- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2022, 09:08
Jak często odwiedzacie rodziców?
i jak daleko od nich mieszkacie ? W sensie ile czasu zajmuje dojazd ?
Czy jak przyjeżdżacie to nocujecie, czy jest to przyjazd na obiad czy tylko na godzinkę na kawę ?
Czy jeździcie z mężem i dziećmi ? Czy raczej same?
Oczywiscie średnio.
30 grudnia 2022, 08:38
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wisi, nachodzi to bardzo ostre slowa widzisz ja z moja mama jakis czas mieszkalam z powodu jej choroby ale tez dlatego ze chcialam byc z nia kiedy juz mialam dzieci i mam ciocie mieszkajaca 5 minut od nas i ja czesto dzwonilam do ciotki co robi i szlysmy nq szybki spacer czy kawe ona do nas czy my do niej te spotkania trwaly krotko i ja nie czulam zeby ktoras ze stron sie nazucala czy zabierala czas, wrecz przeciwnie zeczy ktore i tak robilam moglam robic w towarzystwie osob z ktorymi dobrze sie czulam.Z powodu pracy moj partner byl z nami tylko mpmentami, ale jak byl to tak naprawde pasowaly mu te nasze spacerki bo np my wstawalysmy wczesnie a on lubi pospac, wiesz 2,3h w tygodniu to naprawde malutki kawalek czasu i wiadomo ze zalezy od tego kto jaki ma tryb zycia, ale mimo ze kocham mojego meza nie chcialabym na okraglo z nim byc lubimy inne zeczy, duzo czasu spedzamy razem nie ma potrzeby zeby non stop sobie w oczy patrzec.
Otóż to, w życiu różnie bywa, ale Noma przecież wie najlepiej 😁
A może moja mama poważnie choruje? A może dziadek wymaga opieki, a mieszkający z nim wujek nie jest zbyt odpowiedzialną osobą? A może wykrawam te dwie-trzy godziny w tygodniu wtedy, kiedy mam wolne, a partner jest w pracy? A może po prostu jesteśmy rodzinni i lubimy spędzać czas razem (i nikt nie ma nic przeciwko temu)?
Bardzo chętnie snujesz jakieś teorie z d*py, a tak naprawdę g*wno wiesz.
30 grudnia 2022, 08:40
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wyobraź sobie, że niektórzy mają bardzo dobre relacje z rodziną i CHCĄ się często spotykać.
I w takim przypadku rozwiązanie, gdzie dzieci się wyprowadzają ale nie tak daleko to jest super rozwiązanie. A jak nie widzisz różnicy między wspólnym mieszkaniem a odwiedzinami - nawet jakby to było codziennie - to jesteś po prostu ślepa.
👍🏻
30 grudnia 2022, 09:14
Moi rodzice mieszkaja tak 200 km od nas. Jezdze teraz srednio raz, dwa razy na kwartal, bo moja mama pracuje tez przez weekendy i obecnie srednio to pasuje. Ale moj tato ma firme transportowa i potrafi nadrobic 70 km, zeby do nas wpasc na 10 minut.
Za to rozmawiam z mama i tata codziennie przez telefon, czasem i kilka razy dziennie. Ale nie zawsze tak bylo, jak bylam w liceum to rozmawialam z nimi moze raz na tydzien, raz na dwa tygodnie 🤷♀️
30 grudnia 2022, 09:23
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wisi, nachodzi to bardzo ostre slowa widzisz ja z moja mama jakis czas mieszkalam z powodu jej choroby ale tez dlatego ze chcialam byc z nia kiedy juz mialam dzieci i mam ciocie mieszkajaca 5 minut od nas i ja czesto dzwonilam do ciotki co robi i szlysmy nq szybki spacer czy kawe ona do nas czy my do niej te spotkania trwaly krotko i ja nie czulam zeby ktoras ze stron sie nazucala czy zabierala czas, wrecz przeciwnie zeczy ktore i tak robilam moglam robic w towarzystwie osob z ktorymi dobrze sie czulam.Z powodu pracy moj partner byl z nami tylko mpmentami, ale jak byl to tak naprawde pasowaly mu te nasze spacerki bo np my wstawalysmy wczesnie a on lubi pospac, wiesz 2,3h w tygodniu to naprawde malutki kawalek czasu i wiadomo ze zalezy od tego kto jaki ma tryb zycia, ale mimo ze kocham mojego meza nie chcialabym na okraglo z nim byc lubimy inne zeczy, duzo czasu spedzamy razem nie ma potrzeby zeby non stop sobie w oczy patrzec.
Otóż to, w życiu różnie bywa, ale Noma przecież wie najlepiej ?
A może moja mama poważnie choruje? A może dziadek wymaga opieki, a mieszkający z nim wujek nie jest zbyt odpowiedzialną osobą? A może wykrawam te dwie-trzy godziny w tygodniu wtedy, kiedy mam wolne, a partner jest w pracy? A może po prostu jesteśmy rodzinni i lubimy spędzać czas razem (i nikt nie ma nic przeciwko temu)?
Bardzo chętnie snujesz jakieś teorie z d*py, a tak naprawdę g*wno wiesz.
Noma, ktora patologicznie wisi na wlasnym mezu i corce...o.O Ale z tego co tu pisala sama ma zle kontakty z matka, wiec uwaza, ze wszyscy dookola musza miec.
30 grudnia 2022, 09:52
mieszkamy w tym samym mieście, mam do mamy samochodem 25-30 minut drogi. Nie widujemy się raz w tygodniu, ale te 2 razy w miesiącu zazwyczaj się widzimy. Niestety praca obu stron sprawia że nawet nie mając do siebie setek kilometrów nie jest tak łatwo ciągle się widzieć. Ale codziennie rozmawiamy przez telefon:)
Latem częściej się widzimy- ona mieszka bardzo blisko plaży i chodzimy razem na plażę.
30 grudnia 2022, 10:35
mam godzinę drogi. Kiedyś było to raz na 3 tyg, razem z mężem. Od czasu koronawirusa znacznie rzadziej, potem dziecko mi się urodziło i tak widywaliśmy się z raz na miesiąc. a jak zachorowałam no to praktycznie co tydzień
Jak Ty się czujesz i jak przebiega leczenie?
dziękuję za zainteresowanie.
generalnie to niedawno zakończyłam chemioterapię i w styczniu będę mieć TK. Się okaze czy nie ma wznowy albo przerzutów... ale niestety obawiam sie że może coś być bo ostatnio nie czuje się za dobrze :(
trzymam kciuki zeby jednak bylo dobrze a gorsze samopoczucie to skutek uboczny leczenia
Psychika lubi płatać nam fikusy i jest to całkowicie normalne. Będzie wszystko dobrze. Zobaczysz 🤞
30 grudnia 2022, 16:56
mam godzinę drogi. Kiedyś było to raz na 3 tyg, razem z mężem. Od czasu koronawirusa znacznie rzadziej, potem dziecko mi się urodziło i tak widywaliśmy się z raz na miesiąc. a jak zachorowałam no to praktycznie co tydzień
Jak Ty się czujesz i jak przebiega leczenie?
dziękuję za zainteresowanie.
generalnie to niedawno zakończyłam chemioterapię i w styczniu będę mieć TK. Się okaze czy nie ma wznowy albo przerzutów... ale niestety obawiam sie że może coś być bo ostatnio nie czuje się za dobrze :(
trzymam kciuki zeby jednak bylo dobrze a gorsze samopoczucie to skutek uboczny leczenia
Psychika lubi płatać nam fikusy i jest to całkowicie normalne. Będzie wszystko dobrze. Zobaczysz ?
wiesz co, chciałabym żeby to tylko psychika ale mój rodzaj choroby może dawać obiektywne objawy... i chyba niestety daje. To znaczy to nie tylko o tym musi świadczyć no ale skoro już raz było no to może i teraz... w każdym razie strasznie boję się wyników.
30 grudnia 2022, 19:08
Mieszkamy jakieś pół godziny spacerem od siebie. Średnio co dwa tygodnie odwiedzam rodziców razem z mężem, czasami na obiad, czasami na kawę. Na noc raczej nie zostajemy, chyba że np. spędzamy razem całe święta, to wtedy tak. Sama rodziców nie odwiedzam ale raz w tygodniu chodzę z mamą na nordic walking :)
30 grudnia 2022, 23:06
Ciekawe... Mieszkam 200m od mamy i w zasadzie jestem u niej prawie codziennie ze względu na to, że zajmuje się moimi dziećmi po szkole i przedszkolu więc wypada po nie przyjść :) Osobiście uważam, że tak bliskie mieszkanie jest męczące i gdym drugi raz miała kupić mieszkanie wybrałabym inna dzielnicę (uprzedzam- stawiam mamie granice). Takie bliskie mieszkanie ma również swoje plusy jeżeli chodzi np. o pomoc przy dzieciach.
Swoją drogą, ciekawy temat. Wypada pokazać go mojemu mężowi który nie rozumie dlaczego po 13 latach cotygodniowego odwiedzania teściów powiedziałam "dość".
Teraz jeździ już sam z dziećmi.
Dodam, że teściowie ostatnio byli u Nas 4 lata temu kiedy urodził się syn. Przecież mieszkają daleko całe 25 minut drogi od Nas i nie mogą przyjechać nawet na urodziny do wnuków- nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo przykre.
Edytowany przez brzydula99 30 grudnia 2022, 23:08