Temat: koniec roku w szkole

Czy w Waszych szkolach tez jest takie szalenstwo na koniec roku? I kwiatki, i czekoladki po 40zl, i albumy ze zdjeciami, karty podarunkowe... Moze ja jestem jakas ograniczona i nie rozumiem tego. 

Mamy, jak to w szkole, nauczycieli lepszych i gorszych. Z tych gorszych to jedna robi dzieciom taka traume ze pare osob do psychologa chodzi, czesc w ogole ma awersje do przedmiotu, dzieci zmienialy grupe zeby przejsc do innej nauczycielki - sprawa oparla sie o kuratorium, dyrektor sie obrazil za 'donos'.

Z kolei druga - i tu juz gorzej bo to jezyk polski - ciagle chora, a jak juz zdrowa, to przez pol lekcji narzeka jaka to byla chora. Lektury nie przerobionem, dzieciaki do egzaminu 8-klasisty pracowaly same lub na korkach. 

I teraz puenta - klasa ma 8 stow na koniec roku ze skladek na koncie 3-ki klasowej. Okazuje sie ze to malo, trzeba jeszcze doklozyc drugie tyle. No nie wiem, najpierw walczymy z nauczycielami ze nie robia swojej roboty a teraz bedziemy do nich z fantami leciec i udawac ze sa tacy swietni? Troche hipokryzja. A jak sie postawilam, ze te prezenty to jakis absurd, to zostalam zaatakowana ze 'jak mi sie nie podoba to moge wyjsc z grupy'. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

cancri napisał(a):

Moja corka jest w szkole w Niemczech i tu wrecz nie wolno dawac nauczycielom prezentow, bo jest to forma lapowki. W przedszkolu zawsze dawalismy paniom czekoladki albo kwiatki na wszystkie okazje, bo chcialysmy. Mimo to, nauczyciele wkladaja duzo serca w wychowanie naszych dzieci i tez dla mnie to jest smutne, jak nie wiem, konczy sie rok szkolny i nikt nic nie przynosi. Nasza pani teraz odchodzi ze szkoly to robimy klasa prezent - ramke i tekstem, taka ksiazeczke z rysunkami i zyczeniami od dzieci + zrobimy piknik dla klasy. Rok temu na zakonczenie roku rodzice rowniez zorganizowali piknik. Wiec zaden szal.

no wlasnie  mi sie wydaje ze takie prezenty za kilaset zl to jest lapowka. Niektorzy nauczyciele mowia ze czuja sie niezrecznie ale glupio od dzieci nie przyjac. I robi sie bledne kolo. Jak sobie zazartowalam na grupie rodzicow ze moze w ogole wycieczke do Tunezji wykupic to polowa nie zalapala sakrazmu. 

Poza tym - co innego jak nauczyciel jest naprawde w porzadku, wykonuje swoja prace, ma dobry kontakt z dzieciakami - ok, milo go docenic. Ale tu mamy sytuacje jakas kosmiczna, nauczyciel dreczy dzieci, wyzywa od debili, a my udajemy ze deszcz pada jak sie nam pluje w twarz i polecimy z czekoladkami. No nie.

OMG seeerio? W zyciu bym sie na to nie zgodzila! To jest pokazywanie, ze nie wazne jakim kto jest gnojem dla ciebie, ty jestes zobowiazany go szanowac i po rekach calowac z racji pozycji. Mnie tak niestety wychowano i dopiero teraz widze, jaki to blad.

cancri napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

cancri napisał(a):

Moja corka jest w szkole w Niemczech i tu wrecz nie wolno dawac nauczycielom prezentow, bo jest to forma lapowki. W przedszkolu zawsze dawalismy paniom czekoladki albo kwiatki na wszystkie okazje, bo chcialysmy. Mimo to, nauczyciele wkladaja duzo serca w wychowanie naszych dzieci i tez dla mnie to jest smutne, jak nie wiem, konczy sie rok szkolny i nikt nic nie przynosi. Nasza pani teraz odchodzi ze szkoly to robimy klasa prezent - ramke i tekstem, taka ksiazeczke z rysunkami i zyczeniami od dzieci + zrobimy piknik dla klasy. Rok temu na zakonczenie roku rodzice rowniez zorganizowali piknik. Wiec zaden szal.

no wlasnie  mi sie wydaje ze takie prezenty za kilaset zl to jest lapowka. Niektorzy nauczyciele mowia ze czuja sie niezrecznie ale glupio od dzieci nie przyjac. I robi sie bledne kolo. Jak sobie zazartowalam na grupie rodzicow ze moze w ogole wycieczke do Tunezji wykupic to polowa nie zalapala sakrazmu. 

Poza tym - co innego jak nauczyciel jest naprawde w porzadku, wykonuje swoja prace, ma dobry kontakt z dzieciakami - ok, milo go docenic. Ale tu mamy sytuacje jakas kosmiczna, nauczyciel dreczy dzieci, wyzywa od debili, a my udajemy ze deszcz pada jak sie nam pluje w twarz i polecimy z czekoladkami. No nie.

OMG seeerio? W zyciu bym sie na to nie zgodzila! To jest pokazywanie, ze nie wazne jakim kto jest gnojem dla ciebie, ty jestes zobowiazany go szanowac i po rekach calowac z racji pozycji. Mnie tak niestety wychowano i dopiero teraz widze, jaki to blad.

no wlasnie to jest ciekawe - moja opinie podzielila tylko JEDNA osoba, 24 pozostale beda latac z prezentami do wszystkich nauczycieli. Co wiecej - prezenty sa tez dla pani z biblioteki, pani pedagog, vice dyrektor i h... wie kogo jeszcze. Pewnie sprzataczka i pan zlota raczka tez dostana. 

jakis kosmos.

Pasek wagi

Takie zwyczaje postaw się, a zastaw się to tylko w kręgach nowobogackich zauważam, syn chodzi do szkoły prywatnej, wszyscy mają kasę ale takich cyrków nie zanotowałam, w zeszłym roku moja siostrzenica kończyła tę samą szkole i obyło się bez wymyślania, syn jest obecnie w drugiej klasie, na dzień nauczyciela były jakieś upominki kubeczki, czekoladki itd.

Po kwiatku dla każdego, symbolicznie nawet dla obsługi szkolnej rozumiem ale prezenty? 

Na zakończenie przedszkola córki była zbiórka 20zl na koniec roku. Wychowawczyni miała dostać łańcuszek,  pomoc bransoletkę a panie z angielskiego i religii kwiatki. Nawet to przerosło naszą grupę. Wpłaciła tylko połowa osób (12 z 24). Przykre że po czterech latach z naszymi dziećmi niektórym jest żal dać parę złotych w podziekowaniu. 

Ale kwoty i prezenty jakie Ty wymieniasz to kosmos jakis.

Pamiętam, że u mnie na koniec roku dawało się kwiatka wychowawcy i tyle. A jak był koniec roku w 3 i 6 klasie czy w gimnazjum to razem z klasą robiliśmy sobie grupowe zdjęcie i z tyłu się pisało jakiś wiersz i nasze podpisy. Tyle. To ma być miły upominek dla wychowawcy i pamiątka a nie nie wiadomo co. Nie płaciłabym tylu pieniędzy. 

SuperMarcelina napisał(a):

Pamiętam, że u mnie na koniec roku dawało się kwiatka wychowawcy i tyle. A jak był koniec roku w 3 i 6 klasie czy w gimnazjum to razem z klasą robiliśmy sobie grupowe zdjęcie i z tyłu się pisało jakiś wiersz i nasze podpisy. Tyle. To ma być miły upominek dla wychowawcy i pamiątka a nie nie wiadomo co. Nie płaciłabym tylu pieniędzy. 

taki jest plan - ja nie bede juz nic dokladac w tej szkole, za duzo nerwow stracilam na walke z niektorymi nauczycielami zeby teraz spokojnie patrzec jak w glorii chwaly obieraja prezenty od dzieci. Na szczescie moj syn na zakonczenie roku sie w ogole nie wybiera, bo wyjezdza. Jak widzi co sie dzieje to tez stwierdzil ze w sumie to dobrze ze go nie bedzie. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

SuperMarcelina napisał(a):

Pamiętam, że u mnie na koniec roku dawało się kwiatka wychowawcy i tyle. A jak był koniec roku w 3 i 6 klasie czy w gimnazjum to razem z klasą robiliśmy sobie grupowe zdjęcie i z tyłu się pisało jakiś wiersz i nasze podpisy. Tyle. To ma być miły upominek dla wychowawcy i pamiątka a nie nie wiadomo co. Nie płaciłabym tylu pieniędzy. 

taki jest plan - ja nie bede juz nic dokladac w tej szkole, za duzo nerwow stracilam na walke z niektorymi nauczycielami zeby teraz spokojnie patrzec jak w glorii chwaly obieraja prezenty od dzieci. Na szczescie moj syn na zakonczenie roku sie w ogole nie wybiera, bo wyjezdza. Jak widzi co sie dzieje to tez stwierdzil ze w sumie to dobrze ze go nie bedzie. 

Czyli syna nie będzie na zakończeniu, oprócz tego pisałaś że był egzamin 8 klasisty więc zakładam że kończy tą szkołę na zawsze i już do niej nie wróci? Nie dałabym ani grosza w tym konkretnym przypadku :) Co innego jak się ma dobre wspomnienia, ale tak jak mówisz - część nauczycieli się nie wykazała a wręcz była wredna i chamska dla dzieci, to bym patrzeć nie mogła jak te prezenty dostają za moją krwawicę. Ale nawet jakby byli super, to i tak uważam, że dla wszystkich po kwiatku a dla wychowawcy coś ekstra i wystarczy z palcem w nosie. A jak ktoś ma ochotę, bo wybitnie jakiegoś nauczyciela uwielbiał, to zawsze może dać coś od siebie.

Jako lekki offtop podam anegdotkę. Jak urodziłam pierwsze dziecko, to trafiły mi się na położniczym dwie czy trzy takie na prawde ekstra babki. Mega nam młodym mamom tam pomagały, dopytywały, ciągle służyły pomocą same z siebie - no widać, że robiły dużo ponad obowiązkowe minimum. Jak miałam wychodzić ze szpitala, to chciałam tak symbolicznie podziękować, więc poszłam z jakąś bombonierką i dobrym słowem do pokoju tych pielęgniarek czy tam położnych. I były w pokoju wszystkie, ale oczywiście pierwsza łapę wyciągnęła po tą bombonierkę ta JEDNA jedyna, która była dla wszystkich wredna i chamska a jak się przy tym słodko uśmiechała i nagle taaaka miła, to aż mnie qrwica wewnętrzna ogarnęła. Nie wiem czemu własnie tak sobie wyobrażam wręczanie wypasionych prezentów takim nauczycielom, którzy robili dzieciom pod górkę nie dając z siebie nic ponad to co trzeba a przy tym ciągnąc te dzieciaki w dół.

Pasek wagi

Nie kupujcie prezentów. Nauczycie ich nie chcą i tego obgadywaniu. Niech dzieciaki w podziękowaniu zaśpiewają swojej Pani,  wystarczy. Piszę to, jako nauczyciel. 

Pasek wagi

u nas z pieniędzy, które zostawały na koniec roku kupowało się prezent dla wychowawcy (jakiś kosz podarunkowy) ale również z tego są kupowane prezenty dla dzieci - zawsze jakiś słownik czy książka. Także dowiedz się co z tego jest opłacane.

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

u nas z pieniędzy, które zostawały na koniec roku kupowało się prezent dla wychowawcy (jakiś kosz podarunkowy) ale również z tego są kupowane prezenty dla dzieci - zawsze jakiś słownik czy książka. Także dowiedz się co z tego jest opłacane.

600 zl na czekoladki, 280 na albumy ze zdjeciami 4 szt (rozumiem zeby dla wychowawczyni, ale cala reszta to juz nie rozumiem), 400 na kwiaty, jakies 50 na taka pamiatkowa skrzyneczke z grawerem dla pani wychowawczyni i zeby bylo jeszcze bardziej slodkopierdzaco w tej skrzynecce bedzie karta do Empiku - nie wiem na jaka kwote ale pewnie z 200 na bank. Dla dzieci to nawet na lizaki nie zostanie. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.