Temat: Użalanie się

Jesteście osobami które się nad sobą użalają a może znacie kogoś takiego kto wiecznie stęka i narzeka jak to ma przewalone. Myślicie że to próba zwrócenia na siebie uwagi albo wywarcie ulgi na różnych polach czy to zawodowe bądź życie prywatne. Może coś innego? Chętnie się dowiem co o tym myślicie i może skąd się bierze, czy kogoś takiego znacie lub jesteście świadome takiego zachowania, jaki jest w tym cel.

ja znam jedną w pracy która stawia się w roli jakby ofiary... Wiecznie poszkodowana, problemy zdrowotne, kłody pod nogami i inne cuda. Nie wiem czy coś pozytywnego od niej usłyszałam i pomału dodaje depresji jak jej słucham. 

ja sie użalam nad sobą kiedy ma okres. Siadam w fotelu zwinieta w kłębek z czekoladą, rycze i śmieję się z siebie naprzemian, ale i tak lepiej nie podchodzić za blisko a jeszcze lepiej nawet nie spogladac ;)

a tak serio, jeśli pod temat można podciągnąć zrzedzenie na żyćko, to ja tego nie cierpię, nie słucham i ucinam. Zazwyczaj pytam, czy to jedyny temat na jaki ktoś chce porozmawiać i serio, większość ludzi się reflektuje. 

Kiedys użalam się nad sobą ale się ogarnęłam.

Pasek wagi

Znam takie osoby, ale z automatu przestaję słuchać tego co mówią bo po prostu nie lubię ludzi marudnych i nie zostają tacy moimi znajomymi.Jesli jest to osoba która lubię to od razu mówię żeby przestała pier...dolić.

ja się nie uzalam nad sobą, uważam że nie mam dobrze, ani nie mam źle. Jest na co ponarzekać, ale jest też z czego się cieszyć. 

za to moja siostra taka jest do maksimum możliwości, jedyne tematy jakie da się z nią poruszyć to tylko jak ona ma źle, jaka ma ciężką pracę (a nie ma), ciężka sytuację życiową, cokolwiek by człowiek nie powiedział, to ona zawsze to obróci na siebie robiąc z siebie ofiarę losu, zawsze wszystkim zazdrości jeśli ktoś miał "łatwiej" w życiu. Najgorzej że znalazła męża dokładnie tak samo narzekającego i uzalajacego się nad sobą... Nie da się z nimi wytrzymać jednego wieczoru, bo jedno nakreca drugie a w efekcie oboje ciągle gadają jak mają źle.. człowiek aż momentami nie wie co odpowiedzieć bo te żale powtarzają się jak zacięta płyta. 

moj chłopak też ma takie napady użalania się nad sobą, co mnie bardzo denerwuje, np. złożyliśmy się na jego samochód marzeń, to cały czas gada że po co nam to było, zaraz się rozwali tak jak jego wcześniejszy samochód, po co on się w to wpakował, szkoda kasy, nawet przez myśl mu nie przejdzie, żeby się cieszyć z tego i nie wymyślać czarnych scenariuszy. Albo ma fajną pracę, która bardzo lubi to ciągle gadał, że zaraz go wywala, bo kończy mu się umowa... Dostał umowę na stałe to dalej pierniczy, że niedługo go wyrzucą, mimo że nic tego nie zwiastuje nawet w ulamnku procentu. Albo z nienacka potrafi dowalić tekstem że mi "życzy lepszej kariery zawodowej niż on" gdzie ja dopiero wchodzę na rynek pracy, niedługo kończę studia, nawet nie wiem czy znajdę pracę w zawodzie, a on że tak powiem jest ustawiony przynajmniej na kilka następnych lat, pracuje specyficznej pracy i robi nietypowe informatyczno- medyczne rzeczy, więc uważam, że jest dużo lepiej ustawiony na rynku pracy. Albo ciągle gada że jesteśmy biedni, mimo że ja uważam zupełnie inaczej, oboje wyciągamy dobre pieniądze z tego co robimy do tej pory ( on praca, ja stypendium i staż, razem mamy dobry budżet) to potrafi zydzic drobniaki na podstawowe art. zyciowe a zaraz wydać 400 zl na byle co. Czasami go ignoruje, czasami opieprze z góry na dół. Ale dalej to są głęboko zakorzenione zachowania :/ ehh musiałam się wygadać... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.