Temat: Czy byliście bici przez rodziców? Jak to na Was wpłynęło?

Chodzi mi o wszystkie możliwe rodzaje przemocy fizycznej nawet klapsa. Ewentualnie możecie napisać o przemocy psychicznej 

Jestem przekonana, że kara nie odciśnie piętna na dziecku, które ma solidnie zbudowane poczucie bezpieczeństwa. Jeśli ma wyznaczone granice, jest adekwatnie chwalone, nagradzane, czuje się ważne, wie, że może na rodzicach polegać, to jak dostanie karę, nawet tego w dzisiejszych czasach piętnowanego klapsa, to nie będzie miało traumy. Natomiast jeśli tych podstaw nie ma, a dorośli stale znęcają się nad dzieckiem w "nieznacznym" stopniu, np. wyśmiewając się z niego, to może to być krzywda na całe życie.

Pasek wagi

nuta napisał(a):

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

U mnie byly razy pasem. Ale nie dlatego, ze rodzic byl sfurstrowany po pracy. Kilka razy prosby i tak cos odwalilam albo mialam fochy i dostalam w tylek. 

Albo wlasnie za gowniarskie klamstwo. I bardzo dobrze, bo do dzis mam awersje na klamstwo. 

Do tego wiele razy mi odmawiano, nie moglam ogladac telewizji albo czegos zjesc czy cos zrobic, bo cos zmalowalam itd. 

Jaki jest dzis efekt: ogromny szacunek do rodzicow, pomaganie im w miare mozliwosci, nie klame, jak juz jestem w jakis niekomfortowej sytuacji, to odmawiam odpowiedzi na pytanie i ucinam temat. Nie ma zadnego problemu aby przyjac odmowe lub komus odmowic. Wiem gdzie sa moje granice.

Wlasnie dziekco, ktore nigdy nie slyszy NIE w doroslym zyciu nie radzi sobie z odmowa. Ani z przyjeciem czyjejs odmowy ani z odmowieniem komus. 

Moj brat tez dostawal pasem na tylek i ma takie same zdanie, a wcale nie uzgadnialismy tej wersji i nasze poglady na wiele rzeczy sa odmienne.  

W latach 90tych (i wczesniej) byla zupelnie inna optyka na wychowanie dzieci. Niby nie tak dawno, ale jednak inne czasy.

Owszem, na pewno byly  domy, gdzie dzieci byly maltertowane czy molestowane i dzis jest zero tolerancji dla bicia dzieci aby wlasnie nie bylo naduzyc. Nigdy nie uwazalam aby w mojej rodzinie bylo  jakies znecanie sie czy bicie na oslep bez powodu. To byla lekcja, ze trzeba poniec konsekwencje. I chyba dlatego dzis jestem tak nauczona, ze ja sama jestem za siebie odpwiedzialna i nie zrzucam tego na wszystkich dookola. 

My z bratem wyroslismy na ludzi odpowiedzialnych, pracujacych na sukces, z sukcesami zbudowanymi od zera, z dobrymi relacjami, z miloscia do zwierzat. 

też mam olbrzymi szacunek do rodziców, nie kłamię, uważam że jestem generalnie dobra osoba, a nikt nie musiał mnie bić, żebym stała się normalnym człowiekiem, więc jednak nie szukałabym plusów w okropnych metodach wychowawczych rodziców. Być może byłabyś taka sama, a może zdecydowanie lepsza gdyby patologiczne zachowania nie miały miejsca w Twoim domu. 

Zastanawiam się, czy teraz pozwolilabys swojemu facetowi żeby Ci przywalił w celu przekonania Cię do czegoś, czy naprawdę uważałabys, że ma prawo do przemocy, bo coś robisz nie po jego myśli, a nawet coś źle zrobiłas w Twoim własnym postrzeganiu.

Obecnie jest nowa moda, gdzie wrecz powinno sie zapytac niemowlaka czy wyraza zgodne na zmine pieluszki. Czytalam o tym, a takze o tym zeby wychowywac dziecko bez pieluch, bo to ubliza godnosci dziecka a moze osobo-czlowieka, ktore kiedys zdecyduje o swojej plci.

Kazdy okres ma nowe spojrzenie na wychowywanie dzieci. 

DLa Ciebie patologia, dla mnie bardzo przecietne dziecinstwo, a moze nawet lepsze niz u kolezanek ze szkoly, po ktorym nie musze sie bujach po psychologach. 

To sa trudne pytanie gdzie konczy sie kara a gdzie zaczyna sie przemoc. I byc moze wielu rodzicow nie potrafi wyczuc tej granicy miedzy kara a maltertowaniem albo puszczaja im nerwy. 

DLa partnera jestem partnerem na rowni, a nie dzieckiem. Dziecko nie jest zadnym partnerem. (Mnie to w ogole skreca, jak dziecko mowi do rodzica po imieniu!). Dziecko czasami nie rozumie, wpada w histerie i stroi fochy 'bo nie'. 

Moze jak kogos stac na urlop macierzynski przez X lat i ma jeszcze do pomocy babcie czy

ninie, moze sobie po 100 razy tlumaczyc. Ja dzis podziwiam moja matke za trud wychowania i najlepszym dowodem na to jest dwoje ogarnietych doroslych dzieci. Szukala roznych metod wychowawczych i w domu bylo pelno ksiazek na ten temat. 

myślę, że dyskusja tutaj niewiele wniesie, bo jesteś przekonana o tym, że coś co jest nieprawidłowe i niestety ale patologiczne było zupełnie ok. 

Dziecko nie musi być partnerem, żeby go nie bić. Nie wyobrażam sobie tłuc kogoś kogo się kocha. Nie mam dzieci, mam dwa koty i nie wyobrażam sobie ich bić. Serce mi się kraja, kiedy ktoś uderzy swojego psa i nie umiem nie reagować, nie wyobrażam sobie co bym zrobiła widząc że ktoś traktuje dziecko w taki sposób, w jaki wy byliście traktowani.

Według twojego rozumowania nie bijemy ludzi z którymi jesteśmy na równi, a słabszych już możemy. Tym tokiem myślenia szef w pracy też powinien móc ci przyłożyć. Facet w parku ma prawo zlać psa. Dla mnie straszne jest że istnieją osoby które pochwalają takie zachowania.

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

U mnie byly razy pasem. Ale nie dlatego, ze rodzic byl sfurstrowany po pracy. Kilka razy prosby i tak cos odwalilam albo mialam fochy i dostalam w tylek. 

Albo wlasnie za gowniarskie klamstwo. I bardzo dobrze, bo do dzis mam awersje na klamstwo. 

Do tego wiele razy mi odmawiano, nie moglam ogladac telewizji albo czegos zjesc czy cos zrobic, bo cos zmalowalam itd. 

Jaki jest dzis efekt: ogromny szacunek do rodzicow, pomaganie im w miare mozliwosci, nie klame, jak juz jestem w jakis niekomfortowej sytuacji, to odmawiam odpowiedzi na pytanie i ucinam temat. Nie ma zadnego problemu aby przyjac odmowe lub komus odmowic. Wiem gdzie sa moje granice.

Wlasnie dziekco, ktore nigdy nie slyszy NIE w doroslym zyciu nie radzi sobie z odmowa. Ani z przyjeciem czyjejs odmowy ani z odmowieniem komus. 

Moj brat tez dostawal pasem na tylek i ma takie same zdanie, a wcale nie uzgadnialismy tej wersji i nasze poglady na wiele rzeczy sa odmienne.  

W latach 90tych (i wczesniej) byla zupelnie inna optyka na wychowanie dzieci. Niby nie tak dawno, ale jednak inne czasy.

Owszem, na pewno byly  domy, gdzie dzieci byly maltertowane czy molestowane i dzis jest zero tolerancji dla bicia dzieci aby wlasnie nie bylo naduzyc. Nigdy nie uwazalam aby w mojej rodzinie bylo  jakies znecanie sie czy bicie na oslep bez powodu. To byla lekcja, ze trzeba poniec konsekwencje. I chyba dlatego dzis jestem tak nauczona, ze ja sama jestem za siebie odpwiedzialna i nie zrzucam tego na wszystkich dookola. 

My z bratem wyroslismy na ludzi odpowiedzialnych, pracujacych na sukces, z sukcesami zbudowanymi od zera, z dobrymi relacjami, z miloscia do zwierzat. 

też mam olbrzymi szacunek do rodziców, nie kłamię, uważam że jestem generalnie dobra osoba, a nikt nie musiał mnie bić, żebym stała się normalnym człowiekiem, więc jednak nie szukałabym plusów w okropnych metodach wychowawczych rodziców. Być może byłabyś taka sama, a może zdecydowanie lepsza gdyby patologiczne zachowania nie miały miejsca w Twoim domu. 

Zastanawiam się, czy teraz pozwolilabys swojemu facetowi żeby Ci przywalił w celu przekonania Cię do czegoś, czy naprawdę uważałabys, że ma prawo do przemocy, bo coś robisz nie po jego myśli, a nawet coś źle zrobiłas w Twoim własnym postrzeganiu.

Obecnie jest nowa moda, gdzie wrecz powinno sie zapytac niemowlaka czy wyraza zgodne na zmine pieluszki. Czytalam o tym, a takze o tym zeby wychowywac dziecko bez pieluch, bo to ubliza godnosci dziecka a moze osobo-czlowieka, ktore kiedys zdecyduje o swojej plci.

Kazdy okres ma nowe spojrzenie na wychowywanie dzieci. 

DLa Ciebie patologia, dla mnie bardzo przecietne dziecinstwo, a moze nawet lepsze niz u kolezanek ze szkoly, po ktorym nie musze sie bujach po psychologach. 

To sa trudne pytanie gdzie konczy sie kara a gdzie zaczyna sie przemoc. I byc moze wielu rodzicow nie potrafi wyczuc tej granicy miedzy kara a maltertowaniem albo puszczaja im nerwy. 

DLa partnera jestem partnerem na rowni, a nie dzieckiem. Dziecko nie jest zadnym partnerem. (Mnie to w ogole skreca, jak dziecko mowi do rodzica po imieniu!). Dziecko czasami nie rozumie, wpada w histerie i stroi fochy 'bo nie'. 

Moze jak kogos stac na urlop macierzynski przez X lat i ma jeszcze do pomocy babcie czy

ninie, moze sobie po 100 razy tlumaczyc. Ja dzis podziwiam moja matke za trud wychowania i najlepszym dowodem na to jest dwoje ogarnietych doroslych dzieci. Szukala roznych metod wychowawczych i w domu bylo pelno ksiazek na ten temat. 

myślę, że dyskusja tutaj niewiele wniesie, bo jesteś przekonana o tym, że coś co jest nieprawidłowe i niestety ale patologiczne było zupełnie ok. 

Dziecko nie musi być partnerem, żeby go nie bić. Nie wyobrażam sobie tłuc kogoś kogo się kocha. Nie mam dzieci, mam dwa koty i nie wyobrażam sobie ich bić. Serce mi się kraja, kiedy ktoś uderzy swojego psa i nie umiem nie reagować, nie wyobrażam sobie co bym zrobiła widząc że ktoś traktuje dziecko w taki sposób, w jaki wy byliście traktowani.

Według twojego rozumowania nie bijemy ludzi z którymi jesteśmy na równi, a słabszych już możemy. Tym tokiem myślenia szef w pracy też powinien móc ci przyłożyć. Facet w parku ma prawo zlać psa. Dla mnie straszne jest że istnieją osoby które pochwalają takie zachowania.

przyznam szczerze, że przerażają mnie wypowiedzi takie jak Nuty. Ale o ile dobrze pamiętam ona już ma taki sposób rozumowania no chyba kiedyś po tym jak jej partner uderzył swoją córkę to martwiła się tylko tym czy on będzie miał  z tego powodu problemy a nie tym, że dorosły facet uderzył dziecko.

Przerażające, że niektórzy twierdzą, że można bić kogoś słabszego i tłumaczyć, że to normalne zachowanie.

Nie mam dzieci i nie lubię, ale nawet dla mnie to jest niepojęte. 

Co to znaczy, że równego sobie partnera nie można uderzyć ale kogoś słabszego już tak? Przecież to jeszcze gorsze. To znaczy, że zwierzę też można bić? Ludzie, co z wami.

Pasek wagi

Nie. W domu nie było przemocy, chociaż dwie sytuacje się zdarzyły i pamiętam je do dziś. Raz dostałam od taty jakąś gałązka przez nogi, a drugi raz od mamy scierka kuchenną. Wtedy na mnie podzialalo i z miejsca zrobilam, czego chcieli. Na dalsze zycie nie wpłynęło w żaden sposób. 

Mama dała mi klapsa raptem kilka razy w życiu. Nie wpłynęło to na mnie w ogóle.

Pasek wagi

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

U mnie byly razy pasem. Ale nie dlatego, ze rodzic byl sfurstrowany po pracy. Kilka razy prosby i tak cos odwalilam albo mialam fochy i dostalam w tylek. 

Albo wlasnie za gowniarskie klamstwo. I bardzo dobrze, bo do dzis mam awersje na klamstwo. 

Do tego wiele razy mi odmawiano, nie moglam ogladac telewizji albo czegos zjesc czy cos zrobic, bo cos zmalowalam itd. 

Jaki jest dzis efekt: ogromny szacunek do rodzicow, pomaganie im w miare mozliwosci, nie klame, jak juz jestem w jakis niekomfortowej sytuacji, to odmawiam odpowiedzi na pytanie i ucinam temat. Nie ma zadnego problemu aby przyjac odmowe lub komus odmowic. Wiem gdzie sa moje granice.

Wlasnie dziekco, ktore nigdy nie slyszy NIE w doroslym zyciu nie radzi sobie z odmowa. Ani z przyjeciem czyjejs odmowy ani z odmowieniem komus. 

Moj brat tez dostawal pasem na tylek i ma takie same zdanie, a wcale nie uzgadnialismy tej wersji i nasze poglady na wiele rzeczy sa odmienne.  

W latach 90tych (i wczesniej) byla zupelnie inna optyka na wychowanie dzieci. Niby nie tak dawno, ale jednak inne czasy.

Owszem, na pewno byly  domy, gdzie dzieci byly maltertowane czy molestowane i dzis jest zero tolerancji dla bicia dzieci aby wlasnie nie bylo naduzyc. Nigdy nie uwazalam aby w mojej rodzinie bylo  jakies znecanie sie czy bicie na oslep bez powodu. To byla lekcja, ze trzeba poniec konsekwencje. I chyba dlatego dzis jestem tak nauczona, ze ja sama jestem za siebie odpwiedzialna i nie zrzucam tego na wszystkich dookola. 

My z bratem wyroslismy na ludzi odpowiedzialnych, pracujacych na sukces, z sukcesami zbudowanymi od zera, z dobrymi relacjami, z miloscia do zwierzat. 

też mam olbrzymi szacunek do rodziców, nie kłamię, uważam że jestem generalnie dobra osoba, a nikt nie musiał mnie bić, żebym stała się normalnym człowiekiem, więc jednak nie szukałabym plusów w okropnych metodach wychowawczych rodziców. Być może byłabyś taka sama, a może zdecydowanie lepsza gdyby patologiczne zachowania nie miały miejsca w Twoim domu. 

Zastanawiam się, czy teraz pozwolilabys swojemu facetowi żeby Ci przywalił w celu przekonania Cię do czegoś, czy naprawdę uważałabys, że ma prawo do przemocy, bo coś robisz nie po jego myśli, a nawet coś źle zrobiłas w Twoim własnym postrzeganiu.

Obecnie jest nowa moda, gdzie wrecz powinno sie zapytac niemowlaka czy wyraza zgodne na zmine pieluszki. Czytalam o tym, a takze o tym zeby wychowywac dziecko bez pieluch, bo to ubliza godnosci dziecka a moze osobo-czlowieka, ktore kiedys zdecyduje o swojej plci.

Kazdy okres ma nowe spojrzenie na wychowywanie dzieci. 

DLa Ciebie patologia, dla mnie bardzo przecietne dziecinstwo, a moze nawet lepsze niz u kolezanek ze szkoly, po ktorym nie musze sie bujach po psychologach. 

To sa trudne pytanie gdzie konczy sie kara a gdzie zaczyna sie przemoc. I byc moze wielu rodzicow nie potrafi wyczuc tej granicy miedzy kara a maltertowaniem albo puszczaja im nerwy. 

DLa partnera jestem partnerem na rowni, a nie dzieckiem. Dziecko nie jest zadnym partnerem. (Mnie to w ogole skreca, jak dziecko mowi do rodzica po imieniu!). Dziecko czasami nie rozumie, wpada w histerie i stroi fochy 'bo nie'. 

Moze jak kogos stac na urlop macierzynski przez X lat i ma jeszcze do pomocy babcie czy

ninie, moze sobie po 100 razy tlumaczyc. Ja dzis podziwiam moja matke za trud wychowania i najlepszym dowodem na to jest dwoje ogarnietych doroslych dzieci. Szukala roznych metod wychowawczych i w domu bylo pelno ksiazek na ten temat. 

myślę, że dyskusja tutaj niewiele wniesie, bo jesteś przekonana o tym, że coś co jest nieprawidłowe i niestety ale patologiczne było zupełnie ok. 

Dziecko nie musi być partnerem, żeby go nie bić. Nie wyobrażam sobie tłuc kogoś kogo się kocha. Nie mam dzieci, mam dwa koty i nie wyobrażam sobie ich bić. Serce mi się kraja, kiedy ktoś uderzy swojego psa i nie umiem nie reagować, nie wyobrażam sobie co bym zrobiła widząc że ktoś traktuje dziecko w taki sposób, w jaki wy byliście traktowani.

Według twojego rozumowania nie bijemy ludzi z którymi jesteśmy na równi, a słabszych już możemy. Tym tokiem myślenia szef w pracy też powinien móc ci przyłożyć. Facet w parku ma prawo zlać psa. Dla mnie straszne jest że istnieją osoby które pochwalają takie zachowania.

tez jestem w szoku, i tak, pytam dziecko ktorym opiekuje sie w przedszkolu czy ja czy kolezanka ma z nim isc do lazienki pomoc na toalecie i zmienic pampersa. Nie widze w tym nic przesadnego, w koncu to bardzo intymna sytuacja. Najwyrazniej Nuta dla ciebie dziecko to jeszcze nie czlowiek. Moim przewodnikiem w pracy sa slowa naszego pedagoga Korczaka mowiace - dzieci nie beda kiedys ludzmi a nimi sa. (To nie cytat doslowny).

Pasem po dupie za karę. Sporadycznie, ale do dziś pamiętam i nienawidzę matki, że na to pozwalała. Wnukowi też dała klapsa. Głupie babsko. Moich dzieci nigdy nie uderzyłam. Nie widzę w tym sensu.

nuta napisał(a):

sacria napisał(a):

nuta napisał(a):

U mnie byly razy pasem. Ale nie dlatego, ze rodzic byl sfurstrowany po pracy. Kilka razy prosby i tak cos odwalilam albo mialam fochy i dostalam w tylek. 

Albo wlasnie za gowniarskie klamstwo. I bardzo dobrze, bo do dzis mam awersje na klamstwo. 

Do tego wiele razy mi odmawiano, nie moglam ogladac telewizji albo czegos zjesc czy cos zrobic, bo cos zmalowalam itd. 

Jaki jest dzis efekt: ogromny szacunek do rodzicow, pomaganie im w miare mozliwosci, nie klame, jak juz jestem w jakis niekomfortowej sytuacji, to odmawiam odpowiedzi na pytanie i ucinam temat. Nie ma zadnego problemu aby przyjac odmowe lub komus odmowic. Wiem gdzie sa moje granice.

Wlasnie dziekco, ktore nigdy nie slyszy NIE w doroslym zyciu nie radzi sobie z odmowa. Ani z przyjeciem czyjejs odmowy ani z odmowieniem komus. 

Moj brat tez dostawal pasem na tylek i ma takie same zdanie, a wcale nie uzgadnialismy tej wersji i nasze poglady na wiele rzeczy sa odmienne.  

W latach 90tych (i wczesniej) byla zupelnie inna optyka na wychowanie dzieci. Niby nie tak dawno, ale jednak inne czasy.

Owszem, na pewno byly  domy, gdzie dzieci byly maltertowane czy molestowane i dzis jest zero tolerancji dla bicia dzieci aby wlasnie nie bylo naduzyc. Nigdy nie uwazalam aby w mojej rodzinie bylo  jakies znecanie sie czy bicie na oslep bez powodu. To byla lekcja, ze trzeba poniec konsekwencje. I chyba dlatego dzis jestem tak nauczona, ze ja sama jestem za siebie odpwiedzialna i nie zrzucam tego na wszystkich dookola. 

My z bratem wyroslismy na ludzi odpowiedzialnych, pracujacych na sukces, z sukcesami zbudowanymi od zera, z dobrymi relacjami, z miloscia do zwierzat. 

też mam olbrzymi szacunek do rodziców, nie kłamię, uważam że jestem generalnie dobra osoba, a nikt nie musiał mnie bić, żebym stała się normalnym człowiekiem, więc jednak nie szukałabym plusów w okropnych metodach wychowawczych rodziców. Być może byłabyś taka sama, a może zdecydowanie lepsza gdyby patologiczne zachowania nie miały miejsca w Twoim domu. 

Zastanawiam się, czy teraz pozwolilabys swojemu facetowi żeby Ci przywalił w celu przekonania Cię do czegoś, czy naprawdę uważałabys, że ma prawo do przemocy, bo coś robisz nie po jego myśli, a nawet coś źle zrobiłas w Twoim własnym postrzeganiu.

Obecnie jest nowa moda, gdzie wrecz powinno sie zapytac niemowlaka czy wyraza zgodne na zmine pieluszki. Czytalam o tym, a takze o tym zeby wychowywac dziecko bez pieluch, bo to ubliza godnosci dziecka a moze osobo-czlowieka, ktore kiedys zdecyduje o swojej plci.

Kazdy okres ma nowe spojrzenie na wychowywanie dzieci. 

DLa Ciebie patologia, dla mnie bardzo przecietne dziecinstwo, a moze nawet lepsze niz u kolezanek ze szkoly, po ktorym nie musze sie bujach po psychologach. 

To sa trudne pytanie gdzie konczy sie kara a gdzie zaczyna sie przemoc. I byc moze wielu rodzicow nie potrafi wyczuc tej granicy miedzy kara a maltertowaniem albo puszczaja im nerwy. 

DLa partnera jestem partnerem na rowni, a nie dzieckiem. Dziecko nie jest zadnym partnerem. (Mnie to w ogole skreca, jak dziecko mowi do rodzica po imieniu!). Dziecko czasami nie rozumie, wpada w histerie i stroi fochy 'bo nie'. 

Moze jak kogos stac na urlop macierzynski przez X lat i ma jeszcze do pomocy babcie czy

ninie, moze sobie po 100 razy tlumaczyc. Ja dzis podziwiam moja matke za trud wychowania i najlepszym dowodem na to jest dwoje ogarnietych doroslych dzieci. Szukala roznych metod wychowawczych i w domu bylo pelno ksiazek na ten temat. 

Piszesz o dwóch rzeczach. Szacunku do drugiej osoby i wychowaniu dziecka. Dziecko partnerem może nie jest, ale szacunek tak samo mu się należy jak partnerowi. Uważam, że jako społeczeństwo jesteśmy bierno-agresywni. To wynika z przemocowego stylu chowania, alkoholizmu, traum wojennych (długotrwały stres zmienia DNA, zgodnie z badaniami trauma wojenny wychodzi w drugim pokoleniu). Klaps na psychike nie siadzie, ale pokazuje przyzwolenie na przemoc. Dziecko nie odda, bo sie boi rodzica, natomiast niewykluczone, że potem taki schorowany rodzic dostanie, to co zasiał. Jestem pewna, że w tych domach starca, gdzie bili staruszków, większośc pracujących tam kobiet została wychowana w oparciu o metody, które tak wychwalasz. Wychowany w szacunku człowiek nie pozwoli na stosowanie przemocy w stosunku do siebie i nie bedzie jej stosował w stosunku do innych. Nie uderzysz partnera, bo może ci oddać lub spakowac manatki i sie wyprowadzić- poza tym nie uderzysz, nie dlatego, że jest partnerem, ale dlatgo, że wiesz, że to coś niewłaściwego. Dziecko niestety nie ma takiego wyboru- nie może odejść. Poza tym dla jednych klaps nie jest problemem, dla innych szarpanie i wyzwisku, co widać po wpisach w tym wątku.

Nigdy nie byłam ofiarą przemocy fizycznej w domu rodzinnym.

Wypowiedzi usprawiedliwiające przemoc mnie przerażają.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.