Temat: Kiedy przychodzi miłość

Spotykam się z K od prawie roku. Stwierdzam ze to najlepszy facet jakiego do tej pory spotkałam, uczciwy, opiekuńczy, dba o mnie, troszczy się, na prawdę bardzo dobry facet, a nawet kandydat na męża. W porównaniu do poprzednich popaprańców ten jest bardzo dobrym człowiekiem.  Przyjaźnimy się, nie ma między nami oficjalnie związku, on powiedział że poczeka ile trzeba będzie aż ja będę gotowa. Widać że mu bardzo na mnie zależy. Problem jest niestety chyba we mnie. Jestem świadoma jaki to jest facet, że byłoby mi z nim dobrze, ale chyba nic więcej do niego nie czuje niż przyjaźń. Na początku było jakieś zauroczenie ale to szybko zgasło. Bardzo go lubię ale nie potrafię do niego nic wiecej poczuć. Stąd też moje pytanie; czy uważacie ze miłość może przyjść po jakimś, nawet dłuższym czasie czy raczej jeśli nie ma tego od początku to juz raczej nie będzie? Jestem zła na siebie bo w poprzednich związkach, które idealne nie były, jakoś mnie ciągnęło do tych facetów.. 

Michalkaa napisał(a):

Ja probowalam byc w zwiazku gdzie tez facet byl mega dobry i wiedzialam, ze mialabym z nim dobra przyszlosc, ale go nie kochalam. Tez czekalam kilka miesiecy myslac, ze moze milosc przyjdzie z czasem, bo jestesmy po przejsciach i kolo 40-stki, ale nie przyszla. Jestem przekonana, ze kobieta bardzo szybko wie, czy to ten, czy nie, tylko boimy sie byc same i trwimy w czyms z wygody i bezpieczenstwa. Niektorym kobietom pasuja takie zwiazki, mnie nie. 

Poza tym uwazam twojego przyjaciela troche za meczennika. Nie ma co chodzic za kims rok i czekac, trzeba sie szanowac a nie czekac na czyjas laske. Zycie jest za krotkie.

A znalazłaś potem kogoś w kim się zakochałaś? 

Ale po co się pytasz kogoś, ktoś znajdzie kogoś w kim się zakocha, a ktoś nie, tego nie przewidzisz czy Ty akurat jeszcze się zakochasz. Po co sobie nakładać jakąś presje, co będzie to będzie, dla mnie bycie z kimś kogo się szczerze nie kocha jest conajmniej dziwne i śmierdzi zwykłym desperactwem.

Martyna12111 napisał(a):

Ale po co się pytasz kogoś, ktoś znajdzie kogoś w kim się zakocha, a ktoś nie, tego nie przewidzisz czy Ty akurat jeszcze się zakochasz. Po co sobie nakładać jakąś presje, co będzie to będzie, dla mnie bycie z kimś kogo się szczerze nie kocha jest conajmniej dziwne i śmierdzi zwykłym desperactwem.

Pytam z czystej ciekawości, każdy człowiek to inna historia, po to zakładałam temat żeby porozmawiać. 

Różne są definicje miłości wedlug riznych osob - a ten "maksymalny czas" jest też mocno zależny moim zdaniem od definicji - jeśli ktoś za miłość uznaje to wielkie "wow" to powiedzmy że jak go nie ma przez pół roku/rok to raczej już "wow" się nie pojawi a więc miłości (według tej konkretnej definicji) nie bedzie; a jeśli ktos za miłość uwaza na przykład głębokie przywiaznie to oczywistym jest, że pół roku nie będzie dobrym czasem, żeby ocenić czy ta miłość będzie czy nie. Myślę że u cb problem jest dużo wcześniej niż miłość- po prostu z twojej strony nie pyknęło w chemii na początku  i teraz jest kalkulacja zysków i strat - to tez jest spoko, pod warunkiem gdyby druga osoba miała takie samo podejście a zdaje się, że w tym konkretnym przypadku nie ma... jeśli mam być szczera- też by mi nie pyklo w chemii z facetem który wprost mówi "posiedzę i poczekam aż mnie będziesz chciała...." 

Pasek wagi

Prosiatko.3 napisał(a):

Moim zdaniem tez takie zastanawianie sie i stawianie sobie pytań czy to napewno ten/ta bierze się z kulturalnego przeświadczenia, ze wyboru dokonuje się raz na zawsze. a tak nie jest. Jeśli aktualnie nam pasuje i jest nam po drodze, to możemy przejść jakas drogę razem, może nawet bardzo długa drogę, obojętnie co pomiędzy dwojgiem ludzi jest, czy to przyjaźń, czy romans czy cokolwiek innego. Przecież nikt nie wie co przyjdzie za 10 lat. 

Ooooo, jak bardzo się zgadzam!

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.