- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2022, 09:08
Jak często odwiedzacie rodziców?
i jak daleko od nich mieszkacie ? W sensie ile czasu zajmuje dojazd ?
Czy jak przyjeżdżacie to nocujecie, czy jest to przyjazd na obiad czy tylko na godzinkę na kawę ?
Czy jeździcie z mężem i dziećmi ? Czy raczej same?
Oczywiscie średnio.
29 grudnia 2022, 21:33
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
29 grudnia 2022, 21:35
mam godzinę drogi. Kiedyś było to raz na 3 tyg, razem z mężem. Od czasu koronawirusa znacznie rzadziej, potem dziecko mi się urodziło i tak widywaliśmy się z raz na miesiąc. a jak zachorowałam no to praktycznie co tydzień
Jak Ty się czujesz i jak przebiega leczenie?
dziękuję za zainteresowanie.
generalnie to niedawno zakończyłam chemioterapię i w styczniu będę mieć TK. Się okaze czy nie ma wznowy albo przerzutów... ale niestety obawiam sie że może coś być bo ostatnio nie czuje się za dobrze :(
trzymam kciuki zeby jednak bylo dobrze a gorsze samopoczucie to skutek uboczny leczenia
29 grudnia 2022, 22:41
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
Edytowany przez .nonszalancja. 29 grudnia 2022, 22:42
29 grudnia 2022, 23:19
Z mamą mieszkam, a do taty mam jakieś 30min piechotą i wpadam do niego średnio raz w miesiącu na niedzielny obiad z psem.
30 grudnia 2022, 00:07
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wisi, nachodzi to bardzo ostre slowa widzisz ja z moja mama jakis czas mieszkalam z powodu jej choroby ale tez dlatego ze chcialam byc z nia kiedy juz mialam dzieci i mam ciocie mieszkajaca 5 minut od nas i ja czesto dzwonilam do ciotki co robi i szlysmy nq szybki spacer czy kawe ona do nas czy my do niej te spotkania trwaly krotko i ja nie czulam zeby ktoras ze stron sie nazucala czy zabierala czas, wrecz przeciwnie zeczy ktore i tak robilam moglam robic w towarzystwie osob z ktorymi dobrze sie czulam.Z powodu pracy moj partner byl z nami tylko mpmentami, ale jak byl to tak naprawde pasowaly mu te nasze spacerki bo np my wstawalysmy wczesnie a on lubi pospac, wiesz 2,3h w tygodniu to naprawde malutki kawalek czasu i wiadomo ze zalezy od tego kto jaki ma tryb zycia, ale mimo ze kocham mojego meza nie chcialabym na okraglo z nim byc lubimy inne zeczy, duzo czasu spedzamy razem nie ma potrzeby zeby non stop sobie w oczy patrzec.
30 grudnia 2022, 00:07
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wisi, nachodzi to bardzo ostre slowa widzisz ja z moja mama jakis czas mieszkalam z powodu jej choroby ale tez dlatego ze chcialam byc z nia kiedy juz mialam dzieci i mam ciocie mieszkajaca 5 minut od nas i ja czesto dzwonilam do ciotki co robi i szlysmy nq szybki spacer czy kawe ona do nas czy my do niej te spotkania trwaly krotko i ja nie czulam zeby ktoras ze stron sie nazucala czy zabierala czas, wrecz przeciwnie zeczy ktore i tak robilam moglam robic w towarzystwie osob z ktorymi dobrze sie czulam.Z powodu pracy moj partner byl z nami tylko mpmentami, ale jak byl to tak naprawde pasowaly mu te nasze spacerki bo np my wstawalysmy wczesnie a on lubi pospac, wiesz 2,3h w tygodniu to naprawde malutki kawalek czasu i wiadomo ze zalezy od tego kto jaki ma tryb zycia, ale mimo ze kocham mojego meza nie chcialabym na okraglo z nim byc lubimy inne zeczy, duzo czasu spedzamy razem nie ma potrzeby zeby non stop sobie w oczy patrzec.
30 grudnia 2022, 00:23
a moja mama się nie chce widywać bo jej się nie chce nic szykować chociaż mogłaby kupić jakieś delicje ...
?
U moich to samo. Mieszkamy od siebie 10-15min autem a byliśmy może 2x w tym roku. Do teściów mam 1h drogi a tam jeździmy co 1-2tyg w weekend z dzieckiem 3,5-letnim.
30 grudnia 2022, 08:24
Do rodziców mam ponad 2 tysie km. Widujemy się kilka razy do roku, zazwyczaj w czasie świąt Bożego Narodzenia (bo wtedy mam wymuszony urlop ze względu na miejsce pracy) i w jakimś cieplejszym miesiącu zostaję na dłużej. Poza tym zdarzało mi się w tym roku wpadać na weekendy z powodu studiów. Nie zawsze towarzyszy mi mąż, w końcu ma swoje sprawy. Kot zostaje w domu 😁
30 grudnia 2022, 08:28
a moja mama się nie chce widywać bo jej się nie chce nic szykować chociaż mogłaby kupić jakieś delicje ...
?
Bardzo dziwne. Masz problemy z wagą a nie jeździsz do mamy, ponieważ ona nie "szykuje" jedzenia. Hm.
30 grudnia 2022, 08:35
Do domu rodzinnego mam 500m, do dziadka i wujka podobnie. Wychodzi więc z 5 minut spacerkiem. Plus jest taki, że jeżeli ktokolwiek potrzebuje pomocy, to łatwo się zorganizować. Czasem też podrzucamy sobie wzajemnie nadwyżki jedzenia, aby niczego nie wyrzucać.
Widzimy się pewnie ze 2-3 razy w tygodniu na jakąś szybką kawę i pogaduchy. Mama bywa u mnie częściej, bo ma psa i robiąc rundkę po osiedlu, zahacza o moje mieszkanie. Ja z kolei, najczęściej wpadam do nich, kiedy idę do Paczkomatu po odbiór przesyłki, bo mam akurat po drodze.
Z rodzicami partnera jest trochę inaczej, bo mieszkają jakieś 15-20km od nas. Tam jeździmy rzadziej i czasem zdarza się, że zostajemy na noc, aby nie tłuc się autem po zmroku.
straszne, to po co się wyprowadzać
2-3 razy w tygodniu, po 1h spotkania max, to faktycznie straszne. Ojojoj, jak tak można.
mieszkajac tak blisko to dla mnie oczywiste co w tym strasznego
to, że rodzina ciągle wisi na dorosłym samodzielnym dziecku, ciekawe co na to jej mąż , może i jego rodzina powinna nachodzić ich kilka razy w tyg. tak bez zapowiedzi wtrącając się w życie dwojga młodych ludzi , lepiej - może powinni wszyscy razem zamieszkać po co się fatygować jak mogą żyć wszyscy na kupie
wyobraź sobie, że niektórzy mają bardzo dobre relacje z rodziną i CHCĄ się często spotykać.
I w takim przypadku rozwiązanie, gdzie dzieci się wyprowadzają ale nie tak daleko to jest super rozwiązanie. A jak nie widzisz różnicy między wspólnym mieszkaniem a odwiedzinami - nawet jakby to było codziennie - to jesteś po prostu ślepa.