Temat: Kiedy przychodzi miłość

Spotykam się z K od prawie roku. Stwierdzam ze to najlepszy facet jakiego do tej pory spotkałam, uczciwy, opiekuńczy, dba o mnie, troszczy się, na prawdę bardzo dobry facet, a nawet kandydat na męża. W porównaniu do poprzednich popaprańców ten jest bardzo dobrym człowiekiem.  Przyjaźnimy się, nie ma między nami oficjalnie związku, on powiedział że poczeka ile trzeba będzie aż ja będę gotowa. Widać że mu bardzo na mnie zależy. Problem jest niestety chyba we mnie. Jestem świadoma jaki to jest facet, że byłoby mi z nim dobrze, ale chyba nic więcej do niego nie czuje niż przyjaźń. Na początku było jakieś zauroczenie ale to szybko zgasło. Bardzo go lubię ale nie potrafię do niego nic wiecej poczuć. Stąd też moje pytanie; czy uważacie ze miłość może przyjść po jakimś, nawet dłuższym czasie czy raczej jeśli nie ma tego od początku to juz raczej nie będzie? Jestem zła na siebie bo w poprzednich związkach, które idealne nie były, jakoś mnie ciągnęło do tych facetów.. 

Bejbi92 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Może zabrzmi to pesymistycznie, ale nie ma co zakładać, że KAŻDY pozna swoją miłość, jest masa samotnych ludzi już późnym wieku więc można poznać kogoś, ale niekoniecznie, życie pisze różne scenariusze, co nie znaczy, że trzeba się poddać.

właśnie tego się boję. Trzymam się jego rękami i nogami, jest ten kontakt, bo zdaje sobie sprawę jaki to jest swietny facet. I że nie spotkam już nikogo takiego

ale to wlasnie jest takie zle myslenie, tak sadzisz bo nie wierzysz ze moze jeszcze ciebie cos spotkac a to nie jest cos co mozemy wiedziec. Zycie jest niespodzianka, fakt ze gwarancji nie ma ale trzeba tez zastanowic sie co dajesz temu czlowiekowi, nieswiadomemu sytuacji, faktu ze jest z kims, kto tylko boi sie samotnosci. Moim zdaniem to bardzo nie fair wobec niego. Oboje mozecie spotkac swoja wielka milosc.

Daj sobie po prostu z nim szanse na inny uklad, najwyzej nie wyjdzie. Ja mam 33 lata i w zwiazku jestem od 14. I to byla naprawde wielka, szalencza milosc, ale z czasem wkracza proza zycia. Te wszystkie motylki, szalenstwa z czasem gasna. Nie u wszystkich, ale liczenie na to, ze tak wyglada kazdy zwiazek przez cale zycie, jest naiwnoscia.

Moja przyjaciolka z podstawowki teraz wyszla za maz za chlopaka, ktorego zna od przedszkola. Z ktorym caly czas miala kontakt. A zeszli sie ze soba moze 2 lata temu dopiero. I jest najszczesliwsza na swiecie.

Dla mnie smutne jak niektóre kobiety nie potrafią żyć bez faceta, tak strasznie boją się samotności, bo przecież bez faceta życie nie ma sensu i po co być szczęśliwą singielką...Zresztą kobietki 30+ czemu robicie z siebie takie babcie? Moja matka rozwiodła się po 40sce, długo męczyła się z moim ojcem, no, ale wyszła za niego byle mieć chłopa, były też inne czasy, przez całe dzieciństwo byłam obserwatorką takiego małżeństwa z rozsądku, a nie miłości, nic fajnego, potem nawet mieli osobne sypialnie, zachowywali się jak współlokatorzy, nie widziałam żadnej miłości, smutny obrazek, teraz kiedy w końcu się rozwiedli oboje odżyli, moja mama jest już 11 lat w związku z nowym facetem (poznała go gdy miała 45 lat), mój ojciec też poznał fajną babkę, wspólnie podróżują, a wcześniej to ledwo nad morze pojechał na 3 dni...Serio lepiej poczekać niż się pakować w coś byle było byle mieć.

Bejbi92 napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

Bejbi92 napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

Ja nie potrafię się zakochać od 6lat także tego xd

A ile masz lat?

30

Kurcze, jesteśmy w tym samym wieku.. Ale tak ogólnie masz jeszcze nadzieję ze spotkasz faceta swojego życia? 

nie wiem xd spotykam się ciągle z kimś i mniej więcej po 6miesiacach oboje dochodzimy "to nie to" i tak to się toczy już któryś rok. Po rozstaniu z narzeczonym nie zakochałam się już 

Bejbi92 napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Może zabrzmi to pesymistycznie, ale nie ma co zakładać, że KAŻDY pozna swoją miłość, jest masa samotnych ludzi już późnym wieku więc można poznać kogoś, ale niekoniecznie, życie pisze różne scenariusze, co nie znaczy, że trzeba się poddać.

właśnie tego się boję. Trzymam się jego rękami i nogami, jest ten kontakt, bo zdaje sobie sprawę jaki to jest swietny facet. I że nie spotkam już nikogo takiego

gorzej będzie, jak zwiążesz się z nim, a później spotkasz "prawdziwą miłość" i koniec końców zostawisz tego dobrego faceta. Tak czy siak, będąc z nim zrobisz mu krzywdę.

Bejbi92 napisał(a):

Spotykam się z K od prawie roku. Stwierdzam ze to najlepszy facet jakiego do tej pory spotkałam, uczciwy, opiekuńczy, dba o mnie, troszczy się, na prawdę bardzo dobry facet, a nawet kandydat na męża. W porównaniu do poprzednich popaprańców ten jest bardzo dobrym człowiekiem.  Przyjaźnimy się, nie ma między nami oficjalnie związku, on powiedział że poczeka ile trzeba będzie aż ja będę gotowa. Widać że mu bardzo na mnie zależy. Problem jest niestety chyba we mnie. Jestem świadoma jaki to jest facet, że byłoby mi z nim dobrze, ale chyba nic więcej do niego nie czuje niż przyjaźń. Na początku było jakieś zauroczenie ale to szybko zgasło. Bardzo go lubię ale nie potrafię do niego nic wiecej poczuć. Stąd też moje pytanie; czy uważacie ze miłość może przyjść po jakimś, nawet dłuższym czasie czy raczej jeśli nie ma tego od początku to juz raczej nie będzie? Jestem zła na siebie bo w poprzednich związkach, które idealne nie były, jakoś mnie ciągnęło do tych facetów.. 

Wielkie zakochanie może wygasnąć tuż po ślubie, albo przyjaźń może przerodzić się po czasie w miłość... Gwarancji nie ma. Całkowity brak chemii, to tak trochę słabo na związek. Seks seksem, ale potrzeba i przyjemność z przytulania się raczej powinna być. 

Ludzie są różni. I myślę, że są tacy, dla których wielka romantyczna miłość nie jest możliwa, bo ich mózg jest zbudowany inaczej. Dodatkowo z wiekiem też jesteśmy mniej skłonni do szalonych porywów serca. Ja wielką romantyczką nie jestem. Przeżyłam jakiś tam krótki moment wzlotów emocjonalnych z mężem na początku związku, ale miałam 24 lata i patrzę teraz na te swoje przeżycia z rozbawieniem, bo mając lat 34 już bym te same sytuacje przetworzyła zupełnie inaczej i pewnie mniej w tym by było dramy, która napędza silne emocje nakręcając ten stan zakochania.

Nie wierzę  też w to, że każdy musi trafić na wielką miłość (bo niby z jakiej racji?).

A w kontekście twojego związku - myślę, że wiele kobiet ma problem z mężczyznami "zbyt miłymi". To jest podobno atawistyczne - zbyt miły mężczyzna nie będzie dobrym obrońcą przed innymi mężczyznami. Dodatkowo gdy jesteś przyzwyczajona do huśtawki emocji w związku normalne relacje mogą ci się wydawać nudne. Bardzo często "chemia" powstaje tam, gdzie jest jakiś konflikt, niedopowiedzenie, przeszkody, napięcie (tak się buduje intrygę romansu), u 30 latków, którzy stawiają sprawy jasno na starcie ciężej o to napięcie, niż jak się ma lat 17.

No to ten tego, no. Nie doradzę co robić, być może powinnaś się nad tym zastanowić. W czym jest problem. Co dokładne sprawiało, że czułaś coś w poprzednich związkach (precyzyjnie, jakie sytuacje, jakie zachowania), co sprawia, że teraz jest "płasko". Jaką masz osobowość - czy te fazy zakochania są dla ciebie normalne, czy słabły z wiekiem, czy też nigdy nie czułaś jakiś hiper emocji, ale na nie czekasz, bo takie są społeczne oczekiwania od "finalnego" związku? Jak sobie wyobrażasz początek związku, gdzie jest ta chemia? Facet wygląda w nim lepiej? W jakiś sposób zachowuje się inaczej? To wszystko jakoś sobie można w głowie poukładać, żeby chociaż wiedzieć w czym jest problem.

Emocje nie mają wieku. Ja Mojego poznałam, gdy oboje mieliśmy po 33 lata i to była mega burza z piorunami. Minęło w tym roku 10 lat a wciąż jesteśmy zakochani i podnieceni tym związkiem. Letnie relacje być może komuś wystarczają, ja jednak nie chciałabym tracić życia na taką bylejakość.

Spróbuj , miłość przychodzi z czasem :)

Tez pierwszej młodości nie jesteś , skoro Ci się podoba i jest w porządku to nie zastanawiałabym sie

Ja probowalam byc w zwiazku gdzie tez facet byl mega dobry i wiedzialam, ze mialabym z nim dobra przyszlosc, ale go nie kochalam. Tez czekalam kilka miesiecy myslac, ze moze milosc przyjdzie z czasem, bo jestesmy po przejsciach i kolo 40-stki, ale nie przyszla. Jestem przekonana, ze kobieta bardzo szybko wie, czy to ten, czy nie, tylko boimy sie byc same i trwimy w czyms z wygody i bezpieczenstwa. Niektorym kobietom pasuja takie zwiazki, mnie nie. 

Poza tym uwazam twojego przyjaciela troche za meczennika. Nie ma co chodzic za kims rok i czekac, trzeba sie szanowac a nie czekac na czyjas laske. Zycie jest za krotkie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.