Temat: Kiedy nie opłaca się pracować ?

Dla nas nie ma takiej opcji,oczywiście jesteśmy zwyczajnymi zjadaczami chyba, nie np. rentierami 

Pasek wagi

krolowamargot napisał(a):

maharettt napisał(a):

Epestka napisał(a):

maharettt napisał(a):

Epestka napisał(a):

maharettt napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

maharettt napisał(a):

a z ta dziura w CV  to przesada. Ja długi nie pracowałam i znalazłem prawie że z dnia na dzien . I jeszcze będąc mocno ograniczona godzinowo. Gdybym była w pełni dyspozycyjna pracy bym miała do wyboru do koloru. 

i próbowałam pracować mając 10 mc dziecko. Niania plus żłobek plus dojazd wyszło więcej niż zarobiłam 

wiesz, zawsze można podnieść kwalifikacje i zarabiać więcej, niż tylko na opłacenie niani i autobusu. Poza tym, dziecko ma dwoje rodziców, pensja matki nie musi iść w całości na opłacanie niani, żłobka, czy innej opieki. 

jak kogoś nie stać na opiekę pracując to niby jak go ma być stać ucząc się? 10 lat temu nie było takich możliwości nauki zdalnie jak teraz. Chociaż na vitalii panuje pogląd że z dzieckiem nie da się zdalnie. Inna sprawa że nawet nie wiem czy zdalnie można zrobić takie kwalifikacje by zapłacić za opiekę nad małym dzieckiem i jeszcze zostało na tyle by być samodzielnym finansowo.

malzenstwo teoretycznie to ma wspólny budżet. Więc jeśli on zadania 3 tys ona 2 a niania 2.5 to i tak w ogólnym rozrachunku są stratni o te 500. 

Dziewczyna wyżej napisała jak. Siedziała z dziećmi i uczyła się języka. To jej dało możliwość zmiany pracy i lepsze zarobki.

mialam na myśli raczej konkretniejszą naukę typu zdobycie nowego zawodu tytułu uprawnień 

No widzisz. To tylko pokazuje, że każdy przykłada swoją miarkę. Czyli punkt widzenia wynikający ze znanych mu okoliczności i uwarunkowań.

Nowy zawód można zdobyć wieczorowo czy weekendowo. Opiekunka nie musi być potrzebna

wieczorami i weekendami też jest potrzebna opieka

kładziesz spać, a sama odpalasz udemy, czy skąd tam chcesz ten kurs mieć. Albo, aplikację, na której ćwiczysz umiejętności. (Przypomniało mi to czasy, kiedy moja mama pisała kolejne artykuły i przygotowywała się do obrony doktoratu bujając co jakiś czas wózek z najmłodszym bratem, kiedy dwoje starszych nas spało, a ojciec był na noc/na drugą zmianę w pracy. Napisała, obroniła, dzieci się wychowały, ona wróciła uczyć.

teraz spoko. Ale gdy miałem małe dzieci to jeszcze takie rzeczy jak nauka zdalna nie były popularne nie  . Nawet smartfona nie miałam. Nauczyłam się trochę hiszpańskiego i portugalskiego na własny użytek. Ale zawodowo to niewiele pomaga.




Pasek wagi

menot napisał(a):

GreenApple2022 napisał(a):

menot napisał(a):

W Polsce? Kiedy opieka nad dziećmi kosztuje tyle, co wypłata a nie ma żłobków i przedszkoli. Kiedy przy czyimś wykształceniu jedyna praca dostępna to ciężka, nisko płatna praca fizyczna, na którą brakuje już zdrowia, a ma się inne źródła dochodu. Kiedy da się utrzymać z pensji partnera. Kiedy dorabia się na czarno, co pewnie ma miejsce u większości ludzi niby na socjalu, z którego nie da się przeżyć w teorii. Nie wiem, może kiedy serio ma się b. Dużo dzieci, ale to w sumie też jest jak praca całodobowa. Kiedy jest się w takim stanie psychicznym, że ma się kompletnie wywalone na jakość życia.

Naprawdę opłaca się wtedy nie pracować? A gdy dzieci pójdą do szkoły, jaką prace kobieta znajdzie z 7 letnią luką w CV? Albo nie pracować, bo pensja męża starcza... A jak mąż umrze albo zostawi, to jak ta kobiety, która nigdy albo np. 15 lat nie pracowała, ma sobie poradzić? Według mnie niepracowanie w tych dwóch przykładach w ogóle się nie opłaca.

Taki wybór z reguły podejmują kobiety, które i tak nie mają opcji zrobienia wielkiej kariery, a przypominam, 50% Polaków pracuje za mniej niż 4500 brutto. 30% ma minimalną. Od takiej pracy nie możesz zrobić przerwy? No możesz. I kobiety to robią, kiedy im się nie opłaca płacić niańce i wolą spędzić czas z dziećmi zamiast na taśmie produkcyjnej czy w amazonie. Czy w jakiejkolwiek innej pracy, która nie wymaga ciągłego bycia w branży.Czy to jest bezpieczne? Nie. Czy można dostać finalnie po tyłku? Tak. Ale jeśli kogoś nie stać na niańkę, to siedzi w domu i nie analizuje, czy go mąż zostawi czy nie.

👍🏆

maharettt napisał(a):

Epestka napisał(a):

maharettt napisał(a):

Epestka napisał(a):

maharettt napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

maharettt napisał(a):

a z ta dziura w CV  to przesada. Ja długi nie pracowałam i znalazłem prawie że z dnia na dzien . I jeszcze będąc mocno ograniczona godzinowo. Gdybym była w pełni dyspozycyjna pracy bym miała do wyboru do koloru. 

i próbowałam pracować mając 10 mc dziecko. Niania plus żłobek plus dojazd wyszło więcej niż zarobiłam 

wiesz, zawsze można podnieść kwalifikacje i zarabiać więcej, niż tylko na opłacenie niani i autobusu. Poza tym, dziecko ma dwoje rodziców, pensja matki nie musi iść w całości na opłacanie niani, żłobka, czy innej opieki. 

jak kogoś nie stać na opiekę pracując to niby jak go ma być stać ucząc się? 10 lat temu nie było takich możliwości nauki zdalnie jak teraz. Chociaż na vitalii panuje pogląd że z dzieckiem nie da się zdalnie. Inna sprawa że nawet nie wiem czy zdalnie można zrobić takie kwalifikacje by zapłacić za opiekę nad małym dzieckiem i jeszcze zostało na tyle by być samodzielnym finansowo.

malzenstwo teoretycznie to ma wspólny budżet. Więc jeśli on zadania 3 tys ona 2 a niania 2.5 to i tak w ogólnym rozrachunku są stratni o te 500. 

Dziewczyna wyżej napisała jak. Siedziała z dziećmi i uczyła się języka. To jej dało możliwość zmiany pracy i lepsze zarobki.

mialam na myśli raczej konkretniejszą naukę typu zdobycie nowego zawodu tytułu uprawnień 

No widzisz. To tylko pokazuje, że każdy przykłada swoją miarkę. Czyli punkt widzenia wynikający ze znanych mu okoliczności i uwarunkowań.

Nowy zawód można zdobyć wieczorowo czy weekendowo. Opiekunka nie musi być potrzebna

wieczorami i weekendami też jest potrzebna opieka

Kto chce znajdzie sposób

Studiowałam podyplomowo (zjazdy 2 razy w miesiącu od soboty do wtorku), pracowałam I zajmowałam się dziećmi. Młodszego urodziłam w połowie studiów. Moje dzieci mają dwoje rodziców. Bywało hardcorowo, bo karmiłam piersią. Nie było internetu, telefonów komórkowych też nie. Dałam radę, bo chciałam. Mój mąż też 😇

Noir_Madame napisał(a):

Dla nas nie ma takiej opcji,oczywiście jesteśmy zwyczajnymi zjadaczami chyba, nie np. rentierami 

Żeby nie pracować musiałabym być córka milionerów albo mieć bogatego męża 🤣. Po roku macierzyńskiego córkę wysłałam do żłobka żeby nie mieć luki w CV. Fakt męczyłam się się ponad rok bo większość dochodu poszła na żłobek ale dałam radę. 

Pasek wagi

jeśli praca generuje straty a nie zyski, to jedyny moment kiedy się nie opłaca 

Nie opłaca się np. wtedy, kiedy praca nas tak wyniszcza, że więcej płacimy za leczenie niż zarabiamy. O, w takiej sytuacji się nie opłaca. 

Pasek wagi

EgyptianCat napisał(a):

Gdybym miała na koncie kilkanaście milionów, przestałabym myśleć o pieniądzach. Nie pracowałabym i nie inwestowała w nic zupełnie. Żyłabym po prostu i robiła te wszystkie rzeczy, których robić nie mogę, bo muszę zarabiać, żeby żyć.

to ja podobnie, tylko ja bym duża część zainwestowała- tak żeby zostało mi na koncie jeszcze sporo, ale żeby mieć przede wszystkim duży dochód pasywny :) 

Kiedy czas przeznaczony na daną pracę można spożytkować w inny/lepszy sposób, a brak tego dochodu nie odczuje się boleśnie w ogólnym budżecie domowym. Mam znajomą, której się "nie opłacało" pracować, gdy policzyła sobie koszt pt. stres jaki przysparzała dana praca, koszt opiekunki małego dziecka i dojazdy. Zrezygnowała z pracy, ale jej mąż bardzo dobrze zarabia. Jej życie i samopoczucie zyskało, ale to kwestia ogólnej sytuacji i danego etapu w życiu... Za jakiś czas może się zmienić perspektywa. 

sacria napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Gdybym miała na koncie kilkanaście milionów, przestałabym myśleć o pieniądzach. Nie pracowałabym i nie inwestowała w nic zupełnie. Żyłabym po prostu i robiła te wszystkie rzeczy, których robić nie mogę, bo muszę zarabiać, żeby żyć.

to ja podobnie, tylko ja bym duża część zainwestowała- tak żeby zostało mi na koncie jeszcze sporo, ale żeby mieć przede wszystkim duży dochód pasywny :) 

Ja właśnie nie, bo to nadal byłoby myślenie o pieniądzach. A najbardziej na świecie marzę, żeby nie musieć o nich myśleć. Obawiam się, że gdybym zaczęła inwestować, to bym się w to wciągnęła, tak jak teraz w pracę. I wpadłabym z deszczu pod rynnę. Nie potrzebuję dóbr luksusowych, nie kręci mnie to zupełnie, więc kilkanaście milionów wystarczyłoby mi na spokojne, ciekawe i bardzo komfortowe życie. 

EgyptianCat napisał(a):

sacria napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Gdybym miała na koncie kilkanaście milionów, przestałabym myśleć o pieniądzach. Nie pracowałabym i nie inwestowała w nic zupełnie. Żyłabym po prostu i robiła te wszystkie rzeczy, których robić nie mogę, bo muszę zarabiać, żeby żyć.

to ja podobnie, tylko ja bym duża część zainwestowała- tak żeby zostało mi na koncie jeszcze sporo, ale żeby mieć przede wszystkim duży dochód pasywny :) 

Ja właśnie nie, bo to nadal byłoby myślenie o pieniądzach. A najbardziej na świecie marzę, żeby nie musieć o nich myśleć. Obawiam się, że gdybym zaczęła inwestować, to bym się w to wciągnęła, tak jak teraz w pracę. I wpadłabym z deszczu pod rynnę. Nie potrzebuję dóbr luksusowych, nie kręci mnie to zupełnie, więc kilkanaście milionów wystarczyłoby mi na spokojne, ciekawe i bardzo komfortowe życie. 

Bo to jest, co najmniej pół etatu, zarządzanie tymi aktywami, trading, opieka nad nieruchomościami, czy choćby kontrolowanie tych, którzy robià to za nas.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.