Temat: Perfumy

Ile buteleczek perfum posiadacie? Macie osobne zapachy do pracy/ na impreze / do domu/ na wyjazd? Ile czasu zuzywacie perfumy powiedzmy 100ml? Jaki jest wasz ulubiony zapach?

Radosna32 napisał(a):

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Swoją drogą - kojarzycie jakieś perfumy, w których da się wyczuć ogórek? Będąc nastolatką miałam Scent Trend z Avonu i do dziś pamiętam, że wyjątkowo mi podchodził ten zapach (ogórek jako nuta głowy i konwalia jako nuta serca) - ciekawe, czy podszedł by mi teraz;) Widzę, że Elizabeth Arden ma coś ogórkowo-herbaciano-świeżego (Green Tea Cucumber) - używał ktoś?

Dkny zielone jabluszko w nich czuje ogora 

ale one maja ogóra :)

a propos ogórków, tylko juz nie w składzie a w odbiorze, to sa zapachy gdzie ludzie wyczuwają ogórka kiszonego. I to nie sa jakieś odosobnione przypadki. Ja należe do tych osób :D, a najbardziej podejrzanymi o kiszona ogórkowatośc są klasyczne Chloe. Wyobraźcie sobie, że dopiero po jakichs siedmiu latach od poznania tego zapachu, ja tam zaczełam dostrzega różę. 

Cyrica napisał(a):

Radosna32 napisał(a):

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Swoją drogą - kojarzycie jakieś perfumy, w których da się wyczuć ogórek? Będąc nastolatką miałam Scent Trend z Avonu i do dziś pamiętam, że wyjątkowo mi podchodził ten zapach (ogórek jako nuta głowy i konwalia jako nuta serca) - ciekawe, czy podszedł by mi teraz;) Widzę, że Elizabeth Arden ma coś ogórkowo-herbaciano-świeżego (Green Tea Cucumber) - używał ktoś?

Dkny zielone jabluszko w nich czuje ogora 

ale one maja ogóra :)

a propos ogórków, tylko juz nie w składzie a w odbiorze, to sa zapachy gdzie ludzie wyczuwają ogórka kiszonego. I to nie sa jakieś odosobnione przypadki. Ja należe do tych osób :D, a najbardziej podejrzanymi o kiszona ogórkowatośc są klasyczne Chloe. Wyobraźcie sobie, że dopiero po jakichs siedmiu latach od poznania tego zapachu, ja tam zaczełam dostrzega różę. 

Ja tez tak mam, a propos ogórka kiszonego . Szczególnie pamietam to jak moja wychowawczyni z gimnazjum pachniała jak woda po ogórkach kiszonych z duża ilością kopru 👀

Dzięki za "ogórowe" propozycje:)

Zapach ogórka kiszonego nie brzmi fajnie. Szkoda, że wypsikałam swoją próbkę z Chloe, bo ja tam ogora kiszonego nie czułam, a chętnie bym sprawdziła, czy faktycznie coś takiego się tam wybija. Bo walić kiszonką bym chyba nie chciała, to prawie jak walić cebulą...

Odnośnie waniliowych nut, to przypomniał mi i się perfum Vanilla Fields, który kiedyś dostała moja mama. Jaki to był dla mnie okropny zapach:P

bo obie, i wanilia i róża, to troche trudny temat w perfumiarstwie. 

Wanilia, jeszcze w połaczeniu z tonką to jest kiler, pachnie, i pachnie, i pachnie, bo ludzie lubia trwałe perfumy i po to się to tam umieszcza. Ba, po trwałości często oceniaja jakość, że jak długo to dobrze. Tyle że taki słodki, przeradzający się po paru godzinach w cukierniany zapach, może męczyć i działać migrenogennie. Jak człowiek sobie to zapamięta, to ma potem odrzut. Z taką intensywnością nawet ukochany zapach może po jakimś czasie zemdlić. 

Róża też nie jest oczywista, bo tak jak na tatuażu najczęsciej wyglada jak kapusta ;), tak pachnieć w perfumach potrafi... wszystkim. Miedzy innymi ogórem. I ok, nie chodzi ogólnie o taki kwaśny zielony zapach, moja Caligna wali zielskiem, Hermesowy Rabarbar jest taki ze ślinianki puszczają, Lili of Valey Penhaligonsa to świetna interpretacja konwalii taka mokra, ziemista jak coś niedojrzałego :D, ale tam ma tak być. Natomiast gorzej, kiedy nie ma, kiedy mialo być nektarowo, to wtedy uwydatnia się ten koper o którym mówi vegadula. 

jedna mała buteleczka uzywana od święta lub wyjścia, nie znosze perfum od wszystkich kicham i kaszle. astmatyk.

Cyrica napisał(a):

Naturalna! napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Himawari napisał(a):

Cyrica napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Ja mam kilkanaście - na rożne pory roku i okazje. Akurat teraz pasuje mi Girl of Now Elie Saab naprzemiennie z Portofino Toma Forda

ooo, a to jest jeden z moich ulubionych zimowych. Fajny gourmand bez cholernej wanilli, która mnie w bazie drażni :D

Miałam na nie kiedyś straszna fazę, ale jednak mnie zemdliły po dłuższym czasie ? za to flakon piękny!

no właśnie, dlatego do mnie idea signature scent nie trafia. Zdarza mi się tydzień jechać na tych samych perfumach, teraz w maju mielilam na przemian konwalie od miu miu, biała i klasyczna, na przemian z piwonia fragonarda. Mam dość chyba do przyszłego roku ?

Ja kiedyś myślałam, że znalazłam zapach życia: Hypnotic Poison Diora, które to perfumy totalnie mnie oczarowały, ale po 3 flakonikach znudziły mi się!!! Teraz testuję je od czasu do czasu w perfumerii z nadzieją, że może stara miłość nie rdzewieje, ale NIE! Nie mogę ich juz zdzierżyć! Są okropne.

Dlatego moje ukochane Black Orchid zapodaję sporadycznie i zaciągam się nadgarstkowo a globalnie używam je bardzorzadko, żeby nie spowszedniały.

Podobnie mam z Memoire d'Une Odeur Gucci albo Aromatics Elixir Clinique - to są perfumy działające jak aromatoterapia. Poprawiają mi samopoczucie, przywołują wspomnienia. Nie służą do aplikacji globalnej, tylko nadgarstkowej rozkoszy. Macie też może podobnie?

może nie do końca tak, ale mam dwa flakony perfum, które bardzo chętnie uzywalabym jak wiekszość, ale trochę... się wstydzę ;), bo na nieszczeście sa ogoniaste. Pierwsze to Rumeur Lanvin, sa takie chłodne, dystansujący, a jednak zwracające uwagę i używam ich kiedy potrzeba mi siły z wewnątrz, ale niekoniecznie rozwlekającej sie na zewnatrz dlatego tylko w domu albo kiedy idę nie do ludzi, nie wiem jak to bardziej obrazowo ując ;). Drugie to Artemisia Penhaligons, uwielbiam, są niezwykle sensualne i niestety panowie na nie reagują, a mi to akurat najmniej w życiu potrzebne.

Z Rumeur Lanvina łączy mnie dziwna relacja. Kupiłam w ciemno (jak większość swoich perfum) po zachwycie nad Rumeur2Rose i ... pierwotna wersja mnie zaskoczyła. Nie wiedziałam czy lubię czy wręcz odwrotnie. Testom nie było końca. Intrygowały mnie, żeby potem odepchnąć z niesmakiem. Zużyłam na domowe testy ok. połowy buteleczki i nigdy nie odważyłam się ich użyć "do ludzi". Do tej pory nie wiem czy lubię je czy nie 😜🤪 Po czasie nietestowania, ponownie coś mnie do nich ciągnie. Trudna relacja.

Co do ogórków i kopru, to ja na szczęście nigdy ich nie wyczułam, ale już moj facet kiedys tak, jak dałam mu powąchać nadgarstek z Indi Katy Perry 😂😅😂

Rozbawilo mnie to, bo dla mnie te perfumy to taka lekka, piżmowa chmurka z odrobinką kokosa.

UzaleznionaOdLukrecji napisał(a):

Dzięki za "ogórowe" propozycje:)

Zapach ogórka kiszonego nie brzmi fajnie. Szkoda, że wypsikałam swoją próbkę z Chloe, bo ja tam ogora kiszonego nie czułam, a chętnie bym sprawdziła, czy faktycznie coś takiego się tam wybija. Bo walić kiszonką bym chyba nie chciała, to prawie jak walić cebulą...

Odnośnie waniliowych nut, to przypomniał mi i się perfum Vanilla Fields, który kiedyś dostała moja mama. Jaki to był dla mnie okropny zapach:P

Każde hloé pachnie inaczej. Klasyczne mi śmierdzi, nomade jest dziwne, love story to to jest Róża, można tak wymieniać, ale o dziwo to jedyne z komercyjnych które mi podpasowaly. Większość mi śmierdzi więc moja kolekcja jest idealnie dobrana. Brakuje mi tylko light blue. 

A, w kolekcji mam jeszcze perfumy o zapachu kosmetyków, takie jak perfumy Nivea, których lubię używać na jogę, masaż, generalnie nieinwazyjny zapach czystości. Nuxe, które pachną tak jak ich olejek. Mgiełki zapachowe Hawaiian Tropic, które grają z ich kosmetykami do opalania i używam ich na plażę i ogólnie na wakacjach.

Użytkownik4250924 napisał(a):

A, w kolekcji mam jeszcze perfumy o zapachu kosmetyków, takie jak perfumy Nivea, których lubię używać na jogę, masaż, generalnie nieinwazyjny zapach czystości. Nuxe, które pachną tak jak ich olejek. Mgiełki zapachowe Hawaiian Tropic, które grają z ich kosmetykami do opalania i używam ich na plażę i ogólnie na wakacjach.

O, fajnie, też chcę mieć te z Nivea. 

Nie mam perfum, lubię wąchać zapachy jednorazowo, ale kiedy czuję je zbyt długo to mnie męczą. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.