to nie koniec. Bo pomagasz wtedy kiedy TY uważasz i oczekujesz wtedy, kiedy TY czegoś chcesz. I w takiej postawie nie ma ni grama z tego altruizmu, nic nie pomoże powoływanie sie na zasady, jest jedynie symetria, którą TY chcesz ustalać. Postaram się wytknąć Ci przy najbliższej okazji brak akceptacji dla symetrii, którą ktoś chce narzucić Tobie, bo takich przypadków było tu już bardzo wiele i całkowicie zmieniałaś narrację. 

zresztą... ciągle ktoś Ci to wytyka, wiec w sumie nie muszę.

.nonszalancja. napisał(a):

SurykatkaPospolita napisał(a):

Nie słyszę tego, ale tego nie cierpię. Sama jestem konkretna, bardzo jasno i wprost mówię czego chcę i tego samego oczekuję. 

Noma, padłam po tekście, że pomagasz innym współpracownikom z ich obowiązkami. Nadgorliwcy są przezemnie chyba jeszcze bardziej nielubiani niż typ "domyśl się". 

a ja nie znoszę ludzi którzy mają wywalone na wiele spraw

Tak, mam wywalone na obowiązki INNYCH. Ktoś poprosi, jasne, pomogę jak mogę. Ale latać i patrzeć "co by tu można jescze zrobić' to żenada. Takie osoby się potem wykorzystuje i ich nie docenia. 


Cyrica napisał(a):

Ty byś pomogła, chwalebne, gdyby na tym skończyć. Natomiast jest tego ciąg dalszy, bo relatywnie oczekujesz, że potem ktoś pomoże Tobie. To jeszcze też można uznać za ok, ale to nie koniec. Bo pomagasz wtedy kiedy TY uważasz i oczekujesz wtedy, kiedy TY czegoś chcesz. I w takiej postawie nie ma ni grama z tego altruizmu, nic nie pomoże powoływanie sie na zasady, jest jedynie symetria, którą TY chcesz ustalać. Postaram się wytknąć Ci przy najbliższej okazji brak akceptacji dla symetrii, którą ktoś chce narzucić Tobie, bo takich przypadków było tu już bardzo wiele i całkowicie zmieniałaś narrację. 

zresztą... ciągle ktoś Ci to wytyka, wiec w sumie nie muszę.

nigdzie nie napisałam, że oczekuje że mi się ktoś odwdzięczy, tylko że inni też potrafią pomoc od siebie i wtedy fajnie się razem współpracuje i już pisałam słowem klucz jest od siebie , a nie dlatego że ktoś tego oczekuje 

Nikt tak do mnie nigdy nie mówił. W pracy czasami mówię w teamie, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to niech da znać. I również uważam, że jeśli ktoś tej pomocy potrzebuje, to niech zapyta :D skąd ja mam wiedziec, ze jej potrzebują? Wystarczy, gdy wiedzą, że mogą na mnie liczyć. Tak samo nie rozglądam się w metrze za ciężarną czy osobą starszą. Jak zauważę, to zaproponuję, żeby usiadła na moje miejsce, ale nie czuję, że to moim zadaniem jest domyślenie się i szukanie wzrokiem czy ktoś taki się dosiadł. A wiem, że często takie osoby tego oczekują 🙈

SurykatkaPospolita napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

SurykatkaPospolita napisał(a):

Nie słyszę tego, ale tego nie cierpię. Sama jestem konkretna, bardzo jasno i wprost mówię czego chcę i tego samego oczekuję. 

Noma, padłam po tekście, że pomagasz innym współpracownikom z ich obowiązkami. Nadgorliwcy są przezemnie chyba jeszcze bardziej nielubiani niż typ "domyśl się". 

a ja nie znoszę ludzi którzy mają wywalone na wiele spraw

Tak, mam wywalone na obowiązki INNYCH. Ktoś poprosi, jasne, pomogę jak mogę. Ale latać i patrzeć "co by tu można jescze zrobić' to żenada. Takie osoby się potem wykorzystuje i ich nie docenia. 

kompletnie mylisz wewnętrzna dobroć , zasady współżycia w społeczeństwie ze służalczością i brakiem asertywności , ale tak wygodniej , masz wywalone ze strachu że ktoś cię wykorzysta , zawsze to jakaś wymówka na to że ktoś nie jest miły i bliżej mu do samoluba 

GreenApple2022 napisał(a):

Nikt tak do mnie nigdy nie mówił. W pracy czasami mówię w teamie, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to niech da znać. I również uważam, że jeśli ktoś tej pomocy potrzebuje, to niech zapyta :D skąd ja mam wiedziec, ze jej potrzebują? Wystarczy, gdy wiedzą, że mogą na mnie liczyć. Tak samo nie rozglądam się w metrze za ciężarną czy osobą starszą. Jak zauważę, to zaproponuję, żeby usiadła na moje miejsce, ale nie czuję, że to moim zadaniem jest domyślenie się i szukanie wzrokiem czy ktoś taki się dosiadł. A wiem, że często takie osoby tego oczekują ?

i to jest bardzo przykre, właśnie też o tym chciałam napisać, że preferowane tutaj zachowania prowadzą do takich właśnie sytuacji, które są przejawem egoizmu i nie bez przyczyny ludzie narzekają że kiedyś było lepiej, miłej , sympatyczniej , mniej samolubnie 

tez kiedyś stałam w kolejce a na końcu ciężarna w zaawansowanym stanie i zapytałam ludzi i ekspedientkę czy moga te panią przepuścić , bo widać że tej pani już ciężko do tego jest upał itd to były fochy  że oni nie interesują się innymi , serio ? Szczyt chamstwa ..

Cyrica napisał(a):

i tu się z Tobą zupełnie nie zgadzam, bo to że jedna osoba uważa, iż na obiad potrzeba obrać ziemniaki, to jest JEJ pomysł na obiad, a nie ogólna zasada społeczna, że na obiad maja być ziemniaki. Kto inny może uznać, że równie dobrze jest sobie podejść do lodówki, wyciągnąc kawałek kiełbasy i pomidora, ukroić pajdę chleba i to po prostu zjeść, bez czyichś cholernych gotowanych ziemniaków. I zwracaniem uwagi na innych może być tak samo to, że sie nie zmusza innych milcząco do akceptacji rodzacych się w naszej głowie pomysłow. I po to mamy mowę a nie telepatię jako sposób komunikacji.

A ja to widzę inaczej. Cieszę się, że gdy mama była zalatana, po pracy szybko obiad dla dzieci, a potem zakupy, wspólny spacer i zabawa, kąpiel i spanie... to ja potrafiłam jako młoda nastolatka od siebie pomóc i sama się domyślić, że miło byłoby pomóc mamie w drobnostkach jak obranie ziemniaków czy zrobienie zakupów razem. Za to mój kuzyn nie drgnąłby palcem, nawet gdyby jego matka miała mdleć ze zmęczenia, a on jednak oczekuje obiadku i wspólnie spędzonego czasu :D Jeśli Daga jest jak ten mój kuzyn, to rozumiem i myślę jak Noma - czasami dobrze jest pomyśleć o innych i się domyśleć. Nie chodzi o wyręczanie innych i robienie czegoś co oni sobie wymyślili, a o życie wśród ludzi w dobrych zdrowych relacjach i pomaganie sobie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.