- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2022, 18:32
Luźny temat do dyskusji.
Ile się naczytałam o dobrodziejstwach wstawania o piątej - już nie zliczę. Mnóstwo poradników, artykułów internetowych czy coachów zachwala pobudki o tej właśnie porze, wskazując ich dobroczynny wpływ na nasze życie w wielu różnych płaszczyznach, ale głównie zawodowej/rozwojowej.
Zwlekanie się z łóżka "kiedy jeszcze cały świat śpi" urosło do nieomal mistycznego sposobu na poprawę jakości... Cóż, wszystkiego. Jestem ciekawa czy słyszałyście o tym, a jeśli tak - jak się zapatrujecie na rozliczne zalety wstawania o piątej? Serio coś w tym jest czy to waszym zdaniem godzina dobra jak każda inna?
30 stycznia 2022, 20:49
Codziennie wstaję o 5 rano, bo jeżdżę do pracy autobusem. Człowiekiem sukcesu nie jestem, ale za to jestem bardzo niewyspanym człowiekiem!
30 stycznia 2022, 20:58
Jak byłam na studiach musiałam wstawać o piątej. W liceum podobnie. Dla mnie się to skończyło fatalnie, uzależnieniem od energetyków i fatalnym samopoczuciem związanym z piciem ich litrami. Zawsze siedziałam do późna i mało spałam. Więc u mnie to nie wyglądało tak, że jak miałam wstać o piątej, to zasnęłam o dziesiątej powiedzmy. Tylko szlam spać po drugiej, wstawałam o piątej i potem wlewałam w siebie właśnie te energetyki/kawę, bo inaczej bym zasnęła na zajęciach. Mimo funkcjonowania w takim trybie wczesnego wstawania przez parę lat nigdy się nie przestawiłam. Jak miałam te naście/dwadzieścia lat jeszcze jakoś to przeszło. Dziesięć lat później wątpię żebym w takim trybie długo pociągnęła.
30 stycznia 2022, 20:58
Codziennie wstaję o 5 rano, bo jeżdżę do pracy autobusem. Człowiekiem sukcesu nie jestem, ale za to jestem bardzo niewyspanym człowiekiem!
hahahaha. Przypomniałaś mi dawne czasy gdy jeździłam do pracy i mijałam blok z wielkim graffiti na bocznej ścianie - kto rano wstaje ten jest niewyspany.
30 stycznia 2022, 21:05
A w życiu. Podobnie jak Wilena, doskonale pamiętam udrękę jeżdżenia na 8 do ogólniaka i na zajęcia na studia. Potem jeszcze pierwsze prace - podobnie. Byłam notorycznie niewyspana, chorowita i nabuzowana energetykami. Potem odkryłam, że równie dobrze mogę pracować od południa i pracuje mi się dużo lepiej, jestem wypoczęta, przestałam chorować. Obudzenie mnie przed 8 graniczy z cudem, a jak już musimy gdzieś jechać wcześnie (co przy małym dziecku się przecież zdarza) to chodzę wkurzona przez cały dzień, a i tak mózg zaczyna mi pracować dopiero po południu.
30 stycznia 2022, 21:15
Ja tam polecam spanie o regularnych porach, spanie wtedy kiedy organizm naturalnie się ładuje. Nie chodzi o spanie po 10 godz na dobę, tylko spanie wtedy kiedy wydziela się melatonina i regenerują nadnercza. Jedzenie zdrowo, ograniczenie niebieskiego światła i regularny wysiłek fizyczny. Pogodzić to wszystko z regularna pracą i domowymi obowiązkami i wychowywaniem dzieci to dopiero wyczyn jak sie wszystko robi samemu.
Bo sukces dla różnych ludzi oznacza coś innego. Dla mnie to co właśnie opisałam wyżej.
☺️
Edytowany przez KorpoMamuska 30 stycznia 2022, 21:16
30 stycznia 2022, 21:31
Ja kończę pracę o 20 i żeby wstać o 5 musiałabym wejść do domu i od razu kłaść się spać. Zresztą nawet w wolny dzień ciężko mi zrezygnować z długiego wieczoru, więc chyba muszę pogodzić się z tym, że kariery nie zrobię :P
30 stycznia 2022, 21:45
Zależy od osoby, jedni są bardziej wydajni wieczorami, inni wolą wcześniej wstać.
Ja jestem najbardziej wydajna w godzinach 6-14. Na studiach jak uczyłam się do sesji wstawałam o 5 rano. I wtedy do 14 mogłam się bez przerwy uczyć, mój mózg pracował bardzo wydajnie, skupienie było super.
I szczerze mówiąc zawsze tak mam, że jak rano wstanę i od razu się do czegoś zabiorę, to jestem dużo bardziej wydajna. Jak wstanę koło 10, to jakaś taka rozleniwiona jestem.
Za to mój TŻ ma odwrotnie, dużo bardziej woli dłużej posiedzieć i później wstać.
30 stycznia 2022, 22:20
Mam strasznie złe wspomnienia z wstawania po 6 przez całą szkołę gimnazjum i liceum, bo mieszkaliśmy na zadupiu i musiałam jeździć z rodzicami, nawet jak miałam na 9 :( Nie umiem wstawać rano, najwcześniej miałam pare zmian w pracy na 6, mimo tego, że fajnie było skończyć o 14 to był dramat, chociaż ta wcześniejsza zmiana jakoś szybciej leciała. Ogólnie nie lubię poranków i zbierania się porannego, nawet w weekendy. Pracuję na 10 i wstaję przed 9, marzy mi się wstawać chociaż o 8 i mieć czas rano jeszcze coś porobić, ale nie udaje mi się, a wieczorem ciągle postanawiam, że zacznę się kłaść wcześniej, a potem o 22 nachodzi mnie natchnienie na sprzątanie i idę spać o 1-2