- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 czerwca 2023, 00:40
Co byście wybrały pomoc domową i czas na pasje rozwój czy poświecenie sie domowi i obowiązkom i czasu na nic poza tym?
4 czerwca 2023, 11:14
Pewnie że wolałabym się rozwijać i spędzać miło czas niż sprzatac:D ostatnio u mnie przeważnie jest brudniej niż chciałabym, żeby było, bo za dużo wszystkich obowiązków i to zostaje na samym końcu listy.
Finansowo jakoś jednak szkoda byłoby mi na to pieniędzy, na coś co sama mogę zrobić...może jak byłyby dzieci czy coś, to wtedy się zdecyduje.
4 czerwca 2023, 11:43
wole sama ogarniac obowiązki domowe, do pracy też chodzę piechotą łącznie dziennie 40 min, jednak ruch to zdrowie , poza tym ogarnę sobie tak jak ja chcę a nie jak ktoś mi zrobinie uważam, że ogarnianie domu/mieszkania zabiera tyle czasu, że nic innego nie można robić
to zależy od rozmiaru domu oraz oczekiwań/ standardu ogarniania, do którego człowiek jest przyzwyczajony. No i tego, co można robić zamiast.
Myślę, ze zależy też od tego czy ktoś na bieżąco coś ogarnia czy tylko buduje piramidy garów w zlewie i syfu na stole czekając na ten jeden dzień w tygodniu czy jak tam często sprząta i ogarnia całość. Jak się na bieżąco w miarę dba o czystość (i nie mówię o bieganiu ze ścierą ciągle, tylko chociaż starcie ze stołu, ogarniecie garów tak, zeby na koniec dnia był pusty zlew itp.) to wtedy sprzątanie nie idzie tak strasznie długo. Chyba, ze najpierw trzeba sobie odgracić drogę, żeby do wszystkiego dojść, to wtedy już się robią z tego dodatkowe godziny. Przy dzieciach też uważam, że czas rośnie w górę. Póki dzieciaki u mnie były małe, to u nich w pokojach najwięcej czasu mi schodziło, bo najpierw trzeba było ogarnąć zabawki z półek, żeby się dostać do kurzu ;) Teraz mają 8 i 11 lat i sami ogarniają sobie porządek w pokojach łącznie ze ścieraniem kurzy - na razie im się to podoba a i ja mam mniej do roboty ;) Ale Araksol małych dzieci nie ma, więc w sumie odpada temat. No i też nie trzeba mieć sterylnie czysto. Ogar z grubsza, kurze starte, odkurzone i tyle. Z doświadczenia powiem, ze im mniej ma się gratów w domu, tym schludniej wygląda. W starym mieszkaniu nawet jak miałam wypucowane, to walające się po kątach i szafach kartony i rzeczy (nie mieliśmy piwnicy, więc część rzeczy była upychana gdziekolwiek) sprawiały, ze całosciowo wydawało się, ze jest nie posprzątane bo był ogólny chaos. Teraz jak mamy dom ze strychem i tych rzeczy nie stoi wystawionych dużo, jestesmy minimalistami, lubimy styl skandynawski, to w sumie nawet jak jest syf, to wydaje się czysto w miarę, bo całościowo jest schludnie.
Edytowany przez Karolka_83 4 czerwca 2023, 11:46
4 czerwca 2023, 11:47
wole sama ogarniac obowiązki domowe, do pracy też chodzę piechotą łącznie dziennie 40 min, jednak ruch to zdrowie , poza tym ogarnę sobie tak jak ja chcę a nie jak ktoś mi zrobinie uważam, że ogarnianie domu/mieszkania zabiera tyle czasu, że nic innego nie można robić
to zależy od rozmiaru domu oraz oczekiwań/ standardu ogarniania, do którego człowiek jest przyzwyczajony. No i tego, co można robić zamiast.
Myślę, ze zależy też od tego czy ktoś na bieżąco coś ogarnia czy tylko buduje piramidy garów w zlewie i syfu na stole czekając na ten jeden dzień w tygodniu czy jak tam często sprząta i ogarnia całość. Jak się na bieżąco w miarę dba o czystość (i nie mówię o bieganiu ze ścierą ciągle, tylko chociaż starcie ze stołu, ogarniecie garów tak, zeby na koniec dnia był pusty zlew itp.) to wtedy sprzątanie nie idzie tak strasznie długo. Chyba, ze najpierw trzeba sobie odgracić drogę, żeby do wszystkiego dojść, to wtedy już się robią z tego dodatkowe godziny. Przy dzieciach też uważam, że czas rośnie w górę. Póki dzieciaki u mnie były małe, to u nich w pokojach najwięcej czasu mi schodziło, bo najpierw trzeba było garnąć zabawki z półek, żeby się dostać do kurzu ;) Ale Araksol małych dzieci nie ma, więc w sumie odpada temat. No i też nie trzeba mieć sterylnie czysto. Ogar z grubsza, kurze starte, odkurzone i tyle. Z doświadczenia powiem, ze im mniej ma się gratów w domu, tym schludniej wygląda. W starym mieszkaniu nawet jak miałam wypucowane, to walające się po kątach i szafach kartony i rzeczy (nie mieliśmy piwnicy, więc część rzeczy była upychana gdziekolwiek) sprawiały, ze całosciowo wydawało się, ze jest nie posprzątane bo był ogólny chaos. Teraz jak mamy dom ze strychem i tych rzeczy nie stoi wystawionych dużo, jestesmy minimalistami, lubimy styl skandynawski, to w sumie nawet jak jest syf, to wydaje się czysto w miarę, bo całościowo jest schludnie.
Brud i bałagan to są jednak różne rzeczy. Ale tak, pewnie trudniej się sprząta, kiedy gratów jest dużo. Plus posiadanie zwierząt też zwiększa bałagan (sierść, kuwety w przypadku kotów).
4 czerwca 2023, 11:58
Gospodarstwa nie macie, to nie jest taka wielka robota przy domu, a jak zalegniesz na sofie, to już nie wstaniesz nie mając codziennych obowiązków. Jeszcze z 15 lat dasz radę.
nie bardzo...mam teraz 4 godziny pracy plus około 8-10 czuwania na portalu z wróżbami w tym praca też jest. Nie poświece sie pracy w domu i koło domu. 8 godzin śpię conajmniej 2 godziny medytacje reiki itp. A gdzie nauka, czytanie, malowanie? Czasu mi brakuje. Sama gdybym miał pomoc tez bym cos robiła ale by było ogarnięte. Teraz wszystko zaniedbane.
jak nie masz czasu na to co chcesz robić, bo zajmują Cię obowiązki domowe, a możesz sobie pozwolić na komfort pomocy domowej to w czym problem? Bierz i poświęcaj czas temu co lubisz:)
4 czerwca 2023, 12:03
wole sama ogarniac obowiązki domowe, do pracy też chodzę piechotą łącznie dziennie 40 min, jednak ruch to zdrowie , poza tym ogarnę sobie tak jak ja chcę a nie jak ktoś mi zrobinie uważam, że ogarnianie domu/mieszkania zabiera tyle czasu, że nic innego nie można robić
to zależy od rozmiaru domu oraz oczekiwań/ standardu ogarniania, do którego człowiek jest przyzwyczajony. No i tego, co można robić zamiast.
Myślę, ze zależy też od tego czy ktoś na bieżąco coś ogarnia czy tylko buduje piramidy garów w zlewie i syfu na stole czekając na ten jeden dzień w tygodniu czy jak tam często sprząta i ogarnia całość. Jak się na bieżąco w miarę dba o czystość (i nie mówię o bieganiu ze ścierą ciągle, tylko chociaż starcie ze stołu, ogarniecie garów tak, zeby na koniec dnia był pusty zlew itp.) to wtedy sprzątanie nie idzie tak strasznie długo. Chyba, ze najpierw trzeba sobie odgracić drogę, żeby do wszystkiego dojść, to wtedy już się robią z tego dodatkowe godziny. Przy dzieciach też uważam, że czas rośnie w górę. Póki dzieciaki u mnie były małe, to u nich w pokojach najwięcej czasu mi schodziło, bo najpierw trzeba było ogarnąć zabawki z półek, żeby się dostać do kurzu ;) Teraz mają 8 i 11 lat i sami ogarniają sobie porządek w pokojach łącznie ze ścieraniem kurzy - na razie im się to podoba a i ja mam mniej do roboty ;) Ale Araksol małych dzieci nie ma, więc w sumie odpada temat. No i też nie trzeba mieć sterylnie czysto. Ogar z grubsza, kurze starte, odkurzone i tyle. Z doświadczenia powiem, ze im mniej ma się gratów w domu, tym schludniej wygląda. W starym mieszkaniu nawet jak miałam wypucowane, to walające się po kątach i szafach kartony i rzeczy (nie mieliśmy piwnicy, więc część rzeczy była upychana gdziekolwiek) sprawiały, ze całosciowo wydawało się, ze jest nie posprzątane bo był ogólny chaos. Teraz jak mamy dom ze strychem i tych rzeczy nie stoi wystawionych dużo, jestesmy minimalistami, lubimy styl skandynawski, to w sumie nawet jak jest syf, to wydaje się czysto w miarę, bo całościowo jest schludnie.
Karolka_83 - nie trzeba miec stert garow i syfu wszedzie zeby bylo co robic kilka godzin. Pisalam wyzej ze sprzatalam domy - w zadnym nie bylo stosow, ktore musialabym najpierw ogarniac, domy byly schludnie i dla niektorych tutaj wrecz czyste, w niektorych niebylo nawet dzieci. Ale tak jak krolowamargot 1 napisala to zalezy od standardow.
Pokoi bylo duzo i na wszytskim zbiera sie kurz, sa na ogol conajmniej dwie lazienki, czesto tak wyposazone ze jest duzo szkla i elementow wymagajacych ze zajmuje to troche. Jakies lampy, zyrandole, szkane stoly, jak to wszystko we wszystkich pokojach sie przetrze, umyje podloge lacznie czasem z wycieraniem na sucho zeby nie zostala najmniejsza smuga. Wytarty jest kazdy element, kontakty itd- to zajmuje. Tu nie chodzi o ogarniecie mieszkania zeby na pierwszy rzut oka bylo czysto a o faktycznie idealnie czyste w kazdym detalu wnetrza. Tak jak piszesz teraz masz tak ze ktos z zewnatrz nie zauwazylby tego "brudu" ktory gdzies tam jest. Piszesz ze dzieci ogarniaja lacznie z wycieraniem kurzu, ok, jasne, jednak osoba sprzatajaca wynajeta mialaby przypuszczam zadanie tez glebiej zajrzec pod lozka, odsunac jesli trzeba, umyc podlogi itd, mialaby wiecej do zrobienia niz typowe dzieciece ogarnianie.
4 czerwca 2023, 13:19
wole sama ogarniac obowiązki domowe, do pracy też chodzę piechotą łącznie dziennie 40 min, jednak ruch to zdrowie , poza tym ogarnę sobie tak jak ja chcę a nie jak ktoś mi zrobinie uważam, że ogarnianie domu/mieszkania zabiera tyle czasu, że nic innego nie można robić
to zależy od rozmiaru domu oraz oczekiwań/ standardu ogarniania, do którego człowiek jest przyzwyczajony. No i tego, co można robić zamiast.
Myślę, ze zależy też od tego czy ktoś na bieżąco coś ogarnia czy tylko buduje piramidy garów w zlewie i syfu na stole czekając na ten jeden dzień w tygodniu czy jak tam często sprząta i ogarnia całość. Jak się na bieżąco w miarę dba o czystość (i nie mówię o bieganiu ze ścierą ciągle, tylko chociaż starcie ze stołu, ogarniecie garów tak, zeby na koniec dnia był pusty zlew itp.) to wtedy sprzątanie nie idzie tak strasznie długo. Chyba, ze najpierw trzeba sobie odgracić drogę, żeby do wszystkiego dojść, to wtedy już się robią z tego dodatkowe godziny. Przy dzieciach też uważam, że czas rośnie w górę. Póki dzieciaki u mnie były małe, to u nich w pokojach najwięcej czasu mi schodziło, bo najpierw trzeba było ogarnąć zabawki z półek, żeby się dostać do kurzu ;) Teraz mają 8 i 11 lat i sami ogarniają sobie porządek w pokojach łącznie ze ścieraniem kurzy - na razie im się to podoba a i ja mam mniej do roboty ;) Ale Araksol małych dzieci nie ma, więc w sumie odpada temat. No i też nie trzeba mieć sterylnie czysto. Ogar z grubsza, kurze starte, odkurzone i tyle. Z doświadczenia powiem, ze im mniej ma się gratów w domu, tym schludniej wygląda. W starym mieszkaniu nawet jak miałam wypucowane, to walające się po kątach i szafach kartony i rzeczy (nie mieliśmy piwnicy, więc część rzeczy była upychana gdziekolwiek) sprawiały, ze całosciowo wydawało się, ze jest nie posprzątane bo był ogólny chaos. Teraz jak mamy dom ze strychem i tych rzeczy nie stoi wystawionych dużo, jestesmy minimalistami, lubimy styl skandynawski, to w sumie nawet jak jest syf, to wydaje się czysto w miarę, bo całościowo jest schludnie.
Karolka_83 - nie trzeba miec stert garow i syfu wszedzie zeby bylo co robic kilka godzin. Pisalam wyzej ze sprzatalam domy - w zadnym nie bylo stosow, ktore musialabym najpierw ogarniac, domy byly schludnie i dla niektorych tutaj wrecz czyste, w niektorych niebylo nawet dzieci. Ale tak jak krolowamargot 1 napisala to zalezy od standardow.
Pokoi bylo duzo i na wszytskim zbiera sie kurz, sa na ogol conajmniej dwie lazienki, czesto tak wyposazone ze jest duzo szkla i elementow wymagajacych ze zajmuje to troche. Jakies lampy, zyrandole, szkane stoly, jak to wszystko we wszystkich pokojach sie przetrze, umyje podloge lacznie czasem z wycieraniem na sucho zeby nie zostala najmniejsza smuga. Wytarty jest kazdy element, kontakty itd- to zajmuje. Tu nie chodzi o ogarniecie mieszkania zeby na pierwszy rzut oka bylo czysto a o faktycznie idealnie czyste w kazdym detalu wnetrza. Tak jak piszesz teraz masz tak ze ktos z zewnatrz nie zauwazylby tego "brudu" ktory gdzies tam jest. Piszesz ze dzieci ogarniaja lacznie z wycieraniem kurzu, ok, jasne, jednak osoba sprzatajaca wynajeta mialaby przypuszczam zadanie tez glebiej zajrzec pod lozka, odsunac jesli trzeba, umyc podlogi itd, mialaby wiecej do zrobienia niz typowe dzieciece ogarnianie.
Jasne Berchen, masz dużo racji :) Z drugiej strony nie sądzę, żeby ludzie sami sobie co tydzień wycierali żyrandole, kontakty czy wszystkie szkła, które stoją na wierzchu lub myli okna. Myślę, że to domena: "Jak już płacę, to niech ogarną wszystko" :) Sama ostatnio miałam fazę na powycieranie kurzy na szafkach kuchennych na górze plus pomycie kwiatków w wannie, bo po zimie trochę się zakurzyły i samo to mi zajęło ze 2-3 godziny (z czasem oczekiwania aż ocieknie wszystko żeby wyjąć i zawlec następnego. Jakbym to robiła za każdym razem, to na pewno to sprzątanie by trwało wieki. No ale tego nie robię oczywiście :) Jakiś ogar na szafach jak ktoś ma kartony, też więcej czasu zajmie, bo każdy trzeba odkurzyć i dopiero się doczłapiesz do możliwości wytarcia szafy. Albo jak ktoś ma np pod łózkiem pojemniki (nie szuflady, tylko takie plastikowe czy kartony czy cokolwiek), to też zajmuje więcej czasu wyjęcie, odkurzenie i odkurzenie wtedy pod łóżkiem, niż samo odkurzenie pod łózkiem do momentu gdzie sięgnie rura do tych kartonów jeśli ich nie wyjmuje. Standard jaki się chce osiągnąć to na pewno słowo klucz. Są miejsca, gdzie się zbiera kurz, których przy standardowym sprzątaniu nikt nie wyciera. Tylko np 2 razy w roku. Ale nie wszyscy. Moja szwagierka ma alergię na kurz, więc ona sprząta serio mega dokładnie i wierzę, że jej to zajmuje cały dzień. Jedni odkurzając omijają kwiatki stojące na podłodze (odkurzają dookoła nich) a inni każdy jeden przesuną i odkurzą pod doniczką też. Jedni odkurzą do kanapy a inni pod kanapą też. Jedni kanapę oleją a inni ściągną poduszki (jak się ma taką ikeową z dzielonymi poduszkami) i odkurzą też pod nimi okruchy wszelakie. Jedni ominą krzesła a inni je odwrócą i odkurzą też nóżki, bo np na filcach zbiera się pełno włosów i kurzu. To wszystko generuje dodatkowy czas potrzebny na sprzątanie.
Edytowany przez Karolka_83 4 czerwca 2023, 13:22
5 czerwca 2023, 07:47
pracuje po 9-10 godzin dziennie, mam spory dom i dwoje dzieci. Pomoc raz w tygodniu w ogarnieciu lazienek, kurzu i podlogi byla dla mnie przez pare lat blogoslawienstwiem. Ale odwalila mi maniane i wystawila mnie 2 dni przed swietami (bylysmy umowione na gruntowna robote), plus troche kryzys finansowy, inflacja i takie tam - od pol roku sprzatam sama. Juz pomijam fakt ze te wszystkie srodki do szorowania prysznica powoduja u mnie alergie skorna i duszonosci, to jest to koszmar - zamast w sobote posiedziec w ogrodku, zasuwam na szmacie.
próbowałaś mycia octem? Miałam kiedyś fazę na bycie turbo eko (teraz jestem dalej raczej eko, ale nie az tak :D) i wszystko myłam woda z octem, naprawdę dobrze się sprawdzało
tak, mialam faze eko. Niestety mam nie najlepszą wodę i kamień pod prysznicem dosc duzy - jak już raz na 2-3 tygodnie sie biorę za niego, to tylko chemia działa. Ale otwieram okno w łazience, drzwi, jak jest przeciąg to sie nie dusze ;) Ale chyba jednak na jesieni wroce do kogos do sprzątania - oganie mi 90% syfu, reszte tak po swojemu moge zrobic juz samodzielnie.
5 czerwca 2023, 12:36
Co byście wybrały pomoc domową i czas na pasje rozwój czy poświecenie sie domowi i obowiązkom i czasu na nic poza tym?
jesli rzeczywiście zajmowanie się domem zabieraloby mi calutki czas i szczerze nienawidziłabym tego,plus byłoby mnie stać na pomoc, to na pewno wybrałabym kogoś do pomocy
akurat ja uwielbiam być zajęta domem, uwielbiam grzebać w kuchni i ogrodzie, zajmuje mi to wiele godzin w ciągu dnia,ale zawsze, zawsze mam czas na inne ulubione zajęcia, zawsze! 🤷😻
jest nas dwoje i w tej chwili mamy tak dużo rzeczy do zrobienia naokoło domu i w nim, że hej, szczerze mówiąc, gdyby mąż wyjechał na dwa tygodnie to nie dałabym rady fizycznie sama tego ogarnąć i na pewno byłoby sporo zaniedbań
i odwrotnie, jeśli ja wyjechałabym,mąż na stówę nie miałby za bardzo kiedy zadbać o porządny porządek w domu, ogarnąłby na pewno,ale ogarnąć, a posprzątać to zupełnie inna sprawa, tym bardziej gdy my mieszkamy w systemie bez podłączenia do gridu, w chatce która nie jest nowoczesną i jest to zupełnie inna sprawa niż, sprzątanie mieszkania, czy domu w którym jest wszystko dostępne bez szczególnego planowania 😁😉
5 czerwca 2023, 14:49
wole sama ogarniac obowiązki domowe, do pracy też chodzę piechotą łącznie dziennie 40 min, jednak ruch to zdrowie , poza tym ogarnę sobie tak jak ja chcę a nie jak ktoś mi zrobinie uważam, że ogarnianie domu/mieszkania zabiera tyle czasu, że nic innego nie można robić
to zależy od rozmiaru domu oraz oczekiwań/ standardu ogarniania, do którego człowiek jest przyzwyczajony. No i tego, co można robić zamiast.
Myślę, ze zależy też od tego czy ktoś na bieżąco coś ogarnia czy tylko buduje piramidy garów w zlewie i syfu na stole czekając na ten jeden dzień w tygodniu czy jak tam często sprząta i ogarnia całość. Jak się na bieżąco w miarę dba o czystość (i nie mówię o bieganiu ze ścierą ciągle, tylko chociaż starcie ze stołu, ogarniecie garów tak, zeby na koniec dnia był pusty zlew itp.) to wtedy sprzątanie nie idzie tak strasznie długo. Chyba, ze najpierw trzeba sobie odgracić drogę, żeby do wszystkiego dojść, to wtedy już się robią z tego dodatkowe godziny. Przy dzieciach też uważam, że czas rośnie w górę. Póki dzieciaki u mnie były małe, to u nich w pokojach najwięcej czasu mi schodziło, bo najpierw trzeba było ogarnąć zabawki z półek, żeby się dostać do kurzu ;) Teraz mają 8 i 11 lat i sami ogarniają sobie porządek w pokojach łącznie ze ścieraniem kurzy - na razie im się to podoba a i ja mam mniej do roboty ;) Ale Araksol małych dzieci nie ma, więc w sumie odpada temat. No i też nie trzeba mieć sterylnie czysto. Ogar z grubsza, kurze starte, odkurzone i tyle. Z doświadczenia powiem, ze im mniej ma się gratów w domu, tym schludniej wygląda. W starym mieszkaniu nawet jak miałam wypucowane, to walające się po kątach i szafach kartony i rzeczy (nie mieliśmy piwnicy, więc część rzeczy była upychana gdziekolwiek) sprawiały, ze całosciowo wydawało się, ze jest nie posprzątane bo był ogólny chaos. Teraz jak mamy dom ze strychem i tych rzeczy nie stoi wystawionych dużo, jestesmy minimalistami, lubimy styl skandynawski, to w sumie nawet jak jest syf, to wydaje się czysto w miarę, bo całościowo jest schludnie.
Karolka_83 - nie trzeba miec stert garow i syfu wszedzie zeby bylo co robic kilka godzin. Pisalam wyzej ze sprzatalam domy - w zadnym nie bylo stosow, ktore musialabym najpierw ogarniac, domy byly schludnie i dla niektorych tutaj wrecz czyste, w niektorych niebylo nawet dzieci. Ale tak jak krolowamargot 1 napisala to zalezy od standardow.
Pokoi bylo duzo i na wszytskim zbiera sie kurz, sa na ogol conajmniej dwie lazienki, czesto tak wyposazone ze jest duzo szkla i elementow wymagajacych ze zajmuje to troche. Jakies lampy, zyrandole, szkane stoly, jak to wszystko we wszystkich pokojach sie przetrze, umyje podloge lacznie czasem z wycieraniem na sucho zeby nie zostala najmniejsza smuga. Wytarty jest kazdy element, kontakty itd- to zajmuje. Tu nie chodzi o ogarniecie mieszkania zeby na pierwszy rzut oka bylo czysto a o faktycznie idealnie czyste w kazdym detalu wnetrza. Tak jak piszesz teraz masz tak ze ktos z zewnatrz nie zauwazylby tego "brudu" ktory gdzies tam jest. Piszesz ze dzieci ogarniaja lacznie z wycieraniem kurzu, ok, jasne, jednak osoba sprzatajaca wynajeta mialaby przypuszczam zadanie tez glebiej zajrzec pod lozka, odsunac jesli trzeba, umyc podlogi itd, mialaby wiecej do zrobienia niz typowe dzieciece ogarnianie.
Jasne Berchen, masz dużo racji :) Z drugiej strony nie sądzę, żeby ludzie sami sobie co tydzień wycierali żyrandole, kontakty czy wszystkie szkła, które stoją na wierzchu lub myli okna. Myślę, że to domena: "Jak już płacę, to niech ogarną wszystko" :) Sama ostatnio miałam fazę na powycieranie kurzy na szafkach kuchennych na górze plus pomycie kwiatków w wannie, bo po zimie trochę się zakurzyły i samo to mi zajęło ze 2-3 godziny (z czasem oczekiwania aż ocieknie wszystko żeby wyjąć i zawlec następnego. Jakbym to robiła za każdym razem, to na pewno to sprzątanie by trwało wieki. No ale tego nie robię oczywiście :) Jakiś ogar na szafach jak ktoś ma kartony, też więcej czasu zajmie, bo każdy trzeba odkurzyć i dopiero się doczłapiesz do możliwości wytarcia szafy. Albo jak ktoś ma np pod łózkiem pojemniki (nie szuflady, tylko takie plastikowe czy kartony czy cokolwiek), to też zajmuje więcej czasu wyjęcie, odkurzenie i odkurzenie wtedy pod łóżkiem, niż samo odkurzenie pod łózkiem do momentu gdzie sięgnie rura do tych kartonów jeśli ich nie wyjmuje. Standard jaki się chce osiągnąć to na pewno słowo klucz. Są miejsca, gdzie się zbiera kurz, których przy standardowym sprzątaniu nikt nie wyciera. Tylko np 2 razy w roku. Ale nie wszyscy. Moja szwagierka ma alergię na kurz, więc ona sprząta serio mega dokładnie i wierzę, że jej to zajmuje cały dzień. Jedni odkurzając omijają kwiatki stojące na podłodze (odkurzają dookoła nich) a inni każdy jeden przesuną i odkurzą pod doniczką też. Jedni odkurzą do kanapy a inni pod kanapą też. Jedni kanapę oleją a inni ściągną poduszki (jak się ma taką ikeową z dzielonymi poduszkami) i odkurzą też pod nimi okruchy wszelakie. Jedni ominą krzesła a inni je odwrócą i odkurzą też nóżki, bo np na filcach zbiera się pełno włosów i kurzu. To wszystko generuje dodatkowy czas potrzebny na sprzątanie.
Chyba wlasnie o to chodzi: wymagany, akceptowalny standard oraz czas i ochota;-)
Gdybym chciala miec na biezaco posprzatane, jak tego oczekuje, plus nie robienie zaleglosci to kosztowaloby mnie to duzo czasu i wysilku.
I wcale nie oznacza to zbiarania naczyn w zlewie czy totalnego syfui czekania na pania do sprzatania raz w tygodniu. Jak Berchen napisala, dom wyglada czysto (sami na biezaco po sobie sprzatamy i nikt syfu nie zostawia), ale czysty nie jest. I wtedy schodzi pare godzin na sprzatanie. Pewnie, ze mozna zrobic to na raty, ale wtedy czlowiek ma wrazenie, ze caly czas ze scierka lata, a po pracy i innych zajeciach chcialoby sie zrobic cos innego niz mycie okien czy poswiecanie pol weekendu na pranie, prasowanie i szorowanie domu.
I tez nie do konca jest tak “place to niech ktos robi”. Jesli myje okna co jakis czas to pani nie myje ich czesciej. Chyba kazdy jednak kalkuluje. Raczej po prostu nie chcialoby mi sie np odsuwac stolikow nocnych, mimo ze wiem, ze kurz sie tam zbiera i wypadaloby. Zawsze i tak czlowiek umawia sie na zakres prac.
5 czerwca 2023, 16:08
gdyby mnie było stać na zapłacenie ceny rynkowej za sprzątanie, to bym może i rozważyła, ale pewnie odezwałaby sie we mnie wewnetrzna cebula i stwierdziłabym, że skoro wieszkoszśc życia i tak jestem poza domem, to mnie w nim bajzel nie boli, bo nie boli i teraz.
natomiast na pewno nie szukałabym perfidnie kogoś, kto ma ciężką sytuację i dziesięc złotych to dla niego dzień jedzenia tylko po to, by go wykorzystać do czegoś, czego sama nie cierpię i wolę sobie poczytać książeczki, a zapłacić co najwyżej symbolicznie.