Temat: Ile czasu zajmuje Wam dojazd do pracy?

Dziś w RMFce ludzie chwalili się ile zajmuje im dojazd do pracy. Jeden pan mówił, że dojeżdza samochodem 300 km w jedną stronę! Wyjeżdża o 6, żeby na 9 być w pracy. Tak sobie pomyślałam, od 9 do 17 pewnie pracuje i z powrotem 3 godziny jedzie do domu. Wykończyłabym się chyba i zastanawiam się co musi być w tej pracy takiego ekstra że facet tyle czasu (i pieniędzy) poświęca na dojazd. Jak myślicie? Byłybyście w stanie tak żyć? Ja chyba nie. Wykańcza mnie godzinna jazda autem a co dopiero 6 godzin dziennie, codziennie...

A Wam ile czasu zajmuje dojazd do pracy ? U mnie jest to jakieś 5-10 minut autem, do pracy mam 6  kilometrów :)

A wiecie, ilu Polakow przekracza codziennie granice w celu pojscia do pracy na etacie? Ponad 700 tys. w te i we wte. Natlok. Moj D zalatwil prace kilkorgu ludziom ze swojej wioski, to codziennie dojezdzali po 100 km (on wtedy tez pracowal 30 km dalej niz mieszkamy). Jak teraz pracuje na miejscu, to powiedzmy na 20 Polakow, 18 codziennie dojezdza min. 60 km w jedna strone. I tak pracuja od lat. A ile osob dojezdza do Berlina i wraca... to  nie sa male liczby.

pannalimonka napisał(a):

W życiu bym na cos takiego sie nie zgodziła. Cały dzien wyjety z życia, a gdzie tu jeszcze czas na jakies gotowanie, sprzatanie, spedzenia czasu z rodziną? 

Ja mam do pracy blisko, około 2 km i zazwyczaj chodzę na piechotę. Łącznie w obie strony mi to zajmuje około 40 minut

ja też sobie tego nie wyobrażam, ale z drugiej strony każdy żyje inaczej.

pracuję głównie z domu i bardzo cenię sobie to, że nie marnuję czasu na dojazdy. Do biura jeżdżę naprawdę bardzo rzadko- mam 11 km i dojazd zajmuje mi około 15 minut, więc nigdy nie było to uciążliwe- w dużym mieście to naprawdę luksus, ale tak czy siak cieszę się że oszczędzam czas.

ten facet dojeżdżał tak codziennie? Jakby spytali moją mamę to by powiedziała że dojeżdża 130 km, w około 1h20min. I dopiero jakby ktoś dopytal to wyszłoby że jednak nie codziennie, a z grubsza dwa razy w tygodniu. No i jeszcze na ponad 24 godzin do pracy, więc następnego dnia przed południem jest już w domu.

ludzie żyją różnie i można mieć catering, mieszkanie sprzątane przez pomoc domowa i nie masz już takich problemow jak wymienilas. Aczkolwiek codziennie (o ile to codzienne) dojezdzanie 3h  i jeszcze wracanie tego samego dnia nie mieści mi się w głowie. Taki człowiek żyje chyba tylko po to, żeby pracować i dojeżdżać do pracy, bo na nic innego nie starcza mu doby...?



cancri napisał(a):

A wiecie, ilu Polakow przekracza codziennie granice w celu pojscia do pracy na etacie? Ponad 700 tys. w te i we wte. Natlok. Moj D zalatwil prace kilkorgu ludziom ze swojej wioski, to codziennie dojezdzali po 100 km (on wtedy tez pracowal 30 km dalej niz mieszkamy). Jak teraz pracuje na miejscu, to powiedzmy na 20 Polakow, 18 codziennie dojezdza min. 60 km w jedna strone. I tak pracuja od lat. A ile osob dojezdza do Berlina i wraca... to  nie sa male liczby.

a ile km mają do Berlina? Bo dobrze rozumiem, że chodzi cały czas o ludzi z tej jednej wioski?

Adriana82 napisał(a):

annamarta napisał(a):

Ves91 napisał(a):

W życiu nie poszłabym na takie coś - zwyczajnie byłoby mi szkoda czasu. Jeszcze zrozumiałabym np. 1h pociągiem, bo w tym czasie można poczytać książkę, ogarnąć jakieś papiery i bieżące sprawy, ale dojazd autem? Nigdy.

Mam do pracy jakieś 4-5km. Dojeżdżam rowerem. Zajmuje mi to około 10 minut.

W zimę przy minusowej temperaturze też rowerem?

Zima zimą, ale musi pracować na jakimś wygwizdowie, gdzie dojeżdża prostą drogą bez świateł, bo bez zatrzymywania musiałaby naparzać 25-30 km/h. Ja mam do pracy 12,5 km, przebijam się przez miasto i rekordem życiowym było 41 minut.

Z tego co, kojarzę to Ves nie pracuje na żadnym wygwizdowie, tylko w dużym mieście na zachodzie Polski. Może jeździ rowerem, bo lubi. Po co od razu takie komentarze... 


sacria napisał(a):

cancri napisał(a):

A wiecie, ilu Polakow przekracza codziennie granice w celu pojscia do pracy na etacie? Ponad 700 tys. w te i we wte. Natlok. Moj D zalatwil prace kilkorgu ludziom ze swojej wioski, to codziennie dojezdzali po 100 km (on wtedy tez pracowal 30 km dalej niz mieszkamy). Jak teraz pracuje na miejscu, to powiedzmy na 20 Polakow, 18 codziennie dojezdza min. 60 km w jedna strone. I tak pracuja od lat. A ile osob dojezdza do Berlina i wraca... to  nie sa male liczby.

a ile km mają do Berlina? Bo dobrze rozumiem, że chodzi cały czas o ludzi z tej jednej wioski?

Nie, chodzi o Polakow, ktorzy tu codziennie dojezdzaja do pracy, a nie z wioski D konkretnie. Wioske to wspomnialam tylko przy okazji pierwszej pracy. Jest ogrom ludzi, ktorzy kupuja domy przy granicy za nizszy hajs i codziennie tak krazy. Z wioski mojego do Berlina jest 160 km.

A covid i zamkniete granice tylko uwydatnily ten problem, przeciez byl dramat, Niemcy placili kupe hajsu za to, zeby ludzie przyjezdzali bo sily roboczej braklo.

Użytkownik4795246 napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

annamarta napisał(a):

Ves91 napisał(a):

W życiu nie poszłabym na takie coś - zwyczajnie byłoby mi szkoda czasu. Jeszcze zrozumiałabym np. 1h pociągiem, bo w tym czasie można poczytać książkę, ogarnąć jakieś papiery i bieżące sprawy, ale dojazd autem? Nigdy.

Mam do pracy jakieś 4-5km. Dojeżdżam rowerem. Zajmuje mi to około 10 minut.

W zimę przy minusowej temperaturze też rowerem?

Zima zimą, ale musi pracować na jakimś wygwizdowie, gdzie dojeżdża prostą drogą bez świateł, bo bez zatrzymywania musiałaby naparzać 25-30 km/h. Ja mam do pracy 12,5 km, przebijam się przez miasto i rekordem życiowym było 41 minut.

Z tego co, kojarzę to Ves nie pracuje na żadnym wygwizdowie, tylko w dużym mieście na zachodzie Polski. Może jeździ rowerem, bo lubi. Po co od razu takie komentarze... 

Pracuję w mieście, blisko centrum, mieszkam na obrzeżu. Faktycznie, mam dość prostą, przyjemną trasę (tylko dwa krótsze odcinki przez park - raczej pod górę, reszta chodnik, w miarę równo). Przejść przez pasy zaledwie pięć (wszystkie bez świateł), z czego dwa przez ulice mniej uczęszczane. Jeżdżę rowerem, bo naprawdę to lubię i serio - nie jestem jakimś francuskim pieskiem, któremu przeszkadza deszcz, śnieg czy silniejszy wiatr. Robię to dla zdrowia, budowania odporności, no i przysłużam się też środowisku. A że sport był obecny w moim życiu niemalże od zawsze (uprawiam też kolarstwo górskie), to nie mam problemu z utrzymaniem większej prędkości 😃

Pasek wagi

Adriana82 napisał(a):

annamarta napisał(a):

Ves91 napisał(a):

W życiu nie poszłabym na takie coś - zwyczajnie byłoby mi szkoda czasu. Jeszcze zrozumiałabym np. 1h pociągiem, bo w tym czasie można poczytać książkę, ogarnąć jakieś papiery i bieżące sprawy, ale dojazd autem? Nigdy.

Mam do pracy jakieś 4-5km. Dojeżdżam rowerem. Zajmuje mi to około 10 minut.

W zimę przy minusowej temperaturze też rowerem?

Zima zimą, ale musi pracować na jakimś wygwizdowie, gdzie dojeżdża prostą drogą bez świateł, bo bez zatrzymywania musiałaby naparzać 25-30 km/h. Ja mam do pracy 12,5 km, przebijam się przez miasto i rekordem życiowym było 41 minut.

Każdy ma inna kondycję. 10 min jest jak najbardziej realne. Mój mąż jeździ regularnie 23 km i średnio zajmuje mu to 55min. A jedzie przez kilka skrzyżowań w mieście wojewódzkim. Przy czym ma rower szosowy. 

Pasek wagi

Ja mam ze 2 km. Jak mi sie chce, to ide piechota i zajmuje mi to z 20 minut. Autm okolo 5-7 minut. Do pracy mam na 9.

20 minut 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.