Temat: Zarobki a życie

Tak się zaczęłam zastanawiać. Wielu ludzi zarabia najniższą krajową. Nie każdy dostaje od rodziców majątki czy pomoc finansową. W dwie osoby można może coś uciułać, ale nie będą to kwoty, za które się kupi mieszkanie. Co wtedy? Wyobraziłam sobie np singli zarabiających np 2500-3 tys. Ceny wynajmu mieszkania u mnie w mieście to ok 1500 zł. Zostało by tysiąc na miesięczne życie. Jak wtedy w ogóle żyć? Porąbane. 

Wielbiona napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja mam zawsze problem z przetworzeniem tego co widzę jak sobie włączę kuchenne rewolucje. Jak Gessler pyta kelnerów, czy pomocy kuchennych ile zarabiają i się okazuje, że najniższą krajową, a właściciel knajpy jeszcze nawet i tego im nie płaci w terminie. Niestety widać po tych ludziach, że nie mają za co żyć. Może nie wiem, generalizuję i niepotrzebnie kogoś oceniam, no ale takie są moje wrażenia. Że te osoby wyglądają od razu na dziesięć lat więcej niż mają, są styrane życiem, z wyglądu zaniedbane. Więc zakładam, że to się wszystko odbija na ich zdrowiu i to raczej taka walka o przetrwanie. Ja mieszkając w dużym mieście i będąc po studiach nie znam nikogo kto by zarabiał najniższą krajową. Nie wypytuję znajomych o zarobki, no ale oceniając po tym jak im się żyje, to mogą wynająć/kupić przyzwoite mieszkania, samochód, wyjechać na wakacje, wyjść gdzieś i tak dalej. Tak jeszcze z rok, dwa, trzy po studiach to ludzie mieszkali często jeszcze w wynajmowanym pokoju w studenckich mieszkaniach. Ale teraz (30 lat) raczej widzę, że każdy już mieszka sam (albo z partnerem, ale chodzi mi o to że nie dzieli mieszkania że współlokatorami). 

Ja patrzę po sobie. Jakieś wykształcenie i doświadczenie mam. Jadąc do wwy dostala bym z 4-4500 do ręki. Mieszkanie w wwie to ponad 2 tys. Reszta kasy na życie. W sumie to wegetacja nie życie. 

no to taka warszawska najniższa, fakt. Tylko, mam wątpliwości, że grafik w Warszawie zarabia tak mało, to jest pensja dziewczyny z Lidla.

Tyle się zarabia. Jak bierzesz dodatkowe zlecenia to więcej tylko to jest siedzenie po 12h przed kompem. Mówimy to o zwykłych grafikach 2d, nie osobach od animacji i innych kreatywnych. No i trzeba być w tym dobrym, ja nie jestem. 

no a nie możesz się podszkolić trochę? Pójść na kurs, zacząć od takiego grafika 2d a dalej się rozwijać? No bez przesady nie jesteś jeszcze taka stara, by nie "rozwijać" się. Tym bardziej, że nie masz zobowiązań, więc z czasem nie ma problemu

Keyma, jestem parę lat starsza od Ciebie i 8 miesięcy temu zdecydowałam się wejść w kompletnie nową dla mnie działkę i uczę się wszystkiego od zera, więc nie sądzę, żeby doszkalanie się w tym, co już znasz jest problemem. Zastanawiam się jaki jest w ogóle sens dyskusji z Tobą, skoro zamiast podłapywać, czy chociaż rozważać różne pomysły Ty wyszukujesz non stop argumenty przeciw.

Ale to nie jest dyskusja o mnie. Ja nie narzekam. I też ogólnie chcę się przebranżowić. 

No to zadaj pytanie wprost: Jak radzicie sobie, Użytkowniczki i Użytkownicy zarabiający najniższe wynagrodzenie (w 2022 roku to są 3010 BRUTTO, czyli 2209 NETTO). Gdzie mieszkacie, jak sobie radzicie z codziennością?

Ojej, znam ludzi, nawet mój były który dostawał oficjalnie najniższą krajowa a nieoficjalnie drugie tyle pod stołem u pracodawcy Janusza więc to też nie jest że każdy co zarabia najniższą zarabia najniższą

Ja też "znam ludzi" :D Przekrój od 2500 do tych bogatych. Temat jest o tych, co zarabiają naprawdę mało, a że sama niedawno szukałam pracy (i moja przyjaciółka ostatnio w większym mieście) to wiem, że wiele ludzi zarabia mało w takim mieście jak moje, a nie mieszkam na jakiejś wsi. 


MuszeSiku napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja mam zawsze problem z przetworzeniem tego co widzę jak sobie włączę kuchenne rewolucje. Jak Gessler pyta kelnerów, czy pomocy kuchennych ile zarabiają i się okazuje, że najniższą krajową, a właściciel knajpy jeszcze nawet i tego im nie płaci w terminie. Niestety widać po tych ludziach, że nie mają za co żyć. Może nie wiem, generalizuję i niepotrzebnie kogoś oceniam, no ale takie są moje wrażenia. Że te osoby wyglądają od razu na dziesięć lat więcej niż mają, są styrane życiem, z wyglądu zaniedbane. Więc zakładam, że to się wszystko odbija na ich zdrowiu i to raczej taka walka o przetrwanie. Ja mieszkając w dużym mieście i będąc po studiach nie znam nikogo kto by zarabiał najniższą krajową. Nie wypytuję znajomych o zarobki, no ale oceniając po tym jak im się żyje, to mogą wynająć/kupić przyzwoite mieszkania, samochód, wyjechać na wakacje, wyjść gdzieś i tak dalej. Tak jeszcze z rok, dwa, trzy po studiach to ludzie mieszkali często jeszcze w wynajmowanym pokoju w studenckich mieszkaniach. Ale teraz (30 lat) raczej widzę, że każdy już mieszka sam (albo z partnerem, ale chodzi mi o to że nie dzieli mieszkania że współlokatorami). 

Ja patrzę po sobie. Jakieś wykształcenie i doświadczenie mam. Jadąc do wwy dostala bym z 4-4500 do ręki. Mieszkanie w wwie to ponad 2 tys. Reszta kasy na życie. W sumie to wegetacja nie życie. 

no to taka warszawska najniższa, fakt. Tylko, mam wątpliwości, że grafik w Warszawie zarabia tak mało, to jest pensja dziewczyny z Lidla.

Tyle się zarabia. Jak bierzesz dodatkowe zlecenia to więcej tylko to jest siedzenie po 12h przed kompem. Mówimy to o zwykłych grafikach 2d, nie osobach od animacji i innych kreatywnych. No i trzeba być w tym dobrym, ja nie jestem. 

no a nie możesz się podszkolić trochę? Pójść na kurs, zacząć od takiego grafika 2d a dalej się rozwijać? No bez przesady nie jesteś jeszcze taka stara, by nie "rozwijać" się. Tym bardziej, że nie masz zobowiązań, więc z czasem nie ma problemu

Keyma, jestem parę lat starsza od Ciebie i 8 miesięcy temu zdecydowałam się wejść w kompletnie nową dla mnie działkę i uczę się wszystkiego od zera, więc nie sądzę, żeby doszkalanie się w tym, co już znasz jest problemem. Zastanawiam się jaki jest w ogóle sens dyskusji z Tobą, skoro zamiast podłapywać, czy chociaż rozważać różne pomysły Ty wyszukujesz non stop argumenty przeciw.

Ale to nie jest dyskusja o mnie. Ja nie narzekam. I też ogólnie chcę się przebranżowić. 

No to zadaj pytanie wprost: Jak radzicie sobie, Użytkowniczki i Użytkownicy zarabiający najniższe wynagrodzenie (w 2022 roku to są 3010 BRUTTO, czyli 2209 NETTO). Gdzie mieszkacie, jak sobie radzicie z codziennością?

Ojej, znam ludzi, nawet mój były który dostawał oficjalnie najniższą krajowa a nieoficjalnie drugie tyle pod stołem u pracodawcy Janusza więc to też nie jest że każdy co zarabia najniższą zarabia najniższą

Ja też "znam ludzi" :D Przekrój od 2500 do tych bogatych. Nie ma reguły. Temat jest o tych, co zarabiają naprawdę mało, a że sama niedawno szukałam pracy to wiem, że wiele ludzi zarabia mało w takim mieście jak moje, a nie mieszkam na jakiejś wsi. 

no to Ci co zarabiają naprawdę mało żyją albo u rodziców albo z druga połówka albo sobie dorabiają albo jadą za granicę na kilka miesięcy, abo dostali spadek. No rzadko osoba, która ma 2tys na rękę będzie kupować sobie mieszkanie... Zazwyczaj ludzie są zaradni i próbują dorobić innymi pracami.

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja mam zawsze problem z przetworzeniem tego co widzę jak sobie włączę kuchenne rewolucje. Jak Gessler pyta kelnerów, czy pomocy kuchennych ile zarabiają i się okazuje, że najniższą krajową, a właściciel knajpy jeszcze nawet i tego im nie płaci w terminie. Niestety widać po tych ludziach, że nie mają za co żyć. Może nie wiem, generalizuję i niepotrzebnie kogoś oceniam, no ale takie są moje wrażenia. Że te osoby wyglądają od razu na dziesięć lat więcej niż mają, są styrane życiem, z wyglądu zaniedbane. Więc zakładam, że to się wszystko odbija na ich zdrowiu i to raczej taka walka o przetrwanie. Ja mieszkając w dużym mieście i będąc po studiach nie znam nikogo kto by zarabiał najniższą krajową. Nie wypytuję znajomych o zarobki, no ale oceniając po tym jak im się żyje, to mogą wynająć/kupić przyzwoite mieszkania, samochód, wyjechać na wakacje, wyjść gdzieś i tak dalej. Tak jeszcze z rok, dwa, trzy po studiach to ludzie mieszkali często jeszcze w wynajmowanym pokoju w studenckich mieszkaniach. Ale teraz (30 lat) raczej widzę, że każdy już mieszka sam (albo z partnerem, ale chodzi mi o to że nie dzieli mieszkania że współlokatorami). 

Ja patrzę po sobie. Jakieś wykształcenie i doświadczenie mam. Jadąc do wwy dostala bym z 4-4500 do ręki. Mieszkanie w wwie to ponad 2 tys. Reszta kasy na życie. W sumie to wegetacja nie życie. 

no to taka warszawska najniższa, fakt. Tylko, mam wątpliwości, że grafik w Warszawie zarabia tak mało, to jest pensja dziewczyny z Lidla.

Nie, to jest całkiem średnia warszawska :)

W sumie to nie wiem skąd się wziął mit warszawskich zarobków, to że stoi tu parę korporacyjnych budynków i firm związanych z zarzadaniem kasą nie oznacza, ze wszyscy tak pracują. Większośc to urzedy, szkoły/uczenie, sklepy, placówki usługowe (kulinarne i beauty), rozrywka, małe firmy rodzinne "januszexy" które lata świetności mają dawno za sobą albo dla odmiany dopiero wchodzą w mały biznes, i mnóstwo pracowników komunalnych. I tak, grafik bez specjalności, taki po prostu grafik rzadko kiedy wyciągnie wiecej. A dziewczyna z lidla ma 2700 (przynajmniej w zeszłym roku miała).

Wielbiona napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Adriana82 napisał(a):

Wielbiona napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja mam zawsze problem z przetworzeniem tego co widzę jak sobie włączę kuchenne rewolucje. Jak Gessler pyta kelnerów, czy pomocy kuchennych ile zarabiają i się okazuje, że najniższą krajową, a właściciel knajpy jeszcze nawet i tego im nie płaci w terminie. Niestety widać po tych ludziach, że nie mają za co żyć. Może nie wiem, generalizuję i niepotrzebnie kogoś oceniam, no ale takie są moje wrażenia. Że te osoby wyglądają od razu na dziesięć lat więcej niż mają, są styrane życiem, z wyglądu zaniedbane. Więc zakładam, że to się wszystko odbija na ich zdrowiu i to raczej taka walka o przetrwanie. Ja mieszkając w dużym mieście i będąc po studiach nie znam nikogo kto by zarabiał najniższą krajową. Nie wypytuję znajomych o zarobki, no ale oceniając po tym jak im się żyje, to mogą wynająć/kupić przyzwoite mieszkania, samochód, wyjechać na wakacje, wyjść gdzieś i tak dalej. Tak jeszcze z rok, dwa, trzy po studiach to ludzie mieszkali często jeszcze w wynajmowanym pokoju w studenckich mieszkaniach. Ale teraz (30 lat) raczej widzę, że każdy już mieszka sam (albo z partnerem, ale chodzi mi o to że nie dzieli mieszkania że współlokatorami). 

Ja patrzę po sobie. Jakieś wykształcenie i doświadczenie mam. Jadąc do wwy dostala bym z 4-4500 do ręki. Mieszkanie w wwie to ponad 2 tys. Reszta kasy na życie. W sumie to wegetacja nie życie. 

no to taka warszawska najniższa, fakt. Tylko, mam wątpliwości, że grafik w Warszawie zarabia tak mało, to jest pensja dziewczyny z Lidla.

Tyle się zarabia. Jak bierzesz dodatkowe zlecenia to więcej tylko to jest siedzenie po 12h przed kompem. Mówimy to o zwykłych grafikach 2d, nie osobach od animacji i innych kreatywnych. No i trzeba być w tym dobrym, ja nie jestem. 

no a nie możesz się podszkolić trochę? Pójść na kurs, zacząć od takiego grafika 2d a dalej się rozwijać? No bez przesady nie jesteś jeszcze taka stara, by nie "rozwijać" się. Tym bardziej, że nie masz zobowiązań, więc z czasem nie ma problemu

Keyma, jestem parę lat starsza od Ciebie i 8 miesięcy temu zdecydowałam się wejść w kompletnie nową dla mnie działkę i uczę się wszystkiego od zera, więc nie sądzę, żeby doszkalanie się w tym, co już znasz jest problemem. Zastanawiam się jaki jest w ogóle sens dyskusji z Tobą, skoro zamiast podłapywać, czy chociaż rozważać różne pomysły Ty wyszukujesz non stop argumenty przeciw.

Ale to nie jest dyskusja o mnie. Ja nie narzekam. I też ogólnie chcę się przebranżowić. 

No to zadaj pytanie wprost: Jak radzicie sobie, Użytkowniczki i Użytkownicy zarabiający najniższe wynagrodzenie (w 2022 roku to są 3010 BRUTTO, czyli 2209 NETTO). Gdzie mieszkacie, jak sobie radzicie z codziennością?

Ojej, znam ludzi, nawet mój były który dostawał oficjalnie najniższą krajowa a nieoficjalnie drugie tyle pod stołem u pracodawcy Janusza więc to też nie jest że każdy co zarabia najniższą zarabia najniższą

Ja też "znam ludzi" :D Przekrój od 2500 do tych bogatych. Nie ma reguły. Temat jest o tych, co zarabiają naprawdę mało, a że sama niedawno szukałam pracy to wiem, że wiele ludzi zarabia mało w takim mieście jak moje, a nie mieszkam na jakiejś wsi. 

no to Ci co zarabiają naprawdę mało żyją albo u rodziców albo z druga połówka albo sobie dorabiają albo jadą za granicę na kilka miesięcy, abo dostali spadek. No rzadko osoba, która ma 2tys na rękę będzie kupować sobie mieszkanie... Zazwyczaj ludzie są zaradni i próbują dorobić innymi pracami.

To chore. Żeby zapier***ac na dwa etaty, żeby godnie żyć... 

Cyrica napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

MuszeSiku napisał(a):

Wilena napisał(a):

Ja mam zawsze problem z przetworzeniem tego co widzę jak sobie włączę kuchenne rewolucje. Jak Gessler pyta kelnerów, czy pomocy kuchennych ile zarabiają i się okazuje, że najniższą krajową, a właściciel knajpy jeszcze nawet i tego im nie płaci w terminie. Niestety widać po tych ludziach, że nie mają za co żyć. Może nie wiem, generalizuję i niepotrzebnie kogoś oceniam, no ale takie są moje wrażenia. Że te osoby wyglądają od razu na dziesięć lat więcej niż mają, są styrane życiem, z wyglądu zaniedbane. Więc zakładam, że to się wszystko odbija na ich zdrowiu i to raczej taka walka o przetrwanie. Ja mieszkając w dużym mieście i będąc po studiach nie znam nikogo kto by zarabiał najniższą krajową. Nie wypytuję znajomych o zarobki, no ale oceniając po tym jak im się żyje, to mogą wynająć/kupić przyzwoite mieszkania, samochód, wyjechać na wakacje, wyjść gdzieś i tak dalej. Tak jeszcze z rok, dwa, trzy po studiach to ludzie mieszkali często jeszcze w wynajmowanym pokoju w studenckich mieszkaniach. Ale teraz (30 lat) raczej widzę, że każdy już mieszka sam (albo z partnerem, ale chodzi mi o to że nie dzieli mieszkania że współlokatorami). 

Ja patrzę po sobie. Jakieś wykształcenie i doświadczenie mam. Jadąc do wwy dostala bym z 4-4500 do ręki. Mieszkanie w wwie to ponad 2 tys. Reszta kasy na życie. W sumie to wegetacja nie życie. 

no to taka warszawska najniższa, fakt. Tylko, mam wątpliwości, że grafik w Warszawie zarabia tak mało, to jest pensja dziewczyny z Lidla.

Nie, to jest całkiem średnia warszawska :)

W sumie to nie wiem skąd się wziął mit warszawskich zarobków, to że stoi tu parę korporacyjnych budynków i firm związanych z zarzadaniem kasą nie oznacza, ze wszyscy tak pracują. Większośc to urzedy, szkoły/uczenie, sklepy, placówki usługowe (kulinarne i beauty), rozrywka, małe firmy rodzinne "januszexy" które lata świetności mają dawno za sobą albo dla odmiany dopiero wchodzą w mały biznes, i mnóstwo pracowników komunalnych. I tak, grafik bez specjalności, taki po prostu grafik rzadko kiedy wyciągnie wiecej. A dziewczyna z lidla ma 2700 (przynajmniej w zeszłym roku miała).

Cyrica, bywam w Warszawie, w końcu oryginalnie stąd jestem. Znam najniższą, a zarobki z lidla mam akurat w rodzinie, więc wiem.

Mit Warszawy to nie jest mit. Poczytaj statystyki.

Statystyki to akurat podnosi wysoki rozstrzał plac i koncentracja wysokodochodowych zawodów. Przeciętni ludzie żyją przeciętnie. 

ps. o tych zarobkach to Keyma mówi netto, ja też, ale zgodzę się, że 4500 Lidl płaci brutto, to by się zgadzało :D

Kobiety uzależniają się ekonomicznie od misiów lub mieszkają z rodzicami. O mężczyznach zarabiających najniższą krajową nie słyszałam, chyba, że mówimy o okradaniu państwa tj. najniższa krajowa na umowie, dodatkowa kasa pod stołem.

Cyrica napisał(a):

Statystyki to akurat podnosi wysoki rozstrzał plac i koncentracja wysokodochodowych zawodów. Przeciętni ludzie żyją przeciętnie. 

ps. o tych zarobkach to Keyma mówi netto, ja też, ale zgodzę się, że 4500 Lidl płaci brutto, to by się zgadzało :D

Ja zawsze mówię netto... Ludzie lubią mówić brutto, bo 5 tys lepiej brzmi jak 3... Dla mnie istotne są netto. 


Ichigo000Emmey napisał(a):

Ja jak miałam mniej pieniędzy i byłam sama, to wynajmowałam pokój. Może i byloby mnie stać na wynajem kawalerki, ale wolałam wynajmować mieszkanie z kimś i odłożyć te 1000zł (bo taka jest mniej więcej różnica u mnie między pokojem, a kawalerką) niż wszystko miałby przepaść na wynajem własnego kąta. Tylko to było 4 lata temu i ceny też były duuuzo niższe. 

Mając własne  małe mieszkanie i zarabiające 2500 zł da się przeżyć. Ale spłacając kredyt albo płacąc za wynajem? Nierealne. Więc takie osoby są w kropce, bez perspektyw na poprawę swojej sytuacji jeżeli nie znajdą lepszej pracy. 

A jak znaleźć lepszą pracę, jeśli przez większość czasu zapier*ala się i to za najniższą krajową? Ani to odłożyć na jakieś kursy, ani znaleźć czas na podniesienie kwalifikacji... I koło się zamyka. No niestety, ale żyjemy w tak porąbanym kraju, że bardziej się opłaca być nierobem ciągnącym socjal, niż człowiekiem z chęcią realnego rozwoju 😔

Pasek wagi

Ja jestem singielką wynajmująca sama mieszkanie, ale moje zarobki mi na to pozwalają jak na razie, zarabiając minimalną mogłabym tylko pomarzyć, średnio wydaję na siebie razem z mieszkaniem 4-4,5 tys, czasem więcej jak nieplanowane wydatki, za minimalną nie wyobrażam sobie żyć, bo i tak uważam, że na dzień dzisiejszy skromnie żyję, ale coś za coś, na własne na razie mnie nie stać, a wolę sama mieszkać i mieć ciszę i spokój :) Mam też kota więc wynajęcie pokoju odpada.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.