Temat: Jak widzicie sukienkę na komunię?

Dla gościa. Jestem ciekawa waszego gustu. 


Przyklady nie opisy!!! 

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Menot, ale zrozum, że ja nie będę chodzila do pracy w satynowych i jedwabnych kieckach, bo jednak ciuch trzeba do rodzaju pracy też dobrać. Z kolei kupić za paręset złotych sukienkę, która założę 2x do roku też mi się nie widzi. Bo ja jednak lubię mieć tych ubrań dużo. Poliestrów nie kupuje. No ta satynowa zielona to poliester.

W tym sęk właśnie, że lubisz mieć dużo kosztem jakości. Ja mam (poza tym, w czym chodzę do pracy, a chodzę dość nieformalnie) kilka (naście) ciuchów od lat, które zakładam raz-dwa razy do roku. Ale ich dobór powoduje, że od lat nie miewam dylematu w co się ubrać na rozmowę o pracę, elegancką kolację, ślub, chrzciny, komunię itp. Wyciągam coś po prostu z szafy. W zależności od okoliczności apgrejduję biżuterią, butami, torebką. Plus liczne wyjazdy służbowe z małą walizką mnie nauczyły, że dobrze mieć zajmującą mało miejsca prostą kieckę, którą można nosić zamiennie z perłami i szpilkami, albo tenisówkami na gołe nogi, i która zniesie trudy wepchnięcia do tejże małej walizki.

badguy napisał(a):

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Menot, ale zrozum, że ja nie będę chodzila do pracy w satynowych i jedwabnych kieckach, bo jednak ciuch trzeba do rodzaju pracy też dobrać. Z kolei kupić za paręset złotych sukienkę, która założę 2x do roku też mi się nie widzi. Bo ja jednak lubię mieć tych ubrań dużo. Poliestrów nie kupuje. No ta satynowa zielona to poliester.

W tym sęk właśnie, że lubisz mieć dużo kosztem jakości. Ja mam (poza tym, w czym chodzę do pracy, a chodzę dość nieformalnie) kilka (naście) ciuchów od lat, które zakładam raz-dwa razy do roku. Ale ich dobór powoduje, że od lat nie miewam dylematu w co się ubrać na rozmowę o pracę, elegancką kolację, ślub, chrzciny, komunię itp. Wyciągam coś po prostu z szafy. W zależności od okoliczności apgrejduję biżuterią, butami, torebką. Plus liczne wyjazdy służbowe z małą walizką mnie nauczyły, że dobrze mieć zajmującą mało miejsca prostą kieckę, którą można nosić zamiennie z perłami i szpilkami, albo tenisówkami na gołe nogi, i która zniesie trudy wepchnięcia do tejże małej walizki.

No ja lubię kupować a nie lubię wyrzucać, dopiero się do tego zbieram. Nie kupuję aż tak dużo, ale ja w szafie mam ciuchy, które pamiętają jeszcze czasy studiów. 

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Obserwuję Monikę i jej ciuchowe przygody i doskonale obrazuje to co mówi @menot. Moni kupuje online na podstawie odpicowanych zdjęć, a potem my oglądamy jej foty sprzed lustra i widzimy całą nędzę tych ubrań. 

co nie znaczy ze online nie warto kupowac, ja kupuje prawie wylacznie online ale mam swoje wyprobowane strony, wiem jak wyglada jakosc i rozmiarowka i na ogol nie przezywam rozczarowan.

Jasne, nie mówię że nie można. 

Monika jednak wciąż i wciąż robi to samo. Kupuje psie szmatki za psie pieniądze. A potem mówi, że ma nietypowe wymiary i wszystko źle leży. A to nie do końca kwestia figury, a jakości tego co kupuje.

Figury i tego, że teraz wszystko się szyje na jedno kopyto. Bo czy poliestrowa sukienka czy lniana, będą uszyte na dziewczynę 170 o prostej sylwetce. 

Ej, no nie, jestem klepsydrą totalną 180 cm i jakoś udaje mi się znaleźć ciuchy. Oraz uwielbiam wyrzucać chyba bardziej niż kupować, problem w tym, że już prawie nie mam czego wyrzucać.

badguy napisał(a):

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Menot, ale zrozum, że ja nie będę chodzila do pracy w satynowych i jedwabnych kieckach, bo jednak ciuch trzeba do rodzaju pracy też dobrać. Z kolei kupić za paręset złotych sukienkę, która założę 2x do roku też mi się nie widzi. Bo ja jednak lubię mieć tych ubrań dużo. Poliestrów nie kupuje. No ta satynowa zielona to poliester.

W tym sęk właśnie, że lubisz mieć dużo kosztem jakości. Ja mam (poza tym, w czym chodzę do pracy, a chodzę dość nieformalnie) kilka (naście) ciuchów od lat, które zakładam raz-dwa razy do roku. Ale ich dobór powoduje, że od lat nie miewam dylematu w co się ubrać na rozmowę o pracę, elegancką kolację, ślub, chrzciny, komunię itp. Wyciągam coś po prostu z szafy. W zależności od okoliczności apgrejduję biżuterią, butami, torebką. Plus liczne wyjazdy służbowe z małą walizką mnie nauczyły, że dobrze mieć zajmującą mało miejsca prostą kieckę, którą można nosić zamiennie z perłami i szpilkami, albo tenisówkami na gołe nogi, i która zniesie trudy wepchnięcia do tejże małej walizki.

To jest bardzo fajne podejscie do sprawy i mysle ze dobrze przemyslana garderoba ma zawsze cos ze czlowiek nie ma dylematu w Co sie ubrac niezaleznie  od okazji

natalie.ewelina napisał(a):

w tym roku miala taka na bierzmowanie do znajomych

Przesądzona względem okazji wg mnie 

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Obserwuję Monikę i jej ciuchowe przygody i doskonale obrazuje to co mówi @menot. Moni kupuje online na podstawie odpicowanych zdjęć, a potem my oglądamy jej foty sprzed lustra i widzimy całą nędzę tych ubrań. 

co nie znaczy ze online nie warto kupowac, ja kupuje prawie wylacznie online ale mam swoje wyprobowane strony, wiem jak wyglada jakosc i rozmiarowka i na ogol nie przezywam rozczarowan.

Jasne, nie mówię że nie można. 

Monika jednak wciąż i wciąż robi to samo. Kupuje psie szmatki za psie pieniądze. A potem mówi, że ma nietypowe wymiary i wszystko źle leży. A to nie do końca kwestia figury, a jakości tego co kupuje.

Figury i tego, że teraz wszystko się szyje na jedno kopyto. Bo czy poliestrowa sukienka czy lniana, będą uszyte na dziewczynę 170 o prostej sylwetce. 

A jak ma być szyta kiecka za 150 zł? Tylko seryjnie. Ja mam 160 cm, wąską talię, duży biust i spory zadek i już dawno zrozumiałam, że takie sukienki z sieciówek są nie dla mnie. 

badguy napisał(a):

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Menot, ale zrozum, że ja nie będę chodzila do pracy w satynowych i jedwabnych kieckach, bo jednak ciuch trzeba do rodzaju pracy też dobrać. Z kolei kupić za paręset złotych sukienkę, która założę 2x do roku też mi się nie widzi. Bo ja jednak lubię mieć tych ubrań dużo. Poliestrów nie kupuje. No ta satynowa zielona to poliester.

W tym sęk właśnie, że lubisz mieć dużo kosztem jakości. Ja mam (poza tym, w czym chodzę do pracy, a chodzę dość nieformalnie) kilka (naście) ciuchów od lat, które zakładam raz-dwa razy do roku. Ale ich dobór powoduje, że od lat nie miewam dylematu w co się ubrać na rozmowę o pracę, elegancką kolację, ślub, chrzciny, komunię itp. Wyciągam coś po prostu z szafy. W zależności od okoliczności apgrejduję biżuterią, butami, torebką. Plus liczne wyjazdy służbowe z małą walizką mnie nauczyły, że dobrze mieć zajmującą mało miejsca prostą kieckę, którą można nosić zamiennie z perłami i szpilkami, albo tenisówkami na gołe nogi, i która zniesie trudy wepchnięcia do tejże małej walizki.

Popieram. Gdyby podliczyć z 10 beznadziejnych szmatek, które tylko na zdjęciach i zgrabnej modelce jakoś wyglądają, to okazało by się że można było w tej cenie kupić coś porządnej jakości, uniwersalnego.

Ja wybrałabym coś z przykładów podanych przez Wielbioną.

badguy napisał(a):

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Obserwuję Monikę i jej ciuchowe przygody i doskonale obrazuje to co mówi @menot. Moni kupuje online na podstawie odpicowanych zdjęć, a potem my oglądamy jej foty sprzed lustra i widzimy całą nędzę tych ubrań. 

co nie znaczy ze online nie warto kupowac, ja kupuje prawie wylacznie online ale mam swoje wyprobowane strony, wiem jak wyglada jakosc i rozmiarowka i na ogol nie przezywam rozczarowan.

Jasne, nie mówię że nie można. 

Monika jednak wciąż i wciąż robi to samo. Kupuje psie szmatki za psie pieniądze. A potem mówi, że ma nietypowe wymiary i wszystko źle leży. A to nie do końca kwestia figury, a jakości tego co kupuje.

Figury i tego, że teraz wszystko się szyje na jedno kopyto. Bo czy poliestrowa sukienka czy lniana, będą uszyte na dziewczynę 170 o prostej sylwetce. 

Ej, no nie, jestem klepsydrą totalną 180 cm i jakoś udaje mi się znaleźć ciuchy. Oraz uwielbiam wyrzucać chyba bardziej niż kupować, problem w tym, że już prawie nie mam czego wyrzucać.

No a ja jestem drobna 156 ze sporym biustem. Topię się w 34 albo 34 jest za małe w cycku. Wszystko jest za długie, dekolty za duże, spódnice midi długość nijaka. Na co dzień chodzę w bawełnianych tshirtach i jeansach albo luźnych spodniach z gumą w pasie. 

Użytkownik4667610 napisał(a):

Hgtrdrsrdhijiuf napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Użytkownik4667610 napisał(a):

Obserwuję Monikę i jej ciuchowe przygody i doskonale obrazuje to co mówi @menot. Moni kupuje online na podstawie odpicowanych zdjęć, a potem my oglądamy jej foty sprzed lustra i widzimy całą nędzę tych ubrań. 

co nie znaczy ze online nie warto kupowac, ja kupuje prawie wylacznie online ale mam swoje wyprobowane strony, wiem jak wyglada jakosc i rozmiarowka i na ogol nie przezywam rozczarowan.

Jasne, nie mówię że nie można. 

Monika jednak wciąż i wciąż robi to samo. Kupuje psie szmatki za psie pieniądze. A potem mówi, że ma nietypowe wymiary i wszystko źle leży. A to nie do końca kwestia figury, a jakości tego co kupuje.

Figury i tego, że teraz wszystko się szyje na jedno kopyto. Bo czy poliestrowa sukienka czy lniana, będą uszyte na dziewczynę 170 o prostej sylwetce. 

A jak ma być szyta kiecka za 150 zł? Tylko seryjnie. Ja mam 160 cm, wąską talię, duży biust i spory zadek i już dawno zrozumiałam, że takie sukienki z sieciówek są nie dla mnie. 

To czekam na propozycję sklepów. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.