Temat: Pomoc finansowa rodzicom/dziadkom

Pomagaliscie kiedyś rodzicom/dziadkom bądź innym członkom rodziny bądź Wasza druga połówka  ?

Chodzi o sytuację kiedy dziecko stoi dość dobrze finansowo i pomaga rodzicom co miesiąc w jakiejś kwocie albo kupuje co jakiś czas np jakoś sprzęt do domu.

Czy uważacie że np jeżeli dana kwotę przeznacza mąż np na matkę to taka samą kwotę powinna przeznaczyć żona na swoją rodzinę nie ważne czy takiej pomocy potrzebuje czy nie ? Tylko na zasadzie sprawiedliwości ?

temat nawiązał się w pracy i jestem ciekawa Waszych opinii

Pasek wagi

Czyli, zgodnie z tym myśleniem, małżeństwo, których rodzice są odpowiednio ubogą emerytką i emerytowanym prawnikiem z dochodami z kilku kancelarii i dywidend, powinno obowiązkowo pchać każdemu po 1000 zł, bo to SPRAWIEDLIWIE?

Wspomagamy teściową co miesiąc. Moi rodzice nie potrzebują i nie chcą, wiedza jednak ze gdyby była potrzeba to mogą się do nas zwrócić. 

Kazdy robi ze swoja kasa, co chce. My przeznaczamy sporo kasy na babcie D, na prezenty dla jego siostrzenic (chociaz tu ostatnio mniej). Nigdy mi nie przyszlo do glowy wartosciowanie tego. Jezdzimy 70 km w jedna strone, robimy babci zakupy, przywozimy obiad z restauracji zawsze. Jak trzeba kupimy dywan, zaslony, sprzatamy. Dziewczyny bierzemy na weekend czy ferie i odwozimy.


Moje babcie nigdy tyle nie dostaly, ale one sa w innej sytuacji zdrowotnej i finansowej. Za to dzwonie po 2 razy w tygodniu, wysylam kartki, odwiedzam jak mamy wakacje czy ferie - jedna babcie czesciej, bo mieszka tam, gdzie moi rodzice.

Nie było póki co potrzeby bo i jedni rodzice i drudzy mają swoje oszczędności i nie potrzebowali pomocy. Natomiast jeśli zajdzie taka potrzeba, to oczywiście wyskoczymy z kasy i dla nas jest to całkowicie naturalne. Jedyną formą "pomocy" do tej pory było jak się teście budowali i im stopniała kasa, to chcieli od nas większą sumę pożyczyć, żeby nie musieć brać kredytu i spłacać dodatkowych odsetek. Jako że dysponowaliśmy taką kwotą jakiej potrzebowali, to nie widzieliśmy problemu żadnego. Ale to była pożyczka a nie stricte pomoc w formie dawania. Chodziło tylko o nie mieszanie w to banków i dodatkowej kasy do oddawania. Oddawali sobie na spokojnie tak jak w danym momencie mieli już dozbierane. Bez spiny. Nam się nie paliło a nie chcieliśmy ich obciążać jakimś terminem czy koniecznością bycia pod kreską. Więc zależało to całkowicie od nich kiedy, co i jak. Natomiast z tego co wiem, to nie przeciągali sprawy i jak tylko mogli to część oddawali, więc myślę, że też nie chcieli nadużywać tej sytuacji i mieć jak najszybciej z głowy.

Pasek wagi

Sprawiedliwe jest pomaganie tym, którzy pomocy faktycznie potrzebują. To porównywanie się z innymi (ile dają, co kupują, co posiadają), to tylko większa strata finansowa i mentalna, niż jakikolwiek zysk.

Sprawiedliwie nie znaczy równo.

Uważam, że jeśli można pomóc to się pomaga osobie, która tego potrzebuje.  Po równo byłoby absurdem. Jeśli opłacę teściowej prywatnego lekarza, to mam do niego wysłać też zdrową mamę?

Tak, częstoto poważna pomoc, ale bez pilnowania 'po równo'.

Mieszkamy za granica i jeśli rodzice mają gorszy miesiąc w swoim biznesie a wiadomo ze maja multum zobowiązań tylu ZUS itd to robimy zrzutę z rodzeństwem. Nie są to ogromne kwoty ale kiedy jest taka potrzeba pomagamy bez mrugnięcia okiem i nie widzę w tym nic niezwykłego. Całe życie odejmowali sobie byle nam (dzieciom ) niczego nie brakowało. Myśle że tez dużo zależy jaki się ma do tych rodziców/ babć stosunek uczuciowy 

Pasek wagi

Tak. Pomagamy mojej stronie rodziny. U rodziców męża byłoby to bez sensu. Ja dokładam się trochę więcej. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.