Temat: Partner/mąż przyjacielem?

Uważacie, że ważnym w związku jest by się "lubić"? Lub jak to w temacie Wasz facet był Waszym przyjacielem? 

tez uważam ze to główny warunek tego aby związek przetrwał. Amorki czy namiętności są raz większe, raz mniejsze a czasem ich brak także to słaby fundament. Tak samo zachwyt wyglądem- przeminie. U nas związek był już wystawiany na ciężkie próby i wiem, że nawet jeśli na codzień nieraz żyjemy trochę w swoich światach to mąż by za mną w ogień wszedł i gdy dzieje się coś złego lub gdy potrzebuję pomocy jest pierwszy od razu w gotowości by poświęcić się w pełni. Pomimo ze nie mamy wspólnych zainteresowań interesujemy się nawzajem swoimi „światami” i bardzo lubimy ze sobą rozmawiać i dzielić wszystkie przemyślenia. Jest tez osobą której najbardziej ufam i liczę się z jego zdaniem najbardziej bo wiem, że zawsze szczerze mi doradzi. Takiej przyjaciółki jak ta to nie znajdę już nigdy haha 

Pasek wagi

a No i dla mnie przyjaźń nie oznacza lubić spędzać ze sobą czas. Prawdziwy przyjaciel (abstrahując od związków) to właśnie ten, który pomoże ci w trudnej sytuacji nawet gdy macie przerwy w kontaktach. To osoba, na której możesz polegać a nie ta z którą się śmiejesz z głupot na codzień.

Pasek wagi

Ja poznalam bliżej męża w kontekście imprezowym, bez wątku romantycznego(bo był w związku, ja też tak jakby)- pamiętam że pomyślałam że to czlowiek z którym warto się zaprzyjaznic. No a potem poszlo szybko:)

My akurat lubimy spędzać razem czas i świetnie się rozumiemy (czasem aż za dobrze:) myślę że to może być czasem męczące dla otoczenia/wykluczajace... Ale mamy też swoje odrębne światy, hobby, pasje... okazujemy zainteresowanie ale nie wchodzimy z butami. 

Generalnie to nie wiem jak można mojego męża nie lubić - bo jest otwarty, sympatyczny, jak na faceta empatyczny a przy tym skłonny do bezinteresownej pomocy(a to rzadkie w obecnych czasach). Myślę że ja jestem mniej lubialna- miewam ostry język, czasem mnie głupotę irytuje, i trochę się rzadze. No i nie jestem taka otwarta. W sumie to on też jest ironiczny ale lepiej się maskuje... 

Za to mój brat jest osobą z którą nie utrzymywałabym raczej kontaktów-malo nas łączy , sporo irytuje, inne wartości mamy... I to działa w obie strony- ale i oboje wkładamy sporo wysiłku by ta relacja funkcjonowała... Znam go dobrze i czasem wręcz widzę że gryzie się w język. Myślę że mogłabym na niego liczyć- ale wolałabym sobie sama poradzić;). 

Zgadzam się - z rodziną wyboru nie mamy, często są jakieś ale w tych relacjach. Ale partner to co innego ... 


Pasek wagi

Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Nie jesteśmy typem papużek nierozłączek, że cały wolny czas spędzamy razem, mamy swoje odrębne zainteresowania i znajomych. Ale lubimy spędzać czas razem, wiem że mogę mu powiedzieć o wszystkim, że byśmy za sobą stanęli murem w każdej sytuacji. Patrząc po znajomych, to sporo ludzi się rozwodziło dosłownie po 2-3 latach. I właśnie najczęściej to byli ludzie, gdzie ja byłam zdziwiona na początku, że serio, to oni są parą, bo wydawało mi się że nie mają zbyt wiele wspólnego i są jakby z dwóch różnych bajek. 

Mój chłopak jest moim najlepszym przyjacielem. Jest pierwszą osobom do której dzwonię gdy coś dobrego lub złego dzieje się w moim życiu. Dodatkowo rozumiemy się bez słów i mamy identyczne poczucie humoru, a do tego podobne hobby. Większość rzeczy robimy razem, biegamy, chodzimy na siłownie, albo gramy w czołgi w tym samym oddziale 😂.

_Asha_ napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ja to już chyba do znudzenia w każdym wątku o związkach tylko o tym, że przede wszystkim trzeba sie lubić ;)

nie da się stworzyć dobrej relacji, jesli sie woli towarzystwo innych. Ba, nie da się stworzyć dobrej relacji z samym sobą, jesli się siebie nie lubi. Lubienie jako słowo ma zbyt lajtowy wydźwięk, żeby ludzie przywiązywali do niego wagę, i żeby niosło ze sobą świadomość jak jest istotne. Jest mniej wiecej tak samo mało doceniane jak powietrze, kibel, ręka. Tylko że jak tego zabraknie to jest katastrofa :D

Dokładnie. Osoba z mojego otoczenia nie umie zrozumieć dlaczego aż tak lubię spędzać czas z własnym mężem. Bo ona musi od swojego odpocząć i odreagować. Tyle, że ja nie mam potrzeby od niego odpoczywać czy odreagowywać bo mój ulubiony wypoczynek to siedzenie z nim w wannie oglądając serial na laptopie ? 

Ojj znam to. Spędzam z mężem prawie 24 godziny na dobę, pracujemy razem, w dodatku zdalnie. Mamy wspólne hobby. Na spotkania z rodziną lub znajomymi zwykle wychodzimy razem. I pasuje nam to, nie nudzimy się razem, zawsze mamy tematy do obgadania, a kłótni między nami nie ma. Ale gdy on chce wyjść sam lub ja sama, nie robimy problemów, nie kontrolujemy, nie wydzwaniami. Jesteśmy po ślubie i żyjemy tak od ponad 10 lat :)


Większość osób nam współczuje i mówi, że oni wymęczyliby się spędzając razem tyle czasu bez przerwy np pracując osobno albo wychodząc osobno - a ja współczuję im, że się ze sobą tak męczą 🤣


Ja mam od zawsze dość dużą przestrzeń osobistą i potrzebę spędzania czasu samej ze sobą ale jednak siłą rzeczy najwięcej czasu spędzam z mężem bo oboje pracujemy zdalnie, mamy też wspólne zainteresowania. Znajomych mamy raczej osobnych, poza jedną parą (moja najlepsza przyjaciółka i jego najlepszy przyjaciel są małżeństwem) ale spotykamy się z nimi może z raz na miesiąc. Nie mam potrzeby odpoczywania od męża i zdecydowanie jest on moim najlepszym przyjacielem. 

Pasek wagi

ja sobie tego nie wyobrażam, ale widzę,że są małżeństwa w których tego nie ma. Są związki dla pieniędzy, prestiżu, bo czas naglił a chciało się mieć dziecko, albo była wpadka. I one też funkcjonują. 

Zdecydowanie gdyby maz nie byl moim najlepszym przyjacielem to nasz zwiazek by nie przetrwal by 20 lat. Byly okresy gdy oboje mielismy kryzys i bylo miedzy nami malo romantycznie, w seksie byla posucha i jedyne co nas trzymalo razem to przyjazn i to ze nadal duzo rozmawialismy i zwierzalismy sie sobie. Byly okresy kiedy jako maz mnie denerwowal albo ja jego ale nadal bylismy przyjaciolmi. Namietnosc i romantyzm mam wrazenie ze fluktuuje i podlega wielu czynnikom zewnetrznym typu porody dzieci, stres lub choroby a przyjazn powoli ale rosnie przez caly ten czas trwania zwiazku i tym samym jestesmy sobie coraz blizsi. I my tez oboje pracujemy w domu choc kazde ma inna prace ale duzo czasu spedzamy razem. Po tylu latach nadal przegadujemy noce i nie nudzimy sie ze soba.

_Asha_ napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ja to już chyba do znudzenia w każdym wątku o związkach tylko o tym, że przede wszystkim trzeba sie lubić ;)

nie da się stworzyć dobrej relacji, jesli sie woli towarzystwo innych. Ba, nie da się stworzyć dobrej relacji z samym sobą, jesli się siebie nie lubi. Lubienie jako słowo ma zbyt lajtowy wydźwięk, żeby ludzie przywiązywali do niego wagę, i żeby niosło ze sobą świadomość jak jest istotne. Jest mniej wiecej tak samo mało doceniane jak powietrze, kibel, ręka. Tylko że jak tego zabraknie to jest katastrofa :D

Dokładnie. Osoba z mojego otoczenia nie umie zrozumieć dlaczego aż tak lubię spędzać czas z własnym mężem. Bo ona musi od swojego odpocząć i odreagować. Tyle, że ja nie mam potrzeby od niego odpoczywać czy odreagowywać bo mój ulubiony wypoczynek to siedzenie z nim w wannie oglądając serial na laptopie ? 

Nie jestem osobą z Twojego otoczenia, ale jedno mnie zastanawia: kto jest z dwójką malutkich dzieci, kiedy Ty w tych serialach, Insta, Vitalii? Twój mąż podchodzi do tego lajtowo może dlatego, że nie jest jego biologicznym ojcem. Jednak sprawdź, czy nie zabierasz nastolatkowi dzieciństwa.... On powinien mieć swoje życie i może sam jeszcze potrzebować Waszego czasu i uwagi. Nie byłam w takiej sytuacji, ale słyszałam, że bycie jeszcze dzieckiem i bycie jednocześnie "rodzicem", to czasem brzemie na całe życie...

Zresztą sama sobie niedawno zadałam pytanie, czy moje życie nie jest zbyt dalekie od ideału, by zajmować się wirtualnie życiem innych... Jak dziś pomyślałam, ile godzin straciła na rozkminianie związków i garderoby Moni, to porażka.


Pozostając w temacie, to ja przyjaźnię się chyba zbyt dosłownie. Bywały sytuacje, że mąż słyszał ode mnie rzeczy, które może usłyszeć przyjaciel, ale czy mąż... Stąd to przyjaźnienie się z partnerem, to w praktyce "wyższa szkoła jazdy". 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.