Temat: Wstawaj o 5 rano, a zostaniesz człowiekiem sukcesu!

Luźny temat do dyskusji. 

Ile się naczytałam o dobrodziejstwach wstawania o piątej - już nie zliczę. Mnóstwo poradników, artykułów internetowych czy coachów zachwala pobudki o tej właśnie porze, wskazując ich dobroczynny wpływ na nasze życie w wielu różnych płaszczyznach, ale głównie zawodowej/rozwojowej. 


Zwlekanie się z łóżka "kiedy jeszcze cały świat śpi" urosło do nieomal mistycznego sposobu na poprawę jakości... Cóż, wszystkiego. Jestem ciekawa czy słyszałyście o tym, a jeśli tak - jak się zapatrujecie na rozliczne zalety wstawania o piątej? Serio coś w tym jest czy to waszym zdaniem godzina dobra jak każda inna?

Pasek wagi

Codziennie wstaję o 5 rano, bo jeżdżę do pracy autobusem. Człowiekiem sukcesu nie jestem, ale za to jestem bardzo niewyspanym człowiekiem! 

Pasek wagi

Jak byłam na studiach musiałam wstawać o piątej. W liceum podobnie. Dla mnie się to skończyło fatalnie, uzależnieniem od energetyków i fatalnym samopoczuciem związanym z piciem ich litrami. Zawsze siedziałam do późna i mało spałam. Więc u mnie to nie wyglądało tak, że jak miałam wstać o piątej, to zasnęłam o dziesiątej powiedzmy. Tylko szlam spać po drugiej, wstawałam o piątej i potem wlewałam w siebie właśnie te energetyki/kawę, bo inaczej bym zasnęła na zajęciach. Mimo funkcjonowania w takim trybie wczesnego wstawania przez parę lat nigdy się nie przestawiłam. Jak miałam te naście/dwadzieścia lat jeszcze jakoś to przeszło. Dziesięć lat później wątpię żebym w takim trybie długo pociągnęła. 

Giraffe186 napisał(a):

Codziennie wstaję o 5 rano, bo jeżdżę do pracy autobusem. Człowiekiem sukcesu nie jestem, ale za to jestem bardzo niewyspanym człowiekiem! 

hahahaha. Przypomniałaś mi dawne czasy gdy jeździłam do pracy i mijałam blok z wielkim graffiti na bocznej ścianie - kto rano wstaje ten jest niewyspany.

A w życiu. Podobnie jak Wilena, doskonale pamiętam udrękę jeżdżenia na 8 do ogólniaka i na zajęcia na studia. Potem jeszcze pierwsze prace - podobnie. Byłam notorycznie niewyspana, chorowita i nabuzowana energetykami. Potem odkryłam, że równie dobrze mogę pracować od południa i pracuje mi się dużo lepiej, jestem wypoczęta, przestałam chorować. Obudzenie mnie przed 8 graniczy z cudem, a jak już musimy gdzieś jechać wcześnie (co przy małym dziecku się przecież zdarza) to chodzę wkurzona przez cały dzień, a i tak mózg zaczyna mi pracować dopiero po południu.

Ja tam polecam spanie o regularnych porach, spanie wtedy kiedy organizm naturalnie się ładuje. Nie chodzi o spanie po 10 godz na dobę, tylko spanie wtedy kiedy wydziela się melatonina i regenerują nadnercza. Jedzenie zdrowo, ograniczenie niebieskiego światła i regularny wysiłek fizyczny. Pogodzić to wszystko z regularna pracą i domowymi obowiązkami i wychowywaniem dzieci to dopiero wyczyn jak sie wszystko robi samemu. 
Bo sukces dla różnych ludzi oznacza coś innego. Dla mnie to co właśnie opisałam wyżej.

☺️

Wstaje o 5 w tygodniu. Ale przed 22 owieczki już liczę. 

Pasek wagi

Ja kończę pracę o 20 i żeby wstać o 5 musiałabym wejść do domu i od razu kłaść się spać. Zresztą nawet w wolny dzień ciężko mi zrezygnować z długiego wieczoru, więc chyba muszę pogodzić się z tym, że kariery nie zrobię :P

Zależy od osoby, jedni są bardziej wydajni wieczorami, inni wolą wcześniej wstać.

Ja jestem najbardziej wydajna w godzinach 6-14. Na studiach jak uczyłam się do sesji wstawałam o 5 rano. I wtedy do 14 mogłam się bez przerwy uczyć, mój mózg pracował bardzo wydajnie, skupienie było super.

I szczerze mówiąc zawsze tak mam, że jak rano wstanę i od razu się do czegoś zabiorę, to jestem dużo bardziej wydajna. Jak wstanę koło 10, to jakaś taka rozleniwiona jestem.

Za to mój TŻ ma odwrotnie, dużo bardziej woli dłużej posiedzieć i później wstać.

Pasek wagi

Ja niestety o której bym się nie położyła, budzę się sama o 5-6 rano. 

Mam strasznie złe wspomnienia z wstawania po 6 przez całą szkołę gimnazjum i liceum, bo mieszkaliśmy na zadupiu i musiałam jeździć z rodzicami, nawet jak miałam na 9 :( Nie umiem wstawać rano, najwcześniej miałam pare zmian w pracy na 6, mimo tego, że fajnie było skończyć o 14 to był dramat, chociaż ta wcześniejsza zmiana jakoś szybciej leciała. Ogólnie nie lubię poranków i zbierania się porannego, nawet w weekendy. Pracuję na 10 i wstaję przed 9, marzy mi się wstawać chociaż o 8 i mieć czas rano jeszcze coś porobić, ale nie udaje mi się, a wieczorem ciągle postanawiam, że zacznę się kłaść wcześniej, a potem o 22 nachodzi mnie natchnienie na sprzątanie i idę spać o 1-2

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.