Temat: Ile kasy na jedzenie przy obecnych cenach ...

Ile kasy na jedzenie dla dwóch dorosłych  osób powinno wystarczyć na tydzień ?

Takie w miarę zdrowe, tzn nie najtańsze kluski codziennie, tylko w miarę urozmaicone ?

podstawowe kupowane w biedrze plus warzywa owoce sezonowe na targu?

bez chemii, bez jedzenia dla psa.


Pasek wagi

sacria napisał(a):

Tak z ciekawości- chciałam napisać że około 350-400 zł tygodniowo na dwie osoby (ale to już z winem które często wpada chemią typu szampon, papier toaletowy, tabletki do zmywarki itd ), ale tak naprawdę nie spisuje tego, więc dokładnie nie wiem. Pewnie samo jedzenie ostatecznie zmiesciloby się w kwocie około 300 zł. Prowadzicie budżety czy też raczej tak jak ja strzelacie na podstawie częstotliwości wychodzenia na zakupy i tego ile przeciętnie zostawiacie w sklepie?:)

Robię duże zakupy raz w tygodniu w sobotę i wydaję około 75-80% tygodniowej sumy zakupów spożywczych, w tygodniu dokupuję drobne rzeczy, więc wiem ile tygodniowo mi idzie na jedzenie+chemię i drobne kosmetyki. Poza tym prawie zawsze płacę kartą i filtruję potem w aplikacji bankowej. 

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

mamazabki napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Po prostu śmieszą mnie takie sztuczne problemy, ja wydam 100 zł i mam żarcie na tydzień, jajka, makarony, mrożone warzywa, jakieś jogurty i jestem NAJEDZONA, a jak ktoś je za pięciu to faktycznie ma potem problem i musi wydawać i 1000 na jedzenie tygodniowo. 

Jak wydajesz 100 zł tygodniowo na żarcie dla samej siebie gdzie ja dla rodziny 2+2 wydaję 300 z chemią, to twoim tokiem rozumowania też żadna szczególnie oszczędna i mało wpierd...jąca nie jesteś. Poza tym można kupić gównianą szynkę za 20 zł/kg a można kupić porządną, bez konserwantów, z dobrego mięsa za 50. Można kupić jajka za 0,6/szt a można kupować po zeta czy 1,2 od chłopa zza płota. Można kupować porządne mięso a można byle gówno. Wszystko ma swoje tańsze i droższe odpowiedniki. Może ten co wydaje więcej je mniej od Ciebie, tylko lepiej jakościowo, stąd cena za tym idąca. Tego nie wiesz a już zakładasz że siedzi i wpierd...la za 3 osoby.

Ja za szynkę daje już 60 zl za kg. Ale marketowej nie przełknę. A jajka mam od znajomego gospodarza po 1 za sztukę 

No, a ja kupiłam dziś polędwice za 9 zł (w opakowaniu w Polo) i wiem, że nie zjem jej nawet w tydzień, trochę bułek, czasem na obiad zjem bułkę z polędwicą i ogórkiem, nie jem dużo, bo mi sie nie chcę robić jedzenia, moja waga waha się między 50/51 kg, czuję się dobrze, po prostu tutaj większość jest uzależniona od jedzenia, sama autorka tematu to grubaska, jak ktoś się doprowadził do takiego stanu to znaczy, że nie ma równo pod kopułą i dla niej żarcie za pięciu to normalność. Jedzeniem w ogóle się nie martwię i nie odczuwam nic na portfelu. Dla mnie większa przyjemność to pobyt w spa czy kupno kurteczki z Versace niż żarcie.

Nie wiem ile masz lat ale jadłam tak gówniano jak Ty jak miałam 20 parę lat. Ważyłam 53 kg. Teraz mam 39 i w podziękowaniu za takie odżywianie, organizm zafundował mi insulinooporność, niedoczynność tarczycy i Hashimoto. A też taka cwana byłam, bo niby co za różnica miedzy szynką za 50 zł a tą za 20? Co za różnica czy zjem pełnowartościowy chleb żytni czy pszenne gówno z ciasta głeboko mrożonego jakie sprzedają dyskonty i sporo piekarni już nawet. Co za różnica czy zjem domowy obiad czy zapcham się bułką i popiję jogurtem żeby mieć poczucie, że zjadłam zdrowo - w końcu był jogurt nie? A po latach zonk.

A mi się wydaje że IO jest spowodowane głównie przez częste podjadanie z którego nie do końca zdajemy sobie sprawę.

Na pewno też. To raczej cały szereg różnych zaniedbań. Od żarcia głównie węglowodanowego (moja mama gotowała zawsze bardzo mącznie - kluchy, pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane, mało surówek itp. - od dziecka byłam uczona tak jeść a jednak nie jest to wcale zdrowe a już na pewno insulina daje popalić). Do tego zapewne mniejsza aktywność fizyczna niż by wypadało, plus jakieś etapy głodówkowania, plus etapy wpierniczania, plus jedzenie gównianego żarcia, zastępowanie pełnowartosciowych posiłków byle czym, nawet durne picie kawy miedzy posiłkami już jest podjadaniem jeśli jest z mlekiem lub cukrem lub oboma. Do tego parę razy dziennie po głupim cukierku i też insulina wywalona bezsensownie. Myślę, że to wszystko po latach robi swoje. Trzustka dostaje popalić a komórki robią się coraz mniej wrażliwe na tą insulinę. Dodatkowo jak ktoś ma predyspozycje genetyczne, bo babcia/mama/dziadek/wujek mieli problemy z cukrem to też już zwiększa szansę niestety nawet jak się człowiek pilnuje. Ale fakt że żarcie w sklepach jest jakie jest i trzeba trochę poszukać żeby coś fajnego znaleźć bez konserwantów i z dobrym składem. Na szczęście coraz więcej tego jest na rynku i jak jeszcze z 10 lat temu musiałam szukać takich rzeczy w sklepach dedykowanych zdrowemu odżywianiu za kupę kasy, tak teraz w durnej biedrze czy lidlu są fajne składowo produkty w rozsądnych cenach a jak już się raz znajdzie to się można tego trzymać i każde kolejne zakupy nie polegają na kilku godzinnym poszukiwaniu i czytaniu etykiet bo już wiemy co brać a co nie.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

mamazabki napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Po prostu śmieszą mnie takie sztuczne problemy, ja wydam 100 zł i mam żarcie na tydzień, jajka, makarony, mrożone warzywa, jakieś jogurty i jestem NAJEDZONA, a jak ktoś je za pięciu to faktycznie ma potem problem i musi wydawać i 1000 na jedzenie tygodniowo. 

Jak wydajesz 100 zł tygodniowo na żarcie dla samej siebie gdzie ja dla rodziny 2+2 wydaję 300 z chemią, to twoim tokiem rozumowania też żadna szczególnie oszczędna i mało wpierd...jąca nie jesteś. Poza tym można kupić gównianą szynkę za 20 zł/kg a można kupić porządną, bez konserwantów, z dobrego mięsa za 50. Można kupić jajka za 0,6/szt a można kupować po zeta czy 1,2 od chłopa zza płota. Można kupować porządne mięso a można byle gówno. Wszystko ma swoje tańsze i droższe odpowiedniki. Może ten co wydaje więcej je mniej od Ciebie, tylko lepiej jakościowo, stąd cena za tym idąca. Tego nie wiesz a już zakładasz że siedzi i wpierd...la za 3 osoby.

Ja za szynkę daje już 60 zl za kg. Ale marketowej nie przełknę. A jajka mam od znajomego gospodarza po 1 za sztukę 

No, a ja kupiłam dziś polędwice za 9 zł (w opakowaniu w Polo) i wiem, że nie zjem jej nawet w tydzień, trochę bułek, czasem na obiad zjem bułkę z polędwicą i ogórkiem, nie jem dużo, bo mi sie nie chcę robić jedzenia, moja waga waha się między 50/51 kg, czuję się dobrze, po prostu tutaj większość jest uzależniona od jedzenia, sama autorka tematu to grubaska, jak ktoś się doprowadził do takiego stanu to znaczy, że nie ma równo pod kopułą i dla niej żarcie za pięciu to normalność. Jedzeniem w ogóle się nie martwię i nie odczuwam nic na portfelu. Dla mnie większa przyjemność to pobyt w spa czy kupno kurteczki z Versace niż żarcie.

Nie wiem ile masz lat ale jadłam tak gówniano jak Ty jak miałam 20 parę lat. Ważyłam 53 kg. Teraz mam 39 i w podziękowaniu za takie odżywianie, organizm zafundował mi insulinooporność, niedoczynność tarczycy i Hashimoto. A też taka cwana byłam, bo niby co za różnica miedzy szynką za 50 zł a tą za 20? Co za różnica czy zjem pełnowartościowy chleb żytni czy pszenne gówno z ciasta głeboko mrożonego jakie sprzedają dyskonty i sporo piekarni już nawet. Co za różnica czy zjem domowy obiad czy zapcham się bułką i popiję jogurtem żeby mieć poczucie, że zjadłam zdrowo - w końcu był jogurt nie? A po latach zonk.

A mi się wydaje że IO jest spowodowane głównie przez częste podjadanie z którego nie do końca zdajemy sobie sprawę.

Na pewno też. To raczej cały szereg różnych zaniedbań. Od żarcia głównie węglowodanowego (moja mama gotowała zawsze bardzo mącznie - kluchy, pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane, mało surówek itp. - od dziecka byłam uczona tak jeść a jednak nie jest to wcale zdrowe a już na pewno insulina daje popalić). Do tego zapewne mniejsza aktywność fizyczna niż by wypadało, plus jakieś etapy głodówkowania, plus etapy wpierniczania, plus jedzenie gównianego żarcia, zastępowanie pełnowartosciowych posiłków byle czym, nawet durne picie kawy miedzy posiłkami już jest podjadaniem jeśli jest z mlekiem lub cukrem lub oboma. Do tego parę razy dziennie po głupim cukierku i też insulina wywalona bezsensownie. Myślę, że to wszystko po latach robi swoje. Trzustka dostaje popalić a komórki robią się coraz mniej wrażliwe na tą insulinę. Dodatkowo jak ktoś ma predyspozycje genetyczne, bo babcia/mama/dziadek/wujek mieli problemy z cukrem to też już zwiększa szansę niestety nawet jak się człowiek pilnuje. Ale fakt że żarcie w sklepach jest jakie jest i trzeba trochę poszukać żeby coś fajnego znaleźć bez konserwantów i z dobrym składem. Na szczęście coraz więcej tego jest na rynku i jak jeszcze z 10 lat temu musiałam szukać takich rzeczy w sklepach dedykowanych zdrowemu odżywianiu za kupę kasy, tak teraz w durnej biedrze czy lidlu są fajne składowo produkty w rozsądnych cenach a jak już się raz znajdzie to się można tego trzymać i każde kolejne zakupy nie polegają na kilku godzinnym poszukiwaniu i czytaniu etykiet bo już wiemy co brać a co nie.

Tak i żeby było śmiesznie to komórki stają się co raz mniej wrażliwe na insulinę bo traktują ją jak toksynę, czyli w sumie jest to reakcja obronna.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

gordita2021 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Sprawdziłam ostatnie 2 tygodniowe bo dalej mi się nie chce i wychodzi 200 zł na 2 osoby. Ale my jemy bardzo prosto i prócz żółtego sera to z przetworzonej w jaki sposób żywności nie kupuję nic. Zamiast filetów z kurczaka kupuję całego i wróciłam do wędzenia, dzięki temu mam 4 kg polędwicy wędzonej za 40 zł. Wiedzę, pakuję próżno w kawałkach i do zamrażarki. Kupuję trochę warzyw a z owoców jabłka bo nie mam potrzeby jedzenia owoców z drugiego końca świata. Jemy też w sumie niewielkie porcje.

a z czego robisz ta polędwicę ? Bo może też by mi się udało ale albo upiec w piekarniku albo na parze? Nie mam wędzarni niestety

No tak naprawdę to "polędwicę" ,nazwa handlowa, robi się ze schabu. Wędzenie nie wymaga bóg wie czego,moja wędzarnia jest z cegieł ustawionych "na luz" czyli bez żadnej zaprawy. Także jeśli masz kawałek ogródka to bez problemu zrobisz.

Gdyby Ci się kiedyś chciało, to może byś pokazała fotkę z krótkim opisem. 😁 Ja się nie załapię, ale jeśli ktoś ma ogródek... Ogólnie zrobienie własnej wędliny, pieczeni, pasty do kanapki, to w każdym razie niebo lepiej, niż gotowce. 

mia_1979 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

gordita2021 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Sprawdziłam ostatnie 2 tygodniowe bo dalej mi się nie chce i wychodzi 200 zł na 2 osoby. Ale my jemy bardzo prosto i prócz żółtego sera to z przetworzonej w jaki sposób żywności nie kupuję nic. Zamiast filetów z kurczaka kupuję całego i wróciłam do wędzenia, dzięki temu mam 4 kg polędwicy wędzonej za 40 zł. Wiedzę, pakuję próżno w kawałkach i do zamrażarki. Kupuję trochę warzyw a z owoców jabłka bo nie mam potrzeby jedzenia owoców z drugiego końca świata. Jemy też w sumie niewielkie porcje.

a z czego robisz ta polędwicę ? Bo może też by mi się udało ale albo upiec w piekarniku albo na parze? Nie mam wędzarni niestety

No tak naprawdę to "polędwicę" ,nazwa handlowa, robi się ze schabu. Wędzenie nie wymaga bóg wie czego,moja wędzarnia jest z cegieł ustawionych "na luz" czyli bez żadnej zaprawy. Także jeśli masz kawałek ogródka to bez problemu zrobisz.

Gdyby Ci się kiedyś chciało, to może byś pokazała fotkę z krótkim opisem. ? Ja się nie załapię, ale jeśli ktoś ma ogródek... Ogólnie zrobienie własnej wędliny, pieczeni, pasty do kanapki, to w każdym razie niebo lepiej, niż gotowce. 

Zawsze można kupić kawał mięsa, natrzeć przyprawami, zrobić malutkie kieszonki, wbić tam przekrojone ząbki czosnku (czy co tam jeszcze) i upiec. Często robię tak z karkówką lub schabem. Mam w domu krajalnicę, więc później mogę to pokroić jak chcę. Koszt nieduży, a super się przydaje. Tak przygotowana wędlina pachnie w całym mieszkaniu, wystarczy tylko lodówkę otworzyć 😄

Wędzarnię ma mój "teść", ale chyba rzadko z niej korzysta, czego kompletnie nie rozumiem.

Pasek wagi

mia_1979 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

gordita2021 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Sprawdziłam ostatnie 2 tygodniowe bo dalej mi się nie chce i wychodzi 200 zł na 2 osoby. Ale my jemy bardzo prosto i prócz żółtego sera to z przetworzonej w jaki sposób żywności nie kupuję nic. Zamiast filetów z kurczaka kupuję całego i wróciłam do wędzenia, dzięki temu mam 4 kg polędwicy wędzonej za 40 zł. Wiedzę, pakuję próżno w kawałkach i do zamrażarki. Kupuję trochę warzyw a z owoców jabłka bo nie mam potrzeby jedzenia owoców z drugiego końca świata. Jemy też w sumie niewielkie porcje.

a z czego robisz ta polędwicę ? Bo może też by mi się udało ale albo upiec w piekarniku albo na parze? Nie mam wędzarni niestety

No tak naprawdę to "polędwicę" ,nazwa handlowa, robi się ze schabu. Wędzenie nie wymaga bóg wie czego,moja wędzarnia jest z cegieł ustawionych "na luz" czyli bez żadnej zaprawy. Także jeśli masz kawałek ogródka to bez problemu zrobisz.

Gdyby Ci się kiedyś chciało, to może byś pokazała fotkę z krótkim opisem. ? Ja się nie załapię, ale jeśli ktoś ma ogródek... Ogólnie zrobienie własnej wędliny, pieczeni, pasty do kanapki, to w każdym razie niebo lepiej, niż gotowce. 

Nie ma sprawy właśnie jutro będę wędzić kolejne 2 schaby. Kiedyś nawet robiłam kiełbasy ale z tym to jest roboty, chociaż jelita jeszcze mam i nadziewarke więc pewnie jak będę myła więcej czasu to zrobię.

Pasek wagi

Ves91, aż poczułam ten aromat przez monitor... 😁

Noir_Madame, to piknie. Wiele rzeczy zdaje się być "niedostępne zwykłemu śmiertelnikowi", a czasem to mniej skomplikowane, niż się wydaje.

mia_1979 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

gordita2021 napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Sprawdziłam ostatnie 2 tygodniowe bo dalej mi się nie chce i wychodzi 200 zł na 2 osoby. Ale my jemy bardzo prosto i prócz żółtego sera to z przetworzonej w jaki sposób żywności nie kupuję nic. Zamiast filetów z kurczaka kupuję całego i wróciłam do wędzenia, dzięki temu mam 4 kg polędwicy wędzonej za 40 zł. Wiedzę, pakuję próżno w kawałkach i do zamrażarki. Kupuję trochę warzyw a z owoców jabłka bo nie mam potrzeby jedzenia owoców z drugiego końca świata. Jemy też w sumie niewielkie porcje.

a z czego robisz ta polędwicę ? Bo może też by mi się udało ale albo upiec w piekarniku albo na parze? Nie mam wędzarni niestety

No tak naprawdę to "polędwicę" ,nazwa handlowa, robi się ze schabu. Wędzenie nie wymaga bóg wie czego,moja wędzarnia jest z cegieł ustawionych "na luz" czyli bez żadnej zaprawy. Także jeśli masz kawałek ogródka to bez problemu zrobisz.

Gdyby Ci się kiedyś chciało, to może byś pokazała fotkę z krótkim opisem. ? Ja się nie załapię, ale jeśli ktoś ma ogródek... Ogólnie zrobienie własnej wędliny, pieczeni, pasty do kanapki, to w każdym razie niebo lepiej, niż gotowce. 

A bardzo proszę, niestety zdjęcie z wiszącymi schabami się rozmazało ale zrobię później jeszcze raz. A oto i rzeczona wędzarnia 

Zwyczajnie cegły szczelnie ułożone a palenisko jest pod tymi blachami. Na dole jest otwór którym dym dostaje się do komory wędzarniczej. Wedzę gorącym dymem,takim 70-120 stopni. W zasadzie w tej temperaturze nosi to nazwę pieczenia .Wtedy mięso "zamyka" się i wędlina wychodzi bardzo soczysta i nie traci dużo na wadze. Taka temperatura powoduje również że polędwica nie jest" łososiowa" , nie każdy u nas taką lubi.Zanim zacznę wędzić trzymam mięso w zalewie 4-7 dni. Zalewę robię niestety na oko zagotowuje wodę z solą,zielem i czosnkiem. Zalewa powinna być dość słona a resztę składników dodajemy według uznania. Wedzę około 8 godzin.

Pasek wagi

mia_1979 napisał(a):

Ves91, aż poczułam ten aromat przez monitor... ?

Noir_Madame, to piknie. Wiele rzeczy zdaje się być "niedostępne zwykłemu śmiertelnikowi", a czasem to mniej skomplikowane, niż się wydaje.

O tak, taka karkóweczka to też super sprawa.

Pasek wagi

Noir_Madame, widzę te schaby, widzę. Eeextraaa! Może będzie Ci się kiedyś chciało wstawić ten opis w Twój Pamiętnik? Ja już miałam problem znaleźć ten wątek... Zszedł z głównej, wyparty nowymi tematami. Dopiero wchodząc na swoje posty, odnalazłam ten temat. A to faktycznie jest sposób!!! Do tego nie wszyscy są regularnie na forum i taki post może umknąć... Ja to sobie zapisuje i Polonii, która ma kawałek ogródka, przekaże. Teraz to takie czasy, że już nawet te faktycznie droższe wędliny i tak smakują, jak mydło.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.